Luty minął mi pod hasłem ferii. Świetny czas, spędzony z rodziną na rzeczach, które lubię robić najbardziej. Mogłam wprawdzie przeczytać i poblogować więcej, ale jakoś nie czułam takiej potrzeby, stąd też w tym miesiącu pochłonęłam tylko 6 książek.
Lista lektur
1. "Hipotermia" Arnaldur Indriðason - 5
2. "Zakochane Trójmiasto" antologia - 5
3. "Kto by się spodziewał?" Agata Przybyłek - 5
4. "Mamo, co by było, gdyby..." Monika Janiszewska, Małgorzata Bajko - 5
5. "Cymanowski Młyn" Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda - 4
6. "Sprawa Salzmanna" Monika Kassner - 5
Imprezy kulturalne
W lutym paradoksalnie, nie udało mi się wziąć udział w żadnym wydarzeniu. Miałam w planach spotkanie autorskie z Beatą Sabała - Zielińską w katowickim Empiku, ale oczywiście życie miało inny plan, więc nie wyszło. Styczeń jednak był tak bogaty w atrakcje, że jakoś przeżyję słabszy luty i mam nadzieję, że wszystko nadrobię w marcu.
Nowości
"Damy, dziewczyny, dziewuchy 2" Anna Dziewit - Meller
"Oczy uroczne" Marta Kisiel
"Kłamca" Jakub Ćwiek
"Coś tu nie gra" Joanna Szarańska
"Koniec scenarzystów" Wojciech Nerkowski
"Nikt nie idzie" Jakub Małecki
"Dom jętki" James Hazel
"Tylko niewinni" Rachel Abbott
"TOPR" Beata Sabała - Zielińska
"104 piętrowy domek na drzewie" Andy Griffiths, Terry Denton
"Cymanowski Młyn" Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda
"Kłamstwo minionego lata" Sue Wallman
"Lalkarza z krakowa" R.M. Romero
"Prażeńka" Anna M. Brengos
"Tabletki na dorosłość" Dorota Suwalska
"Tatarka" Renata Kosin
"Ogród świateł" Anna Klejzerowicz
"Dobre Miasto" Mariusz Zielke
audiobook "Diuna" Frank Herbert
Filmowo
W lutym udało mi się obejrzeć tylko jeden film, ale na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że w tym miesiącu maksymalnie skupiłam się na serialach, a raczej na jednym z nich, o którym przeczytacie poniżej. Serca i energii do filmów już nie starczyło, stąd też tylko jedna, i do tego niezbyt udana produkcja:
1. "Solo" reż. Hugo Stuven Casasnovas - produkcja Netflixa, na którą skusiłam się głównie ze względu na to, iż była polecana w kategorii filmu katastroficznego, które lubię oglądać. Główny
bohater, turysta spada z wysokiego klifu i walczy o przetrwanie w małej
zatoce, odciętej od świata. Ze złamanym biodrem i okaleczonym ciałem
próbuję przeżyć. Jego walka wewnętrzna staje się okazją do wspomnień i
zrobienia rzetelnego rachunku sumienia, jako że jest człowiekiem
zero-jedynkowy, nie liczącym się zbytnio z uczuciami innych, często pali
za sobą mosty. Stąd też samotność i świadomość, że nie ma w swym życiu żadnych bliskich, nigdy nie dotyka go bardziej, niż teraz.
Niestety "Solo" okazał się totalną klapą. Ani nie trzymał w napięciu, co z założenia miał robić, ani nie był jakoś spektakularny, żeby odciągnąć uwagę od nieciekawej fabuły. Był po prostu nudny. Oglądałam go na raty i nawet wspaniałe widoki nie zrekompensowane mi leniwie toczącej się akcji i smutnego monologu bohatera.
Serialowo
W lutym maksymalnie wkręciłam się w "Prison break", serial z 2005 - 2009 roku, który co śmieszniejsze, już kiedyś widziałam. Po siedmiu latach większość faktów zatarła się jednak w mojej pamięci, i o ile pamiętałam dobre wrażenie, jakie na mnie wywarł początek i jakieś wątki z kolejnych sezonów, to szczegółów już zupełnie nie umiałam sobie przypomnieć. Powrót do tej historii okazał się strzałem w dziesiątkę! Ogromne emocje, napięcie, mega historia, tajemnice, zagadkowa Firma i niesamowicie inteligenty Michael Scofield, który przez pięć sezonów ratuje świat. Świetny serial, jeden z lepszych, jakie w życiu widziałam, w którym oprócz Scofielda, liczy się cała gama bohaterów wspierających, których się albo kocha, albo nienawidzi, w zależności od sezonu. Jeżeli jeszcze jakimś cudem nie widzieliście "Skazanego na śmierć", koniecznie musicie to nadrobić. Serial jest dostępny na Netflixie.
[zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]
Muzycznie
W lutym nadal krążyłam wokół muzyki Dawida Podsiadło i Męskiego Grania, a stamtąd było mi już bardzo blisko trafić na Korteza. Jego klimatyczne "Stare drzewa" bardzo dobrze brzmią na słuchawkach.
Drugim kawałkiem jest również nastrojowa Adele i jej "Someone like you". Cudny utwór, ze świetnym teledyskiem.
A jak Wam minął luty?
Sardegna