"Przychodzę nie w porę" Ewelina Dyda


posted by Sardegna on , , , , ,

2 comments

 
Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron:  303
Moja ocena : 3/6

W tym roku świetnie mi idzie wyczytywanie zasobów własnej biblioteczki. Sądzę, że pod koniec roku będę mogła się pochwalić całkiem niezła liczbą książek zaliczonych do kategorii Z półki. Bardzo mnie to cieszy, bowiem od lat gromadzę w swojej biblioteczce wiele książek, które kiedyś chciałam przeczytać, a potem odkładałam je na nieokreślone później. Dlatego też, moim celem w roku 2022 jest rozprawienie się z nimi.
 
Na swoją kolejną lekturę z zalegających stosów wybrałam kryminał Eweliny Dydy "Przychodzę nie w porę", i choć ostatecznie książka nie spełniła moich czytelniczych oczekiwań, powiem więcej, jest jedną ze słabszych powieści, jakie ostatnio przeczytałam, to i tak się cieszę, że ją przeczytałam, bo, po pierwsze, sięgnęłam po kolejny tytuł z własnej biblioteczki, a po drugie, poznałam twórczość nieznanej mi wcześniej autorki.
 
Powyższa powieść jest drugim tomem przygód detektywa Jakuba Rau, i choć obie części można czytać niezależnie, poruszają bowiem odrębne sprawy kryminalne, to wiadomo, że lepiej sięgnąć najpierw po tom pierwszy, czyli "Złą walutę", żeby uzyskać lepszy obraz życia prywatnego głównego bohatera i poznać bliżej relację z ludźmi, którymi się otacza. 
 
Jakub Rau mieszka w Tarnobrzegu i pracuje jako prywatny detektyw. Jego życie osobiste jest dość skomplikowane. Mężczyzna boryka się z problemami finansowymi, zajmuje jakimiś drobnymi zleceniami, walczy z uczuciem do przyjaciółki Danusi, u której mieszka, jako współlokator. Sfrustrowany obserwowaniem, jak kobieta męczy się w kolejnym nieudanym związku z niewłaściwym chłopakiem, pocieszenia szuka w przypadkowych spotkaniach z dziewczynami. Ogólnie jest człowiekiem mocno zagubionym i miotającym się po mieście w poszukiwaniu życiowego celu.
 
Kiedy w okolicy dochodzi do brutalnych morderstw młodych kobiet, Jakub zostaje poproszony przez swojego kolegę, funkcjonariusza lokalnej policji, o wsparcie oficjalnego śledztwa. Sprawa jest dość tajemnicza, bowiem Tarnobrzeg nie jest aż tak dużym miastem, żeby mógł grasować w nim, niezauważony przez nikogo, seryjny zabójca. Jedyne, co wiadomo o dokonanych morderstwach, to fakt, iż ofiary, choć różne, jedna była bowiem spokojną uczennicą, inna spędzała czas imprezując, coś łączy. Wspólnym mianownikiem może być informacja, że dziewczyny prawdopodobnie umawiały się z kimś przez internet, a także ...  czytały powieść Kinga, "Lśnienie". 
 
Jakub podąża właśnie za tym nikłym, książkowym tropem, znajdując na kartach powieści interesujące dane, które być może naprowadzą go na ślad mordercy. 
 
Na podstawie powyższego opisu mogłoby się wydawać, że "Przychodzę nie w porę" to intrygujący kryminał z ciekawym bohaterem w roli głównej. I w sumie mogło by tak być, tym bardziej, że historia zawiera interesujący wątek związany z literaturą. Niestety, książka nie spełniła moich oczekiwań. Po pierwsze, nie udało mi się polubić, ani nawet poznać bliżej, Jakuba Rau, co być może wynika z faktu, że nie czytałam pierwszego tomu jego przygód. Jednakże to, co zdążyłam zauważyć, to fakt, iż detektyw jest postacią nijaką, znudzoną życiem i sfrustrowaną, a takie beznadziejne egzystowanie sprawia, że i czytanie o perypetiach bohatera staje się niezwykle męczące. 
 
Po drugie, w powieści znajduje się tyle wątków pobocznych, że główny schodzi właściwie na dalszy plan i staje się tłem innych, zupełnie niepotrzebnych wydarzeń, a jeśli dodamy do tego fakt, że intryga w ogóle nie trzyma w napięciu, i czytelnika nie ciekawi już, kto i dlaczego zabił, to chyba coś wyraźnie poszło nie tak. Sprawy nie ratuje także fakt umieszczenia w powieści wątku literackiego, który akurat bardzo mi się podobał i uważam go za jej największy atut. 
 
No cóż, nie porwało mnie, a Jakub Rau nie zostanie moim ulubionym książkowym detektywem. Być może inne zdanie na temat książki mają osoby, które przeczytały "Złą walutę", ja jednak nie planuję nadrabiać tej zaległości, kiedy w kolejce czeka cała masa interesujących mnie tytułów.
 
Sardegna

2 komentarze:

  1. Szkoda, ze to do końca nie byłaś zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy się wydaje ten motyw Lśnienia, czytałam tą książkę S. Kinga, ale twoja recenzja nie zachęciła mnie ostatecznie do sięgnięcia po ten kryminał.

    OdpowiedzUsuń