"Wypocznij i zgiń" Marta Matyszczak


posted by Sardegna on , , , ,

No comments


 Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron:  304
 Moja ocena : 6/6


"Wypocznij i zgiń" to najnowszy, siódmy tom kryminalnej serii Marty Matyszczak, jednak osoby, które śledzą mojego bloga, zauważyły pewnie, że całkiem niedawno pisałam na blogu o części szóstej, czyli "Trupie w sanatorium". Jak to się stało? Otóż z "Trupem..." miałam spore opóźnienie, natomiast z powyższą książką udało mi się wstrzelić idealnie, bowiem miała ona premierę dokładnie 12 lutego. 

"Wypocznij i zgiń" to iście zimowa historia, która doskonale wpasowała się w aktualny klimat ferii zimowych. Nas luty nie rozpieszcza, ani śniegiem, ani ujemnymi temperaturami, na szczęście jednak, bohaterowie powieści będą mogli zażyć w górach śniegowych atrakcji, a przy okazji rozwiązać pewną zagadkę kryminalną.

Będę się teraz powtarzać, bo pisałam o tym już przy okazji poprzednich wpisów, ale muszę. Nie wiem, jak Marta to robi, że z każdym kolejnym tomem podnosi poprzeczkę i pisze lepiej. Wydawałoby się, że ósmy tom serii będzie rejestrował spadek lotów, intryga kryminalna stanie się powtarzalna, a fabuła odtwórcza. Nic bardziej mylnego. Autorka dalej zaskakuje, niezmiennie bawi, zapodaje czytelnikom coraz to ciekawsze historie, a do tego przybliża miejsce, w którym rozgrywają się wydarzenia, co sprawia, że dodatkowym bohaterem książki staje się ... samo miasto! A wszystko to robi w taki sposób, że czytelnik ma ochotę rzucić wszystko i pojechać ... tam, gdzie aktualnie rozgrywa się akcja, sprawdzić na własne oczy, czy dane miasteczko jest takie, jak w książce, i czy opisane miejsca istnieją naprawdę.

Tym razem akcja przenosi nas do Szczawnicy, uzdrowiskowej miejscowości z wodami zdrojowymi, leżącej u podnóży Pienin. To właśnie w centrum miasteczka, przy wyciągu na Palenicę zostają znalezione zwłoki Mateusza Słowika, lokalnego biznesmena. Właściwie to nie wiadomo dlaczego ów człowiek został zamordowany. Miał on wprawdzie konflikt interesów z innym lokalnym przedsiębiorcą, ale chyba nie na tyle poważny, żeby doprowadzić do takich rękoczynów. Właściciel wyciągu, przerażony wizją utraty klientów i złej renomy, wynajmuje detektywa Szymona Solańskiego i jego pomocników do jak najszybszego rozwiązania tej sprawy.

Stąd też bohaterowie niezwłocznie wyruszają do Szczawnicy, przy okazji upatrując możliwość zimowego wypoczynku. Podobnie jednak, jak to miało miejsce w Świnoujściu, relaks dla Szymona oznacza coś zupełnie innego, niż dla Róży. Detektyw szykuje się na narciarskie szaleństwo, natomiast jego narzeczona wolałaby spędzać czas bardziej statycznie, najlepiej przy kawce i ciastku, planując ślub i szczegóły przyjęcia weselnego. Przygotowania do Wielkiego Dnia to również sprawa dość skomplikowana, bowiem zainteresowana tematem jest tylko Róża. Szymon nie kwapi się nawet do rozmowy na temat ślubu, a co dopiero działania. Można się więc domyśleć, jakie emocje będą towarzyszyły parze detektywów, i jak będzie gorąco!

Chorzowianie, z nieodzownym we wszystkich kryminalnych akcjach, psem Guciem, meldują się w pensjonacie "Martyna" oraz zapoznają z właścicielami, Martyną Chodelską, jej bratem Witoldem oraz jego żoną Judytą, którzy wydają się być raczej negatywnie nastawieni do śledztwa. W ferworze szukania śladów, detektywi odkrywają, że szczawnicka willa "Martyna" może skrywać dawne, mroczne sekrety, których wyjawienie nie będzie w mieście mile widziane. Do tego, na scenę dramatu wkracza była żona Słowika, zdziwaczały właściciel jadłodajni "U Wierciocha", a także nie mniej szalony przedsiębiorca Fawloński.

Równocześnie z akcją współczesną, możemy śledzić wydarzenia z przeszłości, które również rozgrywają się w Szczawnicy, będącej w dwudziestoleciu międzywojennym, obok Zakopanego, chętnie odwiedzaną przez bohemę artystyczną. Autorka daje nam wgląd do wydarzeń mających wtedy miejsce w willi "Martyna", których echo rozbrzmiewa do dzisiaj, a ich bezpośrednim świadkiem była Jagoda Węglarz, służąca, pracująca u Chodelskich w tamtym czasie. Podobny zabieg mogliśmy obserwować w "Trupie w sanatorium", kiedy to narratorką pewnych fragmentów powieści była bohaterka z przeszłości, co pozwala Autorce powoli odkrywać przed czytelnikiem karty, a poza tym, dodaje serii nieco świeżości.

A poza tym, reszta bez zmian. Świetny, inteligenty humor, charakterni bohaterowie, wspaniały Guciunio, no po prostu cudo! Uwielbiam "Kryminały pod psem" i mam nadzieję, że Marta Matyszczak uraczy nas jeszcze wieloma tomami tej serii!


Przeczytaj także:
Sardegna

Leave a Reply