Do wyboru, do koloru, czyli o książkach pani Wioletty Piaseckiej.


posted by Sardegna on , , , , , ,

4 comments

Wiecie, co lubię najbardziej? Sytuacje, kiedy poznaję nowe książki, bez względu czy są one dla dzieci, czy dla dorosłych i okazują się one wielkim, pozytywnym zaskoczeniem. Z taką miłą nowością spotkałam się zupełnie niedawno, kiedy to udało mi się poznać panią Wiolettę Piasecką. Mówię oczywiście o internetowej znajomości, gdyż na żywo jeszcze nie dane było nam się spotkać (jednak myślę, że uda się kiedyś to nadrobić). Pani Wioletta Piasecka jest autorka książek dla dzieci, autorką sztuk teatralnych, słuchowisk radiowych, która tworzy dla najmłodszych czytelników już od prawie dwudziestu lat. Aż żałuję, że dopiero teraz moje dzieci mogły zapoznać się z książkami Autorki, bo na niektóre historie są już nieco za duzi. Jednak moje wpisy mają za zadanie polecać Wam ciekawe propozycje dla najmłodszych, czytajcie więc dalej, aby dowiedzieć się nieco więcej o poniższych tytułach.


Do naszej dziecięcej biblioteczki dotarły niedawno cztery książki. Żeby było sprawiedliwie, dwie z nich są przeznaczone dla Dziewięciolatki, dwie dla Siedmiolatka. Nietrudno się domyśleć, ze "Mała Cyganeczka" oraz "Tańczące czarownice" zgarnęła od razu moja Córka i przeczytała obie w jeden wieczór (Droga Autorko, Twoje książki są zdecydowanie za krótkie!). Młody otrzymał "Drużynę marzeń. Zagadki piłkarskie" i wierszyki o zwierzętach "A gdzie kurka?". Chyba jasne jest, która książka od razu stała się jego ulubioną?


Zanim przejdę do konkretnej charakterystyki, parę słów w kwestii technicznej. Książeczki są bardzo ładnie wydane, na dobrej jakości papierze, w twardej okładce. Są spójne wizualnie i naprawdę cieszą oko. Nie da się ukryć, że kwestia ilustracji i kolorów jest bardzo ważna, kiedy w grę wchodzi zainteresowanie dziecka daną książką. 


Wydawnictwo: Niko
Liczba stron: 50
Moja ocena : 6/6

Piłkarska książka Siedmiolatka, złożona jest z dwóch części: główną historią jest opowieść o grupie chłopaków, którzy, jak to większość dzieciaków w ich wieku, marzy o byciu światowej sławy piłkarzami, co najmniej na miarę Lewandowskiego, Messi'ego czy Cristiano Ronaldo. Zakładają oni swoją drużynę o nazwie FC Zatorze, jednak ich umiejętności pozostawiają wiele do życzenia, także chłopcy, praktycznie od razu, dostają wycisk od innej lokalnej, amatorskiej drużyny piłkarskiej. Chłopaki mają jednak w sobie upór i chęć do walki, który nie ginie nawet w obliczu porażki. Biorą się więc ostro do roboty, trenują, szlifują swoje umiejętności, aż do skutku.  Po czasie, okazuje się, że hasło "trening czyni mistrza" jest jak najbardziej prawdziwe, a kolejny mecz przynosi im już prawdziwy sukces.

"Drużyna marzeń" choć prosta w swej formie, niesie fajny, pozytywny przekaz, zwłaszcza dla chłopców, którzy interesują się piłką nożną, sami grają w amatorskiej drużynie i marzą o byciu zawodowymi piłkarzami. Historia udowadnia im, że marzenia, jak najbardziej, są realne do spełnienia, trzeba wierzyć w siebie, ale przede wszystkim, mocno i intensywnie trenować. Ten przekaz w sumie nie odnosi się tylko do piłki nożnej, ale do wszystkich dziedzin życia, w których chce się osiągnąć jakiś sukces. Warto więc, po lekturze porozmawiać z dziećmi o tym, jak ważne jest być pracowitym i wytrwałym. 

Drugą częścią książeczki są "Zagadki piłkarskie", czyli 24 zgadywanki dotyczące najbardziej znanych piłkarzy świata. Do tego dołączona jest łamigłówka, w której należy połączyć piłkarza z klubem, w którym kiedyś zaczynał on swoją karierę. Jest to miły dodatek do głównej części tej książki. Szkoda tylko, że ta część jest tak krótka. Mój Młody zna już wszystkie odpowiedzi na pamięć, a z tego co widzę, zabawa zagadkami sprawiała mu wielką przyjemność.


Wydawnictwo: Niko
Liczba stron: 55
Moja ocena : 4/6

"A gdzie kurka?", czyli wierszyki o zwierzątkach przypadła mojemu Siedmiolatkowi nieco mniej do gustu. W pewnym sensie to rozumiem, bo wiecie, 7 lat to już poważny wiek. Czyta się "dorosłe" książki, a nie milusie opowiastki "dla maluchów", jak to ocenił mój Młody. Stąd też zdecydowanie polecam wierszyki rodzicom dzieci młodszych, 3-5 latków, tym bardziej, że książka ma spore ilustracje, które mogą im zobrazować czytany wierszyk. 

Jednak mimo początkowego oporu, znalazłam pożyteczne zastosowanie dla tej książeczki. Młody, który jest uczniem pierwszej klasy, musi codziennie czytać na głos 15 minut, a skoro ta  świetnie się do tego nadaje, ma duże litery i stosunkowo mało tekstu, podsunęłam mu ją do wieczornego przeczytania. I faktycznie, poszło mu świetnie. Za jednym razem ogarnął całość, mając jednocześnie świadomość, że dał radę przeczytać jednorazowo całą książkę. To motywuje i daje dzieciom poczucie kroczenia naprzód, w niełatwej nauce czytania na głos. 

Jeśli chodzi natomiast o książki Dziewięciolatki, jak wspomniałam powyżej, moja Córka przejęła je w dniu ich otrzymania, i obie przeczytała w jeden wieczór. Kiedy spytałam o wrażenia, powiedziała: "Bardzo fajne, ale zdecydowanie za krótkie!"

Wydawnictwo: Niko
Liczba stron: 55
Moja ocena : 5/6
  
"Tańczące czarownice" to bardzo wzruszająca opowieść, której bohaterką jest Weronika, mała dziewczynka cierpiąca na poważną chorobę. Od dłuższego czasu leży w szpitalu i nie zapowiada się, aby stan jej zdrowia miał się polepszyć. Pewnej nocy do Weroniki przychodzi pewna piękna, czarnowłosa dziewczyna i zabiera ją do swojego świata, w którym mieszają jej krewne, dobre czarownice. Proszą, aby dziewczynka zamieszkała z nimi przez jakiś czas i pomogła im w pewnym, trudnym i niebezpiecznym zadaniu. Weronika, choć początkowo nie ma siły ani ochoty na podjęcie się tej niełatwej misji, w końcu gromadzi całą swą odwagę, aby pomóc przyjaciółkom. Czy czarownice będą jednak umiały pomóc dziewczynce w walce z chorobą?
Inspiracją do napisania tej historii, była dla Autorki prawdziwa mała dziewczynka, dzielnie walcząca z chorobą, dlatego opowieść ta tym bardziej jest wzruszająca, ale daje też nadzieję. Małym czytelnikom uświadamia natomiast, że w życiu nie zawsze jest łatwo, ale ważne jest by mieć determinację i wewnętrzną siłę do walki z przeciwnościami losu. 
Ta historia nie jest wesoła i milutka, dlatego też moja Córka przeżyła ją po swojemu. Uważam jednak, że trzeba zapewnić dzieciom kontakt z różnego typu literaturą. Książkowe historie nie tylko są zabawne, lekkie, łatwe i przyjemne, jak to w życiu. 

 
Wydawnictwo: Niko
Liczba stron: 56
Moja ocena : 6/6

Opowieść o "Małej Cyganeczce" bardzo się spodobała, zarówno mojej Córce, jak i mnie, kiedy doczytałam ją sobie sama, nieco później.

Do wioski, w której mieszka Marysia, przyjeżdżają Cyganie. Wiadomość ta stawia na nogi zwłaszcza starszych mieszkańców, którzy próbują ustrzec dzieci przed kontaktami z Romami, strasząc porwaniem, czy rzuceniem czarów. Marysia jednak jest bardzo ciekawa, kim też są ci Cyganie i co ciekawego robią. Pewnego dnia, w drodze do szkoły, dziewczynka spotyka Lalkę, małą Cygankę, ubraną w piękne, barwne stroje. Wbrew wszelkim zakazom, Marysia zaczyna rozmawiać z nieznajomą, a później udaje im się nawet regularnie spotykać. Marysia w tajemnicy uczy Lalkę pisać i czytać, Cyganka natomiast, pokazuje dziewczynce piękno natury i skarby przyrody, o których Marysi się nawet nie śniło. Ta nietypowa relacja, rozwijająca się wbrew logice, przeradza się w piękną przyjaźń. Czy dziewczynki zostaną przyjaciółkami na zawsze?

Czytając "Małą Cyganeczkę" przypomniały mi się czasy własnej młodości, kiedy to będąc u babci na wakacjach, byłam wielokrotnie przestrzegana, aby nie bawić się z Cyganami, którzy mieszkali licznie w babcinej miejscowości. A mnie tak strasznie kusiło, żeby zapoznać się bliżej z tą barwną grupą, mówiącą takim pięknym, dźwięcznym językiem! Moje "trzymanie się z daleka" skończyło się na tym, że do dziś, będąc przejazdem w tamtych stronach, spotykając zaprzyjaźnioną rodzinę Romów, z daleka wołamy sobie "Dzień dobry". 

W każdym razie, dla mojej Córki pojęcie "Cyganów" było zupełnie nowe, nie ma się co dziwić, w dzisiejszych czasach, społeczność Romów nie jest już tak powszechna. Historyjka ta dała jednak postawę do rozmowy na temat odmienności, różnych kultur, a także nieuzasadnionych uprzedzeń, a dla mnie samej, stała się miłym powrotem do przeszłości.

***
Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do sięgnięcia po książki autorstwa pani Wioletty Piaseckiej. Są one tak różnorodne, że spokojnie wybierzecie coś dla swoich dzieci. 

Na koniec napiszę jeszcze, że to nie jest mój ostatni wpis na blogu, na temat książek Autorki. Za niedługo będę mogła pochwalić się niesamowitą sprawą, związaną z premierami jej nowych tytułów. Tak więc, do zaczytania!

Sardegna

4 komentarze:

  1. Dla nas najodpowiedniejsza będzie A gdzie kurka? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tych książeczek, ale my non stop jakieś nabywamy, więc przy następnej wizycie w księgarni się bardziej rozejrzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, zachęcam. Autorka teraz właśnie ma premierę nowej książki "Ignaś. Opowieści patriotyczne", o Ignacym Paderewskim. To może być fajne

      Usuń