Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 220
Moja ocena : 5/6
"Szczeniaki" to debiut prozatorski Pani Sylwii Siedleckiej. I trzeba zaznaczyć, że jest to bardzo udany debiut. Zbiór 17 opowiadań, podzielony na dwie części: Szczeniaki i Starszaki, przedstawia nam historie napisane przez życie, wszystkie dotyczące dzieci.
Opowiadania stworzone w charakterystycznym stylu, wywołują w czytelniku niepokojące uczucia: zaciekawienie, zdziwienie, a w końcu strach albo niepewność. Autorka balansując między dramatem a horrorem, trzyma czytelnika w napięciu. Stosując własne reguły formy, urywa opowiadanie w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Wszystkie historie wydają się być "z życia wzięte", mają jednak w sobie nutkę niesamowitości.
Treścią opowiadań są dzieci. Zarówno te młodsze, przedstawione w części pierwszej, jak i starsze, a właściwie dorośli o duszy wiecznego dziecka, zaprezentowane w części drugiej.
Niektóre z tych opowiadań dotykają trudnych, dziecięcych tematów. Możemy przeczytać o skomplikowanym życiu bliźniąt syjamskich, zrośniętych plecami, o dziewczynce, która walczy ze swoją fizyczną ułomnością, o synu alkoholika. Inne opowiadania, na pozór banalne, uświadamiają samotność dzieciaków, opuszczenie, ich walkę o uwagę i akceptację.
Opowiadania dotyczące dorosłych też niosą ze sobą pewien smutek i poczucie beznadziei. Czyta się jednak o nich z nieustającym zainteresowaniem, a zakończenie pozostawia wiele do interpretacji.
Mnie osobiście, bardziej przypadły do gustu opowiadania z części drugiej. "Blizna", "Theo", "Last minute" traktujące o skomplikowanych relacjach damsko-męskich, są mi chyba najbliższe.
Z części pierwszej, najbardziej poruszający jest "Wodny motyl", czyli historia braci syjamskich. Łączącą ich relację możemy poznać dzięki podwójnej narracji, prowadzonej na przemian przez obu braci.
Jeżeli interesuje Was ciekawa polska proza, która po przeczytaniu nie pozwala o sobie zapomnieć, koniecznie sięgnijcie po "Szczeniaki". Lektura nie będzie łatwa, ale sprawi wiele satysfakcji. Na pewno będę wypatrywać twórczości Pani Sylwii Siedleckiej z nadzieją, że kolejne utwory zaskoczą mnie jeszcze bardziej niż jej debiut.
Sardegna
jeśli mam być szczera, to nie lubię książek w postaci opowiadań i nie sięgam po takie :)
OdpowiedzUsuńJa też niezbyt przepadam za zbiorami opowiadań
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi książkami, niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie wszyscy preferują opowiadania. Mój mąż twierdzi, że nie zdąży się wczuć w historię, a ona się już kończy. Ja jednak lubię różnorodność opowiadań, a powyższe są na prawdę konkretną lekturą.
OdpowiedzUsuńA ja wręcz przeciwnie. Opowiadania lubię bardzo. Wydaje mi się, że wbrew pozorom są trudną formą wyrazu. Trzeba bowiem, w krótkim czasie przykuć uwagę czytelnika, zaskoczyć go. Z przyjemnością sięgnę po ten debiut. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak, dobrze powiedziane :) Na pewno trudniej zdobyć czytelnika opowiadaniami, niż tradycyjną powieścią.
UsuńOpowiadania jednak do mnie nie przemawiają. A temat który poruszają też z tego co czytam jest trudny. Nie jestem pewna czy dobrze bym się czuła przy tej książce. Zastanowię się.
OdpowiedzUsuńW powyższych opowiadaniach nie ma jakiś drastycznych opisów sytuacji. Wszystko toczy się raczej w atmosferze niedomówienia. Usilnie namawiać nie będę, bo wiem, ze nie każdemu leży taka literatura. pozdrawiam :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja i interesująca, choć wydaje mi się, że trudna książka. Tematyka dzieci i ich problemów wywołuje u mnie zawsze silne emocje. Być może w wolnej chwili sięgnę po nią i sama zobaczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - jak widzisz zostałam stałą czytelniczką bloga, co więcej sama przeniosłam się z onetu na blogspota - mam Cię dodaną do czytanych i wiem, kiedy pojawia się coś nowego.
Bardzo się cieszę, że zagościłaś u mnie na dobre :) Książka warta uwagi, tym bardziej, że trzeba wspierać polskie debiuty :)
Usuń