"Księżniczka z lodu" Camilla Läckberg


posted by Sardegna on , , , , ,

12 comments


Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 427
Moja ocena : 5/6

Ależ się cieszę, że w tym roku, w listopadzie, znowu miała miejsce akcja Czytaj PL, polegająca na pobraniu darmowego kodu QR, dzięki któremu przez miesiąc, zupełnie za darmo, można było mieć dostęp do wybranych tytułów. W 2016 pierwszy raz skorzystałam z akcji i przesłuchałam "Lśnienie" Kinga, które udostępnione było w postaci genialnego słuchowiska. W tym roku również postanowiłam skłonić się w stronę audiobooka i sięgnęłam po "Księżniczkę z lodu" Camilli Läckberg. 

Wybrałam akurat ten tytuł, ponieważ od lat na półce mam całą, czarną serię o Fjällbacke (najnowszą "Czarownicę" dostałam na święta), ale oczywiście jeszcze nie dotarłam do momentu, żeby się za nią zabrać. Przeczytałam w prawdzie pięć z dziewięciu tomów, zupełnie nie po kolei i na wyrywki, bowiem owego czasu, kiedy nie miałam jeszcze kompletu na własność, sięgałam po te części, które były akurat dostępne w bibliotece. Potem zaczęłam dokupywać pojedyncze tomy, i wyszło, jak wyszło. 

Z całej serii: "Księżniczka z lodu", "Kamieniarz", "Kaznodzieja", "Ofiara losu", "Niemiecki bękart", "Syrenka", "Fabrykantka aniołków", "Latarnik", "Pogromca lwów", "Czarownica" przeczytałam tom #3, #5, #6, #7 i #8. Nie muszę chyba dodawać, że robiłam to w kolejności zupełnie przypadkowej. Jak więc sami widzicie, chaos w czytaniu serii to moje drugie imię. W każdym razie, kiedy okazało się, że "Księżniczka..." jest dostępna w aplikacji, dało mi to impuls do nieplanowanego sięgnięcia po tom pierwszy i poznania początku historii znajomości Eriki i Patrica we Fjällbacke.

Kiedy zaczęłam odsłuchiwanie audiobooka, fabuła powieści tak mnie wciągnęła, że przypomniałam sobie, dlaczego tak lubię Autorkę i kiedyś chciałam mieć czarną serię na własność. Żeby więc przyspieszyć całą akcję i szybciej poznać zakończenie historii ... wyjęłam książkę z półki i zaczęłam ją czytać. Nie pytajcie o logikę.  
W każdym razie Czytaj.PL dało mi impuls, za który dziękuję, jednak w tym wypadku zwyciężył papier, a ja tym sposobem wzbogaciłam listę lektur Z półki 2017 o kolejny egzemplarz (13/?).

W historiach obyczajowo - kryminalnych, które tworzy Camilla Läckberg, jest coś takiego, co powoduje, że chce się je czytać "na raz". Mimo że nie są one wolne od niedoskonałości, zwłaszcza w przypadku motywów, związanych z życiem prywatnym bohaterów, czy faktem, że wątki osobiste wysuwają się na pierwszy plan, tłumiąc sprawę kryminalną, to jednak całość czyta się naprawdę dobrze i z przyjemnością. Zgodzę się z faktem, że czasami tej prywaty jest za dużo, jednak dla mnie historia Eriki i Patrica oraz ich bliskich, jest równie ważna, jak prowadzone przez nich śledztwo.

Jak zatem zaczyna się ta opowieść? Erika, która właśnie straciła rodziców, wraca do Fjällbacke, żeby wraz ze swoją siostrą Anną, uporać się ze sprawami spadkowymi. Kiedy przez przypadek odkrywa zwłoki swojej koleżanki z dzieciństwa Aleksandry Wijkner, wciągnięta zostaje w nieformalne śledztwo wyjaśnienia przyczyn jej śmierci. Jako że Erika na co dzień zajmuje się pisarstwem, postanawia zebrać materiały o swojej zmarłej przyjaciółce w jedną publikację. Szukając informacji i badając przeszłość Alex, zaczynają targać nią wątpliwości, czy aby na pewno śmierć kobiety była samobójcza. Jednocześnie sprawę kryminalną nadzoruje Patrick Hedström, dawny, szkolny kolega Eriki. Między bohaterami coś zaczyna iskrzyć, a przy okazji łączą swe siły w prowadzeniu śledztwa.

Cały wątek kryminalny i odkrywanie prawdy o śmierci Alexandry jest dość rozbudowany i naprawdę zaskakujący. Szczegóły wyłaniają się stopniowo, poszczególne warstwy opowieści odsłaniane są systematycznie, aby w finale wszystkie sekrety mogły ujrzeć światło dzienne. Jako że Fjällbacka to niewielkie, rybackie miasteczko, z zżytą ze sobą społecznością, niektóre tajemnice będą bardzo skrzętnie ukrywane przed światem. Erika i Patrick wspólnie stawią czoło wszystkim tym, dla których odkrycie prawdy o Alex może okazać się bardzo niewygodne.

Przeczytanie pierwszego tomu serii zajęło mi dosłownie dwa wieczory. Pokazało początki znajomości pary bohaterów, pozwoliło też zorientować co do relacji Eriki z Anną, która przeżywa trudne chwile w swoim małżeństwie. Wątek sióstr będzie rozwijał się równolegle w kolejnych tomach, więc istotne jest poznanie ich historii od samego początku. Cieszę się, że miałam okazję w końcu przeczytać "Księżniczkę z lodu". dzięki temu będzie mi łatwiej zabrać się za kolejne tomy, by móc w końcu się pochwalić, że znam od A do Z całą serię o Fjällbacke.

Sardegna

12 komentarzy:

  1. Kilka dni temu skończyłam "Kaznodzieje" i chętnie będę czytać dalej. Może Lackberg mnie nie porwała ale na pewno bardzo przyjemnie się ją czyta. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, jej historie kryminalne są bardzo wciągające. Choć i te dotyczące prywatnego życia Eriki i Patrica mają swój urok. Teraz musiałabym sięgnąć po Kamieniarza, ala jakoś nie mam na razie motywacji.

      Usuń
  2. Cała ta seria bardzo mnie kusi i chciałabym wkrótce się za nią zabrać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Choć osobiście też nie przeczytałam jej jeszcze w całości.

      Usuń
  3. a kolejne tomy są jeszcze lepsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych co do tej pory przeczytałam, to chyba "Syrenka" i "Niemiecki bękart" mnie najbardziej wciągnął. Ale "Latarnik" też daje radę. Chciałabym przeczytać w końcu komplet, żeby ogarnąć życie prywatne Eriki i Patrica, bo teraz lepię tylko całościowy obraz ze strzępek informacji

      Usuń
  4. Jakoś nie przepadam za szwedzkimi kryminałami, gdyż moim zdaniem nie mają aż tak dynamicznej akcji, jak w naszych rodzimych powieściach z tego gatunku. Takie mam przynajmniej odczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię nasze polskie kryminały, ale szwedzkie też mają swój urok. Nie czytam w prawdzie wszystkich skandynawskich autorów, bo powieści niektórych mi nie leżą, ale Lackberg lubię akurat bardzo

      Usuń
  5. Nie znam jeszcze tej Autorki, ale przede mną przecież cały Nowy Rok, prawda?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się! Ale jak byś się zdecydowała, to nie popełniaj mojego błędu i od razu weź się za tom pierwszy :)

      Usuń
  6. Czytałam to, ale byłam świeżo po Wallanderze, a Camilla to jednak nie ta liga. Odpuściłam i więcej nie chciałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chyba jednak wolę Camillę niż Mankella. Ten jest bardziej mroczny i mnie jakoś przytłacza. Choć też nie czytałam całej jego serii, znam parę powieści wybiórczo. Ale faktycznie też "Księżniczka..." jest jednym ze słabszych tomów. Kolejne są bardziej emocjonujące "kryminalnie"

      Usuń