Wydawnictwo: Powergraph
Liczba stron: 504
Liczba stron: 504
Moja ocena : 4/6
"Felix Net i Nika oraz sekret Czerwonej Hańczy" to dwunasty tom serii, autorstwa Rafała Kosika, o najbardziej znanych nastolatkach w Polsce. Na moim blogu możecie przeczytać parę słów o przygodach tej trójki, zawartych w tomie trzynastym "Felix, Net i Nika oraz Klątwa Domu McKillianów" oraz czternastym -"Felix, Net i Nika oraz (nie) Bezpieczne Dorastanie".
Jak to u mnie bywa, każdą część czytałam odrębnie, nie zachowując ich kolejności (na szczęście jest to możliwe i nie zaburza całości historii). Jeśli spytacie mnie dlaczego tak sobie utrudniałam życie, to naprawdę nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie. Może gdybym posiadała wszystkie tomy, od początku trzymałabym się chronologii. Jednakże w sytuacji, kiedy miałam na półce tylko tom 1, a potem 12, 13 i 14, kolejność nie była już dla mnie taka istotna, więc zaszalałam.
Jak to u mnie bywa, każdą część czytałam odrębnie, nie zachowując ich kolejności (na szczęście jest to możliwe i nie zaburza całości historii). Jeśli spytacie mnie dlaczego tak sobie utrudniałam życie, to naprawdę nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie. Może gdybym posiadała wszystkie tomy, od początku trzymałabym się chronologii. Jednakże w sytuacji, kiedy miałam na półce tylko tom 1, a potem 12, 13 i 14, kolejność nie była już dla mnie taka istotna, więc zaszalałam.
Zdaję sobie sprawę, że przez tą "dziurę" w serii, ominęło mnie wiele z życia bohaterów. Przegapiłam na przykład moment ich dojrzewania, nad czym ubolewam, bowiem z sympatycznych dzieciaków z tomu 1, przerodzili się, jak dla mnie niespodziewanie, w zupełnie dorosłych ludzi (o czym mogłam się przekonać, czytając tom 14). Nie będę pewnie obiektywna, oceniając ten tom, skoro mam tyle braków, jednak moim zdaniem, powyższy jest najsłabszym, z wszystkich czterech, jakie do tej pory czytałam.
Akcja "Sekretu Czerwonej Hańczy" podzielona jest niejako na dwie części (podobnie, jak to miało miejsce w "Klątwie Domu McKillianów"). I o ile początek, związany z przyjazdem do gimnazjum Felixa, Neta i Niki, gości z zagranicznej wymiany uczniowskiej, w miarę mi się podobał, tak wydarzenia rozgrywające się już po ich wyjeździe z Polski, niekoniecznie.
Do Gimnazjum im. Stefana Kuszmińskiego przyjeżdżają uczniowie z zagranicy, a ich pojawienie się wzbudza w szkole niemałe zamieszanie. Trzeba rozparcelować nastolatków w rodzinnych domach gimnazjalistów i ugościć w typowy, polski sposób. Należy koniecznie pokazać im, jak wygląda nauka w polskiej szkole i co, na co dzień robią polscy gimnazjaliści. Co jednak jeśli kilkoro przyjezdnych nie zna angielskiego? Co zrobić, kiedy zagraniczny gość nie cierpi polskiej kuchni? I przede wszystkim, jak zaradzić zazdrości, kiedy uczennice z wymiany są pięknymi i zgrabnymi nastolatkami? Wizyta zagranicznych gości, choć przygotowywana skrupulatnie przez dyrektora Stokrotkę, okazuje się problematyczną kwestią, na którą szkoła nie do końca jest przygotowana.
Uczniowie z klasy FNiN bardziej na przykład interesują się szkolna wycieczką, na którą wybierają się pod koniec drugiej klasy, niż opieką nad gośćmi, dlatego, kiedy zagraniczni uczniowie wracają do swych stron, przygotowania do wyjazdu klasowego, mającego odbyć się nad jeziorem Czerwona Hańcza, ruszają pełną parą. FNiN nie byliby jednak sobą, gdyby nie mieli już specjalnego pomysłu, związanego z wyprawą.
Dzieciaki postanawiają wykorzystać w terenie robota - bulbota, zbudowanego po to, by eksplorował wodne głębiny, do odszukania skarbu, który podobno leży na dnie zbiornika. Poza tym przyjaciele planują oczywiście mile spędzić czas, kiedy jednak przychodzi co do czego, problemy mnożą się niesłychanie. Net, z powodu problemów w szkole, nie może jechać, wycieczka przeradza się w obóz przetrwania, telefony nie mają zasięgu, a koleżanka z ich klasy została prawdopodobnie porwana.
Sporo się dzieje i to chyba dobrze. Zresztą wartka akcja, mieszanie wątków i wiele nieprawdopodobnych wydarzeń, to cecha charakterystyczna dla serii Rafała Kosika, jednakże moje wrażenia, co do całości są mocno mieszane. O ile część pierwsza, związana z pobytem uczniów z wymiany w gimnazjum, była w miarę ok, to część "wycieczkowa" bawiła mnie już znacznie mniej. Za dużo wszystkiego, jak dla mnie. Kilkakrotnie gubiłam wątek, a książka ma 500 stron, więc uwierzcie mi, tam naprawdę sporo się dzieje! W tym tomie po prostu nie zaiskrzyło. Żarty sytuacyjne specjalnie mnie nie bawiły, podobnie, jak słowne gierki między bohaterami. Tak, jak zaznaczyłam, może ten brak znajomości tomów "środkowych" dał mi się we znaki. Absolutnie jednak nie krytykuję "FNiN oraz Sekretu...", dla fanów serii będzie on zapewne równie interesujący i ważny, jak pozostałe.
Uczniowie z klasy FNiN bardziej na przykład interesują się szkolna wycieczką, na którą wybierają się pod koniec drugiej klasy, niż opieką nad gośćmi, dlatego, kiedy zagraniczni uczniowie wracają do swych stron, przygotowania do wyjazdu klasowego, mającego odbyć się nad jeziorem Czerwona Hańcza, ruszają pełną parą. FNiN nie byliby jednak sobą, gdyby nie mieli już specjalnego pomysłu, związanego z wyprawą.
Dzieciaki postanawiają wykorzystać w terenie robota - bulbota, zbudowanego po to, by eksplorował wodne głębiny, do odszukania skarbu, który podobno leży na dnie zbiornika. Poza tym przyjaciele planują oczywiście mile spędzić czas, kiedy jednak przychodzi co do czego, problemy mnożą się niesłychanie. Net, z powodu problemów w szkole, nie może jechać, wycieczka przeradza się w obóz przetrwania, telefony nie mają zasięgu, a koleżanka z ich klasy została prawdopodobnie porwana.
Sporo się dzieje i to chyba dobrze. Zresztą wartka akcja, mieszanie wątków i wiele nieprawdopodobnych wydarzeń, to cecha charakterystyczna dla serii Rafała Kosika, jednakże moje wrażenia, co do całości są mocno mieszane. O ile część pierwsza, związana z pobytem uczniów z wymiany w gimnazjum, była w miarę ok, to część "wycieczkowa" bawiła mnie już znacznie mniej. Za dużo wszystkiego, jak dla mnie. Kilkakrotnie gubiłam wątek, a książka ma 500 stron, więc uwierzcie mi, tam naprawdę sporo się dzieje! W tym tomie po prostu nie zaiskrzyło. Żarty sytuacyjne specjalnie mnie nie bawiły, podobnie, jak słowne gierki między bohaterami. Tak, jak zaznaczyłam, może ten brak znajomości tomów "środkowych" dał mi się we znaki. Absolutnie jednak nie krytykuję "FNiN oraz Sekretu...", dla fanów serii będzie on zapewne równie interesujący i ważny, jak pozostałe.
Sardegna
Nie wiem czy mogę nazwać się fanką tej serii, ale przeczytałam już cztery tomy i wciąż mam ochotę na więcej. Czytamy z synem po kolei, więc opisywane przez Ciebie tytuły jeszcze przed nami.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie lepsze posunięcie, niż moje czytanie na wyrywki :) Ile lat ma Twój Syn, i jak mu się podoba seria FNiN?
OdpowiedzUsuńMłody ma 11 lat, aktualnie czyta 5 tom. Podoba mu się chyba bardziej niż mnie.
Usuń