Liczba stron : 120
Moja ocena : 5/6
Opisana w książce historia, na prawdę miała miejsce. Autorka mówi: "To historia mojej młodości, której nie miałam... Napisałam ją z myślą o tych wszystkich dziewczętach, które znalazły się w równie beznadziejnej sytuacji. Przerwijcie milczenie i wołajcie o pomoc! Bez przerwy, aż was usłyszą". (z okładki, Ossolineum, 2004)
Czytelnik poznaje Gabi, kiedy ta ma 12 lat. właśnie kończy się II Wojna Światowa. Dziewczynka mieszka z mamą i niewiele starszym bratem. Ojciec zginął na wojnie. Matka próbuje wszystkimi siłami zarobić na rodzinę, ale nie jest to łatwe, dlatego rodzina żyje bardzo skromnie. Dzieci jednak czują się kochane i mimo biedy żyją szczęśliwie. Spokój tej rodziny zostaje zakłócony z dniem, kiedy do drzwi zapuka "wujek Malsch", dawny kolega ojca. Wkrótce zdobywa on przychylność mamy i staje się dla dzieci "tatkiem".
Początkowo Gabi jest pod wrażeniem ojczyma, lubi przebywać w jego towarzystwie, bawić się i przytulać. Jednak po czasie pieszczoty stają się zbyt nachalne i już wtedy 12 letnia dziewczynka domyśla się, że dzieje się coś złego. Oczywiście ogarnięta wstydem i wyrzutami sumienia nie zwierza się nikomu z tej tajemnicy.
I tak zaczyna się dla Gabi prawdziwy koszmar, który teoretycznie kończy się po 6 latach. Praktycznie jednak koszmar ten trwa do końca życia.
Tematyka książki bardzo trudna. Nie da się bez emocji czytać o molestowaniu małej dziewczynki a potem nastolatki. Czytelnika dziwi fakt, jak można bezkarnie robić takie straszne rzeczy pod okiem wielu ludzi. Jak to możliwe, że nikt nie zauważył w "strachliwym" zachowaniu Gabi czego niepokojącego. A już najbardziej zaskakujący jest fakt, że po wyjaśnieniu całej sprawy i jawnym oskarżeniu ojczyma, matka Gabi nie staje po stronie córki, tylko broni męża. Sam Malsch stwierdza po prostu, że dziewczyna kłamie i nikt więcej do tej sprawy nie wraca.
Książka ma pomóc dziewczynom znajdującym się w podobnej sytuacji, którym wstyd i poczucie winy nie pozwalają mówić głośno o tragedii, która ich dotyka. Ma wyzwolić ich od strachu i pomóc szukać pomocy. I ja mam nadzieję, że tak się dzieje.
Sardegna