Liczba stron: 312
Moja ocena : 4/6
Powyższa książka jest drugą częścią serii "Córki", która opowiada o trzech nastoletnich przyjaciółkach, które "nie zabiegały o sławę, urodziły się w jej blasku", jak mówi okładka.
Każda z nich jest dzieckiem bogatych i sławnych rodziców. Mieszkają w pięknych domach ze służbą, mają olbrzymie kieszonkowe, na zakupy chodzą do najdroższych i firmowych butików. Dziewczyny nie znają po prostu innego życia. Bogactwo i popularność są dla nich codziennością. Nikogo nie dziwią zatem ich wydumane problemy. Chociaż mnie może trochę jednak dziwiły. Dlatego na początku książki, strasznie irytowały mnie te rozwydrzone dziewuchy.
Szczytem wszystkiego, była sytuacja, kiedy to główna bohaterka, Carina Jurgensen, doniosła na własnego ojca. A zrobiła to dlatego, że nie chciało jej się pracować w rodzinnej korporacji i zdobywać nowe doświadczenie. Faktem jest, że jak ma się piętnaście lat, to rodzice są starzy i nic o świecie nie wiedzą, ale są chyba jakieś granice.
Stwierdziłam zatem, że książka nie jest dla mnie, bo chyba już jestem za stara na taką tematykę. Jednak wraz z kolejnymi stronami, akcja zaczęła podążać w interesującym kierunku i czytanie całkiem mnie wciągnęło.
Ojciec - miliarder, za donos, wyznacza dziewczynie karę. Odcina ją od kart kredytowych i wydziela tygodniowo, skromne kieszonkowe w wysokości 20$ (ależ to banalne!). Jednak w świecie Cariny, gdzie gałka lodów kosztuje 3$, kanapka z kurczakiem - 10$, nie wspomnę o modnym wyjeździe w Alpy, w czasie przerwy świątecznej, to prawdziwy dramat. Dziewczyna postanawia poszukać pracy (!). Przez przypadek zostaje zatrudniona, jako koordynatorka do spraw organizacji ekskluzywnego Balu Zimowego. I wtedy zaczynają się jej problemy. Bo okazuje się, że bez pieniędzy i wsparcia ojca nie jest w stanie nic zorganizować. Będzie to dla niej lekcja życia, z której, dzięki pomocy pewnego DJa, wyjdzie obronną ręką.
Podsumowując, typowa młodzieżówka z morałem. Czyta się szybko i poza marnym początkiem, jest całkiem przyjemna. Jeśli ktoś ma ochotę na taką lekturę, polecam.
Sardegna
Muszę się w końcu za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, wygrałam w jakimś konkursie. Trochę się jej boję, bo nie czuję się nastolatką, ale może jak przejdzie mi ochota na jakieś ambitniejsze czytadełka, wezmę się za "Córki...". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa jesienny wieczór w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńDo końca przekonana do tej książki nie jestem, ale kiedyś może, może...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dla mnie jest to jedna z lepszych młodzieżówek jakie czytałam :)
OdpowiedzUsuńCzytalam i bylam trochę zawiedziona liczylam na coś więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sabinka, Taki jest świat, Kasandra - jeśli macie ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego - polecam :)
OdpowiedzUsuńInes - ja mój egzemplarz też wygrałam w konkursie :) czasami mam ochotę na coś innego i odstresowanie się. Wtedy sięgam po takie młodzieżówki :)
Demismo - :) a czytałaś pozostałe części? Jakie wrażenia?
Blueberry - tak jak mówiłam, to już nie moja bajka. Także nie miałam co do powieści wielkich oczekiwań. Ot, spędzenie miłego wieczoru i to by było na tyle :)
Pozdrawiam wszystkich ciepło, w ten mglisty i chłodny wieczór :)
A jeśli ktoś ochoty nie ma, to sobie odpuści. I ja właśnie to zrobię.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jej, ale chętnie to nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńmam tą książke i jej 1 część mi się podobała , taka lekka lektóra.
OdpowiedzUsuń