Liczba stron: 454
Moja ocena : 6/6
Gdyby ktoś piętnaście lat temu, kazał wybrać mi jedną jedyną, ukochaną, najlepszą, ulubioną książkę, rzekłabym bez zastanowienia: "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa. Powieść, którą przeczytałam jednym tchem w liceum, zachwycając się praktycznie każdym rozdziałem, żałując bardzo, że na zajęciach nie omawialiśmy z polonistką tej lektury.
Przez lata, kiedy ktoś pytał mnie o ulubioną książkę, nadal wymieniałam ten tytuł, po czasie jednak przyszła refleksja: no dobra, wszystkim zachwalam MiM, a tak właściwie, to niektórzy bohaterowie i fakty pozacierały się w mojej pamięci, jak więc mogę nadal uważać "Mistrza i Małgorzatę" za swojego ulubieńca? Chciałam więc odświeżyć sobie powieść, ale jak wiadomo, zawsze znalazło się coś innego do przeczytania.
Kiedy więc przy okazji odwiedzin u Janka w antykwariacie Kocham Książki, wymyśliliśmy Antykwaryczny Klub Czytelniczy (o którym napisałam TUTAJ), padło hasło pierwszej lektury - "Mistrz i Małgorzata" właśnie. Wspaniały to był wybór, który pokrył się nawet ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi. Dla mnie jednak, powrót do lektury okazał się wyjątkowy, potwierdziło się bowiem, że po piętnastu latach "Mistrz i Małgorzata" nadal pozostaje moją książką numer jeden!
Uff.. bałam się trochę, że nie poczuję tego fenomenu, co przed laty, że nie będzie bawić mnie charakterystyczna dla Bułhakowa gra słów. Na szczęście, obawy okazały się bezpodstawne. Praktycznie już w pierwszym rozdziale przypomniałam sobie, za co pokochałam tę książkę. A jak dotarłam do słów "Annuszka już kupiła olej słonecznikowy, i nie dość, że kupiła, ale już go nawet rozlała. Tak więc zebranie się nie odbędzie" (str. 20 "Mistrz i Małgorzata", wyd. Czytelnik Warszawa, 1973), wiedziałam już wszystko!
Powieść składa się z dwóch, przenikających się części, z których pierwsza dotyczy Moskwy w latach 20tych XX wieku, do której to przybywa sam Diabeł w postaci Wollanda, ze swoja świtą: kotem Behemotem, Azzazello, Fagotem i czarownicą Hellą, druga natomiast opisuje Jerozolimę za czasów Jezusa. Wolland (dość osobliwe wcielenie Diabla), angażuje się w codzienność mieszkańców stolicy, przy okazji demaskując niektóre absurdy komunistycznej rzeczywistości, w której przyszło im żyć. Działanie Wollanda w Moskwie pełne jest przezabawnych sytuacji, które to tylko z pozoru są błahe i nie mają większego znaczenia, tak naprawdę jednak, odsłaniają trudne realia, w których przyszło egzystować ówczesnemu społeczeństwu.
Część jerozolimska natomiast, opisuje proces i egzekucję Jezusa - Jeszui Ha-Nocri. Ważną rolę odgrywa tutaj postać Piłata i jego wewnętrzne rozterki, które finał będą miały na końcu książki. Poza tym, czytelnik dostaje nieco inny obraz sędziego, niż ten, ukazany w źródłach z którymi ma się do czynienia na co dzień.
Postaciami spajającymi obie części powieści są: pisarz Mistrz i zakochana w nim Małgorzata. Związek tych dwojga nie ma szansy na sukces, na szczęście, dzięki wsparciu Wollanda zakochani mają możliwość połączenia się na wieki.
O czym tak właściwie jest "Mistrz i Małgorzata", powiecie? O miłości, polityce, ówczesnym społeczeństwie? Czy jest to satyra, powieść obyczajowa, a może fantastyka? Jest wszystkim po trochu i to jest w tej książce najpiękniejsze! Wypełniona jest po brzegi zabawnymi sytuacjami, powiązaniami, porównaniami, opisami, dzięki temu każdy może czytać ją po swojemu, bawić się jej wieloznacznością, interpretować na wiele sposobów.
Podczas Antykwarycznego Klubu Czytelniczego padło pytanie: "Co najbardziej podoba się Wam w MiM"? Odpowiedziałam, że inteligentne poczucie humoru, i to dla mnie jest elementem wyjątkowym, spajającym wszystkie pozostałe wątki.
Gorąco polecam lekturę Mistrza. Nie zrażajcie się rosyjskimi nazwiskami, trudnymi do zapamiętania, dajcie sobie i książce szansę, a lektura dostarczy Wam prawdziwej przyjemności. Nie wiem, czy istnieje inna powieść, która dostarczy czytelnikowi tylu smaczków, interesujących wątków czy wieloznaczych fragmentów. Potwierdzam więc, że powieść jest moim numerem jeden i zachęcam wszystkich, którzy jeszcze Bułhakowa nie czytali, do nadrobienia zaległości.
Część jerozolimska natomiast, opisuje proces i egzekucję Jezusa - Jeszui Ha-Nocri. Ważną rolę odgrywa tutaj postać Piłata i jego wewnętrzne rozterki, które finał będą miały na końcu książki. Poza tym, czytelnik dostaje nieco inny obraz sędziego, niż ten, ukazany w źródłach z którymi ma się do czynienia na co dzień.
Postaciami spajającymi obie części powieści są: pisarz Mistrz i zakochana w nim Małgorzata. Związek tych dwojga nie ma szansy na sukces, na szczęście, dzięki wsparciu Wollanda zakochani mają możliwość połączenia się na wieki.
O czym tak właściwie jest "Mistrz i Małgorzata", powiecie? O miłości, polityce, ówczesnym społeczeństwie? Czy jest to satyra, powieść obyczajowa, a może fantastyka? Jest wszystkim po trochu i to jest w tej książce najpiękniejsze! Wypełniona jest po brzegi zabawnymi sytuacjami, powiązaniami, porównaniami, opisami, dzięki temu każdy może czytać ją po swojemu, bawić się jej wieloznacznością, interpretować na wiele sposobów.
Podczas Antykwarycznego Klubu Czytelniczego padło pytanie: "Co najbardziej podoba się Wam w MiM"? Odpowiedziałam, że inteligentne poczucie humoru, i to dla mnie jest elementem wyjątkowym, spajającym wszystkie pozostałe wątki.
Gorąco polecam lekturę Mistrza. Nie zrażajcie się rosyjskimi nazwiskami, trudnymi do zapamiętania, dajcie sobie i książce szansę, a lektura dostarczy Wam prawdziwej przyjemności. Nie wiem, czy istnieje inna powieść, która dostarczy czytelnikowi tylu smaczków, interesujących wątków czy wieloznaczych fragmentów. Potwierdzam więc, że powieść jest moim numerem jeden i zachęcam wszystkich, którzy jeszcze Bułhakowa nie czytali, do nadrobienia zaległości.
Sardegna
Ze wstydem przyznaję, że mimo iż tak wiele dobrego niej czytałam cały czas jest przede mną....
OdpowiedzUsuńFajny Klub macie. Jak tylko znajdę czas poczytam o nim....
Pozdrawiam Cię serdecznie...
To żaden wstyd. Sama mam wiele nieprzeczytanych powieści, które ciążą mi na sumieniu. A Klub działa raz w miesiącu. W czerwcu mamy w planie Edgara Alana Poe. Fajnie pogadać o konkretnej książce, a nie tylko fajna/niefajna, to bardzo motywuje i sprzyja nowym znajomościom. Również gorąco pozdrawiam :)
UsuńJestem osobą, która przeczytała MiM w LO i ledwo ją zmordowałam. Nie mogę się do niej przekonać, pewnie powinnam ją sobie powtórzyć, po tej dekadzie, ale nie mogę, no nie mogę...\Nie bij!!
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie zbiję, choć łamiesz mi serce... ale rozumiem, też miałam lektury, przez które ciężko było mi przejść bez bólu. "Granica", "Ludzie bezdomni" na przykład...brrr...
OdpowiedzUsuńakurat te bardzo mi się podobały xD
UsuńTak czułam...;)
UsuńKlasyka, którą koniecznie muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Koniecznie, bardzo polecam :)
UsuńDla mnie nieczytelna, ciągle nie wiem co ludzie w niej widzą, powinnam się nie przyznawać jako czytelnik, ale jak zawsze jestem szczera ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, ma prawo Ci się nie podobać, choć podobnie, jak Kasiek, łamiesz mi serce... a szczerość jest zawsze na pierwszym miejscu, więc wiesz :)
UsuńTo jest moja najukochańsza książka, czytałam pewnie z 10 razy
OdpowiedzUsuńJa na razie tylko dwa, ale też potwierdzam, że to mój numer 1 :)
UsuńFragmenty czytałam wieku temu w liceum, muszę kiedyś przeczytać całą lekturę - wiele osób ją poleca ;)
OdpowiedzUsuńO, a ile lat temu kończyłaś liceum? Bo za moich czasów niestety nie była to lektura obowiązkowa...
UsuńKsiążka na mnie czeka na półeczce. Dzięki Tobie o wiele szybciej się z nią zapoznam! ;)
OdpowiedzUsuńNie zwlekaj więc ;)
UsuńCzytałam i mam całkiem neutralne zdanie o tej książce. Ale mam zamiar po latach do niej wrócić (nawet dostałam audiobooka jako gratis od jednej księgarni, więc będzie łatwiej :) ), bo może za młoda byłam na czytanie tej książki :P
OdpowiedzUsuńAczkolwiek nawet nie rozumiem dlaczego po przeczytaniu tych słów, które zacytowałaś "wiedziałaś wszystko". Chyba za słabo dziś łączę wątki :P