Statystyki
czytelnicze - prowadzić, czy nie prowadzić, oto jest pytanie! Nasz
kolejny post tematyczny związany będzie ze statystykami
czytelniczymi, które pojawiają się czasami na naszych blogach. Jak to zatem
wygląda w moim przypadku? Zapraszam do lektury!
Uwielbiam wszelakie statystyki blogowe, związane z ilością i jakością przeczytanych w danym miesiącu, czy roku, książek. Skrupulatnie zapisuję, jakie tytuły przeczytałam, z jakiego wydawnictwa, gatunku, a nawet kraju (jeśli to ksiażki zagraniczne). Wszystkie dane zbieram potem w grudniu i tworzę cykl postów statystycznych, podsumowujących mi cały czytelniczy rok na blogu. Uwielbiam to robić! Oprócz tego, pod koniec danego miesiąca tworzę wpis podsumowujący, gdzie obok przeczytanych książek wpisuję także obejrzane filmy, seriale, imprezy kulturalne, w których wzięłam udział, czy nowości w mojej biblioteczce.
Lubię planować, zapisywać i tworzyć listy. Generalnie lubię mieć uporządkowany wszechświat wokół siebie, stąd też i na blogu trzymam się takich zasad. Swoje statystki zapisuję także w notesie. Chciałabym, żeby przypominał internetowe BuJo, na razie jednak przypomina bardziej zwyczajny zeszyt(zdjecie z pixabay, mój notes nie jest taki ładny...)
Jełśinatmoastmowa o statystykach, ale nie czytelniczych, tylko tych, związanych z odwiedzinami bloga. To również jest temat, który od lat powoduje dyskusje w blogosferze. Kiedy zaczynałam prowadzić bloga, a było to w 2011 roku, statystyki odwiedzin, były ostatnią rzeczą, na jaką zwracałam uwagę, ale z czasem zaczęło się to zmieniać. Wiadomo, że fajnie pisać dla siebie, od tego przecież się zaczyna, ale gdybym nie miała później poczucia, że ktoś mnie czyta, i w jakiś sposób na to reaguje, choćby komentarzami, to na pewno moja motywacja do tworzenia strony znacznie by osłabła.
Potem, w mojej blogerskiej rzeczywistości, przyszedł czas, kiedy bardzo zależało mi na statystykach, zebraniu odpowiedniej ilości obserwatorów, czy unikalnych użytkowników, dzięki którym mogłam rozwijać swoją stronę. Tym bardziej, że na ten aspekt blogowania zaczęli zwracać uwagę wydawcy. Gdzieś w okolicach roku 2013 i 2014 mówienie w blogosferze o statystykach było swego rodzaju nietaktem. Pamiętam wiele paneli dyskusyjnych, które poruszały ten temat, omawialiśmy wtedy, czy statystyki są dla nas ważne, i czy powinniśmy się nimi chwalić.
W czasie kolejnych lat temat statystyk ucichł i przestał być ważną częścią dyskusji o blogowaniu, choć ja uważam, że to nie do końca jest prawda. Po prostu osoby, które wypracowały na przestrzeni lat swoją markę, mają ciągle wysokie sttystyki i stałych użytkowników, ale przestali o tym rozmawiać, przechodząc z tematem do porządku dziennego.
Dzisiaj ja również podchodzę do moich statystyk blogowych z większym dystansem niż kiedyś. Wiem, że mam wokół siebie osoby, które regularnie mnie czytają i odwiedzają bloga, choć nie zawsze zostawiają po sobie ślad. Są to zarówno osoby z mojego otoczenia, które dają mi później sygnały (czy to w pracy, czy przy okazji spotkania), że czytają, że dzieki mnie kupili jakąś książkę, jaki tytuł polecam itd, jak i wirtualni znajomi. To dla mnie naprawdę bardzo wiele znaczy i daje pozytywną energię do dalszej blogowej pracy. Po tylu latach blogowania, mam spore doświadczenie, wiem, czego oczekuję w ramach współprac, w którą stronę chciałabym pójść i na co moge sobie pozwolić.
A jaki Wy macie stosunek do statystyk? Zarówno tych czytelniczych, jak i innych? Prowadzicie?
Sardegna
Ja statystyki prowadzę, ale tak prywatnie - to znaczy przede wszystkim dla siebie. Nie lubię czytać na innych blogach wpisów statystycznych takich stricte blogowych. Zależy mi na rozwoju, cieszę się z każdego nowego czytelnika na moim blogu i zdaję sobie sprawę, że ma to pewne znaczenie, jeśli mam się rozwijać, ale... Statystyki to tylko statystyki. Nie są moją obsesją. :)
OdpowiedzUsuńa ja żałuję ,że od samego początku mojej przygody z czytelnictwem nie zapisywałam książek które przeczytałam:)robię to dopiero do paru lat:)))
OdpowiedzUsuń