Wydawnictwo: mg
Liczba stron: 620
Moja ocena : 5/6
Świat się kończy! Przeczytałam biografię! Ale tak na poważnie, to zawsze powtarzam, że biografie to nie jest moja bajka. W przypadku Sióstr
Brontë zrobiłam jednak wyjątek, bowiem książka napisana z taką pieczołowitością i skrupulatnością przez pana Eryka Ostrowskiego, jest naprawdę godna uwagi.
Nie mogę sobie nawet wyobrazić, ileż to pracy wykonał Autor, aby zebrać potrzebne materiały do swej publikacji. Ileż czasu musiał poświęcić na analizę powieści Sióstr, tłumaczeń, listów, notatek czy innych materiałów źródłowych. Dlatego mam wielki szacunek do pana Ostrowskiego, bowiem zebranie, usystematyzowanie i opisanie w jednej książce wszystkich danych o rodzinie Brontë, ich przeszłości, wzajemnych relacjach, historii powstawania pierwszych książek, wierszy, notatek czy późniejszych kontaktach Charlotte z wydawcami, wydaje się być tytaniczną pracą.
Na wstępie zaznaczam: lektura nie jest łatwa. Być może dla osób, które zaczytują się w książkach historycznych czy biografiach właśnie, 600 stron będzie jak bułka z masłem, dla mnie jednak lektura była prawdziwym wyzwaniem. Książkę zaczęłam gdzieś w okolicach listopada zeszłego roku i bez pośpiechu przedzierałam się przez kolejne rozdziały. Momentami miałam wyrzuty sumienia, że tak długo zwlekam, ale szybsze czytanie zaowocowałoby w moim wypadku przeczytaniem "po łebkach", a tego staram się zawsze unikać. Gdzieś w głowie majaczyło mi też świetne zdanie, usłyszane kiedyś zresztą od samej szefowej
Wydawnictwa mg, że "książki muszą żyć własnym życiem".
Także moja przygoda z Siostrami Śpiącymi żyła własnym życiem bardzo długo, ale warta była każdej poświęconej jej minuty.
Pokusiłabym się o stwierdzenie, że biografia Sióstr jest trochę nietypowa, bowiem język i styl autora, powoduje, że po kilkudziesięciu stronach, ma się wrażenie, że czyta się powieść obyczajową. Trudno na początku wczuć się w klimat, ale z każdym kolejnym rozdziałem, czytanie idzie sprawniej. Autor unika suchych opisów, często przeplata opisywaną treść fragmentami listów, cytatami z powieści, zdjęciami, rycinami, a nawet dialogami, pochodzącymi z przetłumaczonych materiałów źródłowych.
I tak, strona po stronie, wyłania się czytelnikowi obraz Sióstr Brontë, a szczególnie postać najstarszej z nich, Charlotte, bowiem Emily i Anne są jakby postaciami drugoplanowymi. Autor w ogóle wysnuwa tezę, że autorką wszystkich powieści sygnowanych nazwiskami trzech sióstr, była jedna z nich - Charlotte. Na poparcie swojej teorii przedstawia odręczne zapiski, notatki, informacje z wydawnictwa, jakoby wszystkie rękopisy pochodziły od jednej osoby. Nie przekonuje go też do końca analiza dzieł Sióstr i różnice w wyrażaniu w powieściach emocji, poruszanych wątków czy światopoglądu. Uważa on, że to właśnie Charlotte, pisząca od początku, najpierw pod pseudonimami, a później "rozdzielająca" swoje powieści pomiędzy młodsze siostry, jest sprawczynią całego zamieszania.
Autor przytacza też konkretne fragmenty wszystkich powieści Sióstr, w których znajduje odniesienie do rzeczywistych momentów w życiu Charlotte, czy jej wyrażanego światopoglądu (wątek niespełnionej miłości, częste pobyty w Londynie, - "Villette", stosunek do śmierci, samotność - "Profesor", skrytość charakteru, dystans nawet wobec przyjaciół, stosunek do małżeństwa - "Shirley", poglądy, smutek po utracie bliskich - "Agnes Grey", tęsknota, rozgoryczenie, niespełnienie w związku "Wichrowe wzgórza").
Pomiędzy analizę twórczości Sióstr i próbę odkrycia prawdy, Autor wplata wątki z życiorysu całej rodziny Brontë,. Relacje rodzeństwa z ojcem, relacje sióstr z bratem, znajomość z początkującą pisarka Elisabeth Gaskell, chorobę i śmierć Emily i Anne, nieszczęśliwą miłość Charlotte, jej samotność i trochę "zdziwaczałe" życie na plebani oraz w końcu nieudane małżeństwo.
Interesującą postacią jest Charlotte Brontë. Introwertyczką, o bogatym wnętrzu, której poglądy mogły znaleźć ujście przynajmniej w wydawanych powieściach. Myślę, że była ona postacią znacznie wykraczająca poza swoją epokę, pełną konwenansów i nakazów względem kobiet. Przez to Charlotte nie była osobą szczęśliwą, na szczęście, mogącą wyrazić się przez tworzone dzieła literackie.
Czytając powieść autorstwa Charlotte (
"Profesor"), a także Anne (
"Agnes Grey"), nie zastanawiałam się za bardzo nad historią ich rodziny. Po prostu przyjęłam fakt piszących Sióstr za oczywisty. Po lekturze książki Eryka Ostrowskiego, nie patrzę już tak obojętnie na ten temat. Mam w zanadrzu jeszcze "Shirley" i "Jane Eyre". Myślę, że teraz lektura obu powieści będzie miała dla mnie już inne, bardziej istotne znaczenie.
Książkę przeczytałam w ramach lutowej
Trójki e-pik
Sardegna