Wydawnictwo: Editiored
Liczba stron: 432
Moja ocena : 5/6
"Down shift. Bez hamulców" K. Bromberg to moja druga (z dziewięciu) lektura urlopowa, tuż po "Czereśniach, które zawsze muszą być dwie" Magdy Witkiewicz.
Historia powyższa jest już siódmym tomem serii Driven, a ja przeczytałam trochę nietypowo, bo część czwartą, piątą i szóstą. Pierwsze trzy tomy to praktycznie zamknięta opowieść o miłosnych perypetiach Rylee i Coltona, natomiast części pozostałe są osobnymi powieściami, połączonymi luźno z trylogią jedynie postaciami bohaterów, którzy mają jakieś powiązania z Coltonem i jego żoną Rylee. I choć podobały mi się one w różnym stopniu (mój ranking wygląda następująco: "Sweet ache. Krew gęstsza od wody", "Slow burn. Kropla drąży skałę", "Hard beat. Taniec nad otchłanią"), kiedy dowiedziałam się, że Autorka napisała nowy tom, z chęcią postanowiłam i z nim się zapoznać. W końcu też lubię czasem, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, przeczytać coś lżejszego i po prostu pobawić się lekką fabułą.
I to jest właśnie taka przyjemna książka na urlop, do przeczytania "na raz". Po skończonej lekturze zmieniłabym nawet powyższy ranking, umieszczając "Down shift. Bez hamulców" na miejscu drugim ("Sweet ache" na razie jest bezkonkurencyjna).
Postacią spajającą powyższy tom z serią Driven jest Zander Donovan, chłopak, który w dzieciństwie został adoptowany przez Rylee i Coltona. Teraz jest on już dorosłym człowiekiem, pracuje w firmie przybranego ojca, osiąga sukcesy w rajdach i zmaga się właśnie z największą burzą emocjonalną w swoim życiu. Otrzymuje bowiem przesyłkę od swojej dawno niewidzianej ciotki, w której znajdują się stare pamiątki, dokumenty i różne przedmioty osobiste, należące do jego zmarłych rodziców. Zander odkrywa coś w tej przesyłce, coś, co burzy jego spokój i powoduje, że wszystkie złe wspomnienia z dzieciństwa wracają. Ten niespodziewany powrót do przeszłości rujnuje jego stabilność, Zander zaczyna topić smutki w alkoholu, olewać swoją pracę, aż w konsekwencji zostaje z niej wywalony.
Chłopak postanawia jednak ogarnąć się, pomieszkać nieco w odosobnieniu, w domku gościnnym znajomych rodziców i tam odzyskać spokój. Jego plan nie przewiduje jednak tego, że w tym samym domku do życiowej równowagi próbuje dojść Betty Caster, nieco dziwna dziewczyna, która na wsi chce dojść do siebie po trudnym rozwodzie. Tych dwoje rozbitków życiowych spotyka się niespodziewanie na małej przestrzeni, gdzie przychodzi im żyć obok siebie i wykonywać wspólnie codzienne obowiązki. Nie tego oczekiwali, więc czas spędzony w swoim towarzystwie nie będzie łatwy. Ani Zander, ani Betty nie mają łatwych charakterów, każde z nich walczy ze swoimi demonami, ich relacja musi więc być burzliwa i pełna napięć. Z czasem jednak może ona przerodzić się w przyjaźń, a nawet w coś więcej.
Ze wspomnień bohaterów, retrospekcji i wspólnych rozmów, wyłania się obraz dzieciństwa Zandera i trudnej przeszłości Betty, pełnej upokorzeń, strachu i przemocy psychicznej. Dlatego ta dwójka bohaterów, będzie się rozumiała, jak nikt inny. Nauczeni doświadczeniem, będą się starali zbudować coś, co nie przyniesie bólu i złych emocji. Czy tragiczna przeszłość da im szansę na nowe życie?
Jak to u K. Bromberg bywa, historia miłosna ma wiele wątków erotycznych i nie inaczej jest w tym przypadku. Jednakże, to co mi się podoba w książkach Autorki, to fakt, że seks nie jest w nich najważniejszy, jest rozbudowanym elementem, ale nie istotą relacji bohaterów, jak to w popularnych erotykach bywa.
"Down shift. Bez hamulców" jest bardzo fajną, lekką książką, którą dobrze się czyta. Jeżeli czytelnik nie oczekuje od niej zbyt wiele, opowieść o Zanderze i Betty będzie miłą rozrywką, a lektura sprawi niekłamaną przyjemność.
Sardegna
Mam ten tytuł w najbliższych planach czytelniczych, więc ciesze się, że Ci się podobał :) Ciekawa jestem, czy będę miała podobne odczucia.
OdpowiedzUsuńJest to jedna z fajniejszych części :) "Sweet ache" nic na razie nie pobije :) a Twój ulubiony tom?
UsuńZa mną dopiero "Slow burn", więc muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńNa szczęście tych powieści nie trzeba czytać po kolei. "Slow burn" było moim zdaniem bardzo średnie. A czytałaś trylogię "Driven"?
UsuńRzadko zdarza się, że tak obszerna seria (nawet jeśli kolejne tytuły są tylko luźno powiązane postaciami) utrzymywała dobry poziom, ale jednak w tym przypadku okazało się to możliwe. "Down shift" czyta się świetnie i bardzo lekko, więc polecamy szczególnie na zakończenie wakacji! :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten komentarz i miłe słowa :) a co do opinii o książce, zupełnie się pod nią podpisuję :)
UsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuń