Właśnie sobie uświadomiłam, że mój ostatni wpis o grach planszowych został opublikowany w kwietniu, wtedy bowiem opisywałam świetną, rodzinną planszówkę "Zwierzaki na tratwie" (przeczytać o niej możecie TUTAJ). Nie znaczy to oczywiście, że od kwietnia w nic nie gramy. Rozrywki planszowe stanowią sporą część naszego wolnego czasu, ale nie ukrywam, że każdy członek rodziny ma w tym temacie jakieś preferencje i czasami trudno nam się dogadać.
"Dzielne myszki" to gra, która jakoś nas godzi w tej kwestii, choć zaznaczam, że można w nią zagrać maksymalnie dwa razy pod rząd, a potem trzeba poszukać jakieś alternatywy.
Twórcą gry jest Manfred Ludwig, jej zasady nie są skomplikowane, ale na pierwszy raz warto zagrać z kimś dorosłym, żeby w razie wątpliwości wyjaśnił dzieciom, co i jak. Z założenia, planszówka jest przeznaczona dla dzieci od lat 4, z czym się absolutnie zgadzam.
Twórcą gry jest Manfred Ludwig, jej zasady nie są skomplikowane, ale na pierwszy raz warto zagrać z kimś dorosłym, żeby w razie wątpliwości wyjaśnił dzieciom, co i jak. Z założenia, planszówka jest przeznaczona dla dzieci od lat 4, z czym się absolutnie zgadzam.
Gra składa się z:
- 1 drewnianej figurki kota
- kostki do gry
- 18 figurek myszek: 4 żółte, 4 zielone, 5 niebieskich i 5 czerwonych
- planszy z trasą ucieczki myszek
- 20 kawałków sera, po 4 w każdym z 5 rozmiarów:
4 całe serowe koła
4 połówki
4 ćwiartki
4 "podwójne ćwiartki"
i 4 kawałki stanowiące 3/4 całości serowego koła
W "Dzielne Myszki" można grać w 2, 3 lub 4 osoby. Jeżeli gra się w dwójkę, należy rozdzielić między siebie liczniejsze myszki niebieskie i czerwone. Grając w trójkę bądź czwórkę, rozdzielamy sobie po 4 myszki (odejmując jedną z liczniejszego koloru). Gra rozpoczyna się w boksie startowym, gdzie umieszczone są wszystkie myszki. Figurkę kota umieszcza się na strzałce, znajdującej się na jednym z pól na planszy.
Wybrany gracz rozpoczyna od rzutu kostką, i o tyle pól na planszy przesuwa swoją dowolną myszkę. Kostka nie jest jednak tradycyjna, nie ma sześciu oczek, ani tradycyjnego jednego oczka, zamiast tego znajdują się na niej symbole kota. Kiedy gracz wyrzuci ten symbol, jego myszka może przesunąć się tylko o 1 pole do przodu, ale o tyle samo przesuwa się także kot. Myszki muszą jak najszybciej oddalić się od kota, zmierzając do kryjówki z całym kółkiem serowym. Jeżeli jednak po drodze niezbyt im się powiedzie, mogą w trakcie wyścigu po planszy, skręcić do czterech pomocniczych kryjówek: z ćwiartką, podwójną ćwiartką, połówką, czy z 3/4 kawałków sera. Kiedy myszki skręcają do kryjówek, gracz zabiera ser (od jego ilości będzie zależeć zwycięstwo), natomiast myszka ląduje już poza planszą i nie może dalej brać udziału w wyścigu.
Zwycięzcą jest gracz, który po utracie wszystkich myszek będzie miał najwięcej sera. Ale! To jeszcze nie koniec. Kot również wędruje po planszy i kiedy zrobi całe okrążenie i wróci do swojej startowej strzałki, zaczyna poruszać się już o 2 pola do przodu. Kiedy kot stanie na polu z myszką, albo ją wyminie, myszka ląduje poza planszą, odpadając z gry. Wbrew pozorom, kot jest szybki, trzeba więc sprytnie rozplanować, co się lepiej opłaca. Czy lepiej ryzykować i podążać do samego końca wyścigu, czy lepiej ulokować myszki w kryjówkach z mniejszymi, ale za to pewnymi, kawałkami sera.
W "Dzielne Myszki" gramy zazwyczaj w czwórkę. Rzadziej w dwójkę czy trójkę. Gra nie jest jakoś szczególnie nieprzewidywalna, ale czasami zdarzają się naprawdę nagłe zwroty akcji, zwłaszcza kiedy kot szaleje na planszy.
Uwaga:
Zmodyfikowaliśmy zasady grając w dwójkę. Gracze dostają do dyspozycji wszystkie myszki (jeden gracz - dwa kolory myszek), dzięki temu mamy więcej możliwości ruchu i ucieczki do kryjówek, ale też musimy szybciej się poruszać. Gra nabiera dynamiki i przez to, staje się nieprzewidywalna.
Jak gra sprawdza się w praktyce? Tak, jak napisałam na początku, gramy w nią na "rozruch". Strzelamy sobie dwie partyjki "Dzielnych myszek", a potem przechodzimy do czegoś konkretniejszego. Moje dzieci mają 6 i 8 lat, ale wydaje mi się, że w przypadku młodszych dzieci gra też spełni swoje zadanie.
Podobnie, jak to miało miejsce przy okazji "Zwierzaków na tratwie", gra jest pięknie wydana, plansza twarda, a elementy drewniane są trwałe i naprawdę ładne. Polecam.
Sardegna