Zakupy Sześciolatki za własne, zaoszczędzone pieniądze - nie inaczej - "Zaopiekuj się mną"


posted by Sardegna on , , , ,

4 comments


Wydawnictwo: Zielona Sowa  
Moja ocena : 4/6

U nas nadal bardzo monotematycznie: seria "Zaopiekuj się mną" rządzi i nie widać, żeby miało się to zmienić w najbliższym czasie. Postanowiłam więc załadować pięć tytułów do jednego wpisu, skoro i tak moje wrażenia po lekturze nie uległy większej zmianie. Podobnie zresztą jest z wrażeniami Sześciolatki, która nadal jest pod wielkim wpływem przygód książkowych pupilów, nadal ekscytuje się kolejnymi książeczkami i ...nadal wydaje na nie ciężko zaoszczędzone pieniążki. 
Nie mnie jednak ją oceniać, albo co gorsza, zabraniać, bowiem dziecko widzi od małego, na co Mama wydaje kasę, więc ... bez komentarza...

Przeczytanie pięciu opowiastek, trzech przygód psich i dwóch kocich, zajęło nam jakieś trzy miesiące. Oczywiście zajęło nam to tak długo czasu, ponieważ Mama usilnie nalegała, aby robić przerywniki i czytać też inne książki, mimo że takie innowacje spotykały się z ogólnym niezadowoleniem. Jedynym argumentem, który w miarę dotarł do zainteresowanych, był fakt, że "to przecież już ostatnie tomy przygód zwierzaków i już nie mamy ich więcej (do czasu), więc może zostawimy sobie je na później".
W innym przypadku, musiałabym przeczytać po kolei wszystkie pięć ... ech...

W każdym razie mogę uważać się za specjalistkę od tych zwierzęcych opowieści. Mogę już spokojnie wyróżniać historie interesujące, od takich, napisanych na siłę. Z powyższej piątki niektóre bardziej przypadły mi do gustu, inne mniej. Większy sentyment mam zdecydowanie do książeczek kocich, natomiast Sześciolatka przyjmuje wszystkie z równą ekscytacją i jednakowym zainteresowaniem.
Irysek to niezły łobuziak, który uparcie wędruje za swoją małą opiekunką do szkoły. dwa razy udaje mu się to bez szwanku, niestety za trzecim razem wyprawa kończy się dramatycznie.

Łezka natomiast jest zupełnym przeciwieństwem Iryska. Zahukana, nerwowa, boi się własnego cienia. Cóż jednak ma zrobić, skoro na jej podwórku panoszą się dwa olbrzymie, dorosłe kocury. Kotka będzie się bała przez większość książeczki, ale na szczęście jej pani wymyśli sposób, żeby temu zaradzić.
Z mojego opisu można zatem wywnioskować, która książka jest dynamiczna, a która bardzo statyczna.  Sami zdecydujcie więc, czy Wasze dziecko zainteresuje się wartką, czy może leniwie toczącą się akcją książeczki.


Opowieści psie dotyczą trzech uroczych szczeniaczków: Luny, Rubiego i Harry'ego. Pieskie przygody również są na różnym poziomie.
Rubi to nowy mieszkaniec w rodzinnie Kasi. Nie dogaduje się jednak z kotką Pchełką, pupilką siostry jego opiekunki. Zwierzątka nie żyją zgodzie, głównie za sprawą pieska, który nie rozumie jeszcze wszystkich zasad panujących w domu. Rubi będzie wpadał w tarapaty, aż do czasu kiedy sytuacja z Pchełka nabierze na prawdę niemiłego obrotu.
Luna to najmniejszy szczeniaczek w miocie, dlatego właścicielka piesków, Laura, poświęca jej najwięcej uwagi. Kiedy przychodzi czas rozstania się ze szczeniakami, w tym także z Luną, dziewczynka nie może pogodzić się z sytuacją. Czy rodziców uda namówić się na kolejnego pieska?
Historyjka "W poszukiwaniu domu" to najbardziej złożona opowieść z wszystkich przeze mnie wymienionych. Harry to szczeniaczek opuszczony przez pierwszą właścicielkę i nie potrafi znaleźć sobie miejsca w schronisku. Kiedy trafia na Grace, dziewczynkę, która jest w schronisku wolontariuszką, zaczyna odżywać. Jego radość nie trwa jednak długo, bowiem trafia się rodzina, która go chce adoptować.


I tyle. Nie będę rozpisywać się więcej o fabule tych opowiastek, bo jej tam praktycznie więcej nie ma. Książeczki są krótkie, opisują jakiś problem małego opiekuna ze zwierzaczkiem, a później szczęśliwe zakończenie całej historii. Jestem umiarkowaną zwolenniczką owej serii. Z drugiej jednak strony, cieszę się, że moje dziecko ma swoje zdanie na temat literatury i nie zgadza się ślepo na to, co ja proponuję. Poza tym, wolę, żeby moja Sześciolatka pasjonowała się serią "Zaopiekuj się mną" niż PetShopami czy innymi lalkami MonsterHigh. Mam też szczerą nadzieję, że Sześciolatka przeczyta kiedyś samodzielnie, jeszcze raz całą uzbieraną serię.
 ***

Muszę się wam pochwalić, że wczoraj Sześciolatka PIERWSZY RAZ przeczytała samodzielnie, od początku do końca, całą książeczkę o przygodach psa Clifforda. Książeczkę z dużą czcionką w twardej oprawie. Nie panuje jeszcze do końca nad znakami przestankowymi, ale rozumie sens czytanego tekstu. Zatem pełen sukces!

Jeszcze trochę i trzeba będzie się dzielić księgozbiorem!

Sardegna

4 komentarze:

  1. Właśnie się zastanawiałam, czy ona już sama czyta, czy jeszcze jej czytasz. No to powoli, powoli... Nauczy się jeszcze pisać i będziesz miała recenzenta książek dziecięcych i młodzieżowych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodkie są te zwierzątka na okładce :) Zapamiętam sobie te książeczki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne są te książeczki...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała seria jest bardzo przyjemna w odbiorze! :)

    OdpowiedzUsuń