Pages

piątek, stycznia 31, 2014

Kalendarz Książkowych Wydarzeń - # 2

Drugi post z cyklu Kalendarz Książkowych Wydarzeń. Zgodnie z zapowiedzią, publikuje go ze znacznym wyprzedzeniem, żeby nic interesującego nie umknęło zainteresowanym osobom. Jeżeli macie informację o jakimś ciekawym wydarzeniu książkowym na Śląsku, podeślijcie informację, chętnie uzupełnię wpis.

 LUTY 2014
  • 1 lutego 2014 Zabrze Herbaciarnia "Czajnik", godzina 14.00-19.00
 Akcja Śląskich Blogerów Książkowych - Wielka Wymiana Książkowa

Regulamin całej akcji wygląda następująco:

1) Wymianę książkową organizują Śląscy blogerzy książkowi oraz Księgarnia "Victoria" Galeria Zabrze w zaprzyjaźnionej Herbaciarnia Czajnik Zabrze
2) Organizatorzy akcji w żaden sposób nie zarabiają na tej akcji oraz nie czerpią z niej żadnych innych profitów
3) Wymiana odbędzie się 1 lutego 2014, w godzinach od 14.00 do 19.00
4) "Ile przynosisz tyle wynosisz" to główna zasada akcji.
5) Książki wymieniamy w dwóch kategoriach (ze względu na datę wydania książki): od 2000 do 2007 i od 2008 do 2014
6) Wymieniamy tylko beletrystykę dla dorosłych (ewentualnie dla starszej młodzieży). Wykluczone są więc książki dla dzieci, podręczniki, poradniki, komiksy itp.
7) Wymiana odbywa się "z ręki do ręki" - jeśli zainteresuje nas dana pozycja na stoliku z danej kategorii to wymieniamy ją na własne książki z tej samej kategorii (decyduje rok wydania)
8) Jeśli mimo usilnych starań nie wypatrzyłeś nic ciekawego to przyniesione przez siebie książki możesz wymienić na kupon rabatowy o wartości - 20% na zakupy w Księgarni "Victoria" w Zabrzu ważny przez 10 dni
9) Książki pozyskane w wymianie za kupon rabatowy będą dostępne na kolejnej wymianie/zostaną przekazane na rzecz akcji organizowanej przez Sztukater
10) Wszystkie inne wątpliwości rozwieją blogerzy


Spotkanie autorskie z Jackiem Sroką-Ritau, autorem książki "Dzieci Sztyletu"
Wstęp wolny


Spotkanie autorskie z Renatą Piątkowską, autorką książki "Wszystkie moje mamy". Spotkanie jest skierowane przede wszystkim do uczniów z 3-4 klas szkół podstawowych. Udział w spotkaniu jest bezpłatny.

Spotkanie z podróżnikiem Robertem Maciągiem, w ramach cyklu „Podróże małe i duże”. Relacja z podróży Jedwabnym Szlakiem -"Tysiąc szklanek herbaty" . Wstęp 5 zł/osoby

O swej podróży do Chin opowie podróżniczka Ewa Kostrzewa. Wstęp wolny
Prelekcja z cyklu Spotkania Podróżnicze z Łaziskim Festiwalem Górskim "Pod górę" - Mieczysław Bieniek HAJER 12,5 tysiąca kilometrów na rowerze po Rosji

Historia, która w sposób zabawny, a zarazem wzruszający opowiada o kształtowaniu charakteru, partnerskich relacjach i przynależności do grupy. To opowieść o budowaniu własnej tożsamości, rozpoznawaniu emocji oraz o otwartości na potrzeby innych. Po szczegóły zapraszam na stronę Wydawnictwa




Spotkanie blogerów ze Śląska. I nie mówię tutaj o naszej grupie książkowej ŚBK.
Planuję sie wybrać, spotkać z nowymi ludźmi, dowiedzieć czegoś interesującego, bowiem przewidziane są tematyczne prezentacje. Czekajcie na relację!


Więcej informacji na temat imprez książkowych  nie znalazłam. Jeżeli więc macie namiary na jakieś spotkania autorskie, bądź inne wydarzenia dziejące się w lutym na Śląsku, podeślijcie informację, chętnie uzupełnię ten wpis.
Sardegna

środa, stycznia 29, 2014

# 1 Nowości w mojej biblioteczce - styczeń

Jako że w zeszłym roku, posty z nowościami w mojej biblioteczce pojawiały się nieregularnie, postanowiłam je usystematyzować i publikować tylko raz w miesiącu. Mam nadzieję, że pomoże mi to ogarnąć chaos postów "nieksiążkowych". Styczniowych nowości jest całkiem sporo. Zapraszam!

"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" M.A. Shaffer,  Annie Barrows - zakup własny
"Umierający dandys" Mari Jungstedt - z wymiany
"Rozkosze nocy" Sylvia Day - recenzja
"Jeźdźcy w czasie. Kod Apokalipsy" Alex Scarrow - zakup własny

Obok książek widzicie nasze grupowe zakładki ŚBK oraz uroczą kartkę, a właściwie karteczkę, świąteczną, którą otrzymałam od Agnieszki Steur, autorki "Wojny w Jangblizji". Kartka przyszła do mnie w prawdzie po świętach, ale jest tak cudna, że chciałam się nią pochwalić.


"To nie jest kraj dla starych ludzi" Cormac McCarthy - od Wydawnictwa Literackiego
"Wybory" Ruta Sepetys - od NK
"Wołanie kukułki" Robert Galbraith - od Grupy Publicat
"Biała królowa" Philippa Gregory - j.w.
"Złodziejka książek" Marcus Zusak - od NK


Audiobook Aleksandry Marininy "Płotki giną pierwsze" - od Biblioteki Akustycznej
"Wesele" Paulina Ptasińska - od NovaeRes
"Prowincja pełna czarów" Katarzyna Enerlich - od mg
"Zuźka D. Zołzik jest wyjątkowa" oraz "Zuźka D. Zołzik pierwszakiem" Barbara Park - od NK


"Chiny od góry do dołu" Marek Pindral -od Bernardinum
"Felix, Net i Nika oraz Świat Zero 2" Rafał Kosik -  z wymiany

Za wszystkie książki bardzo dziękuję! Jak sami widzicie, nowości jest sporo. Cieszą mnie wszystkie ogromnie, gdyż znalazło się w tym stosie kilku moich ulubionych autorów. Poza tym, ciekawi mnie, jak wypadł ten "słynny" kryminał J.K. Rowling oraz "Biała królowa" czyli kontynuacja rewelacyjnej "Władczyni rzek".
Styczeń kończę z 16 książkami na plusie. Bez komentarza ...

Sardegna

poniedziałek, stycznia 27, 2014

"Lilka i spółka" Magdalena Witkiewicz


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 158
Moja ocena : 6/6

"Mamo, jak ona to zrobiła?"
"Ale kto, co zrobił Aniu?"
"Jak autorka "Lilki" to zrobiła, że napisała taka fajną książkę?"

No właśnie, droga Autorko: jak to zrobiłaś?! To tyle tytułem wstępu.

Pod recenzją jednej z książek dla dzieci przeczytałam komentarz, że my, dorośli, nie zawsze widzimy w książkach dla dzieci to, co widzą w nich mali czytelnicy. Czasami nam się dana historia podoba, albo wręcz przeciwnie, nie mamy o niej dobrego zdania, a dzieciaki widzą ją zupełnie inaczej. W zasadzie się zgadzam z tym stwierdzeniem, ale najbardziej lubię takie sytuacje, kiedy to moja opinia o książce, pokrywa się z opinią moich dzieci. "Lilka i spółka" jest tego najlepszym przykładem.

Strasznie mnie cieszy, kiedy moja Pięciolatka odbiera pozytywnie książkę, która i mnie przypadła do gustu. Do książek Magdaleny Witkiewicz w ogóle podchodzę entuzjastycznie i podskórnie chciałam, żeby i ta opowieść przeznaczona dla dzieciaków, okazała się trafem w dziesiątkę. Na szczęście moje oczekiwania zostały spełnione, a "Lilka ..." została przyjęta przez moje pociechy bardzo pozytywnie. Bo to, że mnie książka się podobała, to nie ulega wątpliwości!

Z drugiej jednak strony, nie mogło być inaczej! Jakże sympatyczne dzieciaki składają się na całą Spółkę: ośmioletnia Lilianna (nazywana Lilką), dwunastoletnia Wiktoria (Wiki), pięcioletni Mateusz (Matewka) oraz Wojtek, nazywany po prostu Wojtkiem. Bystre, a jakże! Inteligentne, zabawne, pomysłowe, trochę niepokorne, ze zbyt wybujałą fantazją, ale urocze i przesympatyczne.

Rodzeństwo: Lilka, Wiki i Matewka czekają na swoje wymarzone wakacje. Mają jechać do ulubionej cioci Franki na wieś, gdzie co roku spędzają z nią wspaniałe chwile i smakują prawdziwej wolności. Niestety, wakacyjne plany psuje im choroba Wiki, dlatego zamiast do Amalki, rodzice wysyłają ich do Jastarni, pod opiekę niezbyt lubianej ciotki Jadźki. Rodzeństwo załamane ta nagłą zmiana planów, postanawia poruszyć niebo i ziemię, aby jednak znaleźć się u ciotki Franki. Dzieciaki zrobią wszystko, albo prawie wszystko, żeby wyrwać się spod kurateli cioteczki J. a pomoże im w tym równie zdeterminowany kolega Wojtek oraz ... miejscowy policjant. 

Jak to możliwe, powiecie? A więc możliwe, kiedy to Lilka, Wiki i Matewka swoimi pomysłami zrewolucjonizują dom spokojnej do czasu, ciotki Jadźki,  wywrócą do góry nogami żywot sąsiada, pana Anatola, a wszystko dla sprawy rozwiązania zagadki kryminalnej, na którą, przez przypadek uda im się natknąć. Wplątanie policji w całą sprawę to tylko kwestia czasu, na szczęście lokalne władze ze stoickim spokojem podejmują się udzielenia pomocy kreatywnemu rodzeństwu.

Lilka i Spółka przezywają iście szalone wakacje, chociaż nie tego się po Jastarni spodziewali. Nie będę przytaczała wszystkich pomysłów i przygód, które przyszło małym bohaterom przeżyć, bo popsuję radość z czytania tej świetnej książeczki. Mogę jedynie potwierdzić, że fani Mikołajka, albo naszych rodzimych: Pitu i Kudłatej, bądź Bazylka, nie będą zawiedzeni.
"Lilka i spółka" składa się z  "momentów" - przezabawnych dialogów, bądź przemyśleń, które rozbawią każdego. Odnalazłam w Lilce trochę z mojej Pięciolatki, ale zdecydowanie więcej odnalazłam w Matewce z mojego Trzylatka!
Całej mojej Spółce bardzo się podobało. Czegóż możemy chcieć więcej? Chyba tylko drugiej części!


Sardegna

piątek, stycznia 24, 2014

"Miodowa pułapka" Unni Lindell



Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 374
Moja ocena : 4/6

Trochę pochopnie skusiłam się na "Miodową pułapkę", gdyż nie sprawdziłam wcześniej, że jest to szósta część serii przygód komisarza Cato Isaksena. Przeczytałam za to zachęcający opis na okładce i stwierdziłam: tak! To jest książka dla mnie! Refleksja przyszła później, kiedy to okazało się, że owszem, opisana historia kryminalna jest zamkniętą całością, ale główny bohater jest taki sam dla wszystkich części serii, więc prawdopodobnie jego życie prywatne, opisywane sukcesywnie, będzie dla mnie prawdziwą zagadką.

Po części miałam rację, bowiem Cato Isaksen przezywa swoje rozterki moralne, związane z życiem uczuciowym i długoletnim związkiem z żoną, a jego sytuacji nie pomaga pojawienie się na komisariacie nowej współpracownicy Mariane, a ja mogłam tylko domyślać się sensu tych rozterek i biernie podążać za tokiem wydarzeń. W takiej sytuacji mogłabym oczywiście odpuścić wątki osobiste zawarte w powieści i skupić się tylko na wątku kryminalnym, ale ... tak się przecież nie da! 

Sam pomysł intrygi w "Miodowej pułapce" jest bardzo interesujący (chociaż to może nie do końca dobre słowo, kiedy wątek dotyczy zaginięcia dziecka, co dla mnie, jako matki, zawsze jest trudnym tematem).
W drodze powrotnej ze szkoły ginie siedmioletni Patrik. Razem z kolegami, jak co dzień, przechodził na skróty, przez podwórko pewnej zdziwaczałej staruszki, a kobieta, jak to miała w zwyczaju, przeganiała chłopców ze swojej posesji. Tym razem jednak Patrik zawrócił w inną stronę niż koledzy i od tamtej pory, słuch o nim zaginał.
Sprawę zaginięcia chłopca próbuje rozwiązać komisarz Isaksen, jednak śledztwo komplikuje jeszcze morderstwo młodej Łotyszki, Elny Druziki, która mogłaby udzielić cennych informacji w sprawie Patrika. Komisarz z pomocą nowej policjantki Mariane, z którą nie dogaduje się najlepiej, wyrusza na Łotwę, aby zasięgnąć informacji w rodzinnym domu dziewczyny. 
W rozwiązaniu sprawy zaginięcia Patrika pomocny okaże się też chłopak Elny, Wiggo. Skrywa on niepokojący sekret, związany z jego starszym bratem, Henningiem. Czy obie sprawy kryminalne są ze sobą powiązane? Co ukrywa staruszka, która jako ostatnia widziała Patrika? Do czego zdolny jest Henning? No i najważniejsze pytanie: co z tym wszystkim ma wspólnego "miodowa pułapka"?

Jak zatem ostatecznie oceniam książkę? Raczej średnio. I nie chodzi tu tylko o nieznajomość części poprzednich, co mogło zaburzyć ogólny odbiór fabuły. Chodzi mi bardziej o fakt, że cała intryga kryminalna ciągnie się niemiłosiernie, i właściwie sytuację ratuje jedynie zakończenie historii, które rzeczywiście jest nieprzewidywalne. Wydaje mi się, że autorka zmarnowała całkiem interesujący wątek jednego z bohaterów (nie zdradzę którego, żeby nie popsuć przyszłym czytelnikom przyjemności), ustawiając jego poczynania drugoplanowo. Pokierowanie akcją w jego kierunku mogłoby znacznie zwiększyć napięcie i zaproponować ciekawszą alternatywę zakończenia. 

Dość dużo czasu zajęło mi przeczytanie "Miodowej pułapki", co świadczy o tym, że fabuła nie wciągnęła mnie na tyle, żebym rzuciła wszystko i chciała jak najszybciej przeczytać książkę. Nie twierdzę jednak, że historia jest zła. Wydaje mi się, że dla osób, które poznały wcześniejsze części przygód komisarza Isaksena, będzie ona miała większa wartość.

Sardegna

czwartek, stycznia 23, 2014

"Rozkosze nocy" Sylvia Day


Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 320 
Moja ocena : 3/6

Myślałam, że po serii erotycznych wybryków Anastasii Steel i Christiana Greya oraz par naśladujących niejako styl i zachowanie pierwowzoru, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A jednak... "Rozkosze nocy" Sylvii Day, czyli autorki całkiem przyjemnego "Dotyku Crossa", zwaliły mnie z nóg. Niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu...

Czytałam już kilka powieści erotycznych: trylogię Greya, wspomniany wyżej "Dotyk Crossa", trylogię Mii Marlowe, powieść Megan Hart. Wiadomo, że od tego typu literatury nie można wymagać górnolotnej treści, jednak żadna z tych książek, nie jest tak pozbawiona fabuły, jak owe "Rozkosze nocy". To prawie niewykonalne, żeby w całej, trzystu stronicowej historii nie znaleźć żadnego interesującego wątku nieerotycznego. A jednak! Sylvii Day się to udało.

Jako że powieść jest pierwszą częścią serii "Strażnicy snów", nie mam pojęcia, jak autorka planuje rozwinąć dalszą akcję, skoro w części pierwszej jej praktycznie nie ma. To mnie trochę przygnębia, bowiem świetny pomysł na fabułę został doszczętnie zmarnowany. Jestem pewna na 99%, że czytelniczki, które oczekują od literatury erotycznej jednak czegoś więcej, po lekturze "Rozkoszy nocy" nie sięgną już po kolejne jej części.

Jakiż jest zatem ten zmarnowany wątek? Otóż, akcja oscyluje na granicy snu i jawy. Lyssa Bates, piękna (a jakże!) pani weterynarz, ma problemy ze snem. Aiden Cross (nazwisko wyjątkowo bliskie autorce) jest Strażnikiem Snów, żyjącym w innym wymiarze. Jego zadaniem jest przenikanie do świadomości Śpiącej Osoby i zająć jej "myśli", odciągając Koszmary. Jak można się domyśleć, bohaterowie spotykają się w śnie Lyssy, a Aiden bardzo bezpośrednio podejdzie do swego zadania. Będzie on wypełniał swoje obowiązki ze zdwojona siłą, bowiem pierwszy raz od wieków poczuje rodzące się uczucie do Śpiącej. Senne schadzki zakłóci jednak pradawna legenda o tajemniczym Kluczu, łączącym oba wymiary. Odnalezienie go może zaburzyć odwieczny porządek, a niestety Kluczem okazuje się być Lyssa we własnej osobie.

Nie pytajcie mnie o szczegóły owego równoległego, sennego wymiaru. Wszelkie informacje na jego temat zaginęły w akcji. Nie pytajcie też o sam Klucz. Nie mam pojęcia, po co, na co i dlaczego. Wiem tylko, że Aiden i Lyssa spędzali ze sobą upojne chwile, zarówno we śnie, jak i na jawie.

Czy są zatem jakież pozytywy owej książki? Na pewno prawdziwe jest stwierdzenie, że książka wciąga. Przeczytałam ją więc w jeden wieczór, a lektura dała mi wytchnienie w trudnej, domowej sytuacji. Autentycznie się przy niej odmóżdżyłam. Momentami aż za bardzo, bowiem niektóre "sytuacje" przelatywałam wzrokiem, nie wczytując się dokładnie w opisy sytuacyjne. Nie dlatego, że były jakieś niewłaściwe, po prostu stały się powtarzalne, a to mnie w literaturze erotycznej bardzo mierzi. Nawet najbardziej namiętne i ekscytujące sceny stają się po prostu nudne, kiedy czyta się o nich już kolejny raz. A najgorzej, jeżeli czyta się identyczne opisy, z identycznymi sformułowaniami, zwrotami, westchnieniami, "rozpadaniem się na kawałki" bądź innym omdlewaniem. W "Rozkoszach nocy" króluje "roztapianie". No cóż...jak kto woli.

Żeby nie było wątpliwości, że jestem jakaś uprzedzona do tego typu literatury,  dementuję - nie jestem. ktos może zapytać, że jeżeli nudzą mnie wiadome opisy sytuacyjne, to po co sięgam po taką książkę? No więc sięgam, ponieważ ciągle się łudzę, że znajdę w końcu taką, gdzie poza intrygującymi opisami, będzie się coś rozumnego działo!
A na razie się nie doczekałam...

Sardegna

środa, stycznia 22, 2014

"Dotyk" Alexi Zentner


Wydawnictwo: Wiatr od Morza
Liczba stron: 206
Moja ocena : 6/6

Wydawnictwo Wiatr od Morza przyzwyczaja nas powoli do tego, że wydaje genialne książki. Najpierw "Dostatek", który stał się dla mnie numerem jeden w ubiegłym roku, teraz równie interesujący "Dotyk". Trudno jest mi napisać cokolwiek o tej książce, mam świadomość tego, że cokolwiek napiszę, nie odda wyjątkowości tej historii.
Nurt realizmu magicznego stał się mi bliski przed laty, wraz z poznawaniem Marqueza i Bułhakowa. Po latach przypomniał mi go  Crummey, a teraz Zentner. Przypomniałam sobie, co jest mi najbliższe w tym gatunku. Uwielbiam kiedy proste opowieści są wzbogacone o niesamowite wątki, pochodzące z pogranicza snu i jawy. Momenty, kiedy nie potrafię odróżnić rzeczywistych wydarzeń, od tych, będących wytworem wyobraźni bohaterów.

Niesamowite jest to, że istnieją takie ksiażki, które potrafią zachwycić czytelnika w każdym calu. Swoją prostotą, a jednocześnie bogactwem emocji i przeżyć. Wiatr od morza już drugi raz serwuje nam właśnie taką historię, w której czytelnik otrzymuje taką bombę emocjonalną. Trudno mi nawet dokładnie określić, co jest takiego niesamowitego w "Dotyku". Jest on po prostu genialnie skonstruowaną opowieścią, sagą rodzinną, z rodzinną tajemnicą w tle.

Głównym bohaterem powieści jest Stephen, pastor, który po latach wraca do swojego rodzinnego miasteczka, Sawgamet, aby przejąć parafię po swoim ojczymie. Powrót do domu wzbudza w nim szereg wspomnień i rozważań na temat przeszłości i historii swojej rodziny. Wraca on wspomnieniami do lat dziecięcych, wspomina ciężko pracującego ojca, zmagającego się z trudami życia w surowym klimacie, wspomina tragicznie zmarłą siostrę Marie, jednak najbardziej jego myśli zajmuje dziadek Jeannot, którego miał okazję poznać w dzieciństwie. To Jeannot jest najważniejszą postacią w tej powieści. Założyciel rodu i całej osady Sawgamet, jako pierwszy dotarł do jej nieprzyjaznych i zalesionych regionów. Znalazł tam pierwsze ślady cennego, złotego kruszcu, a w jego ślad wyruszyło wielu innych poszukiwaczy złota.

We wspomnieniach, Jeannot wraca do lat swojej młodości, opowiada o wielkim uczuciu do swojej żony, babki Stephena, rozbudowaniu osady, zawieranych znajomościach i trudach codziennego życia. W swoją historię wplata niesamowite, magiczne sytuacje, wzbudzając tylko ciekawość Stephena. Opowiada też wnukowi o zimie stulecia, jaką przyszło mu przeżyć. To ta historia okaże się być kluczowa dla przyszłości dziadka i jego rodziny.  

Co wydarzyło się w czasie śnieżycy? Co wspólnego ma historia Jeannota ze zjawami, ukazującymi się w pobliskim lesie?  Co stało się z babką Stephena? Ile prawdy jest w stwierdzeniu, że Jeannot potrafi wskrzeszać umarłych? Jaką tajemnicę odkryje przed wnukiem Jeannot? 
No i najważniejsze pytanie: jak te wszystkie sekrety wpłyną na Stephena, który po latach będzie próbował odtworzyć historię swojej rodziny? We wspomnieniach bohatera wszystko się miesza, nie wiadomo co jest realnym wspomnieniem, co legendą, co pochodzi z lokalnych opowieści, a co jest wytworem jego wyobraźni.  
Wspaniale było towarzyszyć Stephenowi w jego rodzinnej wyprawie w przeszłość, plątać się w chronologii i napawać surowym klimatem północy. Nie była to łatwa droga, ale warta każdej minuty poświęconego jej czasu.
"Dotyku" nie da się szybko czytać, można wtedy pogubić najważniejsze wątki i ulotne momenty, które tworzą cały klimat opowieści. Trzeba się nim delektować i przeżywać go po swojemu. Wtedy odczuje się go najbardziej intensywnie.
Sardegna

wtorek, stycznia 21, 2014

ŚBK: Alfabet autorów bliskich mojemu sercu


Jako że dzisiaj 21 dzień miesiąca, uraczę Was kolejnym postem tematycznym naszej grupy Śląskich Blogerów Książkowych. Tym razem, na tapetę wzięliśmy Alfabet książek bliskich sercu. Ja postanowiłam to trochę zmodyfikować i stworzyć Alfabet autorów bliskich mojemu sercu. Wybierając nazwiska do poniższej listy, kierowałam się oczywiście autorami moich ulubionych książek. Wiadomo jednak, nazwisk ulubionych autorów na konkretną literę może być kilka, a na inną zupełnie nie ma nikogo. Zrobiłam zatem pomieszanie z poplątaniem i tak oto powstała poniższa lista:

A - Andrzej Sapkowski
B - Barbara Park
C - Cormac McCarthy
D - Dan Brown
E - Enerlich Katarzyna
F - Flagg Fannie
G - Grochola Katarzyna
H - Harlan Coben
I ---
J - Janusz Majewski
K -Kowalewska Hanna
L - Läckberg Camilla
Ł - Łukowiak Małgorzata
M - Maxime Chattam
N - Nabokov Vladimir
O - Olga Tokarczuk
P - Pillipiuk Andrzej
R - Ruta Sepetys
S - Simons Paullina
T - Talko Leszek
U - Umberto Eco
W - Witkiewicz Magdalena
Y - Yrsa
Z - Zyskowska - Ignaciak Katarzyna

***
Musicie mi wybaczyć, że nie skomentowałam każdego nazwiska. Po prostu nie mam do tego aktualnie siły. Wiecie jak to jest, kiedy głowę zaprzątają inne myśli. Muszę uporządkować sprawy osobiste, a kiedy to zrobię, wrócę z nowymi wpisami. 

Na koniec tylko, informacja:
W imieniu całej naszej grupy zapraszamy 1 lutego do Herbaciarni "Czajnik" w Zabrzu


Wymieniamy książki z roczników 2000 - 2014, co najmniej w stanie dobrym. Zapraszamy serdecznie, będzie okazja do poznania się osobiście, rozmowy i wypicia pysznej herbaty.

Sardegna

piątek, stycznia 17, 2014

"Dziadek do Orzechów i Król Myszy" E.T.A. Hoffmann



Wydawnictwo: Media Rodzina na zlecenie Lidl
audiobook: czas trwania 2 h 30 minut
Moja ocena : 5/6
lektor: Krzysztof Kowalewski, Agnieszka Suchora

"Dziadek do Orzechów", podobnie jak "Opowieść wigilijna" to chyb najbardziej znane klasyki bożonarodzeniowe. Planowałam przesłuchać tego świątecznego audiobooka, którego dostałam rok temu pod choinkę, właśnie w okresie grudniowym, jednakże odtwarzanie w samochodzie nieco mi się przedłużyło, i dopiero teraz udało mi się poznać historię do końca. 

Baśń została wydana na Boże Narodzenie w 1816 roku i naprawdę niesamowite jest to, że do dnia dzisiejszego zachwyca i młodszego i starszego czytelnika.  Moja Pięciolatka zażądała włączania audiobooka codziennie wieczorem, przed snem, co świadczy o tym, że magia Dziadka do Orzechów nadal działa. Mnie też zachwyciła ta opowieść, jednak bardziej zwracałam uwagę na klimat i interpretacje lektorów, natomiast moja Pięciolatka była pod wrażeniem samej historii.
Oglądając wcześniej kreskówkę, na podstawie tej baśni, wiedziała mniej więcej, o czym jest "Dziadek do Orzechów", dlatego ze szczerym zainteresowaniem, śledziła rozwój wydarzeń, zapytując raz na jakiś czas, dlaczego danej sytuacji nie było w kreskówce, bądź, co się stało w danym momencie z Królem Myszy bądź Dziadkiem.

A działo się sporo, bowiem w historii tej, z pogranicza snu i jawy, aż roi się od niesamowitych zdarzeń. Wszystko zaczyna się w wieczór wigilijny, kiedy to siedmioletnia Maria i jej brat Fritz, oczekują na świąteczne podarunki. Najlepsze prezenty wręcza im zawsze ojciec chrzestny, sędzia Droselmejer, i tak jest i tym razem. Dzieciaki otrzymują piękny domek z ruchomymi figurkami, oraz drewnianego Dziadka do Orzechów. O ile pierwsza zabawka nie wzbudza w nich wielkich emocji, to drewniany Dziadek staje się ulubioną postacią Marii. Dziewczynka opiekuje się też figurką, kiedy zostaje uszkodzona przez Fritza, podczas łupania orzechów. 
Wieczorem, kiedy Maria zostaje sam na sam z zabawkami, jest świadkiem niesamowitego zdarzenia: zabawki się ożywiają i zaczynają walczyć z pojawiającymi się wszędzie myszami. Pierwszy prym wiedzie Dziadek do Orzechów, jednak walka kończy się dla niego przegraną.

Maria jest taj zdziwiona niesamowita sytuacją, że wydaje jej się, że śni. Okazuje się jednak, że zaistniała sytuacja, ma swoje podłoże w dawnej historii o Królewnie Pirlipacie i Królowej Myszy. Dzięki opowieści ojca chrzestnego, Maria poznaje prawdziwą historię dziadka do Orzechów i dowiaduje się, co łączy go z Królem Myszy, potomkiem mysiej królowej z przytoczonej legendy.

Kolejne wydarzenia dzieją się błyskawicznie, jednak tylko w obecności Marii. Dziewczynka nie wie już, co jest jawą a co snem, a jedynym jej sprzymierzeńcem w całej tej sytuacji, staje się sędzia Droselmejer. 

Finał historii jest oczywiście szczęśliwy, Cała opowieść utrzymana jest w dość niepokojącej atmosferze, nie ma w niej jednak elementów grozy, czy strasznych "momentów". Moja Pięciolatka w każdym razie się żadnym nie zestresowała. 

Na uwagę, w przypadku audiobooka, zasłuchuje ciekawa interpretacja dwóch lektorów. Mimo że nie do końca lubię kreacje Pana Krzysztofa Kowalewskiego, w tym przypadku nie mam żadnych uwag.
Pani Agnieszka Suchora świetnie interpretowała rolę Marii, nadając jej odpowiedni charakter przestraszonej, ale jednocześnie zdeterminowanej, dziewczynki.

Cieszę się bardzo, że mojej córce przypadł do gustu "Dziadek do Orzechów" i będzie potrafiła w paru zdaniach opowiedzieć, o czym mówi jego historia.  Ja też wysłuchałam jej z prawdziwa przyjemnością, wprowadzając się w magiczny, świąteczny nastrój, kiedy to wszystko może się zdarzyć.

Audiobook przesłuchałam w ramach grudniowego wyzwania Trójki e-pik. Jest to też moja (1/12) lektura Z półki
Sardegna

środa, stycznia 15, 2014

"Ludzie na walizkach. Nowe historie" Szymon Hołownia


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 250
Moja ocena : 5/6

Do sięgnięcia po ową książkę, skłoniła mnie głównie osoba autora. Szymon Hołownia wydawał mi się być interesującym człowiekiem, którego "znałam" do tej pory, jedynie z występów telewizyjnych. Najbardziej ciekawią mnie jego książki, napisane w parze z Marcinem Prokopem. Nie czytałam w prawdzie jeszcze żadnej z nich, ale czuję, że mogą mi przypaść do gustu (zwłaszcza po pochwałach znajomych blogerów). 

Z ciekawości więc, sięgnęłam po "Ludzi na walizkach", aby sprawdzić, jak Hołownia sprawdza się w roli. Pierwsze wrażenie, to niesamowite zdziwienie lekturą. Zdawałam sobie sprawę, o czym traktuje ta książka, nie spodziewałam się jednak, że da mi aż tak psychicznie w kość! Jako że sięgnęłam po nią dla Hołowni, nie planowałam skupiać się na pozostałych osobach. A tu, już na wstępnie, dostałam "psychicznego kopa". To tak, jakby ktoś chciał mi powiedzieć: "Kobieto! ogarnij się! Czy ty wiesz, o czym w ogóle jest ta książka?!" No i właśnie... chyba nie do końca wiedziałam...

To nie Hołownia jest w książce istotny. Najważniejsza jest historia ludzi, z którymi rozmawia. I taka powinna być chyba cecha dobrego dziennikarza, żeby nie narzucał swojej osobowości i nie przytłaczał rozmówcy. Musi być równym partnerem do dyskusji, uważnie słuchać, nie przerywać, zadawać odpowiednie pytania, w odpowiednim czasie. Strasznie to wszystko banalnie, ale taka jest szczera prawda, o której niestety często się w dzisiejszych czasach zapomina. I Hołownia takim właśnie dziennikarzem jest, a dzięki temu udało mu się przeprowadzić intymną, bardzo autentyczną rozmowę, która, gwarantuję, nie zostawi Was obojętnym.

Wracając jednak do książki, która została napisana na podstawie programu, prowadzonego przez Hołownię w Religi.tv, składa się ona z dwudziestu zapisów rozmów. Dwadzieścia zaproszonych gości, dwadzieścia przejmujących historii, zebranych w jednym miejscu, a wszystkie z nich, dotyczą trudnego tematu choroby i śmierci. Zaproszone osoby, albo same cierpią na poważne schorzenia, z którymi przyszło im się zmagać, bądź opowiadają o chorobie swoich bliskich.

Nazwiska niektórych osób są nam bardzo dobrze znane z mediów, inne nazwiska - zupełnie obce, jednak wszystkie historie, zapadają czytelnikowi głęboko w pamięć, nie pozwalając tak łatwo o sobie zapomnieć. Hołownia ma zdolność takiego kierowania rozmową, że zaproszeni goście nieświadomie (bądź świadomie) otwierają  przed nim swoje serce i opowiadają o sprawach, o których być może, w innym przypadku, innym ludziom, by nie opowiedzieli. Mówią o swoim stosunku do choroby, do śmierci, jak radzą sobie z bólem, jaką mają relację z Bogiem, skąd czerpią na to wszystko siłę.

Niełatwa jest to lektura. Zwłaszcza dla mnie, bo już nie raz mówiłam, że książek o walce z chorobą staram się unikać. Jednak nie potrafiłam odłożyć lektury na bok. Każda kolejna historia wdzierała się w moją głowę i dzwonkiem alarmowym oznajmiała: "Ciesz się z tego co masz i dziękuj za to Bogu!" Historie zaproszonych do rozmowy gości, poruszają i wzbudzają szacunek. Nie każdy potrafi w obliczu choroby bądź śmierci zachować taką siłę ducha, wiarę i przeświadczenie, że wszystko jest na właściwej drodze. 

Nie będę Wam książki polecać, bowiem każdy musi sam zdecydować, czy chce wejść w ten niełatwy temat. Ja jestem psychicznie wypompowana, ale lektury nie żałuję Kto, tak jak ja, podejmie wyzwanie "Ludzi na walizach", może sporo zyskać, zwłaszcza sygnał do przewartościowania aktualnego życia, dlatego wybór książki pozostawiam juz zainteresowanym

Książkę przeczytałam w ramach styczniowego wyzwania Trójki e-pik.
Sardegna

poniedziałek, stycznia 13, 2014

Kalendarz Książkowych Wydarzeń - # 1

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem strasznie zirytowana, znajdując już po fakcie informacje, o ciekawych spotkaniach autorskich, mających miejsce w mojej okolicy. Postanowiłam temu jakoś zaradzić i stworzyć
Kalendarz książkowych wydarzeń.


Już w zeszłym roku próbowałam zbierać informacje o spotkaniach autorskich, ale robiłam to z doskoku i nie zawsze systematycznie. Mam nadzieję, że mój nowy, miesięczny cykl pomoże usystematyzować interesujące wydarzenia, a może, i coś ciekawego podpowie. Kliknięcie na link, przeniesie Was na stronę główną imprezy.
W moim zestawieniu znajdą się śląskie spotkania autorskie, interesujące zapowiedzi wydawnicze, imprezy książkowe, wydarzenia literackie, ciekawe newsy czy inne projekty, na które warto zwrócić uwagę. Mam nadzieję, że mój Kalendarz przypadnie Wam do gustu.
 
W tym miesiącu wyjątkowo wpis pojawił się w drugim tygodniu. Następne pojawią się już wcześniej, żeby ewentualne osoby zainteresowane, miały czas na podjęcie decyzji, co do udziału w wydarzeniu.

STYCZEŃ 2014
Spotkanie z Wiesławem Aleksandrem Wójcik w ramach Salonu Literackiego Michała Jagiełły


Wiesław Aleksander Wójcik – przewodnik tatrzański, znakarz szlaków górskich, redaktor „Wierchów” (od 1983 roku), kierownik Centralnej Biblioteki Górskiej PTTK w Krakowie (od 1978 roku). Autor wspomnień pośmiertnych i życiorysów wielu ludzi gór (m.in. Kazimierza Sosnowskiego, Augustyna Suskiego, Kazimierza Polaka, Andrzeja Skupienia-Florka, Hugona Zapałowicza, Sabały) oraz artykułów o tematyce górskiej.
wstęp wolny

  •  19 stycznia 2014, Kluboksięgarnia Badet Wilanów, Warszawa, godzina 11.00
Spotkanie ze zwariowaną książką o życiu owadów. Uczestnicy zajęć będą  projektować labirynty mieszkalne fantastycznego mrowiska. W drugiej części spotkania naszym gościem będzie Marcin Brykczyński, autor książki "Opowiem ci, mamo, co robią mrówki".

Dzieci od 5 lat, wstęp wolny
Zapisy:
Badet Wilanów, ul. Lentza 35a,Warszawa - Wilanów, tel. 22 499-37-17, badet@badet.pl
Promocja książki Andrzeja Czyżewskiego "Piękny dwudziestoletni. Biografia Marka Hłaski"
wstęp wolny

 

  • 23 stycznia 2014,  MBP Bytom, godzina 17.30 
Spotkanie autorskie z Jackiem Sroką-Ritau, autorem książki "Dzieci Sztyletu"
Wstęp wolny


 Spotkanie autorskie z Romualdem Pawlakiem

[zdjęcie pochodzi z TK Katowice]
  • 31 stycznia 2014, Księgarnia "Victoria" Zabrze, godzina 17.00
Spotkanie autorskie z Ryszardem Klein, autorem książki "Cisza umysłu" i "Jam jest"

Premiera kolejnej części Trylogii Sary Midnight, autorstwa Danieli Sacerdoti 


Ciekawa jestem, czy taki Kalendarz Książkowych Wydarzeń przypadnie wam do gustu. Jeżeli planujecie wybrać się na któreś spotkanie, dajcie znać! Pozdrawiam

Sardegna

niedziela, stycznia 12, 2014

"Władczyni rzek" Philippa Gregory




Wydawnictwo: Wydawnictwo Książnica
Liczba stron: 544
Moja ocena : 6/6

Mój dzisiejszy wpis będzie bardzo nieprofesjonalny z punktu widzenia fanów literatury historycznej.  Mało bowiem będzie w nim rzetelnych opisów wydarzeń historycznych, sporo będzie natomiast emocji i zachwytu, jakie owa książka we mnie wywołała. Musicie wiedzieć, że aby książka historyczna spodobała mi się tak bardzo, żebym wystawiła jej notę 6/6, to musi być naprawdę coś! Nie lubię kategorii powieści historycznej, unikam jej jak mogę, ale nie chciałam stać z boku, kiedy wszyscy zachwycali się twórczością Phillipy Gregory, a ja nie bardzo mogłam się w tym temacie wypowiedzieć.

Żeby nie popełnić falstartu, zrobiłam wywiad u Isadory, specjalistki od Gregory, od której to powieści autorki najlepiej jest zacząć. Dostałam namiary na "Władczynię rzek". Powiem szczerze, przeraziła mnie objętość. Pomyślałam sobie, ze w życiu przez to nie przebrnę, ale kiedy tylko "wkręciłam się" w pierwsze 40 stron, nie można mnie było oderwać od lektury! Ta książka jest rewelacyjna! XV wieczna historia, związana z życiem Jakobiny Luksemburskiej, bliskiej przyjaciółki Królowej Małgorzaty Andygaweńskiej, zawładnęła mną na dobre!

Tak jak wyżej wspomniałam, żadna ze mnie fanka historycznych ciekawostek. Słyszałam o Wojnie Dwu Róż, dziejącej się w Anglii. Znane są mi nazwiska rodowe Lancasterów i Yorków, ale to wszystko w tym temacie. Jakie to dziwne i zaskakujące zarazem, że dzięki powieści Gregory, mogłam poszerzyć swoje wiadomości i dowiedzieć się więcej, niż w przeciągu wielu lat historycznej edukacji w szkole.

Jakobina Luksemburska jest nietuzinkową postacią. Według legendy, jej ród miał pochodzić od wodnej bogini, Meluzyny. Jakobina już w młodości zauważa u siebie dar jasnowidzenia i przewidywania zgonu, wśród najbliższych członków jej rodziny. Już jako dziewczyna jest świadoma swojej siły i wartości, spotkanie z Joanną d'Arc tylko umacnia ją w swoim postępowaniu. Wcześnie wydana za mąż za księcia Bedforda, poznaje tajniki magii i alchemii. Ma tez możliwość poznania sekretnych ksiąg, które gromadził od lat jej małżonek. 
Jakobina mądrze gromadzi swoje umiejętności dary ducha, świadoma bowiem jest niebezpieczeństwa, jakie czyha na zbyt inteligentne i świadome swej siły, kobiety. Obserwuje na bieżąco egzekucje, jakie wykonywane są na kobietach oskarżonych o czary, dlatego w sekrecie i z wielka ostrożnością pogłębia swą wiedzę. 

Kiedy niespodziewanie umiera Książę Bedford, Jakobinę czeka ponowne, szybkie zamążpójście. Ta jednak jest już mądrzejsza i wie, czego może oczekiwać od życia. Stawia swoją reputację Pierwszej Damy Francji na jedną kartę, i w tajemnicy wychodzi za mąż z miłości za giermka jej nieżyjącego męża, Ryszarda Woodvilla. Małżonkowie przenoszą się na dwór angielski, żeby służyć nowej, młodziutkiej królowej Małgorzacie Andygaweńskiej.

Tam rozgrywać się będzie prawdziwa walka o władzę i wpływy w kraju, a Jakobina z Ryszardem będą tego świadkami i czynnymi uczestnikami. 

Powieść Gregory zachwyca! I mówię Wam to ja, osoba uprzedzona do powieści historycznych, która łatwo się nimi nudzi. Wszystko tu jest jest rewelacyjne:  świetnie zarysowane tło historyczne, ciekawostki,  niuanse, związane z epoką,  wszelkie opisy ówczesnych realiów, zwyczajów, codzienności na dworze królewskim.
Wspaniale wykreowana jest postać samej Jakobiny i jej męża, ale też królowej Małgorzaty i króla Henryka. Dla mnie najciekawszy okazał się jednak wątek miłosny małżonków i budowanie rodziny w tak niełatwych czasach. Kibicowałam im do ostatnich stron, kiedy to kraj ogarnięty chaosem wojny pochłaniał coraz to nowe ofiary. 

Takie powieści mogę czytać codziennie. Żeby jednak miało to sens, muszę poszukać kolejnej części, w której to opisane są losy Elżbiety, córki Jakobiny. Z tego, co mówiła Isadora, Elżbieta jest jeszcze bardziej wyrazistą bohaterką niż jej matka. jeżeli to prawda, to już się cieszę na moje przyszłe wrażenia z lektury Phillipy Gregory. Polecam! Polecam! Polecam!
Sardegna

piątek, stycznia 10, 2014

"Przelot bocianów" Hanna Kowalewska


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 382
Moja ocena : 6/6 

"Przelot bocianów" czekał na swoje pięć minut ponad dwa lata...To nic takiego, powiecie, ale, o wstydzie! to była książka pożyczona! Na szczęście właścicielka cierpliwie czekała, żebym dojrzała do pożegnania z Zawrociem. Bo, uwierzcie mi, przeczytanie ostatniego tomu pięcioczęściowej serii Hanny Kowalewskiej, było jak pożegnanie z najlepszym przyjacielem.
 
Nie znam drugiej pisarki, która tak operowałaby językiem powieści. Każde słowo, każde zdanie jest dopieszczone w każdym calu. To sprawia, że czytanie serii o Zawrociu jest niesamowitym przeżyciem. Treścią tych powieści się delektuje, czyta ją powoli, z namysłem, żeby nie przegapić czegoś ważnego, żeby nie potraktować sensu zbyt powierzchownie. Czytałam niemal z namaszczeniem, ale i tak za szybko. Niemal ze łzami w oczach zamykałam ostatnią stronę. No bo, jak to? Już koniec? To nie może być prawda! Na szczęście zakończenie daje delikatną nadzieję na kontynuację. Pokrzepiająca jest myśl, że może kiedyś, może za parę lat, autorka da nam jeszcze szansę powrotu do Zawrocia.

Uwielbiam całą serię o Zawrociu. Pokochałam ją od pierwszych stron części pierwszej. Każdy kolejny tom (drugi, trzeci) dawał pozytywnego kopa i przeświadczenie, że nie może być już lepiej. A jednak! Następny tom ponownie zwalał z nóg, a ja, jak uderzona obuchem, nie mogłam się ogarnąć.

Dlatego zwlekałam z "Przelotem bocianów", no bo jeżeli okaże się nie dość dobry? Albo zakończeni mi się nie spodoba? Albo ... 

Oczywiście zupełnie niepotrzebnie się stresowałam. Trzeba było zaufać pierwszemu wrażeniu, i temu, że autorka nie odpuści swoim wiernym czytelnikom w ostatnim tomie i da im Zawrocie w najlepszej postaci.

Nie ma łatwego życia bohaterka serii, Matylda Malinowska. O ile tom czwarty dawał jej nadzieję na stabilizację i poczucie bezpieczeństwa, to jego zakończenie całkowicie pogrzebało tą szansę. 
Mężczyzna, którego pokochała, porzucił ją dla jej przebiegłej i zazdrosnej siostry Pauli. Żeby tego było mało, Matylda zaszła z owym mężczyzną w nieplanowaną ciążę. Sama, bez wsparcia rodziny, bez zaangażowania ojca dziecka, musi sobie poradzić w nowej sytuacji. 
Zawrocie daje jej ukojenie, ale przynosi też, jak zwykle, rodzinne sekrety. Tym razem, z tajemnicą przyjeżdża kuzynka babki Aleksandry, Wiktoria. 
Wiekowa dama wprowadza w życie Matyldy dodatkowy zamęt, wracając do przeszłości i ujawniając ukryte, rodzinne fakty. Wyjątkowo jednak, Matylda nie podąża za rozwiązaniem tajemnic, tak jak to miało miejsce w poprzednich tomach. Tym razem spokojnie czeka na rozwój wydarzeń, które będą rzeczywiście nieoczekiwane.

Matylda znajdzie wsparcie wśród obcych ludzi. Matka i ojczym nie zmienią swego postępowania i nawet w tak dramatycznej sytuacji, jaką będzie zdrada Pauli wobec siostry i własnego męża, nie staną po stronie drugiej córki. Dramatycznie rozwinie się też wątek teatru, miejsca, które nie było tylko miejscem pracy Matyldy, ale też źródłem wielu wspomnień, związanych z jej zmarłym mężem Filipem.
Coś się jednak kończy, coś zaczyna. Dla Matyldy bardzo wiele rzeczy skończyło się w piątym tomie tej historii. Kilka jednak miało swój obiecujący początek. 
Dziecko i nieśmiało rodzące się uczucie da Matyldzie szanse na szczęście. Oby tylko nikt nie zdążył tego zepsuć.

Wiem, że czytanie mojej opinii na temat piątego tomu, nieznanej wielu osobom, serii, może być mało interesujące. Potraktujcie zatem ten wpis jako moją zachętę do sięgnięcia po całość Zawrocia i przeżycia tej historii na swój sposób.

Sardegna

środa, stycznia 08, 2014

"Wielki Gatsby" Fitzgerald Francis Scott

Wydawnictwo: Promatek
audiobook: czas trwania 5 h 9 minut
Moja ocena : 4/6
lektor: Antoni Rot

"Wielki Gatsby" przeżywał ponownie swoje pięć minut całkiem niedawno, a to za sprawą nowej ekranizacji z udziałem Leonardo DiCaprio i Tobey'go Maguire, w rolach głównych. Po seansie filmowym zaczęły się dyskusje, jak ekranizacja ma się do oryginału, a ja znowu nijak mogłam się wypowiedzieć, bo mimo że książkę mam w swojej biblioteczce od dobrych paru lat, to jakoś nie miałam natchnienia by po nią sięgać.
Okazja nadarzyła się, kiedy jeden z serwisów dysponujących książkami audio, zaproponował swoim klientom "Wielkiego Gatsby'ego" jako gratis. Pobrałam pliki i zabrałam się za odsłuchiwanie audiobooka w samochodzie.

"Wielki Gatsby" to historia nieszczęśliwej miłości. Owszem, czas i miejsce akcji, czyli Nowy York w latach 20-tych XX wieku, może świadczyć o tym, że będzie to też historia z gatunku "od biedaka do milionera, czyli jak dorobiłem się niesamowitej fortuny, zaczynając od zera, a wszystko dzięki kontaktom z odpowiednimi ludźmi, w odpowiednim czasie". W odniesieniu do powyższej historii, całkiem sporo prawdy będzie w tym stwierdzeniu. Dla mnie jednak jest to typowa powieść o niespełnionej miłości, w której uczucia i żądze rozgrywają się pomiędzy niewłaściwymi osobami, co w rezultacie doprowadza do tragicznego finału.  Żadne rozwiązanie nie przyniesie bohaterom spokoju i szczęścia, zawsze ktoś będzie zawiedziony i boleśnie rozczarowany.

Narratorem całej opowieści jest Nick Carraway, młody chłopak, który po wojnie wraca do swojego miasta, aby zdobyć dobra pracę i osiągnąć sukces. Tak poznaje Gatsb'ego, który okazuje się być jego sąsiada. Jay Gatsby jest doskonałym przykładem pokazującym, jak można dobrze wykorzystać daną szansę i odmienić swój los. Z biednego chłopaka staje się wpływowym bogaczem, nie dając jednak znajomym szans poznanie się bliżej i odkrycia, jakim sposobem udało mu się owy majątek zdobyć.

Panowie nawiązują przyjacielską relację, a wkrótce okazuje się, że mają bardzo wiele wspólnego. Dawno niewidziana kuzynka Nicka, Daisy Buchanan, żona jego przyjaciela jeszcze z czasów studiów, jest dawną miłością Gatsby'ego. To dla niej zdobył majątek i wysoką pozycję społeczną, niestety spóźnił się, gdyż Daisy w między czasie została żoną innego mężczyzny.

Z kolejnych rozdziałów dowiadujemy się, że gromadził on majątek, aby zaimponować Daisy bogactwem i wysoką pozycją społeczną. Kobieta jednak nie chce rezygnować ze swojego obecnego życia i miłości do męża. Do całej tej intrygi miłosnej dochodzi jeszcze wątek kochanki Toma, męża Daisy, która także nie może się pogodzić ze związkiem ukochanego mężczyzny z inną. 

Niedomówienia, podejrzenia, rzucane wzajemnie oskarżenia, tylko wzniecają nerwową atmosferę wśród bohaterów i nieuchronnie zbliżają ich do tragicznego finału. Pewien wypadek samochodowy zmieni całkowicie sytuację, kończąc tą karuzelę źle ulokowanych uczuć.

Czy historia Gatsby'ego przypadła mi do gustu? Wiem, że to klasyka, wiem, że warto znać, ale jakoś wielkiego zachwytu nie odczuwam. Może jest w tym trochę winy audiobooka, w którym lektor leniwie prowadzi słuchacza przez szereg wydarzeń. A może to fakt, że akcja toczy się spokojnie, bez nagłych zwrotów akcji, a ja jakoś tak przyzwyczaiłam się do tego, że się dzieje. Nie wiem. 
Wiem tylko, że "Wielki Gatsby" nie powalił mnie na kolana, trochę znudził i zmęczył. Bohaterowie nie wydali mi się w ogóle interesujący, tylko denerwujący: Daisy - strasznie irytująca, Gatsby - pewny siebie nowobogacki. Sympatię jedynie wzbudził we mnie Nick, ale to chyba było nieuniknione, jeśli podchodził on do sprawy bardzo obiektywnie, nie oceniając, ani też specjalnie się w wydarzenia nie angażując.

W chwili obecnej, nie pozostało mi nic innego, jak zobaczyć ekranizację. Może rola DiCapro jakoś mnie poruszy i wykrzeszę do Gatsby'ego jakieś cieplejsze uczucia.

Jako że wersje papierową "Wielkiego Gatsby'ego" mam w swojej biblioteczce już od dobrych paru lat, powieść zaliczam do wyzwania Z półki (14/31)

Sardegna

poniedziałek, stycznia 06, 2014

"Dom tajemnic" Chris Columbus, Ned Vizzini

Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 504
Moja ocena : 5/6

Oto jest przygodowa powieść dla młodzieży, która dorównuje akcją i tempem wydarzeń serii "Ulysses Moore. Wrota czasu". Jest nadzieja, że dzięki takim książkom nasz młodzież nie zniechęci się do czytania i będzie z radością sięgać po kolejne. Przygodzie, jak przytrafiła się trójce rodzeństwa: Eleonor, Kordelii i Brendanowi, może dorównać nawet historia Harrego Pottera, bowiem magii, tajemnic, mrocznych istot, jest w niej prawie tyle samo.

Nie na darmo książkę reklamuje J.K. Rowling, a twórcami są amerykański reżyser i scenarzysta (m.in. filmów o HP) oraz znany autor powieści młodzieżowych. Książka nadaje się na ekranizację, jak żadna inna! Taka rekomendacja zwróci uwagę fanów HP i słusznie, bowiem styl książki, jest do historii o najsłynniejszym czarodzieju, momentami bardzo podobny.
"Dom tajemnic" to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Trzymająca w napięciu, trochę przerażająca historia, która pochłonie czytelnika już od pierwszych stron. Ileż tam się będzie działo! Magiczne stwory, postacie z pogranicza snu i jawy, przerażające persony, będące fikcyjnymi bohaterami książek, piraci, wiedźma, a między nimi trójka zupełnie zwyczajnego rodzeństwa Walkerów.

Eleonor, Kordelia i Brendan, wraz z rodzicami, przeprowadzają się do pięknego, starego domostwa. Cała przeprowadzka jest związana z dziwną sytuacją, bowiem ojciec dzieciaków, znany lekarz, podczas rutynowej operacji, wpada w trans i kreśli skalpelem na brzuchu pacjenta dziwny wzór. Żeby uniknąć skandalu, rodzina wyprowadza się do innego miasta, i okazyjnie kupuje piękne domostwo. 
Oczywiście zakup domu nie jest przypadkowy, bowiem dawni mieszkańcy posiadłości mają na pieńku z rodziną Walkerów. Już w pierwszy wieczór po przeprowadzce dzieje się coś dziwnego. Do salonu wkracza córka dawnego właściciela, zmienia się w ohydną wiedźmę i wyrównuje dawne rachunki...

Konsekwencją tego będą niesamowite wydarzenia. Rodzice znikają, a dzieciaki przenoszą się, razem z domem, w czasie i przestrzeni. Potem będzie już tylko groźniej i bardziej tajemniczo. 
Rodzeństwo będzie musiało zmierzyć się z nad wyraz realnymi postaciami z książek, olbrzymem, przerażającymi piratami, zwierzętami - olbrzymami, a w finale - Królem Burz. A wszystko to, aby uratować rodziców, wrócić do realnego świata i powstrzymać Dalię - wiedźmę. Jaką tajemnicę skrywa rodzina Walkerów? Kim jest Król Burz, i co wspólnego ma z nim Dalia? Jak poradzą sobie dzieciaki w walce z własnym strachem i egoistycznymi pragnieniami, które mogą ich zgubić?

Nie bójcie się, nie zdradziłam za dużo fabuły, to tylko ułamek całej akcji. W książce dzieje się aż nadto. Mi akurat ten nadmiar wydarzeń specjalnie nie przeszkadzał, myślę, że podobnie będzie w przypadku młodzieży, która też lubi, żeby się działo.

Jesienią ma pojawić się kontynuacja "Domu tajemnic" i jest to bardzo dobra wiadomość, bowiem nie wszystkie sekrety rodzinne zostały wyjaśnione, a niebezpieczeństwo nie zostało na dobre zażegnane.

Wspaniale, że na rynku książki pojawiają się młodzieżowe powieści, które godnie zastępują HP. Na uwagę zasługuje też świetne wydanie powieści i dość duża czcionka, która ułatwi czytanie młodszym czytelnikom. Taka zakręcona historia może być dla nich wspaniałą, czytelniczą przygodą, rozbudzającą apetyt na więcej. I o to właśnie chodzi!
Sardegna

niedziela, stycznia 05, 2014

AKTUALIZACJA. Co będziemy czytać w kolejnym miesiącu Trójki e-pik?

Jak co miesiąc, zapraszam do wypowiedzenia się w kwestii wyboru trzeciej kategorii, dotyczącej kolejnej Trójki e-pik.  Zasady te co zwykle: każdy może zaproponować jedną opcję, pod uwagę wezmę pierwszych dziesięć propozycji. Po ich odnotowaniu, Wasze kategorie zostaną umieszczone w ankiecie, w której można będzie oddać swój głos. Zapraszam do zabawy!
***
Dziękuję za wszystkie propozycje. Wybrałam dziesięć pierwszych opcji, które prezentują się następująco:
Książka z wątkiem wyjazdu na wieś, by odnaleźć siebie / uzyskać spokój / rozwiązać problem
Antyutopia
Książka z motywem wędrówki, podróży ("książka drogi")
Książka z motywem archeologicznym
Kryminał retro
Książka Sióstr Bronte
Książka, której akcja toczy się w USA
Książka z tajemnicą w tytule/w treści
Opowieści grozy/o duchach
Książka z imieniem w tytule


Co Was szczególnie zainteresowało? Ankieta już działa. Zapraszam do oddawania głosów.
Sardegna

sobota, stycznia 04, 2014

"Za kogo ty sie uważasz?" Alice Munro

Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
audiobook: czas trwania 8 h 27 minut
Moja ocena : 5/6
lektor: Anna Gajewska

Powtarzam to wielokrotnie: nie lubię takich sytuacji, kiedy wszyscy wokół mnie dyskutują o danym autorze, jego powieściach, a ja nie mogę się wypowiedzieć, bo nie czytałam żadnej jego książki. Z Alice Munro sprawa właśnie tak wyglądała, a fakt, że pisarka została laureatką Nagrody Nobla tylko spotęgowało moją chęć poznania jej twórczości. Z pomocą przyszła mi Biblioteka Akustyczna

Lubię audiobooki. Dają mi szansę poznania książki w momentach, kiedy nie bardzo da się czytać wersję papierową, albo po prostu takiej wersji się nie posiada. Audiobook Munro towarzyszył mi przez kilkanaście dni i dzięki niemu mogę się już wypowiedzieć, czy styl pisarki i jej twórczość mi odpowiada, czy też nie bardzo przypadła mi do gustu.

Co do książki, mam mieszane uczucia. Może zaczęłam swoją przygodę z Munro od niewłaściwego tytułu? Ocena końcowa jest  jednak dosyć wysoka, o co więc tak naprawdę chodzi? 

"Za kogo ty się uważasz" to zbiór dziesięciu opowiadań o dojrzewaniu Rose, dziewczyny, pochodzącej z prowincji na obrzeżach Ontario. Historie przedstawiają właściwie jej całe życie, począwszy od najmłodszych lat, poprzez czas chodzenia do szkoły, pierwszych przyjaźni, miłości, małżeństwa, wychowania córki, wieku średniego.
Spotkałam się z opiniami, że powiadania te można czytać osobno, każde z nich jest bowiem zamkniętą historią, niewymagającą odniesienia do przeszłości. Według mnie to się nie uda. Wspólny mianownik, czyli dojrzewanie Rose, fizyczne i psychiczne, spajają całą opowieść, dając czytelnikowi pełny obraz charakteru bohaterki i tłumacząc niejako konsekwencje niektórych wydarzeń.

Rose od najmłodszych lat próbuje wyrwać się z domu, gdzie niepodzielnie króluje jej macocha. Mimo że łączą ich dość poprawne relacje, Rose nie do końca angażuje się w sprawy codzienne i życie rodzinne, bowiem pragnie dla siebie czegoś więcej. Od dzieciństwa czuje się zakompleksioną, małomiasteczkową dziewczyną, a uczucie to nasila się w wieku dojrzewania. Kiedy więc tylko nadarza się okazja, Rose opuszcza dom rodzinny na czas studiów, i wyrusza na poszukiwanie lepszego dla siebie, świata.
Szybko wychodzi za mąż, szybko rodzi córkę, jednak w małżeństwie nie znajduje upragnionego poczucia sukcesu. Rose pragnie bowiem czegoś więcej, niż tylko zajmowanie się domem i dzieckiem. Mąż również nie spełnia jej oczekiwań, więc szybko znajduje spełnienie w ramionach kochanka. 

Ostatecznie udaje się Rose osiągnąć wymarzony sukces i popularność w mediach, z czego skwapliwie korzysta romansując z interesującymi ją mężczyznami. Z żadnym jednak nie udaje jej się nawiązać trwałej relacji. Cały sukces i poczucie spełnienia tłamsi w Rose stwierdzenie: "Za kogo ty się uważasz?" Zdanie wypowiedziane kiedyś przez jej macochę, a później przez inne osoby, przewijające się przez jej życie, wiecznie przypomina Rose, że jest przecież prowincjonalną gąską, pochodzącą z niezamożnej rodziny, której daleko do gwiazdy estrady, za którą chciałaby uchodzić.

Kolejne związki kończące się niepowodzeniem, trudności w nawiązaniu relacji z córką, niepohamowana rozpacz po śmierci dawno niewidzianego przyjaciela z dzieciństwa, pokazują, że Rose nie potrafi oderwać się od swojej przeszłości, żeby budować tak upragnioną przyszłość. Smutne to bardzo.

Tak jak napisałam na początku, mam co do książki mieszane uczucia. Nie mogłam wykrzesać do Rose odrobiny sympatii. Wydała mi się taka zamknięta w szklanej kuli swoich marzeń i oczekiwań, niezdolna do przeciwstawienia się sytuacjom. Nie lubię mieć świadomości, że los człowieka jest zdeterminowany. Wolę myśleć, ze do końca mamy wpływ na swoje życie i wybory. Rose to taka marionetka, która żyje tylko myślami o zmianach i sukcesie, zamiast naprawdę je przeżywać.

Co do samego audiobooka, początek strasznie mi się dłużył. Nie mogłam jakoś wczuć się w przytłaczającą atmosferę kanadyjskiej prowincji. Dalsze losy Rose, już poza miasteczkiem Ontario, były dla mnie lepiej przyswajalne. Lektor, pani Anna Grajewska spisała się świetnie. Doskonale oddała charakter zagubionej i zakompleksionej Rose, wiecznie poszukującej swojej drogi życiowej.

Moja końcowa ocena książki jest dość wysoka, bo mimo wszelkich negatywnych aspektów, jakie dojrzałam w głównej bohaterce, historia mi się podobała. Sztuką jest stworzyć taką kreację bohatera, która będzie w czytelnikach wywoływać tak skrajne emocje.
Sardegna