Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 368
Liczba stron: 368
Moja ocena : 6/6
O ile pierwszy tom młodzieżowej serii fantastycznej, autorstwa Anny Kańtoch był dobry, to w przypadku części drugiej mamy już do czynienia z czymś świetnym!
Wiecie jak to często jest z kontynuacjami lub kolejnymi tomami serii. Pierwsza część stawia wysoko poprzeczkę i trudno potem reszcie jej dorównać, spełnić oczekiwania czytelników, albo przynajmniej utrzymać podobny poziom. "Tajemnica Diabelskiego Kręgu" naprawdę trzyma formę, zarówno jeśli chodzi o oryginalności powieści, pomysł na fabułę a także gro wydarzeń rozgrywających się w klasztorze w Markotach. Na uwagę zasługuje więc fakt, że tom drugi przebija swojego poprzednika jeszcze lepszymi pomysłami i tempem akcji.
Tak, jak pisałam przy okazji TEGO wpisu, historia jest niesamowita i choć przeznaczona dla młodzieży, naprawdę może przerazić, zwłaszcza co wrażliwszych czytelników. Zawiera sporo "momentów", motyw anielski też jest mocno zagmatwany, w ogóle sporo się dzieje, pokusiłabym się o stwierdzenie, że to bardziej dorośli, niż dzieciaki odnajdą się w tej historii. Nieco inaczej jest w "Tajemnicy Nawiedzonego Lasu". Powieść nawiązuje do swojej poprzedniczki, ale mam wrażenie, że jest ona już bardziej dopasowana do grupy docelowej, zagadka jest też bardziej przystępna i zrozumiała dla czytelników, zwłaszcza tych młodszych, nie znaczy jednak, że przez to książka jest w jakiś sposób gorsza. Wręcz przeciwnie.
Tajemnice, które skrywa stara wioska, zapomniana przez Boga i ludzi, ukryta w centrum Puszczy Białowieskiej oraz ośrodek Totenwald, zarządzany przez komunistów, bardzo przemawia do wyobraźni odbiorców. Aniołów w tym tomie jest może nieco mniej, za to jednak czytelnik uzyska pewne odpowiedzi na nurtujące go pytanie: od czego się to wszystko się zaczęło.
Od wakacji w Markotach minęły dwa miesiące. Nina po powrocie do szkoły próbuje nie rzucać się w oczy, walczy też ponownie z własnym strachem, że ktoś niepowołany zwróci na nią uwagę, zainteresuje się jej nowo nabytymi zdolnościami i każe wracać do wydarzeń, które rozegrały się w klasztorze. Kiedy do jej szkoły przybywa para policjantów, sierżant Sowa i porucznik Lis, zaczynając przeprowadzać z dziećmi dziwne rozmowy, Nina nabiera już pewności, że została odnaleziona. I faktycznie, dziewczyna zostaje zabrana za zgodą rodziców, wraz z młodszym kolegą ze szkoły do nieznanego nikomu bliżej ośrodka, leżącego w samym sercu Puszczy Białowieskiej. Na miejscu Nina przekonuje się, że sytuacja z Markot niepokojąco się powtarza. W Totenwald znajduje się cała grupa dzieciaków, pochodzących z różnych rejonów Polski, ośrodkiem zarządzają komuniści pytając dzieci o ich zdolności i przeprowadzając na nich dziwne testy.
Nina podejrzewa, że ośrodek pracuje nad sprawą aniołów, ale skupia się na czymś innym, czyli na starej wsi w lesie, która wydaje się być początkiem wszystkiego. Las żyje własnym życiem, pozostając śmiertelnie niebezpiecznym dla obcych. Jako że Nina w ośrodku spotyka swoich dawnych znajomych z Markot, Huberta, Jacka i Tamarę, w takim gronie przeprowadzenie śledztwa i odkrycie tajemnicy nawiedzonego lasu, zdaje się być łatwiejsze.
Drugi tom tej fantastycznej serii ma odpowiednią dynamikę, ciekawą zagadkę do rozwiązania i atmosferę niepokoju. Już praktycznie od pierwszych stron historia Niny nabiera tempa, dzięki czemu, moim zdaniem, "Tajemnica Nawiedzonego Lasu" wciąga bardziej, niż ta z "Diabelskiego Kręgu". No i to zakończenie! Kiedy wydaje się już, że sytuacja jest jasne i klarowna, czytelnik nagle dostaje informację, która zupełnie zmienia losy Niny. Jak dla mnie, rewelacja! Jak tak dalej pójdzie, to aż się boję, co zastanę w tomie trzecim, czyli "Tajemnicy Godziny Trzynastej", którą planuję w najbliższym czasie przeczytać.
Młodzieżowa seria Anny Kańtoch trzyma wysoki poziom i stanowi ciekawą propozycję lektur dla wchodzących w świat fantastyki, młodych czytelników. Bardzo polecam.
Sardegna
O ! a ja zupełnie nie wiedziałem, że Anna Kańtoch pisze też dla młodzieży :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę poznać wreszcie twórczość tej Autorki! Bo jeszcze nie miałam przyjemności!
OdpowiedzUsuń