"Taśmy rodzinne" Maciej Marcisz


posted by Sardegna on , , , ,

1 comment

Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
audiobook: czas trwania 7 godzin 38 minut
Moja ocena : 4/6
lektor: Marcin Stec

"Taśmy rodzinne" to debiutancka powieść Macieja Marcisza, wydana w 2019 roku. Owego czasu była dość chętnie recenzowana na wielu blogach, została wyróżniona w Plebiscycie na Książkę Roku portalu Lubimy Czytać, stąd też, kiedy okazała się być dostępna w serwisie Empik Go, postanowiłam przyjrzeć się jej bliżej.

Na początku muszę zaznaczyć, że opis okładkowy książki jest mocno mylący, z zawartych tam informacji można bowiem wywnioskować, że będzie to zabawna komedia obyczajowa "o radzeniu sobie z dorosłością" głównego bohatera, trzydziestolatka, który znalazł się na rozdrożu. W rezultacie jednak, historii Macieja Marcisza daleko ma do bycia zabawną, ale to nie jest absolutnie, z mojej strony zarzut!
 
"Taśmy rodzinne" to po prostu gorzka opowieść o dojrzewaniu, o trudnych relacjach rodzinnych, żalach i pretensjach, które nagromadziły się przez lata, o poszukiwaniu własnej tożsamości i swojego miejsca na ziemi. Jest to po prosta książka o kształtowaniu siebie i próbie odnalezienia się w dorosłym życiu, o rozliczeniu się z przeszłością, dzieciństwem i wspomnieniami. Dla niektórych czytelników lektura może okazać się nawet swoistą terapią, z historią Marcina można się bowiem łatwo zidentyfikować.
 
Marcin Małys jest trzydziestoletnim singlem, który niedawno rozstał się ze swoim wieloletnim chłopakiem. Od dłuższego czasu nie ma pracy, za to ma olbrzymie długi praktycznie u każdego znajomego. Choć jego rodzina jest bardzo dobrze sytuowana, ojciec nie chce udzielić mu wsparcia, ani pożyczki, co więcej, planuje go wydziedziczyć, w zemście za upublicznienie na jednym z wernisaży "taśmy rodzinnych", czyli artystycznego projektu opierającego się na pokazaniu zmontowanego zapisu z rodzinnych kaset VHS. Filmy z dzieciństwa Marcina, zawarte na owych taśmach nie podobają się ojcu. Przypominają mu bowiem o tym, że nie był on najlepszym rodzicem dla swoich synów i córki. Sam zmagał się z pewną traumą i choć nie miał takiego zamiaru, w dużej mierze zgotował swoim dzieciom los, jakiego sam chciał uniknąć. 
 
Oprócz ojca, do Marcina ma również pretensje jego matka oraz rodzeństwo, twierdząc, że upokorzył rodzinę na oczach obcych ludzi, zdradzając szczegóły z ich prywatnego życia. Bohater jest więc czarną owcą w rodzinie i praktycznie nie utrzymując kontaktu z nikim bliskim.
 
Dramatyczna sytuacja finansowa skłania jednak Marcina do odwiedzenia matki w ich dawnym domu rodzinnym, chce z nią bowiem na spokojnie porozmawiać i namówić do zmiany zdania w kwestii spadku. Przekroczenie progu dawnego domu wzbudza w mężczyźnie wyparte wspomnienia. Wraca więc w myślach do swego dzieciństwa, wspomina relacje z ojcem i innymi członkami rodziny, opowiada o tym, w jaki sposób 90 - te lata kapitalistycznej Polski sprawiły, że jego rodzina stała się najbardziej majętną w mieście, i jak to wpłynęło to na dorastającego chłopaka, ukrywającego przed światem swoją nieheteronormatywną orientację seksualną. 

Z opowieści Marcina wyłania się wiele gorzkich refleksji. Przede wszystkim takich, że pieniądze przysłowiowego szczęścia nie dają, majątek może bowiem zmienić ludzi zewnętrznie, ale nie zmieni ich przeszłości i tego, skąd pochodzą. Bogactwo nigdy też nie zastąpi w rodzinie bliskości i zaufania. Rodzina, która dla sąsiadów i obcych wydaje się być idealna, pod lukrowaną przykrywką majętnych, wykształconych i światowych ludzi, jest tylko wydmuszką prawdziwych relacji. Głośno i egoistycznie pierze swoje wewnętrzne brudy, pełna jest niesnasek, żali, emocjonalnej pustki i sztuczności.

Przy okazji wspominania ojca i dzieciństwa bohatera, czytelnik może poznać także nieco bliżej Małysa seniora. Jego młodość, biedę, chęć wyrwania się z brudnego, szarego i ubogiego środowiska, ciężką pracę, jaka doprowadziła go krok po kroku do majątku, ale też nałóg, który po drodze nim zawładnął, oczekiwania wobec życia, które starły się z rzeczywistością, niemoc, świadomość beznadziei i nieudaną próbę dobrego wychowania swoich dzieci.

Ciężko się czyta o niektórych sytuacjach w życiu młodego lub starszego Małysa, a to dlatego, że większość z nas znajdzie w ich historiach coś swojego, albo bardzo dobrze znanego z życia znajomych lub krewnych. Coś, z czym ludzie zmagają się od lat, coś, co zamiast im pomóc, przeszkadza w wejściu w dorosłość, albo waży na ich wzajemnych relacjach z bliskimi. Dziwnie bliskie są nam te tyułowe taśmy rodzinne Małysów, jakbyśmy wrócili do oglądali własnych zapisków wspomnień.

Debiutancka powieść Macieja Marcisza jest bardzo dojrzała i przemyślana. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na bardziej wymagającą lekturę.

Sardegna

1 komentarz:

  1. Zapowiada się trudna lektura, dużo trudniejsza niż się spodziewałam po niektórych recenzjach. Chyba nie jestem teraz w najlepszym nastroju, żeby sięgnąć po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń