"Ocaliła mnie łza" Angele Lieby, Herve de Chalendar


posted by Sardegna on , , , , , ,

8 comments

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 190 
Moja ocena : 5/6

Angele Lieby postanowiła podzielić się ze światem, swoimi dramatycznymi przeżyciami, jakie przyszło jej doświadczyć, w czasie śpiączki farmakologicznej, w którą została wprowadzona.

Na skutek niegroźnej migreny, która przerodziła się w niesamowicie intensywny ból głowy, osłabienie i bezwład, pięćdziesięcioletnia Angele trafia do szpitala i zostaje wprowadzona w stan śpiączki. Po wstępnym okresleniu przyczyn choroby i przeanalizowaniu sposobów leczenia, lekarzom nie udaje się wybudzić pacjentki z tego stanu.

I tak zaczyna się przerażająca opowieść Angele, która w pełni świadoma tego, co się dzieje wokół niej, nie potrafi dać świadectwa swojej obecności i zareagować na bodźce.

Kobieta słyszy wszystkie rozmowy, które są prowadzone w jej obecności. Z przerażeniem wysłuchuje wykładu lekarzy i ich sugestii co do tego, że jej mózg jest już praktycznie martwy, a mąż powinien przygotowywać się do organizacji pogrzebu. Z rosnącą paniką wyczekuje każdego ruchu wokół łóżka, spodziewając się bolesnych zabiegów, jakim była poddawana.
Zamknięta w swoim świecie nie potrafi dać znaku najbliższym, że jest, słyszy, czuje i śmiertelnie się boi.

Na szczęście rodzina nie opuściła Angele w potrzebie. Mąż i córki nie poddały się namowom lekarzy, żeby odłączyć ich ukochaną mamę i żonę od aparatury respiratora. Swoimi sposobami próbują wrócić w Angele życie, nie mając nawet potwierdzenia, czy ich działania mają jakikolwiek sens.

Na szczęście Angele da znak swoim najbliższym. Łza tocząca się po jej policzku zapoczątkuje szereg wydarzeń, które postawią kobietę na nogi. Oczywiście wszystko będzie okupione wielkim wysiłkiem i bólem, ale powrót do sprawności po takiej traumie nie może być łatwy.

Przejmująca opowieść, prawda? Nie bójcie się, że ujawniłam zbyt wiele z treści. To tylko zarys historii, główną treścią są przeżycia bohaterki w trakcie śpiączki, jej zmagania ze strachem i narastająca paniką oraz opis rekonwalescencji Angele. Całość robi na czytelniku wielkie wrażenie.

Czytając ten zapis przeżyć bohaterki, nie da się uniknąć myśli, czy taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku innych osób, będących w śpiączce. Jak w takim razie rozważać opcję odłączenia aparatury podtrzymującej życie, jak troszczyć się o takich pacjentów, czym się kierować w ich leczeniu? Książka daje też "kopa" do przemyślenia swojego życia. Czy nie marnujemy go, zmagając się z wyimaginowanymi problemami, sporami i narzekaniem? Czy nie powinniśmy cieszyć się zdrowiem i najbliższymi? Sytuacja Angele mogla przecież zdarzyć się każdemu z nas... Zachęcam do zapoznania się z tą historią.

Prawdziwa relacja Angele Lieby stała się ważnym głosem w dyskusji o eutanazji. Książce patronuje też fundacja Ewy Błaszczyk "Akogo" i klinika "Budzik" dla dzieci w śpiączce.

Powieść zaliczam do wrześniowej Trojki e-pik.


Sardegna

8 komentarzy:

  1. Nie mogłabym przejść koło takiej książki obojętnie, zwłaszcza, że jest to historia prawdziwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że książka porusza naprawdę trudny temat i bolesny dla wielu osób. Nie wyobrażam sobie tego, jak ta kobieta się musiała czuć. Słyszeć wszystko, a jednocześnie nie móc nic zrobić... To straszne! Ale przeczytałabym tę książkę, na pewno coś bym sobie dzięki niej uświadomiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Temat jest trudny i bolesny, ale książkę z chęcią bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam podobne myśli do twoich. Z resztą nie da się ukryć, że przy lekturze takiej książki człowiek zaczyna rozmyślać i analizować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, iż to ważny temat, o którym należy mówić, a nawet pisać. Sama mam zamiar przeczytać proponowaną przez ciebie książkę, jest przykładem że warto walczyć i nie tracić nadziei.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak myślałam, że przewinie się gdzieś w tle fundacja "Budzik". Ważna książka, myślę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa tematyka i ważna, z chęcią przeczytam za jakiś czas, bo na razie jestem w trakcie innej lektury "o chorobie", więc nie wszystko na raz. :)

    OdpowiedzUsuń