Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kobieca. Pokaż wszystkie posty

"Wyjdź za mnie kochanie" Krystyna Mirek


posted by Sardegna on , , , , , , ,

No comments


Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 302
Moja ocena : 5/6
 
"Wyjdź za mnie kochanie", czyli jedna z nowszych powieści pani Krystyny Mirek to bardzo przyjemna komedia romantyczna, dzięki której mogłam poznać twórczość pisarki od nieco innej strony. Do tej pory miałam okazję czytać tylko sympatyczne, pełne ciepła, powieści obyczajowe, które choć nie wolne od trudnych tematów, przedstawione są zazwyczaj, jako bajki dla dużych dziewczynek, w których problemy same znajdują rozwiązanie, a bohaterowie miłość swojego życia. Głównym zadaniem takich powieści jest zapewnienie czytelniczkom rozrywki i oderwanie ich od codzienności i to jest świetna sprawa, czasami jednak mam ochotę oderwać się od tkliwych opowieści o miłości "na poważnie" i dostać coś, co mnie rozbawi, coś z przymrużeniem oka, pół żartem, pół serio.
I taka właśnie jest powyższa książka. Lekka, zabawna, trochę przewrotna, nie da się ukryć, że również opowiada o uczuciach, ale dzięki humorystycznej otoczce, która im towarzyszy, czyta się ją z uśmiechem na twarzy i wielką radością.
 
Marika jest wnuczką przedsiębiorczej businesswoman Apolonii Darskiej. Babcia trzyma twardą ręką całą rodzinę, do tego wychowywała wnuczkę od najmłodszych lat, stąd też rości sobie prawa do decydowania o wszystkim, co dotyczy Mariki i jej ojca  Tymoteusza. Choć seniorka rodu chce domownikom uchylić nieba i dać wszystko, co najlepsze, zresztą stać ją na to, ponieważ firma świetnie prosperuje, więc i pieniędzy nie brakuje, nie spotyka się to z przychylnością wnuczki, która chciałaby choć raz być sobie sterem, żeglarzem i okrętem. 
 
Apolonia ma jednak na temat życia i przyszłości wnuczki inną teorię, kiedy więc Marika przedstawia rodzinie swojego chłopaka Maurycego, babcia od razu bierze się za organizowanie ślubu i zaplanowanie w najdrobniejszych szczegółach też ważnej uroczystości. Zabierając dziewczynie jakiekolwiek pole manewru sprawia, że jej wnuczka czuje się, jak marionetka w rękach wszechpotężnej babci, mając poczucie, że na nic nie ma wpływu i właściwie wszystko w jej życiu jest już z góry przesądzone. 
 
Kiedy więc przypadkowo Marika poznaje Janka, złodzieja planującego okraść posiadłość rodziny w czasie ślubu, stawia wszystko na jedną kartę i tajemniczego nieznajomego, do którego mocniej bije jej serce, postanawia przeciwstawić się babci oraz całej rodzinie i nie dopuścić do swojego niechcianego ślubu z Maurycym. Jednak czy Apolonia jej na to pozwoli? 
 
Jak można się domyślać, nagła decyzja Mariki zainicjuje cały szereg sytuacji, które zaburzą równowagę seniorki rodu. Czy dziewczynie uda się wyrwać spod kurateli babci? Czy Janek faktycznie jest mężczyzną jej życia? A może Maurycy nie pozwoli swojej ukochanej uciec sprzed ołtarza?
 
Oprócz babci Darskiej, Mariki, Janka i Maurycego, w historii tej pojawiają się jeszcze dwie bardzo istotne postacie. Jedną z nich Alojzy, ojciec Janka, złodziej z zasadami i wieloletnią tradycją, który chce przyuczać syna do rodzinnego fachu. Natomiast drugą osobą jest godna Apolonii przeciwniczka, babcia Janka, Izydora. Niemniej od niej charakterna, dominująca i trzymająca rodzinę twardą ręką. Izydora również wychowywała wnuka od najmłodszych lat, stąd jest on jej oczkiem w głowie, kiedy więc dowiaduje się, że Janek się zakochał, od razu bierze pod lupę rodzinę Darskich.
 
Babcina mieszanka wybuchowa gwarantowana! Na pierwszym spotkaniu rodzinnym będą się działy rzeczy nieziemskie! Tym bardziej, że obie seniorki mają wiele pomysłów na to, jak urządzić i zagospodarować życie swoich wnuków.
 
Chociaż "Wyjdź za mnie kochanie" Krystyny Mirek wydaje się być banalną i przewidywalną historią, nie można odebrać jej poczucia humoru i genialnych postaci Izydory oraz Apolonii. Podczas lektury bawiłam się świetnie, a scena, kiedy Izydora wiesza łańcuszki na klamkach przed przyjazdem rodziny Darskich na obiad, mnie rozwaliła totalnie! Sądzę więc, że będzie to idealna książka na wiosenne popołudnie, czy chwilową chandrę. Bardzo polecam!


Sardegna

"Przyjdzie pogoda na miłość" Wioletta Piasecka


posted by Sardegna on , , , , , , ,

1 comment

 
Wydawnictwo: Szara Godzina
Liczba stron: 396
Moja ocena : 4/6

Wioletta Piasecka znana była dotąd wyłącznie, jako autorka książek dla dzieci, która promując swoją twórczość prowadzi rewelacyjne warsztaty biblioteczne dla młodych czytelników. Miałam okazję poznać Autorkę osobiście na jednych z Targów Książki i od tamtej pory jestem jej wierną czytelniczką. Najpierw zapoznałam moje dzieciaki z "Małą Cyganeczką", "Tańczącymi czarownicami", "Drużyną marzeń. Zagadkami piłkarskimi" oraz wierszykami o zwierzętach "A gdzie kurka?", później wykorzystałam książki Autorki o tematyce patriotycznej "Ignaś" i "Faustynka" wydane z okazji 100 lecia odzyskania niepodległości przez Polskę, do przeprowadzenia cyklu zajęć czytelniczych dla klas I - III w mojej szkole, a teraz przyszedł w  końcu czas na mnie! Wioletta Piasecka wydała bowiem swoją pierwszą powieść dla dorosłych. 

Pomyślałam sobie, że to super wiadomość, bo jeżeli Autorka pragnie rozwijać się też w kierunku pisania dla dorosłych, to faktycznie lepszego czasu na pierwszą powieść nie będzie. "Przyjdzie pogoda na miłość" wkroczyła więc dumnie na rynek książki i od razu zwojowała sobie grono wielu sympatyków. Co ciekawe, Wioletta Piasecka nie spoczęła na laurach, tylko od razu skupiła się na pisaniu kolejnej książki, a "Bez planu B" będzie miało premierę prawdopodobnie w kwietniu. 
 
"Przyjdzie pogoda na miłość" to opowieść o trzech przyjaciółkach Magdzie, Joasi i Zuzi, które choć znają się od liceum i przyjaźnią od wielu lat, tak naprawdę niewiele od sobie wiedzą. Dziewczyny poznajemy w trudnym, dla każdej z nich, momencie, kiedy to wchodzą w dorosłość z niekoniecznie pozytywnymi doświadczeniami.
 
Joanna z dnia na dzień rozstaje się z wieloletnim chłopakiem, którego kochała całym sercem. Ukochany porzucają ją dla innej kobiety, zgadzając się tak właściwie na układ finansowy, w który wplątuje go ojciec, znany w całym kraju, wpływowy biznesmen i polityk. Choć w głębi duszy Marek kocha Joannę, wie, że małżeństwo z nią byłoby dla jego rodziny mezaliansem nie do przyjęcia. Stąd też poddany woli dominującego ojca, żeni się z wyniosłą Elwirą, która również widzi w tym małżeństwie tylko układ biznesowy. Joanna bardzo przeżywa rozstanie, jest ono dla niej ciosem w prosto w serce. Do tego nie ma komu się wyżalić, bowiem wychowywana bez matki, z surowym ojcem nie ma najlepszych relacji. Tym oto sposobem, Asia trafia pod dach swojej przyjaciółki Magdy i pod opiekę jej mamy Eli.
 
Magdzie również nie wiedzie się najlepiej. Z jednej strony, od lat jest w stałym związku z Karolem, który jest jednak wielkim kobieciarzem i strasznym podrywaczem, a jego zapędów nie hamuje nawet nieplanowana ciąża Magdy. Do tego, przy ciążowych badaniach okresowych, kobieta dowiaduje się, że ma raka piersi, stąd też musi niezwłocznie poddać się odpowiedniemu leczeniu, kolidującemu niestety ze zdrowiem nienarodzonego dziecka.
 
Trzecia przyjaciółka, Zuzanna, również tkwi w niezłych tarapatach. Kobieta od liceum miała aspiracje do bycia modelką i gwiazdą, kiedy więc w końcu znajduje upragnioną pracę, jako hostessa obsługująca gości na ekskluzywnych przyjęciach, nie posiada się ze szczęścia. Po jednym ze spotkań nieoczekiwanie wplątuje się w romans z dużo starszym od siebie mężczyzną. Co gorsza, jej kochankiem okazuje się być znany polityk Michał Mejer, czyli ojciec Marka, stąd też ich romans komplikuje wszystko.

Życie nie oszczędza żadnej z dziewczyn. Magda poddaje się operacji, która nie przebiega tak, jak powinna. Asia, po kłótni z Karolem, ostatecznie wyprowadza się z domu przyjaciółki, szukając stabilizacji i walcząc z ubóstwem na własną rękę. Natomiast Zuza zostaje wplątana w sam środek seksafery politycznej. Czy dziewczynom uda się w końcu poukładać swoje życie? Czy przyjdzie w końcu pogoda na tą ich upragnioną miłość?
 
Moje wrażenia z lektury ogólnie są bardzo pozytywne, muszę jednak zaznaczyć, że debiutancka powieść dla dorosłych czytelników Wioletty Piaseckiej to taka bajka dla dużych dziewczynek. Lekka, sympatyczna, kobieca historia, którą czyta się bardzo szybko i z wielką przyjemnością, nie zastanawiając się jednak zbyt wiele nad treścią i przekazem. W tej książce dzieje się naprawdę dużo (czasami może aż za wiele, bo wydarzenia następują po sobie z niesłychaną prędkością). W życiu bohaterek dzieje się tak wiele, że czytelnik nie ma nawet chwili na refleksję, ani przeanalizowanie tego, co się właśnie wydarzyło, bowiem Autorka już serwuje nową, kluczową dla akcji sytuację, stawiając Joannę, Zuzę i Magdę w przełomowym dla nich momencie.
 
Wbrew pozorom, czytelnik jednak nie czuje "powagi sytuacji", traktując historie bohaterek raczej jak oglądany w pośpiechu serial niż życiową powieść obyczajową. To lekkie podejście do fabuły nie wynika z faktu, że jest ona banalna. W książce zostały bowiem poruszone wątki naprawdę trudne (nowotwór, wykorzystanie seksualne, trauma rodzinna), jednak pokazane zostały w sposób mocno pobieżny, bez większego zagłębienia się w warstwę psychologiczną postaci czy ich emocje.
 
Podsumowując, pierwsze koty za płoty! Wioli Piaseckiej udało się skonstruować całkiem przyjemną historię, a ja jestem pewna, że wszystkie czytelniczki, które sięgną po książkę z nastawieniem na lekkie i miłe czytadło, nie będą zawiedzione. Z chęcią sprawdzę też, jaką drogą poszła Autorka w swojej kolejnej powieści.
 
Sardegna

"Zapach makadamii" Anna Wojtkowska - Witala


posted by Sardegna on , , , , , ,

No comments


Wydawnictwo: Lukcy
Liczba stron: 320
Moja ocena : 5/6
 
W listopadzie przeczytałam bardzo fajną historię obyczajową, która jest mi tym bardziej bliska i dla mnie ważna, gdyż napisana jest przez Autorkę pochodząca z mojego miasta. Anię Wojtkowską - Witala znam właściwie od lat, jednak dopiero niedawno poznałyśmy się nieco bliżej. Wcześniej nasza znajomość była bardziej oficjalna, Ania bowiem od wielu lat pracuje w naszej miejskiej bibliotece, promuje nasz śląski region i często reprezentuje miasto przy okazji różnych kulturalnych imprez. Zupełnie niedawno dowiedziałam się, że jest również pisarką, a oprócz "Zapachu makadamii", powieści obyczajowej skierowanej do kobiet, napisała również zbiór opowiadań „Basia Urwiska” oraz kilka jednoaktówek wyróżnionych w konkursie „Jednoaktówka po śląsku”.
 
Bardzo ucieszył mnie fakt, iż Ania napisała swoją pierwszą powieść, a ja mam możliwość jej przeczytania. Jednak jeszcze bardziej ucieszyło mnie to, że "Zapach makadamii" okazał się świetną historią, i chociaż może widać w niej pewne niedociągnięcia debiutanta, osoby, która stawia dopiero pierwsze kroki w pisaniu obyczajówek, będę mogła napisać o niej w samych superlatywach. 
 
Matyldę poznajemy, kiedy jest małą dziewczynką i ma 6 lat. Niedawno straciła mamę, która ginie w tragicznych okolicznościach, a parę tygodni później traci ojca. Dziewczynka zostaje przekazana pod opiekę surowej ciotce, dość oschle i surowo podchodzącej do sprawy wychowania bratnicy, ta nigdy jednak nie narzeka, zamykając się w swoim świecie. Przez większość czasu Mati wspomina mamę, która w jej pamięci jawi się, jako piękna, dystyngowana kobieta, będąca dla niej niedoścignionym wzorem. Wspomnienie o Mirandzie wiąże się też z pewną tajemnicą. Tuż przed śmiercią matki, Matylda wyjmuje z jej torebki tajemniczą kopertę, w której znajduje się zdjęcie młodego, uśmiechniętego mężczyzny, podpisane imieniem Robert. Tego człowieka zauważa również później, na pogrzebie mamy, ale o ile jako mała dziewczynka nie łączy faktów, to z wiekiem uświadamia sobie, że matka prawdopodobnie miała z nim romans.
 
Matylda przez całe swoje nastoletnie, a także dorosłe życie, trzyma w pobliżu zdjęcie tajemniczego Roberta, a ponieważ jest dziewczynką samotną, to on staje się dla niej powiernikiem, wsparciem i niewidzialnym przyjacielem.
 
Kiedy kobieta zaczyna zbliżać się do czterdziestki, a jej długoletni związek z Jackiem, prawnikiem, z którym prowadzą wspólną kancelarię, nie przynosi jej satysfakcji, postanawia coś w życiu zmienić. Tym bardziej, że bolesna przeszłość nie pozwala jej się cieszyć teraźniejszością. Kiedy po latach poszukiwań natrafia w końcu na ślad mężczyzny ze zdjęcia, stawia wszystko na jedną kartę i postanawia zmierzyć się z tajemnicą matki.
 
W taki sposób Matylda trafia do małej górskiej mieściny Zielona Łąka, gdzie dawny kochanek matki prowadzi pensjonat "Miranda". Początkowo kobieta chce się tylko przywitać się i porozmawiać o tym, co łączyło Roberta z matką, w ten sposób upatruje dla siebie możliwość odzyskania spokoju i pogodzenia się z przeszłością. Jednak życie kolejny raz zaskakuje bohaterkę i robi jej największą z możliwych niespodzianek. Sprawia, że, tak jak przed laty Miranda, ona również zakochuje się w Robercie. A wtedy jej cały uporządkowany świat staje na głowie.

"Zapach makadamii" to świetna historia, mająca naprawdę kilka mocnych punktów. Po pierwsze, pomysł na fabułę. Ciekawe połączenie przeszłości, która właściwie zaważa o teraźniejszości. Autorce udało się też wpleść w swoją opowieść wiele wątków, sprawnie się przenikających. Może jeden, czy dwa elementy bym pominęła, bowiem w pewnym momencie w otoczeniu bohaterki działo się aż za dużo, jednak w ogólnym rozrachunku całość czytało się doskonale i bardzo szybko, a lektura zajęła mi dokładnie dwa wieczory. 
 
Drugim mocnym elementem powieści jest piękny, staranny język, jakim posługuje się Autorka. W trakcie czytania widać, że sposób wypowiedzi bohaterów jest trochę sztywny, powiedziałabym "szkolny", ale przez to staje się bardzo charakterystyczny. Matylda, główna postać tej historii, niby bohaterka, jakich wiele w powieściach obyczajowych, ale tak naprawdę, dzięki temu, że mówi w tak nietypowy, prawie poetycki sposób, również o emocjach, które nią targają, staje się wyjątkowa. Mati wyraźnie ma w sobie to coś, a pozytywne wrażenie wzmacnia jeszcze dodatkowo skupienie, jakie Autorka poświęca na opisanie relacji pomiędzy nią, a jej ukochanym, dwoma poranionymi przez los, duszami. 
 
"Zapach makadamii" to naprawdę interesujący debiut, a ja wypatrywać będę kolejnych książek Autorki. Jeżeli pierwsza jest napisana na tak fajnym poziomie, następne będą zapewne tylko lepsze.

Sardegna