"In(Sekt)a" Maxime Chattam


posted by Sardegna on , , , ,

No comments

Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 488
Moja ocena : 4/6

Pierwszą moją urlopową lekturą w tym sezonie była "In(Sekt)a" Maxime Chattama. Jest to jedna z jego nowszych powieści, tuż obok "Iluzji" i "Sygnału", która niestety wpasowała się trochę w ten nowy, pisarski trend autora. Najnowsze tytuły, chociaż mają ciekawy koncept i wiele elementów charakterystycznych dla wcześniejszych, mrocznych opowieści, nie są tak wciągające i emocjonujące, jak te napisane przed laty.

Opis okładki "In(Sekt)y" sugeruje, że historia będzie ściśle związana z owadami, które nagle pod wpływem jakiejś nieoczekiwanej sytuacji zaczynają "mówić" jednym głosem i atakują ludzi, zachowując się synchronicznie. Taki pomysł wydał mi się naprawdę niezły i mógłby z tego powstać całkiem ciekawy horror czy thriller, gdyby fabuła faktycznie na tym się opierała. Sytuacja jest jednak nieco inna. Akcja powieści toczy się dwutorowo, z perspektywy dwóch bohaterów prowadzących dwa niezależne śledztwa, i faktycznie zahacza o te owady, są one jednak tłem powyższych wydarzeń. Zanim dojdzie do tych właściwych "momentów", budzących w czytelniku grozę i emocje charakterystycznych dla opowieści wykreowanych przez Chattama, trzeba przedrzeć się przez całą gamę opisów, rozwlekłych rozważań bohaterów, prób nieudolnego dochodzenia do prawdy i mało dynamicznego śledztwa.

Pierwszą część wydarzeń poznajemy z perspektywy prywatnej detektyw, Kat Kordell, mieszkającej w Stanach, która podejmuje się zadania odnalezienia zaginionej córki swojej klientki. Lena zniknęła bez śladu, ale ponieważ jest zbuntowaną, młodą kobietą o zachowaniu mocno depresyjnym, jej matka ma podejrzenie, że dziewczyna celowo wyjechała, albo nawet chce targnąć się na swoje życie. Taką wersję wydarzeń potwierdzają znajomi Leny, opisując jej nietypowe, mroczne zainteresowania i kontakty, jednak matka otrzymuje zagadkowego SMSa, w którym jej córka, pomiędzy wierszami, sugeruje, że grozi jej jakieś niebezpieczeństwo.

Kat postanawia prześledzić codzienność młodej kobiety, żeby znaleźć jakieś ewentualne wskazówki co do tego, gdzie mogłaby przebywać. Detektyw, przeglądając rzeczy w mieszkaniu Leny, a także wypytując jej znajomych, dochodzi do informacji, że dziewczyna jest zafascynowana śmiercią i okultyzmem. Zainteresowania zaginionej nabierają wyjątkowo makabrycznego charakteru, gdy znalezione zostają zwłoki okaleczonego przez nią zwierzęcia. Sąsiedzi i znajomi z pracy mówią także o tajemniczym mężczyźnie, z którym zaginiona zaczęła się spotykać, a człowiek ten wydaje się im żywym wcieleniem zła.

Szukając Leny, Kat natrafia na ślad niebezpiecznej sekty ludzi zafascynowanych złem o psychopatycznych skłonnościach, której być może przewodzi tajemniczy chłopak dziewczyny. Jednakże, aby sprawdzić, czy faktycznie Lena znajduje się w tej grupie, Kat będzie musiała zbliżyć się do ich przeklętej siedziby.

Drugie wydarzenia toczą się z perspektywy komisarza francuskiej policji Atticusa Gore’aktóry otrzymuje zlecenie zbadania zwłok znalezionych w paryskim zoo. Ciało, a właściwie szkielet zmarłego, nosi ślady przedziwnych uszkodzeń. Do tego szkielet jest skrupulatnie ubrany, a wokół niego znajdują się jakieś kupki rozgniecionych owadów. Początkowo Gore myśli, że zwłoki leżały w zoo dłuższy czas i zostały oczyszczone przez owady, jednakże okazuje się, iż denat był jeszcze wczoraj widziany przez świadków. Jakim cudem, dzień później, jego zwłoki wyglądają, jakby przeleżały na miejscu zbrodni już dobrych kilkanaście miesięcy?

Gore ma doświadczenie w temacie owadów, jest bowiem dyplomowanym entomologiem, jednak to, co znajduje na miejscu zbrodni zupełnie nie pasuje do tego, co wie. Śledztwo prowadzi go także w rejony zupełnie niezwiązane ze światem zwierząt, bo w szeregi najbogatszych przedsiębiorców i światowych potentatów technologicznych.

Pytania się mnożą, a obie sprawy, mimo iż toczą się dwutorowo, jedna we Francji, a druga w Los Angeles, w końcu znajdą swój wspólny mianownik. Atticus i Kat przemierzą pół świata, aby się spotkać osobiście, przedyskutować pewne powiązania w ich sprawach i odkryć, co tajemnicza sekta "Dzieci Jana" ze Stanów ma wspólnego z zabójstwami dokonywanymi we Francji, w których prawdopodobnie brały udział owady?

Finał tej opowieści przyniesie czytelnikowi wszystkie odpowiedzi i będzie chyba najbardziej emocjonującą częścią książki. Mimo iż oceniłam "In(Sekt)ę" na czwórkę, uważam że powieść ma parę bardzo dobrych momentów wzbudzających dreszczyk emocji i przypominających "starego", dobrego Chattama. Zwłaszcza opisy grasowania owadów mocno działają na wyobraźnię czytelnika i sprawiają, że robi się dość niepokojąco, zwłaszcza jeśli, tak jak ja, czyta się ową książkę w sercu lasu, gdzie atakujących owadów nie brakuje.

Podsumowując, powyższa historia jest niestety mocno przegadana, ma wielki potencjał, który moim zdaniem nie został odpowiednio wykorzystany. Lektura nie dostarczyła mi tylu emocji, co owego czasu inne powieści grozy spod pióra autora. Szkoda, że cała fabuła nie opiera się na owadach, bo to mógłby by być strzał w dziesiątkę.

Sardegna

Leave a Reply