"Lokator do wynajęcia" Iwona Banach


posted by Sardegna on , , , , ,

10 comments


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 410
Moja ocena : 3/6

Jestem rozdarta i źle mi z tym... Zaraz Wam wytłumaczę dlaczego...

Uwielbiam Iwonę Banach! Pokochałam jej twórczość z dniem przeczytania ostatniej strony "Pocałunku fauna", z którym zapoznałam się zupełnie przypadkowo, jakieś pięć lat temu. Jednak od tamtej pory, wrażenie, jakie wywarła na mnie lektura, tkwi we mnie głęboko i daje o sobie czasem znać.
Oszalałam z emocji, kiedy dowiedziałam się, że Iwona Banach będzie gościem na TK w Katowicach i będę mogła poznać ją osobiście i poprosić o wpis do mojego sfatygowanego Fauna.
Równie mocno podekscytowałam się jej nową, owego czasu, powieścią "Szczęśliwy pech". Lektura dostarczyła mi jednak nietypowych wrażeń. Dostałam sympatyczną, zabawną powieść, zupełnie inną niż "Pocałunek fauna" i trochę niepasującą mi do autorki, którą "znałam". Ostatecznie jednak, książkę czytało mi się całkiem przyjemnie (o moich wrażeniach można przeczytać TU), więc jako fanka, przyjęłam nową powieść Iwony Banach, jako kolejną odsłonę jej twórczości.

Kiedy na rynku pojawił się "Lokator do wynajęcia" w serii Babie Lato, nie oczekiwałam już poważniejszej lektury, tylko właśnie coś zabawnego, w stylu "Szczęśliwego pecha". Sympatyczną, kobiecą powieść, która mnie rozśmieszy i mile spędzę przy niej czas. Niestety tak się nie stało i dlatego jestem rozdarta, między moją sympatią do autorki a wrażeniami z lektury "Lokatora ...". Jednak inaczej ocenić nie mogę ...

Sam pomysł na powieść jest bardzo trafiony i oryginalny. Michalina, pracująca w profesji lokatorki do wynajęcia, wraz z przyjacielem Noldim, tworzą przedziwną parę, która podejmuje się opieki nad nieco zapuszczoną posiadłością w Zakopanem. Miśka nie jest zbyt pozytywnie nastawiona do górali i góralskiej kultury, ale jak zlecenie, to zlecenie, więc dziarsko bierze się do swoich obowiązków. W całej akcji pomaga jej Noldi, poczciwy olbrzym, trochę fajtłapa, ale dusza człowiek, który za Miśką wskoczyłby w ogień. Pilnowanie posesji nie będzie jednak prostym zadaniem, bowiem okaże się, że w willi straszy, sąsiadkami są dwie szalone staruszki, a na strychu mieszka dziki lokator. Do tego, w pobliżu willi znaleziono zwłoki, ktoś przekopuje okolicę, robiąc olbrzymie doły w ziemi, a w wynajętym domu ktoś lub coś rzuca nożami. Konfrontacja z miejscową i zamiejscową policją też nie należy do najłatwiejszych, podobnie zresztą, jak dogadanie się góralami.

Ileż to niesamowitych sytuacji może się dziać się w pozornie spokojnym Zakopanem. A dzieje się, dzieje... momentami aż za dużo...No właśnie ...

I tu zaczyna się mój problem. Książka zdobywa na blogach bardzo pozytywne opinie, więc tym bardziej jest mi przykro, może coś z tym moim poczuciem humoru jest nie tak, w każdym razie powieść mnie nie rozbawiła, nie rozweseliła, a co gorsza, bardzo zmęczyła.
Nie potrafiłam wkręcić się w perypetie głównych bohaterów i nie poczułam do nich sympatii. Bardzo chciałam, starałam się jak mogłam, jednakże nawał dialogów, gry słów, przejęzyczeń, niedomówień, między bohaterami, tak odwracał moja uwagę od akcji, że nie nadążałam za sytuacją. Coś, co powinno mnie z zasady bawić (i rzeczywiście bawiło w "Szczęśliwym pechu"), tutaj nie zagrało. Irytowali mnie strasznie praktycznie wszyscy bohaterowie, którzy potrafili zwyczajne zapytanie zmienić w szaloną wymianę myśli i skojarzeń. O ile takie zabawne niedomówienie, w danym momencie jest wskazane, to w "Lokatorze ... " moim zdaniem, zaszło jakieś "przedawkowanie" gagów, żartów i przejęzyczeń.

Może nie potrafiłam na luzie popłynąć z falą tego dowcipu, nie wiem, co nie zagrało, ale skłamałabym, gdybym oświadczyła, że powieść mi się podobała. No i przykro mi trochę z tego powodu. Nie poddaję się jednak i czekam na kolejną powieść Iwony Banach. Mam nadzieję, że teraz się nie zawiodę.

Sardegna

10 komentarzy:

  1. Mnie ta książka zupełnie nie przypadła do gustu, oceniłam ją na 1,5, bo naprawdę umęczyłam się strasznie przy czytaniu. Te przejęzyczenia bohaterów to prawdziwe koszmarki, autorka zrobiła z postaci osoby o minimalnym ilorazie inteligencji, które nie są w stanie wypowiedzieć jednego, poprawnego zdania. Także w zupełności rozumiem Twoje rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twoją opinię i była chyba jedyną krytyczną, na jaka się natknęłam. Nie umiałam sobie poradzić z ta recenzją, bo z jednej strony uwielbiam autorkę, ale z drugiej, książka zupełnie nie przypadła mi do gustu...

      Usuń
  2. Nie słyszałam wcześniej o tej autorce, więc z chęcią sięgnę po jej powieści, ale zacznę może od tych wcześniejszych, bo nie chciałabym się na samym początku rozczarować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie powinnaś tak zrobić, jednak sporo osób chwali "Lokatora..." więc najlepiej sprawdzić samemu

      Usuń
  3. Nie czytała jeszcze żadnej powieści p.Banach, ale ta książka zebrała sporo pozytywnych opinii, więc może jednak się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak zaznaczyłam, najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie na ten temat.

      Usuń
  4. Ja do całej serii Babie Lato podchodzę z lekkim dystansem, bo żadna książka do mnie nie przemówiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam zupełnie odwrotnie ;) wszystkie, które przeczytałam, lubię i oceniłam dość wysoko. ta tylko jakoś do mnie nie przemowiła

      Usuń
  5. Jeszcze nie czytałam, ale mam ochotę na zapoznanie się z tą lekturą, gdyż seria Babie Lato bardzo mi się podoba.

    Może po prostu to był nie odpowiedni moment na nią i dlatego tak ją odebrałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba raczej nie, bo nastawiałam się na zabawną, lekką lekturę. Miałam już mniej więcej orientację, jak autorka pisze czytadła, bo znam "Szczęśliwy pech". Po prostu nie przemówiło do mnie przedstawione poczucie humoru. Wydaje mi się też, że ilość gagów i żarcików sytuacyjnych znacznie przekroczyło normę. Ale to tylko moje zdanie ;)

      Usuń