W maju pisałam Wam o sympatycznej książce dla dzieci "Dziewczyny kodują. Kod przyjaźni", wydanej przez Wilgę, która oprócz tego, że jest bardzo fajną opowieścią dla dziewczynek, pokazującą siłę przyjaźni, wskazującą na sposoby wspólnego spędzania czasu, to jeszcze uczącą podstaw kodowania i uświadamiającą, że dla chcącego, nic trudnego. Jak wiadomo kodowanie to nie jest to łatwy do omówienia z dzieckiem, zwłaszcza dla dorosłych, którzy nie mają zbytnio doświadczenia w tej kwestii. Można więc posiłkować się ta miłą serią, która poza fajną lekturą dostarcza też pewnych wiadomości.
Tekst o drugim tomie serii "Dziewczyny kodują" napisała moja Córka. Po wpisie na temat "Gangu Godziny Duchów" oraz "Zuli i magicznych obrazach", popełniła kolejną notkę. Zapraszam do przeczytania, co na temat poniżej książki ma do powiedzenia Dziesięciolatka (podobnie, jak to miało miejsce wcześniej, tekst jest 100% jej autorstwa, a ja poprawiłam tylko drobne błędy interpunkcyjne):
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 155
Moja ocena : 6/6
Dzisiaj mam przyjemność napisać Wam o pewnej bardzo złożonej
książce. Historia ta uczy nas, że zawsze powinno być
miłym dla innych, nawet jeśli osoby dla których jesteśmy mili, nie
zawsze się nam odwdzięczają.
Główną bohaterką jest Sophnia, która wychowuje się w licznej rodzinie. Soph ma także trójkę
przyjaciółek, które razem z nią uczęszczają do klubu kodowania. Oprócz programowania, Sophnia ma też inne zainteresowania: między innymi trenowanie grupy chłopaków grających w futbol. Jednak ta książka nie opowiada o piłkarskiej drużynie czy jakiś zdarzeniach
dziejących się na boisku, lecz o pewnej przygodzie piątki dziewczyn. Czemu piątki?
Zaraz się dowiecie.
Pani
Clark, nauczycielka prowadząca klub kodowania ogłasza uczniom
nowinę. Zbliża się Hakaton, czyli maraton kodowania, podczas którego
trzeba będzie zbudować i zaprogramować działającego robota.
Dziewczyny od razu mówią nauczycielce, że wezmą udział w
Hakatonie i mają już prawie gotowy plan działania. Gdy
spotykają się w kawiarence, żeby omówić jeszcze ostatnie
szczegóły projektu, dowiadują się, że jedna z uczennic- Leila nie może
wziąć udziału w Hakatonie, ponieważ jej drużyna się rozpadła.
Soph, Maya, Lucy i Erin od razu proponują dziewczynce udział w ich zespole. Leila zgadza się na współpracę z dziewczynami, tylko kiedy do nich dołącza i proponuje swoje pomysły, Hakaton nabiera innych barw. Leila
proponuje im bowiem nowe dodatki do robota, a wtedy zaprogramowanie go będzie o
wiele trudniejsze.
Gdy
Soph przychodzi do domu dowiaduję się, że w dzień Hakatonu musi
zająć się młodszymi siostrami. Pomimo błagań i próśb ojciec
nie zmienia swojej decyzji. Sophnia nie może zrozumieć dlaczego
zawsze robi to co chcą rodzice, a gdy ona planuje sobie tylko jeden
jedyny dzień, na którym bardzo jej zależy, nie może wziąć w nim udziału,
ponieważ musi zaopiekować się siostrami. W końcu ojciec zgadza
się na jej udział w maratonie kodowania pod warunkiem, że na godzinę przed Hakatonem, dziewczyna zrealizuje
całą listę zadań. Soph nie wierzy, że zdąży z tymi wszystkimi zadaniami, więc powoli się
załamuję. Próbuje o tym powiedzieć koleżankom z klubu, ale nie
ma serca tego zrobić. Wie, że gdy ktoś z drużyny odejdzie,
wszyscy zostaną zdyskwalifikowani.
Czy
uda Sophni uda się zrobić całą listę zadań od ojca? Wszystkiego
dowiecie się czytając „Dziewczyny kodują. Przyjaciółki
rządzą”. Mnie
osobiście bardzo ta książka się podobała i chętnie zobaczyłabym
ją przelaną na ekran. Chciałabym zobaczyć, jak postacie dziewczyn będą wyglądać w wersji komputerowej. Mam nadzieję, że i Wam będzie się ta książka podobała,
bo naprawdę jest zabawna i można się z niej wiele nauczyć: przyjaźni, ale przede wszystkim kodowania!
Ania lat 10
Sardegna