Pages

sobota, grudnia 31, 2016

# Nowosci w mojej biblioteczce - grudzień

Zapraszam na ostatni post z nowościami, i w ogóle ostatni post w tym roku. Grudzień minął mi ekspresowo. Ogarniałam pracę po dość długim chorobowym, przygotowywałam się do świąt, a ostatni tydzień fajnie odpoczywałam. Nie przeczytałam zbyt wiele książek w grudniu, ale dzięki temu, że udało mi się przeczytać całkiem sporo w listopadzie, osiągnęłam wartość stu lektur w 2016. Jeśli chodzi o nowości, na początek przyszły prezenty Mikołajkowe:


"Zaścianek" i "Poczekajka" Katarzyny Michalak oraz "Wojenne związki" Maren Roger od  Świata Książki

W grudniu otrzymałam aż trzy prezenty książkowe od BiblioNetkołaja. O tej idei pisałam w poprzednim poście, bowiem pod koniec listopada dostałam już przesyłkę pocztową z tego tytułu. Nie myślałam, że jeszcze coś otrzymam, a spotkała mnie niesamowita niespodzianka! Kiedy wpadłam tylko na pięć minut, na spotkanie BNetkowe w Katowicach, trzy piękne, świąteczne paczuszki czekały na mnie! A w nich:


"Intrygantki" E.E. Schmitt
"Oddział chorych na raka" A. Sołżenicyn - do mojej kolekcji GW Literatura XX wieku
oraz H. Murakami "1Q84" tom 3
Kochani BiblioNetkołajowie! Jeśli to czytacie! Dziękuję jeszcze raz!

Jeśli chodzi o książkowe prezenty świąteczne, były dwa: jeden dla mnie "Konan Destylator" Pilipiuka, oraz audiobook "Detektyw Blomkvist i Rasmus, rycerz Białej Róży" Astrid Lindgren - z Wydawnictwa Jung - off - ska, który udało mi się przed świętami wygrać w konkursie FB i podarować dzieciakom pod choinkę.


"Co nas nie zabije" Davida Lagercrantza kupiłam w aktualnej promocji w Biedronce za 10 zł. Poluję jeszcze na dwa tytuły, ale Biedronki nie chcą współpracować...


Ostatnia książka przyszła wczoraj od Wydawnictwa Stapis - "Tęsknota i przeznaczenie" Diny Sterbovej

Jutro pojawi się post podsumowujący cały rok w Książkach Sardegny. Oprócz podsumowania czytelniczego, gatunków, kategorii i innych statystyk, znajdzie się tam też podsumowanie wszystkich nowości, jakie dotarły do mnie w mijającym roku. To był dla mnie dobry rok, jeśli chodzi o sprawy czytelniczo - blogowe, a jeśli jesteście ciekawi szczegółów, już dziś zapraszam na jutrzejszy wpis.

Kochani, z okazji zbliżającego się Sylwestra, składam Wam najserdeczniejsze życzenia! Niech Nowy Rok 2017 będzie dla Was lepszy od poprzedniego, pod każdym względem! Niech będzie owocny w realizację planów i marzeń i przyniesie Wam same szczęśliwe chwile!
Sardegna

piątek, grudnia 30, 2016

Książkowe podsumowania Sardegny cz.3 - 10 najpopularniejszych wpisów blogowych roku 2016

Dzisiaj zapraszam już na ostatni wpis z serii podsumowań. Dwa poprzednie, o najładniejszych okładkach i najlepszych książkach, przeczytanych w roku 2016, znajdziecie TU i TUTAJ. Poniższy ranking dotyczy natomiast najbardziej popularnych wpisów, opublikowanych na blogu w mijającym roku. 

Na 10 wpisów, 7 dotyczy książek. To moim zdaniem, bardzo dobry wynik! Wiadomo, że posty nieksiążkowe cieszą się sporą popularnością, więc tym bardziej jest mi miło, że wygrały notatki związane typowo z książkami. Oprócz tego, jeden wpis dotyczy serii wydawniczej, którą posiadam, jeden związany jest z książkami dla dzieci i serią "Czytam sobie", a tylko jedna notatka jest typowo nieksiążkowa i dotyczy konkursu, który odbył się na moim blogu w listopadzie.

Zapraszam do zestawienia najpopularniejszych wpisów w roku 2016:

1. Najpopularniejszy wpis blogowy, który zarejestrował najwięcej odsłoń w roku 2016, dotyczył książki "P.S. Nie szukajcie mnie" Leeny Parkkinen. Rewelacyjna powieść obyczajowo - kryminalna, wydana przez Świat Książki, opowiada o podróży dwóch kobiet, które różni praktycznie wszystko: od pochodzenia, poprzez wiek, na doświadczeniu życiowym kończąc. Wyprawa kobiet ostatecznie prowadzi do rozwiązania pewnej tajemnicy z przeszłości, a wszystko to w fińskim, surowym klimacie i nieco klaustrofobicznej atmosferze, rodzinnej wyspy bohaterki. Powieść wzbudziła największe zainteresowanie czytelników i bardzo dobrze, bo to świetna historia, choć przyznam szczerze, że w życiu nie określiłabym tego wpisu, jako najpopularniejszego.

2. Na drugim miejscu listy uplasowała się powieść dla młodzieży "Felix, Net i Nika oraz (nie)Bezpieczne Dorastanie" autorstwa Rafała Kosika. Ten tom jest akurat najnowszym z serii FNiN, a mój wpis pokrył się z okresem jego promocji, nie dziwi więc fakt, że moja notatka spotkała się ze sporym zainteresowaniem czytelników. Każdy z tomów opisujących przygody FNiN to dobrze wymyślona i inteligentna opowieść, a mnie bardzo cieszy, że tak wiele osób przeczytało o nim notkę na moim blogu. Może dzięki temu namówiłam kogoś do sięgnięcia po całą serię?  




3. Wpis blogowy, który zarejestrował trzecią, największą liczbę odsłon w mijającym roku, dotyczy powieści obyczajowej, autorstwa Magdaleny Witkiewicz, "Pracowni Dobrych Myśli". To bardzo dobry wynik, bowiem o książce pisałam w listopadzie, i to w ciągu tych dwóch miesięcy post zebrał większe statystyki, niż inne w ciągu całego roku. Fajnie, że powieść cieszy się popularnością, bo jest to bardzo ciepła i energetyczna opowieść, poprawiająca humor kobietom w każdym wieku.





4. Czwartym najchętniej odwiedzanym wpisem był post konkursowy, związany z moim małym blogowym jubileuszem - 1000 post w Książkach Sardegny. Czas na niespodziankę. Posty nieksiążkowe od dawna cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników, a te, związane z mało wymagającymi konkursami, już najbardziej.  Osobiście nie publikuję zbyt wielu takich wpisów, bo nie mam na to zwyczajnie czasu. Jednak spory ruch, jaki się przy takiej okazji generuje daje do myślenia, że może powinnam coś zmienić w tym temacie. 

5. Kolejny wpis znajdujący się na liście najpopularniejszych, dotyczy powieści Renaty Kosin "Sekret zegarmistrza". Moja przedpremierowa recenzja tej książki zarejestrowała naprawdę wiele odsłon i cieszę się, że z tego faktu, bowiem "Sekret..." to interesująca, bardzo dobrze skrojona historia z wątkiem rodzinnej tajemnicy, z wieloma motywami, postaciami i nawiązaniami, należy się jej więc szerokie zainteresowanie. Renata Kosin przyzwyczaiła już swych czytelników do tego, że jest doskonale przygotowana do pisania swych kolejnych książek. A ponieważ to przygotowanie Autorki czuje się podczas czytania, gwarantuję, że nie zawiedziecie się lekturą.


6. Na szóstym miejscu listy znalazł się wpis o serii wydawniczej dla dzieci "Czytam sobie...". Te cieniutkie książeczki, podzielone na trzy poziomy, ze względu na umiejętności czytelnicze najmłodszych, zrobiły niemałą rewolucję w naszym domu, ale też na blogu, tym bardziej, że we wpisie wspominam, jak moje dzieci nauczyły się dzięki tym książeczkom, czytać. Seria jest godna polecenia zarówno rodzicom, jak i dzieciakom, które dopiero rozpoczynają naukę czytania, bądź są na początku swej czytelniczej przygody. 

7. Na kolejnym miejscu na liście najpopularniejszych wpisów znalazła się powieść obyczajowa "29" Adeny Halpern. Książka trochę niepozorna, tak jak jej minimalistyczna okładka, ale bardzo bogata w treść. Na pierwszy rzut oka i opisu z okładki, wydaje się, że jest to opowieść o odmłodzonej babci, która przenosi się w czasie do swoich 29 urodzin. W rzeczywistości jednak jest to słodko - gorzka opowieść i straconych szansach i niespełnionych oczekiwaniach wobec życia. Jest to historia, która pokazuje nam z nieco innej strony oblicze rodziców czy dziadków. Uświadamia wiele rzeczy, i to tych o naszych wiekowych bliskich, a także o nas samych.


8.  "Ostatnia sprawa" Lee Childa to jedyny audiobook na liście, który spotkał się z tak wielkim zainteresowaniem czytelników bloga. Czternasty tom przygód wojskowego Jacka Reachera, charyzmatycznego i bezkompromisowego bohatera na mnie zrobił bardzo pozytywne wrażenie. Ta akurat historia kręci się w około zabójstwa młodej kobiety, która została znaleziona z poderżniętym gardłem, niemalże w centrum miasta, leżącego w pobliżu bazy wojskowej Kelhem. Wojskowi mają poważne podejrzenia, że za zabójstwem dziewczyny może stać któryś z żołnierzy, dlatego wysyłają Reachera, aby zajął się tą sprawą. Wartka akcja, wyraziści bohaterowie. Polecam

9. "Arena szczurów" Marka Krajewskiego również znalazła się w tym zestawieniu. Jest to wprawdzie ostatni tom serii o przygodach detektywa Edwarda Popielskiego, a w moim wypadku pierwsze z nim spotkanie, jednakże spokojnie można tą opowieść czytać niezależnie. Jak widzicie moi czytelnicy znali serię, albo sugerowali się nazwiskiem Autora, bo wpis był przez nich bardzo chętnie czytany.







10. Na ostatnim miejscu na liście uplasował się wpis o Serii wydawniczej Sardegny, czyli mojego cyklu autorskiego, w którym opisuję posiadane w biblioteczce serie książkowe. Ten akurat dotyczy Serii wydawniczej Sardegny. Lato z Kryminałem serii Polityka, czyli kryminałów znanych autorów, które w latach 2006-2012 wydawane były jako dodatki do Polityki, a później można było je zakupić oddzielnie, często po groszowych cenach, na przeróżnych wyprzedażach. Mnie samej brakuje jeszcze kilkunastu tytułów do skompletowania całej serii, a we wpisie pokazuję te książki, które posiadam. 

Nie sądzicie, że wybory czytelników są naprawdę zaskakujące? Gdybym miała na chybił trafił wymienić 10 moich blogowych wpisów, które są najbardziej popularne, myślę, że nie pokryły by się one z wyżej wymienionymi. W każdym razie, cieszy fakt skupienia na książkach, na rzecz wpisów nieksiążkowych. A jak statystyki wyglądają u Was? Podzielcie się spostrzeżeniami.

Na koniec informacja: szykuję dla Was jeszcze jedno podsumowanie - całoroczne i już dziś, z tego miejsca, serdecznie na nie zapraszam!

Sardegna

środa, grudnia 28, 2016

"Przygody Tomka Sawyera" Mark Twain


Wydawnictwo: Wolne Lektury
audiobook: czas trwania 6 godzin 52 minuty
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Korzeniewski


Wstyd się przyznać, ale nigdy nie czytałam "Przygód Tomka Sawyera", choć książkę mam od lat na półce (teraz w prawdzie w dziecięcej biblioteczce, ale zawsze!). Oglądałam kiedyś, dawno temu, wersję filmową, czy serialową tej historii, i kilka kadrów z tego dziecięcego oglądania tkwi nadal w mej pamięci, jednakże sporo wątków zatarło się już na dobre. 

Dlatego postanowiłam przesłuchać sobie oryginalną wersję, a znalazłam ją w postaci audiobooka, który za darmo udostępnia serwis Wolne Lektury. Z tego serwisu korzystałam już nie raz (opowiadania Edgara Alana Poe, "Don Kichot z La Manchy"), mogę go więc Wam spokojnie polecić. 

Przy okazji, postanowiłam podsunąć audiobook mojej Ośmiolatce. Odsłuchiwałyśmy sobie więc przygody łobuziaka Tomka, głównie w samochodzie, ale też wieczorem przed snem. I rzeczywiście moje dziecko bardzo pozytywnie przyjęło tą opowieść, i o dziwo, od razu wczuło się w klimat. Musiałam oczywiście wytłumaczyć jej, że Tomek to nie jest taki współczesny chłopczyk, tylko postać, żyjąca dość dawno temu.  Zdziwił ją bowiem na początku "stary" język tej historii, brak współczesnych przedmiotów, zachowanie cioci wobec Tomka, czy konieczność uczenia się wersetów Biblii na pamięć. Nie mogla się nadziwić, że dla chłopca czymś istotnym była szklana kulka, kawałek patyka, czy zamknięty w pudełku ... kleszcz. W krótkim jednak czasie, poczuła klimat i humor opowieści. Nie powiem, pewien moment był dla niej trochę zbyt drastyczny (kiedy doszło do morderstwa na cmentarzu), bowiem i  opisy były dość straszne, i miejsce akcji niezbyt fortunne, ale ogólnie całość jej się podobała i moim zdaniem, zupełnie zadowalająco zrozumiała, o czym ta powieść jest. 

Akcja "Przygód Tomka Sawyera" rozgrywa się w miasteczku St. Petersburg, nad rzeką Missisipi, gdzie bohater, wraz ze swym bratem Sid'em, mieszka u ciotki Polly. Tomek jest niezłym łobuziakiem, ale ma złote serce. Jest takim urwisem, którego nie da się nie kochać. Nie zawsze ma ochotę zachowywać się, jak grzeczny chłopiec i tak, jak oczekuje od niego ciocia, ale naprawdę się stara. Udręką są dla niego kąpiele, noszenie czystych ubrań i cotygodniowe wizyty w szkółce niedzielnej, gdzie trzeba uczyć się biblijnych wersów na pamięć. Tomek wolałby przez cały dzień hasać swobodnie po okolicy, bawić się z przyjaciółmi, w piratów, Indian czy rozbójników, szaleć w rzece i przeżywać najprzeróżniejsze przygody.

Tomek Sawyer ma swojego kompana, Hucka Finna, miejscowego włóczęgę, chłopca, który nie ma stałego domu i opiekuna, uważanego w miasteczku za zło konieczne. Jednak dla Tomka, Huck jest wyjątkową postacią, godną naśladowania. Chłopcy wspólnie przeżywają różne przygody, z których większość jest zabawna i nieszkodliwa, jednak przytrafiła się im także sytuacja wyraźnie poważniejsza: chłopcy stają się  świadkami morderstwa, dokonanego na miejscowym cmentarzu. Ta sytuacja zaważy na ich losie i będzie kładła się cieniem na ich beztroskim żywocie. 

Tomek to chłopiec o niesamowitej wyobraźni, dla którego każda zabawa, każdy niewinny pomysł, staje się podstawą do wykreowania niesamowitej przygody. Do swoich zabaw i pomysłów potrafił przekonać wielu kolegów, a najlepszym przykładem tego może być kultowa zabawa w piratów, kiedy to chłopak ucieka z domu i przekonuje do swego planu jeszcze dwóch nieszczęśników. Chłopcy wypływają łódeczką na środek rzeki Missisipi  i cumują na małej wyspie, bawiąc się w najlepsze w piratów - odkrywców, choć nie wspomnę, jakie to wrażenie robi na ich opiekunach... Na szczęście, Tomek, w swojej zadziorności i upartości, jest uroczo mądrym i sprytnym chłopcem, więc potrafi wyjść cało z każdej opresji.

"Przygody Tomka Sawyera" to jedna z pierwszych powieści dla młodzieży. Cieszę się, że udało mi się ją w  końcu poznać w wersji oryginalnej. W związku z tym, mogę sobie ją zakwalifikować do wyzwania Z półki, i będzie to moja 4 książka "półkowa" w tym roku. 

Mark Twain był idealnym obserwatorem rzeczywistości, który doskonale ujął w swej powieści wszelkie zwyczaje, zachowanie, zabawy, ówczesnych dzieci i dorosłych. Spotkanie z dzieciakami z XIX wieku okazało się nadzwyczaj udane, i to nie tylko dla mnie, ale i Ośmiolatki. 

Wbrew pozorom, trudno jest współczesnym, młodym czytelnikom wczuć się i zrozumieć tę historię, pozbawioną elektroniki, znanego im sposobu prowadzenia rozmowy, z zupełnie innymi zwyczajami, pomysłami na spędzanie wolnego czasu, czy zabawę.

Cieszę się, że dzięki książkom takim, jak ta, moja córka pokonuje różne, czytelnicze schody. Przed nią wiele fascynujących książek. Oby każdej dała szansę!

Sardegna

poniedziałek, grudnia 26, 2016

Książkowe podsumowania Sardegny cz.2 - 10 najlepszych książek, przeczytanych w 2016 roku

Po pierwszym rankingu, opublikowanym 14 grudnia i prezentującym najładniejsze, według mnie, okładki książek, przeczytanych w roku 2016, przyszedł czas na zestawienie najlepszych tytułów mijającego roku. Książki są ułożone według kolejności ich przeczytania, wszystkie dziesięć wzbudziło we mnie masę emocji i oceniłam je na najwyższą ocenę. Historie te są od siebie zupełnie różne, należą do różnych kategorii, ale ich lektura była dla mnie wyjątkowa, a treść na pewno zostanie w mojej głowie na długo.

Ranking otwiera "Jak wysoko sięga miłość? Życie po Broad Peak" autorstwa Beaty Sabała - Zielińskiej, to wywiad rzeka z Ewą Berbeką, żoną himalaisty Macieja Berbeki, jednego z czterech pierwszych zdobywców zimowych, ośmiotysięcznika Broad Peak. Wspinacz niestety nigdy nie wrócił z tej wyprawy, a świat jego żony i czterech synów rozsypał się na kawałki. Z rozmów dziennikarki z Ewą Berbeką wyłania się bardzo emocjonalna historia, w której główną rolę gra Maciej. Jest to opowieść o miłości, zaufaniu, cierpliwości i miłości do gór. Książka będzie miała  wyjątkowe znaczenie, przede wszystkim dla czytelników, którzy, podobnie, jak ja, kochają góry i przeżywają każdą kolejną wyprawę polskich wspinaczy w Himalaje.

Zupełnie inną formę i tematykę ma kolejna książka w tym zestawieniu. "Komisorz Hanusik i Sznupok" Marcina Melona to genialna propozycja dla ludzi związanych ze Śląskiem i kochających śląsko godka. "Komisorz..." to zbiór trzech opowiadań nawiązujących do kultury i historii Śląska, związanych z tytułowym mundurowym, wspomaganym w tym tomie przez Sznupoka, czyli Richarda Poliwody, historyka, wykładowcy i pasjonata wszystkiego, co śląskie. Sznupok jest skrzyżowaniem śląskiego Indiany Jonesa i Sherlocka Holmesa, w jednym, a każda z historii zawiera jakieś zadanie do wykonania. Każde z opowiadań napisane jest i  po polsku i w gwarze śląskiej. Jest więc prawdziwą gratką dla Ślązaków i miłośników naszego regionu. 


W tym roku przeczytałam kilka książek Magdy Witkiewicz, jednak tą chciałam szczególnie wyróżnić. Powieść "Cześć, co słychać?" jest dla mnie najlepszą, kobiecą książką, przeczytaną w 2016 roku. Historia porusza temat, może trochę trywialny, trochę zamiatany pod dywan, ale bardzo istotny i problematyczny dla wielu współczesnych kobiet. Czy warto porzucać swoje ustabilizowane, ale nieco nudnawe życie, z wiernym mężem u boku, dla czegoś nowego? Czy warto odbudowywać dawno zapomniane uczucia, wspominać pierwszą miłość? Co ważniejsze: motyle w brzuchu, czy stabilizacja? Główna bohaterka powieści będzie musiała zmierzyć się z tym dylematem.




Kiedy pisałam o "Białej Rica" Magdaleny Parys (a było to w czerwcu), wiedziałam, że ta książka musi znaleźć się w zestawieniu najlepszych powieści roku 2016. Oszczędna w treści, trochę może chaotyczna, daje czytelnikowi możliwość odkrywania w tej historii własnego przesłania. Jest to opowieść o poszukiwaniu. Czego? I tutaj właśnie każdy odbiorca może szukać i znaleźć w tej książce coś innego. Jest to także opowieść o miłości, rozstaniu, pamięci, przebaczeniu, tęsknocie, tożsamości i poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Opowieść o ludziach, którzy musieli opuścić swoje rodzinne okolice i ukochane miejsca, z różnych powodów, o ich pogodzeniu się, a czasami, o walce z losem. Wspaniała książka!


W zestawieniu najlepszych książek roku nie mogło zabraknąć "Złego" Leopolda Tyrmanda. Po wielu latach udało mi się w końcu zmierzyć z tym kultowym kryminałem retro. Zły to nieznany nikomu bohater, tajemnicza postać, atakująca warszawskich chuliganów, broniąca słabszych i niewinnych mieszkańców miasta. Niczym postać z zaświatów, pojawia się w najbardziej kluczowych momentach, po czym znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Mężczyzna staje się postrachem warszawskiego półświatka, a dla lokalnej społeczności staje się swoistym bohaterem i obrońcą uciśnionych. Historia napisana jest z wielkim rozmachem, opisuje szczegółowo powojenną Warszawę, jest wielopostaciowa i wielowątkowa. Lektura "Złego" jest niesamowitą przygodą.

"Prawo pierwszych połączeń" Agnieszki Tomczyszyn to jedyna powieść młodzieżowa w tym zestawieniu. jest to jednak książka tak wyjątkowa, że nie mogłoby jej tutaj zabraknąć. Jest to opowieść o młodych ludziach, którzy potrafią marzyć i wiedzą, że chcieć to móc. Czwórka przyjaciół pozna smak prawdziwej przygody, odwagi i pasji. Bohaterowie przeżyją pierwsze miłosne rozterki, odkryją wartość prawdziwej przyjaźni, odszukają w sobie talenty, o których nie mieli do tej pory pojęcia. Po prostu, nauczą się, jak żyć. "Prawo..." to niesamowita książka pełna dobrej energii, która udziela się także dorosłym czytelnikom, dlatego warto po nią sięgnąć nie tylko w okresie wakacyjnym.


W najlepszej dziesiątce roku nie mogłam nie umieścić "Kukuczki", autorstwa dziennikarzy: Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego. Nietypowa biografia najbardziej znanego, polskiego himalaisty miała swoją premierę we wrześniu, w Teatrze Śląskim w Katowicach, a mnie samej udało się tam być. Więc tym bardziej lektura książki stała się dla mnie niesamowitym, pełnym emocji przeżyciem, wzbogaconym bezpośrednim spotkaniem wspinaczy, którzy z Kukuczką mieli okazję współpracować. Jest to wspaniała książka, pełna nawiązań do rodziny, przyjaciół wspinacza, zawierająca wiele anegdot i zdjęć, pochodzących z archiwum prywatnego. Dla miłośników gór - obowiązkowa lektura!  



"Lśnienie" Stephena Kinga również musiało znaleźć się w moim zestawieniu najlepszych książek roku. Najbardziej chyba znana powieść Mistrza Horrorów, przerażająca w swej prostocie, trzymająca w napięciu do ostatniej strony, robi do dziś na czytelnikach spore wrażenie. Powieść jest o wiele lepsza, niż jej adaptacja filmowa, a przesłuchana w formie audiobooka dostarcza jeszcze dodatkowych wrażeń w postaci indywidualnych interpretacji aktorów i wspaniałych efektów dźwiękowych. 




"Dom na Wyrębach" Stefana Dardy, czyli powieść grozy, pierwsza, jaką w wykonaniu Autora udało mi się przeczytać. Klimatyczna, realistyczna, niepokojąca opowieść, która mogłaby wydarzyć się naprawdę, jest autentycznie przerażająca. Przeniesienie się bohatera z miasta do pozornej oazy ciszy i spokoju, małego domu we wsi Wyręby, ma być początkiem jego nowego życia,  niestety, okazuje się być najgorszym koszmarem. Osada skrywa pewien dramat, a jedyna osoba, która mogłaby mieć wpływ na przebieg wydarzeń, jest tajemniczym, gburowatym sąsiadem, cieszącym się złą sławą wśród mieszkańców. Jak potoczą się losy bohatera w Wyrębach? Zapewniam, będzie emocjonująco!


Listę zamyka "Muza" Jessie Burton. Druga powieść Autorki "Miniaturzystki" szturmem zdobyła serca czytelników, i powiem Wam, że moje także. Jest to opowieść o sztuce, którą przesycone jest życie bohaterów, o namiętnościach, pragnieniach, miłości, wojnie, odrzuceniu, prawdzie i kłamstwie. Jest to historia pełna pasji i to nie tylko tej, związanej z malarstwem. Bohaterowie są po prostu pełni pasji do życia, choć może czasy, w których przyszło im żyć, temu nie sprzyjają. Fascynujące jest śledzenie powiązań między historią życia bohaterów i odnajdywanie w niej wspólnych mianowników. "Muza" to po prostu bardzo dobrze skrojona, inteligentna książka, której czytanie jest niesamowitą przygodą.


Tak, jak napisałam na początku, każda z tych książek była dla mnie wyjątkowa. Każdą oceniłam bardzo wysoko i wyróżniłam na swój sposób. Gdybym jednak miała przyznać jednej z nich wyróżnienie, nazwać ją moją Książką Roku 2016, bezsprzecznie byłaby to "Biała Rika" Magdaleny Parys.
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 304

Zgadzacie się z moim zestawieniem? Jak wyglądają Wasze? A co do "Białej Riki", czytaliście? Jeżeli nie, koniecznie musicie nadrobić zaległości w nadchodzącym roku!

Dla zainteresowanych, podobny wpis z rankingiem najlepszych książek, przeczytanych w roku 2015, znajdziecie pod TYM linkiem, z roku 2014 - TUTAJ, z 2013 - TU, a z 2012 - TU.

  Sardegna

sobota, grudnia 24, 2016

Wesołych Świąt!

Obiecałam, że pojawię się jeszcze na blogu w Wigilię z życzeniami, więc oto jestem! Nie wiem, jak stoicie z przygotowaniami, ale ja w tym roku postanowiłam przyjąć nieco inną strategię i nie zaharować się na amen. Oczywiście ugotowałam to i owo, posprzątałam cały dom, nie powiem, wczoraj miałam mały kryzys, ale ogólnie postawiałam na święty spokój, odpoczynek i luz. Ostatni czas mnie nie rozpieszczał. W ogóle końcówka tego roku była dla mnie bardzo trudna, dlatego postanowiłam nie dokładać sobie jeszcze więcej pracy tylko dać sobie czas na robienie tego, co lubię.

Kochani! Z okazji nadchodzących Świat Bożego Narodzenia 
chciałabym życzyć wszystkim znajomym i nieznajomym czytelnikom bloga, 
przede wszystkim dużo zdrowia, bo bez tego reszta traci sens. 
A oprócz tego, radości z przebywania z bliskimi, 
świętego spokoju i nadziei na to, 
że Nowy Rok przyniesie realizację marzeń i zamierzonych planów. 
Korzystajcie z czasu wolnego i spędzajcie go tak, jak najbardziej lubicie!


Tradycyjnie dzielę się z Wami życzeniami przekazanymi za pomocą tradycyjnych kartek, mailowo, bądź za pomocą FB. Za wszystkie życzenia bardzo dziękuję!


Kochani! Niech nam się darzy się tylko na święta! Czego Wam i sobie życzę!

Sardegna

czwartek, grudnia 22, 2016

"Opowieść wigilijna" Charles Dickens


Wydawnictwo: Promatek
audiobook: czas trwania 3 godziny i 53 minuty  
Moja ocena : 5/6
lektor: Michał Kula


Jako że święta coraz bliżej, trzeba sukcesywnie wprowadzać się w odpowiedni klimat. W listopadzie i w grudniu przeczytałam już dwie lektury, związane z obchodami Bożego Narodzeniem. Zaczęło się od "Świątecznej kafejki" Amandy Prowse, później była "Obietnica pod jemiołą" Evansa, a dziś przyszedł czas na kultową "Opowieść wigilijną"  Charlesa Dickensa. 

Dickens, wspaniały, angielski powieściopisarz, uznawany za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli swego nurtu w drugiej połowie XIX wieku, owego czasu, sam zaskoczony był sukcesem swej świątecznej opowiastki. Bardzo klimatyczna "Opowieść wigilijna"  stała się bowiem symbolem obchodów Świąt Bożego Narodzenia i przemiany duchowej, jaka może się dokonać w sercu nawet najbardziej zatwardziałego człowieka.

Różne warianty "Opowieści wigilijnej" znane są chyba wszystkim bez wyjątku. Historia popularna jest  głównie w wersji filmowej, ale także bajkowej, powyższa natomiast została przedstawiona w formie audiobooka. Podobnie, jak to miało miejsce przy innych tytułach, które udało mi się przesłuchać w tym roku za darmo, "Opowieść wigilijną" pobrałam na Audiotece.pl, przy okazji promocji z kodami na darmowe audiobooki. Zauważyłam, że dzięki temu w roku 2016 udało mi się przesłuchać kilka książek, których normalnie pewnie bym nie przeczytała. A dzięki serwisowi Audioteka.pl i Wolnym Lekturom zapoznałam się z kilkoma naprawdę fajnymi tytułami. 

Akcja  Dickensowskiej historii rozgrywa się w noc wigilijną, kiedy to w samotniku - sknerze, egoistycznym kupcu Ebenezerze Scrooge dokonuje się magiczna przemiana duchowa, związana z pojawieniem się w jego mieszkaniu, trzech Duchów Bożego Narodzenia. 

Scrooge jest zgorzkniałym starcem, którego jedynym celem życiowym jest pomnażanie majątku. Jest on bardzo nielubiany w miasteczku, uważany za największego skąpca, jaki tylko może być na świecie. Istotnie, starzec jest bezdusznym egocentrykiem, który nigdy nikomu bezinteresownie nie pomaga, odnosi się w bardzo nieprzyjemny sposób do swoich pracowników, skupiony jest tylko na sobie i swoich potrzebach.
Ebenezer ma jedynego krewnego - siostrzeńca Freda, który przez lata próbuje nawiązać nić porozumienia z wujkiem, jednak Scrogge jest nieprzejednany. Kiedy więc kolejny raz odrzuca propozycję wspólnego spędzenia świat, obrażając przy okazji wszystkich, którzy obchodzą Boże Narodzenie, czara goryczy się przelewa. Nocą Scrooga odwiedza duch Marley'a, jego dawnego wspólnika, który uświadamia mu, że żywot jaki wiedzie nie przyniesie mu nic dobrego. Jakub Marley cierpi bowiem pod ciężarem swoich win, które uczynił za życia i próbuje ostrzec swojego wspólnika od takiego losu. Starzec jest jednak  głuchy na wszelkie rady i dopiero odwiedziny trzech duchów: Ducha Dawnych Świąt Bożego Narodzenia, Ducha Obecnych Świąt i Ducha Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia, zmieniają jego pogląd na sprawę.

Każda ze zjaw przenosi starca do kluczowych momentów z jego przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. pokazując mu jak kiedyś wyglądało jego życie, jak wygląda obecnie, i jak może wyglądać. Pod wpływem tych doświadczeń Scrooge zmienia swe postępowanie, wprawiając wszystkich w osłupienie. 

"Opowieść wigilijna" to taka historia, bez której obchodzenie Świąt Bożego Narodzenia wydaje się być niepełne. Co daje nam bowiem daje lektura tej opowieści tuż przed świętami? Przypomina, że nikt nie jest samotną wyspą, a nasze zachowanie ma wyraźny wpływ na innych. Przeżyjmy więc dobrze nasze życie, nie  bojąc się robić pozytywnych rzeczy! 

Audiobook jest krótki, więc spokojnie możecie przesłuchać go przy nadarzającej się okazji, na przykład podczas porządków świątecznych bądź dekorowaniu pierniczków. A ja tym optymistycznym i świątecznym akcentem żegnam się z Wami. Mam jeszcze parę spraw do ogarnięcia przed Wigilią, ale zdążę jeszcze pojawić się na blogu razem ze specjalnymi, świątecznymi życzeniami!

Sardegna

wtorek, grudnia 20, 2016

Już czytam sam! # 5 Klasyka, czyli kilka baśni braci Grimm i Andersena

Dość dawno publikowałam ostatnie wpisy z serii "Już czytam sam!" (znajdziecie je tu: #1, #2, #3, #4), ale to nie dlatego, że moja Ośmiolatka nic samodzielnie nie czyta, tylko dlatego że sięgała ostatnio po książki, które, albo już na blogu opisywałam ("Martynka", "Winx"), albo są jeszcze w trakcie lektury (czyta teraz namiętnie "dorosłe" "Pamiętniki Księżniczki").

W międzyczasie córka moja przeczytała "Królową śniegu" Hansa Christiana Andersena i kilka baśni braci Grimm. Dlaczego sięgnęła akurat po te tytuły?


Powodem tego był konkurs czytelniczy ze znajomości wybranych baśni, zorganizowany w szkolnej bibliotece. Warunkiem udziału w konkursie było samodzielne przeczytanie lektur, bez pomocy rodziców, a jako że moja Ośmiolatka jest dzieckiem aktywnym i chętnym do wszystkiego, zgłosiła się oczywiście do konkursu. Nie przewidziała jednak, że do przeczytania będzie miała naprawdę sporo tekstu o niewielkim druku, i do tego nie zawsze interesującego. Niestety ... Baśnie braci Grimm mają to do siebie, że w klasycznym tłumaczeniu Marcelego Tarnawskiego, mają zupełnie inną treść, niż wersje bajek, które powszechnie znamy. Weźmy te najbardziej popularne, jak "Czerwony Kapturek", "Królewna Śnieżka" czy "Kopciuszek", czytając je w wersji oryginalnej, można odnieść wrażenie, że to zupełnie inna historia, od tej którą znamy przecież od zawsze.

Zakładam, że takie było założenie organizatorów konkursu, żeby sprawdzić, czy dzieci na pewno samodzielnie przeczytały lekturę, z tego co bowiem powiedziała mi Ośmiolatka, pytania były raczej podchwytliwe, więc jeżeli dziecko opierało się tylko na wersjach bajek znanych z "życia codziennego", mogło się poważnie rozczarować wynikiem konkursu.

W każdym razie, moje dziecko wyszło z założenia, że do konkursu trzeba przeczytać tylko obowiązkowe baśnie i ani strony więcej.  Ja miałam na ten temat inne zdanie, więc korzystając z okazji, że Młoda wypożyczyła z biblioteki cały tom, namówiłam ją na przeczytanie jeszcze kilku baśni dodatkowych.
Ale powiem Wam, jako rodzić, wyszło średnio... Nie wiem, czy czytaliście baśnie braci Grimm w tym klasycznym tłumaczeniu, dla mnie jednak są one brutalne, momentami straszne tak, że czułam się niemal, jak w  horrorze dla dzieci, a nie bajce na dobranoc. Obcinanie nożem pięt i palców w "Kopciuszku", żeby wcisnąć stopę do pantofelka, to tylko jeden z barwniejszych przykładów. Więc nie, nie podobało mi się... Nie namawiałam więc Ośmiolatki do kontynuowania lektury dodatkowych baśni, tylko skupieniu się na konkursowych. 

Podobnie sprawa miała się z "Królową Śniegu". W wersji oryginalnej to bardzo długa i rozwlekła opowieść, z bardzo wieloma wątkami pobocznymi. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest nudna, jak flaki z olejem. Dobrze, że moje dziecko ma doskonałą pamięć, bo kiedy po konkursie powtarzała mi "banalne" pytania dotyczące "Królowej..." na połowę nie umiałam odpowiedzieć. Pomyłką jest dla mnie wątek córki Rozbójniczki, nazywanie dziecka przez mamę "bachorem", a nie wspomnę już o męczeniu i straszeniu nożem zwierząt. Jakie to było męczące! A ja byłam tylko słuchaczem...

Ostatecznie Ośmiolatka przeczytała to, co było konieczne do pierwszego etapu konkursu, i ... przeszła do kolejnego! Czeka nas więc powrót do tych baśni, i ponowne, jeszcze bardziej wnikliwe ich przeczytanie. Nie wiem, jak to zniosę...
Sardegna

niedziela, grudnia 18, 2016

"Obietnica pod jemiołą" Richard Paul Evans


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 250
Moja ocena : 6/6

"Obietnica pod jemiołą" jest drugą, przeczytaną powieścią świąteczną, mającą za zadanie wprowadzić mnie w odpowiedni nastrój (na pierwszy ogień poszła "Świąteczna kafejka" Amandy Prowse).

Jest to powieść autorstwa, znanego na całym świecie mistrza chwytających za serce obyczajówek, Richarda Evansa, a ja, mimo że mam na półce kilka tytułów Autora, nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej jego książki. Wiecie, jak to jest, zawsze jest coś innego do przeczytania, więc i "Obietnica pod jemiołą" czekała u mnie prawie rok w kolejce, bo to właśnie w zeszłym roku przed świętami, miała swoją premierę. 

"Obietnica..." jest piękną opowieścią rozgrywającą się w okolicach świąt Bożego Narodzenia, jednak ten motyw świąteczny jest w sumie tylko tłem do rozgrywających się wydarzeń. Ważniejsze od świąt w tej historii jest to, co rozgrywa się pomiędzy bohaterami, i związane jest z ich trudną przeszłością.

Elisa jest kobietą po przejściach, która w małżeństwie upatrywała schronienia od ojca tyrana i trudnego dzieciństwa. Niestety jej wybranek również okazuje się draniem bez serca, bazującym na jej uczuciach, Elisa jest więc już od paru lat po rozwodzie. Pięć lat wcześniej, kiedy jednak kryzys w jej małżeństwie był jeszcze odległą sprawą, je życie diametralnie się zmienia pod wpływem pewnego, tragicznego zdarzenia, którego kobieta dopuściła się przez swoje niedopatrzenie. Jedna pomyłka, jedno potknięcie na zawsze zmieniają wszystko, a Elise załamana, oskarżona i odrzucona przez wszystkich wokół, znalazła się na skraju załamania nerwowego. Po kilku latach udaje jej się na szczęście uzyskać względną równowagę psychiczną, ale już bez męża, odkupioną więc samotnością i wiecznym wycofaniem.

Pewnego dnia Elisa poznaje Nicolasa, przystojnego prawnika, który składa jej dziwną propozycję, związaną ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia. Kobieta trochę z ciekawości, trochę z nudów podejmuje się świątecznej gry, nie przewiduje jednak, że jej decyzja może zmienić stateczne i uzyskane z takim trudem, spokojne życie, w jeden wielki chaos.

"Obietnica pod jemiołą" to oczywiście powieść o miłości, ale jej głównym przesłaniem jest wiara w przebaczenie i znalezienie upragnionego spokoju po dokonaniu życiowego błędu. Jest to także opowieść o tym, jak ukochany człowiek jest w stanie wzmocnić w nas poczucie własnej wartości i pewności siebie, a także dać radość i nadać życiu sens. Ja osobiście nie potrafię sobie wyobrazić, żeby w sytuacji, w jakiej znalazła się bohaterka kiedykolwiek uzyskać równowagę psychiczną i spokój ducha, ale chciałabym wierzyć, że w prawdziwym życiu jest to możliwe. 

Zanim przeczytałam tę powieść, wiele słyszałam o Evansie, który daje swym czytelnikom ciepłe, pełne wzruszeń i emocji, książki. Będąc po lekturze świątecznej "Obietnicy..." mogę potwierdzić, że wszystko się w tym temacie zgadza. Dlatego polecam tę książkę nie tylko na czas świąteczny, bowiem gama emocji, jaką Wam ta opowieść zaserwuje, może towarzyszyć czytelnikom w jakimkolwiek momencie roku.

Sardegna

piątek, grudnia 16, 2016

"Po czym poznasz, że Twój kot spiskuje przeciwko Tobie?" The Oatmeal/Inman Matthew


Wydawnictwo: Helion
Liczba stron: 136
Moja ocena : 5/6

Powyższy komiks nie był moim numerem jeden na liście lektur "do przeczytania". Nie planowałam tego, powiem więcej, nie miałam pojęcia, że taki komiks istnieje, do momentu, aż mój mąż przyniósł go z biblioteki ze słowami: "To o naszym kocie". Wtedy musiałam już koniecznie przeczytać i sprawdzić, ile prawdy jest w stwierdzeniu, że mój osobisty Kot spiskuje przeciwko mnie. 

Nasz zwierzak codziennie pokazuje swój charakterek, ale dlaczego ja mam dziwne przeświadczenie, że wszystko co dzieje się w domu i jest związane z jego aktywnością, wymierzone jest w moją stronę. Dlaczego kubki, ksiażki, pudełka i poduszki innych domowników leżę sobie spokojnie na miejscu, nie wadząc nikomu, natomiast moje nieustannie ulegają jakiejś destrukcji. Dlaczego mój Kot nie chce się przytulać, kiedy ja mam na to ochotę, nie chce leżeć w swoim legowisku, bagatela - nie takim tanim, nie chce drapać po drapaku, tylko woli używać sobie na moim regale i fotelu? Dlaczego swoje ostre zęby i pazury testuje właśnie na moich nogach, kiedy ma jeszcze do wyboru trzy inne pary? Czy to przypadek?  

Po lekturze wiem, że w tym wypadku nie ma przypadku! Tak owszem, Kot spiskuje przeciwko mnie, i to w każdej myśli, i w każdym momencie swojego żywota. Praktycznie każdy koci wyczyn ma swój cel, a żadna myśl pojawiająca się we włochatej głowie nie jest przypadkowa.

Ale tak na poważnie, "Po czym poznasz, że Twój kot spiskuje przeciwko Tobie" nie jest może jakimś arcydziełem, jeśli chodzi o wartość humorystyczną, ale ma kilka fajnych momentów. Zwłaszcza kiedy to Twój Kot myśli, że jest pumą, albo co jest w stanie zrobić, żeby zwrócić Twoją uwagę. Większość ilustracji mnie rozbawiła, choć muszę przyznać, że nie wszystkie reprezentują poczucie humoru, które lubię i mam wrażenie, że kilka z nich było tworzone na siłę.

Komiks przeznaczony jest dla miłośników kotów, wskaże, co tak naprawdę ma na myśli nasz pupil, kiedy wyczynia w naszym domu swe harce. Jest to fajna propozycja dla opiekunów, którzy właśnie zastanawiają się, czy ich Kot specjalnie robi im na złość, czy to może kwestia przypadku. Ta książka rozwieje wszelkie wątpliwości.

Autor komiksu, Matthew Inman jest jeszcze twórcą innych projektów, napisanych w podobnym stylu. Nie sądzę, żebym została jego wielką fanką, niemniej jednak ciekawie było zapoznać się z tym kocim, ilustrowanym poradnikiem. Myślę, że ta propozycja może spodobać się tylko prawdziwym kociarzom, którzy są w stanie wiele wybaczyć swoim pieszczoszkom. Bez względu na dokonane zniszczenia, powiedzcie sami, czy takiego Potwora można nie kochać?


Sardegna

środa, grudnia 14, 2016

Książkowe podsumowania Sardegny cz.1 - 10 najlepszych okladek książek, przeczytanych w 2016

Wiecie, że podsumowania pisane pod koniec roku, to posty, jakie lubię najbardziej. Uwielbiam je czytać, jak i tworzyć.  Dziś zapraszam na pierwszy wpis z tej serii, dotyczący książek o najładniejszych okładkach, przeczytanych przez mnie w roku 2016. Podobny okładkowy ranking powstał w zeszłym roku, dlatego zainteresowanych odsyłam do tamtego wpisu (TUTAJ). Jak to z tymi okładkami jest? Wbrew pozorom jest to dla mnie ważny aspekt, którym kieruję się podczas wyboru lektury, choć nie jest na pewno najważniejszy. Wiem, że nie powinno oceniać się książki po okładce, ale sami przyznajcie, nie znam kogoś, komu by się, choć raz to nie zdarzyło... Mój ranking 10 książek z 2016 roku, ułożony jest według kolejności, w jakiej je przeczytałam: 

"Obca"  Diany Gabaldon to pierwszy tom serii o "ponadczasowym" związku Clarie, kobiety żyjącej w czasach powojennych XX wieku i XVIII wiecznego Szkota, Jamiego Frasera. Magia, pradawne wierzenia, czary, szkockie klany, niebezpieczeństwo, walka o władzę, a do tego wielka miłość, nie zważająca na żadne różnice, pochodzenie, a nawet rok urodzenia. Okładka "Obcej" wspaniale pasuje do treści. Zresztą cała seria o Clarie jest utrzymana w podobnym klimacie. Książki są opasłymi tomiskami, o aksamitnych okładkach z wytłoczonymi na nich symbolami. Dzięki temu przypominają jakieś dawne księgi wierzeń i pięknie prezentują się na półce.



"Sekret zegarmistrza" Renaty Kosin to nietuzinkowa, ciekawa i dobrze skrojona powieść, z wątkiem tajemnicy rodzinnej, nawiązująca do ciekawych postaci historycznych i fascynujących miejsc. Historia, która opiera się na poszukiwaniu odpowiedzi zawartej w rodzinnej pamiątce, wciąga czytelnika już od pierwszej strony. Autorka słynie zresztą z tego, że jej powieści mają charakter, klimat i kręcą się właśnie wokół jakiegoś artefaktu. Okładka książki pięknie współgra z treścią, sugeruje, jaki przedmiot będzie sercem tej historii i zachęca do jak najszybszego sięgnięcia po tą powieść.




"Naga Góra" Reinholda Messnera to książka, która, jak każda wysokogórska, ma dla mnie bardzo wielkie znaczenie. Książki z górskiej serii zachwycają mnie zazwyczaj piękną okładką i nie inaczej było w tym wypadku. Okładka ze szczytem Nanga Parbat, majestatycznym, groźnym, olbrzymim, trochę tajemniczym, niewidocznym, przez to ukrycie w chmurach, i z rozpostartym nad nim ciemnym, burzowym niebem, idealnie odzwierciedla klimat książki. Z taką górą, piękną choć śmiertelnie niebezpieczną, zmagał się Reinhold Messner, a jego sukces, związany z pierwszym wejściem na szczyt, przyćmiła utrata najbliższego towarzysza - brata Guntera. "Naga Góra" to wspaniała lektura dla czytelników zafascynowanych górskimi wyprawami.


"Cztery rzęsy nietoperza" Hanny Kowalewskiej to szósta część kultowej serii o Zawrociu, na którą Autorka kazała czekać swym czytelnikom bardzo, bardzo długo. Wyczekiwana kontynuacja została wydana przez Wydawnictwo Literackie, a  nie jak do tej pory przez Zyski i S-ka, a dzięki zmianie wydawniczej, doszło do tego, że seria nabrała świeżości i drugiego życia. Powieść ma skromna, ale klimatyczną okładkę, trochę oszczędną w wyrazie, jest jednak dokładnie taka, jaka powinna być, żeby pasować do treści. Jest trochę tajemnicza, trochę delikatna, jak cała seria i główna bohaterka Matylda. Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał serii o Zawrociu, kolejny już raz, serdecznie polecam!


"Biała Rika" Magdaleny Parys to powieść, która na pewno znajdzie się także w moim zestawieniu najlepszych książek, przeczytanych w roku 2016. Skromna okładka idealnie współgra z treścią, bowiem siła tej książki leży właśnie w jej skromności i oszczędności wyrazu. Okładka trochę sugeruje o czym książka będzie opowiadać. Daje sygnał, że będą to powiązania rodzinne, łączniki pomiędzy teraźniejszością, przeszłością i przyszłością, a ja im częściej o Rice myślę, tym utwierdzam się w przekonaniu, że jest to genialna książka, którą z całego serca Wam polecam.




"P.S. Nie szukajcie mnie" Leeny Parkkinen to książka, która okazała się dla mnie wielkim zaskoczeniem. Rzadko kiedy czytam powieści fińskich autorów, które do tego nie są kryminałami, więc tym bardziej lektura mnie pozytywnie zaskoczyła. Tak, jak surowy jest klimat skandynawski, tak i ta opowieść jest surowa, trochę nieokrzesana, ale przez to oryginalna i zupełnie odmienna od powieści amerykańskich. Dwie bohaterki, których różni dosłownie wszystko, podążają w drogę, aby odnaleźć prawdę. Każda z nich oczywiście szuka czegoś innego, ale losy kobiet złączą się na zawsze. Na okładce znajduje się wyjątkowy samochód - symbol ich wolności i niezależności. Lubię takie książkowe niespodzianki, które w żaden sposób nie zapowiadają się na niesamowitą lekturę, którą okazują się ostatecznie być.

"Jak powietrze" Agaty Czykierdy - Grabowskiej to książka z gatunku young adult, na która może jestem i trochę za stara, ale nie ukrywam, że jej lektura sprawiła mi wielką radość. Taka też jest okładka książki: świeża, pozytywna, z dobrą energią, idealnie pasuje do relacji i emocji, które dotyczyć będą młodych bohaterów powieści. Piękne zdjęcia (słabość mam zwłaszcza do tego, leżącego w środkowej części), lekkie, świeże, tak jak pierwsza,prawdziwa miłość, która stawia czoło wszelkim przeciwnościom losu. 





Okładka "Pracowni Dobrych Myśli" Magdaleny Witkiewicz pasuje do książki, jak chyba żadna inna! Zresztą parę tygodni przed premierą powieści, sama Autorka zmieniła koncepcję okładki, kiedy zobaczyła powyższe zdjęcie. Książkowa Pracownia Dobrych Myśli również znajduje się za przeszklonymi, niebieskimi drzwiami, na parterze starej kamienicy, a jej mieszkańcy- mieszanka niesamowitych charakterów i osobowości, którym życie płata niejednego figla, wspierają się i stanowią niesamowitą grupę przyjaciół. Książa jest ciepłą, pozytywną opowieścią, niosącą radość, którą czuje się z każdym kolejnym rozdziałem.


 "Trzeci biegun"  to książka opisana przeze mnie niedawno, bo w listopadzie, ma piękną, inspirującą okładkę, wspaniale oddającą charakter podróży Marka Kamińskiego po Europie Środkowej i Zachodniej. Symbolem nawiązuje także do szlaku św. Jakuba, sugerując cel wędrówki pielgrzyma. Okładka, podobnie, jak cała książka ma w sobie ciepło i dobrą energię, która pokazuje, w jaki sposób droga do Santiago de Compostela wpłynęła na postrzeganie świata przez Autora i jego przemianę duchową. Książka w ogóle jest cudnie wydana. A brawa za to należą się Wydawnictwu Agora.



Jako ostatni w zestawieniu znalazł się  "Rewers". Okładka tej antologii kryminalnej wydanej przez Czwartą Stronę, może wydawać się najbardziej ubogą, w porównaniu w powyższymi książkami. Dla mnie jednak ma w sobie coś i fajnie oddaje charakter książki. Wbrew pozorom nie jest łatwo dobrze zaprojektować okładkę zbioru opowiadań. Musi ona zawierać coś, co będzie sugerowało wspólny mianownik prezentowanych historii, a do tego nie może być zbyt banalna. W przypadku "Rewersu" pokazanie miast w postaci punktów na mapie, połączenie ich z nazwiskami autorów, jest genialne w swej prostocie. Bardzo mi się to rozwiązanie spodobało.



Gdybym jednak wśród tej dziesiątki miała wybrać mój numer jeden, byłaby to bezsprzecznie "Naga Góra". No cóż... mam słabość do ośmiotysięczników i ich historii...

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 296

Zgadacie się z moim rankingiem? A jakie jest Wasze zestawienie najlepszych okładek książek, przeczytanych w tym roku?

Sardegna

poniedziałek, grudnia 12, 2016

"magisterkowalski.blog" Tomek Kowalski, Agnieszka Korpal


Wydawnictwo: Stapis
Liczba stron: 364
Moja ocena : 6/6

Wiadomo nie od dziś, że książki o tematyce wysokogórskiej są moją czytelniczą miłością. W tym roku przeczytałam ich kilka ("Jak wysoko sięga miłość? Życie po Broad Peak", "Naga Góra", "Kukuczka" , "Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góra do zdobycia" oraz powyższą "magisterkowalski.blog"), cztery czekają na półce ("Od początku do końca" Olgi i Piotra Morawskich, "Atak rozpaczy" Artura Hajzer oraz "Okrutny szczyt. Kobiety na K2" Jennifer Jordan, Beck Weathers), a o tych kilkunastu, które bym chciała mieć, a nie mam, nawet nie wspomnę...

Brałam nawet ostatnio udział w jakimś konkursie, w którym pytano mnie o najpiękniejsze, a zarazem najbardziej niebezpieczne miejsce na Ziemi. Oczywiście pisałam o ośmiotysięcznikach, bo góry mam w głowie i w sercu. Sięgam po kolejne książki z tej serii, zagłębiając się w osobiste zwycięstwa i dramaty lodowych wojowników. Przeżywam każdy sukces i każdą porażkę. Czasami odchorowuję emocjonalnie te historie, ale po chwili sięgam po następne.

Pisałam już nie raz, że historią, którą najbardziej przeżywam ostatnimi czasy (choć od jej zakończenia minęło już ponad trzy lata) jest pierwsze, zimowe wejście na Broad Peak w marcu 2013 roku. Czterem polskim wspinaczom udało się zdobyć szczyt, jednakże dwóch z nich na zawsze pozostało w górach. O Macieju Berbece i jego historii pisałam przy okazji lektury książki "Jak wysoko sięga miłość? Życie po Broad Peak", o drugim zdobywcy - Tomku Kowalskim, jest właśnie ta książka. 

Wyprawa na Broad Peak była dla Tomka Kowalskiego, najmłodszego z ekipy, sympatycznego, zawsze uśmiechniętego chłopaka, spełnieniem kolejnego marzenia. Jako człowiek pełen pasji, miłości do życia i pokonywania swoich kolejnych ograniczeń, spędzał czas bardzo aktywnie, brał udział w ekstremalnych zawodach, biegał w ultramaratonach, wspinał się na skałki i podróżował. W półtora roku objechał świat, zdobył sześć z dziewięciu najwyższych szczytów Korony Ziemi, w 28 dni wszedł na szczyty czterech siedmiotysięczników Śnieżnej Pantery, pokonał ponad stukilometrowy masyw Denal w Ameryce Północnej, a także, podczas jednej wyprawy, zdobył trzy najwyższe szczyty Ameryki Południowej. 

"magisterkowalski.blog" jest właśnie o Tomku, który przepełniony był pasją do tego, co robił i miał wielki głód życia, jakby podświadomie wiedział, że niewiele czasu zostało mu na realizację marzeń. Książka powstała na bazie bloga, którego Tomek założył w 2008 roku na potrzeby własne i do komunikacji z bliskimi, bowiem wybierał się na pierwszą poważną wyprawę do Argentyny i chciał informować o swoich postępach na bieżąco. Zapiski pojawiały się na blogu przez kolejne lata z różną częstotliwością, jednak Tomek przekazywał w nich zawsze to, co najważniejsze: swoją pasję, wyrażaną w opisywaniu kolejnych osiągnięć i sportowych wyczynów. Blog ten służył mu do komunikacji także podczas jego wyprawy na Broad Peak, a w ostatnich wpisach znajdują się zapiski utworzone właśnie w bazie w Karakorum.

Jednak "magisterkowalski.blog" to nie tylko historia Tomka, wyłaniająca się z blogowych zapisków. Opowieść została uzupełniona historią Agnieszki Korpal, dziewczyny podróżnika, rowerzystki, biegaczki, triathlonistki, jego wielkiej miłości, z którą dzielił swe sportowe pasje. Agnieszka dzieliła zainteresowania Tomka i akceptowała jego kolejne, szalone pomysły. Wspólnie wyruszali w góry, brali udział w ekstremalnych zawodach, zajmując wysokie noty w rankingu, jednak wyprawa na Broad Peak rozdzieliła zakochanych na zawsze. 

Po śmierci Tomka, Agnieszka postanowiła stworzyć książkę o Tomku i dla Tomka (napisanie książki było jednym z marzeń chłopaka), uzupełniając jego blogowe zapiski, swoją historią, i historią ich miłości. Całość stała się więc obrazem związku tych dwojga, a także taką nietypową biografią Tomka Kowalskiego. Trochę chaotyczną, zakręconą, ale przez to prawdziwą, bo taki właśnie ten człowiek był. Część napisana przez Agnieszkę przesycona jest emocjami, którymi ich związek był przepełniony, choć może w zapiskach Tomka tego nie widać, bo są one bardziej rzeczowe i skupione na sporcie. Jednak gdzieś pomiędzy wierszami jego wpisów widać, jak ważna była dla niego Agnieszka, i jak wiele planów na przyszłość z nią wiązał.

Historia przerwanej miłości, mimo całej swej tragedii, niesie za sobą pozytywne przesłanie. Przede wszystkim pokazuje, że trzeba podążać za swoimi marzeniami, kochać życie i umieć czerpać z niego pełnymi garściami. Myślę, że Agnieszce Korpal pięknie udało się pokazać, jakim człowiekiem był Tomek, a on sam byłby pewnie zadowolony z tego, że mógł stać się inspiracją do pięknego życia.

Sardegna

sobota, grudnia 10, 2016

"Immunitet" Remigiusz Mróz


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 646
Moja ocena : 6/6

W zeszłym tygodniu skończyłam "Immunitet" i ośmielę się stwierdzić, że jest to najlepsza cześć, z całej serii o Chyłce i Zordonie. No może za wyjątkiem "Kasacji", która jednak jest nieporównywalna, bo pierwsza, najbardziej zaskakująca i świeża. 

Już przy okazji "Zaginięcia" i "Rewizji" pisałam, że trochę brakuje tym częściom do oryginalności tomu pierwszego, natomiast powyższa powieść bardzo mnie pozytywnie zakończyła. Mam wrażenie, że swój sukces zawdzięcza temu, iż dałam książce czas i zrobiłam odstęp pomiędzy kolejnymi tomami. "Rewizję" przeczytałam we wrześniu i na początku od razu chciałam sięgnąć po "Immunitet", ale po zastanowieniu stwierdziłam, że muszę dać bohaterom trochę luzu. I powiem Wam, to była bardzo dobra decyzja. 

Po celowej przerwie zabrałam się więc za "Immunitet" i praktycznie w nocy skończyłam go czytać. Co, jak wiecie, nie jest taką oczywistą sprawą, zważywszy na to, że książka ma ponad 600 stron. 

"Immunitet" jest kontynuacją przygód charyzmatycznej prawniczki Joanny Chyłki i jej aplikanta Kordiana Oryńskiego, wiąże się więc oczywiście z poprzednimi tomami serii, jednakże główny wątek prawniczy jest zupełnie nowy. Sytuacja, w jakiej znalazła się Chyłka, po załamaniu nerwowym i kryzysie związanym z poprzednią sprawą (opisaną w "Rewizji") jest niezwykle trudna. Prawniczka ląduje w szpitalu po zatruciu alkoholowym, ale niedługo będzie dane jej odpoczywać, bowiem już w szpitalu zgłasza się do niej kolega ze studiów, Sebastian Sendal, obecnie najmłodszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego, który zostaje oskarżony o morderstwo dokonane przed ośmioma laty. Sendal prosi Joannę o pomoc, ponieważ wie, że tylko ona, charyzmatyczna, bezkompromisowa i nie bojąca się nikogo i niczego, prawniczka, da radę wybronić go z tej opresji.

Chyłka podejmuje się tego zadania, jednakże prowadzenia sprawy nie ułatwia sam klient, który nie ma zamiaru z nikim współpracować. Zataja wiele faktów związanych z tym, co działo się w roku 2008, a także z jego obecną sytuacją zawodową i osobistą. Chyłka i Oryński oczywiście działają globalnie, docierają do najbardziej niewygodnych faktów, wyciągając informacje z każdego, kto mógłby coś o sprawie wiedzieć, przy okazji narażając się wszystkim wokoło.

Nowe światło na sprawę rzuca także pewna prowokacja polityczna, a jak wiadomo, i jak mówi nam okładka książki: "Tam gdzie polityka spotyka się z prawem, kończy się wszystko inne". Oczywiście Chyłka i w politycznej sprawie jest bezkompromisowa i nie ma zamiaru poddać się żadnym naciskom. Podobnie zresztą, jak Zordon, który będąc aplikantem, nauczył się już od swej mentorki tego i owego Prawnicy kładą wszystko na jedną kartę, żeby wybronić swojego klienta, patrząc tylko na boki, komu tym razem zajdą za skórę.

W "Immunitecie" trochę bardziej będzie nam dane poznać Chyłkę. Autor odkrył przed czytelnikami kilka kart z jej historii, będziemy mogli więc dowiedzieć się czegoś więcej o jej przeszłości i ojcu, Filipie Obertale. O niewielki kroczek do przodu posunie się także relacja bohaterów, która chyba najbliżej celu była w "Zaginieciu". Jednak, jak to z Chyłką bywa, jeden krok naprzód, do jej "oswojenia" powoduje, że prawniczka stawia od razu dwa kroki do tyłu. Nie zdziwi więc nikogo zakończenie, jakie przewidział dla tej pary bohaterów, Remigiusz Mróz. Choć jednak nie. Zakończenie zwali Was z nóg!

Jestem bardzo ciekawa, jak Autor rozwinie ten dramatyczny wątek, kończący "Immunitet", i kiedy (jeśli w ogóle), da Chyłce i Oryńskiemu trochę spokoju. Nie wiem, czy wiecie, ale prawnicza seria Mroza ma zostać zekranizowana. To będzie coś! Oby tylko aktorzy temu zadaniu podołali!

Sardegna