audiobook: czas trwania 9 godzin 3 minuty
Moja ocena : 4/6
lektor: Anna Szawiel
Ależ mam ostatnio fazę na audiobooki! Bardzo mnie to cieszy, bowiem w zeszłym roku nie było mi z nimi po drodze, a teraz od początku stycznia przesłuchałam ich aż cztery.
Na "Florystki" skusiłam się będąc na fali popularności książek Alicji Sinickiej. Czytałam już "Obserwatorkę", "Uśpioną", "Stażystkę", ale najbardziej przypadła mi do gustu powieść "Będziesz tego żałować", i jak do tej pory nie znalazła ona swego następcy wśród powieście autorki. Dlatego też sięgnęłam po powyższy tytuł, żeby przekonać się, czy "Florystki" dorównają mojej ulubionej powieści Alicji Sinickiej.
Niestety książka okazała się dla mnie raczej przeciętna, więc na pewno nie będzie moim nowym ulubionym tytułem w dorobku autorki. To znaczy, historia nie jest zła, to opowieść typowo w stylu Alicji Sinickiej, z tajemnicą, z jakimś sekretem, który trapi głównych bohaterów i wychodzi na jaw właściwie w ostatnim rozdziale. Jednak cała intryga nie jest jakoś szczególnie zaskakująca, choć nie powiem, jeden element fabuły mile mnie zadziwił.
Główną bohaterką powieści jest Helena Bardo, która pewnego dnia znika bez śladu. Poszukiwania kobiety na własną rękę prowadzi jej mąż Dorian przy wsparciu przyjaciółki Heleny, Sonii, zaniepokojonej śladami krwi znalezionymi w pracowni florystycznej, w której razem pracują. Ślady w kwiaciarni sugerują, że kobiecie mogło się coś stać, ktoś ją skrzywdził, co w rezultacie mogło doprowadzić do jej zniknięcia.
Przy wsparciu policji okazuje się, że Helena, nie mówiąc nic mężowi, ani przyjaciółce, wyruszyła w Tatry, gdzie zameldowała się w jednym ze schronisk i skierowała się w stronę Orlej Perci. Jednak ze szlaku nie zeszła i nie wróciła do dolinki, istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że gdzieś po drodze Helena miała jakiś wypadek i coś mogło jej się w górach stać. Tym bardziej, że przypadkowi turyście poświadczają, że słyszeli na Orlej kobiecy krzyk.
Ani Dorian, ani Sonia nie mają pojęcia, dlaczego Helena wybrała się w góry nikomu nic nie mówiąc i nie informując o swoich planach. Dlatego też Sonia, której zdaje się, że najlepiej zna przyjaciółkę, postanawia poszukać jej na własną rękę, tym bardziej, że nie ma do końca zaufania do Doriana, który wyraźnie coś przed nią ukrywa.
Sonia, szukając tropów, które mogłyby ją naprowadzić na to, co stało się z Heleną, natrafia na jej dziennik, z którego wyłania się nieznany dotąd obraz jej przyjaciółki. Historia Heleny Bardo mrozi krew w żyłach, bowiem kobieta prowadziła podwójne życie, o jakim nie miał pojęcia nawet jej mąż. Odkryta przez Sonię prawda rzuca podejrzenia na nowe osoby, które mogłyby chcieć skrzywdzić przyjaciółkę i maczać palce w jej zniknięciu. Informacje z pamiętnika zmieniają też perspektywę Soni, dla której Helena nie jest już spokojną i cichą miłośniczką kwiatów, tkwiącą w nieudanym małżeństwie, tylko kobietą, która wiele w życiu przeszła, co doprowadziło ją do podjęcia trudnych decyzji, ważącym na całym dalszym życiu.
Co ciekawe, w notesie Heleny znajdują się również zdjęcia sugerujące, że pierwsze spotkanie z przyjaciółką, do którego doszło paręnaście lat temu nie było przypadkowe. Choć Soni wydaje się nieprawdopodobne, aby mogło łączyć ich coś innego, niż wieloletnia przyjaźń i wspólna praca, to spoiwo łączące historie obu kobiet okazuje się być mocniejsze, niż mógłby ktokolwiek przypuszczać.
"Florystki" to powieść z gatunku domestic noir, którą oceniłam na 4/6. Tak, jak pisałam powyżej, nie powaliła mnie na kolana i jakoś specjalnie nie zaskoczyła, ale mile spędziłam w jej towarzystwie czas, podążając za intrygą wymyśloną przez autorkę. Myślę więc, że jeżeli ktoś ma ochotę na jakąś niezobowiązującą historię kryminalno - obyczajową, pełna tajemnic i trupów w szafie, to "Florystki" doskonale spełnią swe zadanie.
Sardegna