Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 240
Moja ocena : 5/6
Powyższa książka, o jakże dźwięcznym tytule "Dogman. Komu bije dzban", jest historią, którą dla celów roboczych nazywam książką komiksową. Jest to idealna propozycja dla dzieci, którę lubią komiksy, ale też opowieści w stylu "Domku na drzewie", "Dziennika Cwaniaczka ",
bądź "Kapitana Majtasa" (zresztą Dav Pilkey jest również twórcą tej postaci). Wiem, że ta historia nie przemówi jednakowo do wszystkich dzieciaków, niektórym taka forma po prostu nie odpowiada,
jednak miłośnikom powyższych tytułów powinno się spodobać.
"Komu bije dzban" to siódmy tom przygód Dogmana, superbohatera, pół psa, pół
policjanta, który walczy ze złem, choć czasami jest mu się bardzo cieżko skupić na robocie. Są bowiem rzeczy rozpraszające Dogmana. A to mała gumowa piłeczka pojawia się znienacka, a to wiewiórka, nawet terapia behawioralna, przeprowadzona przez najbliższych, wydaje się nie przynosić efektów. W każdym razie Dogman, wspierany przez trzech najlepszych na przyjaciół: Zuzu - najwspanialszą pudliczkę na świecie, reporterkę Sarę Czapski - Zgłów, oraz Szefa, muszą poradzić sobie z Kotem Petem, najbardziej skonfliktowanym moralnie kotem na świecie oraz Doktorem Szumowinko, który ma wobec Dogmana niecny plan.
Kot Pet właśnie wychodzi z Kociego Kicia i musi zając się swoim małym synkiem Peciem. Nie jest to dla niego łatwe, bowiem nie umie być dobrym ojcem, nie mając przykładu z własnego dzieciństwa. Mały Pecio postanawia więc naprawić błędy z przeszłości dorosłych, sprowadza więc do domu swego dziadka, ojca Peta, aby ten mógł się pogodzić z synem. rudne chwile czekają całą kocią rodzinę. A tymczasem Doktor Szumowinko odkrywa, czego boi się Dogman i wykorzystuje to do zdobycia pewnych profitów dla siebie. Pecio musi więc zmobiliozać przyjaciela do działania i mężnego przeciwstawienia się własnym lękom.
Kot Pet właśnie wychodzi z Kociego Kicia i musi zając się swoim małym synkiem Peciem. Nie jest to dla niego łatwe, bowiem nie umie być dobrym ojcem, nie mając przykładu z własnego dzieciństwa. Mały Pecio postanawia więc naprawić błędy z przeszłości dorosłych, sprowadza więc do domu swego dziadka, ojca Peta, aby ten mógł się pogodzić z synem. rudne chwile czekają całą kocią rodzinę. A tymczasem Doktor Szumowinko odkrywa, czego boi się Dogman i wykorzystuje to do zdobycia pewnych profitów dla siebie. Pecio musi więc zmobiliozać przyjaciela do działania i mężnego przeciwstawienia się własnym lękom.
Jeżeli szukacie w tej historii większego sensu, to od razu uprzedzam, dorośli czytelnicy nie są w stanie objąć rozumiem
tego, co się w tej książce dzieje. Jeśli jednak szuka się z zaangażowaniem, można dojść do wniosku, że historyjka ta opowiada o przyjaźni, wsparciu i pokazuje, jak walczyć ze swoimi strachami. Oraz o tym, że warto być dobrym. I to chyba wystarczy. Dzieciaki świetnie sobie z z tą opowieścią radzą, bawiąc się wyśmienicie podczas lektury. Moja starsza Córka przeczytała "Dogmana" w mig, co chwilę wybuchając śmiechem, natomiast Młody, który nieco sceptycznie podchodzi do książek i nie bardzo ma ochotę je ostatnio czytać, stwierdził, że takie historie to może czytać, bo ta była wyjątkowo fajna.
Na koniec dodam jeszcze, że książka składa się z czternastu rodziałów, nastomiast po zakończeniu każdego z nich czytelnicy mogą pobawić się w "ruchome obrazki", odpowiednio szybko przewracając wybrane strony. Do tego, na końcu książki znajduje się podpowiedź, jak krok po kroku, narysować poszczególnych bohaterów: Kapitana Ciacho, Peta i Pecia, Szczurotyla czy samego Dogmana. Wisienką na torcie jest mini plakat "Bądź Superkumplem".
Podsumowując, jeśli macie w domu dziecko, które niechętnie sięga po książki, albo lubi takie komiksowe historyjki, "Dogman" super się w ich wypadku sprawdzi.
Sardegna
Podoba mi się tytuł nawiązujący do Hemingwaya. :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń