Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 320
Moja ocena : 3/6
Na początku roku pisałam o "Mali M", powieści powstałej dzięki pisarskiej współpracy Pauliny Świst i Lilki Płonki. Zaznaczyłam wtedy, że chętnie sięgnęłabym po ciąg dalszy tej historii, zakładając, że tom drugi przyniesie odpowiedzi na niektóre pytania i pokaże, w którym kierunku rozwijać się będzie relacja głównych bohaterów.
Opowieść o graficzce Mali, którą łączy zażyła relacja z Piotrem Ramzerskim "Ramzesem", przyjacielem Luki, bohaterem powieści Śwista, urywa się w dość kulminacyjnym momencie, dlatego w naturalny sposób przyjęłam, że "Mala M2" przyniesie rozwinięcie tego wątku. Czy tak faktycznie było? Niestety, nie bardzo, ale o tym za moment.
Mala, teoretycznie godzi się z faktem, że jest dla Ramzesa tylko kochanką i nie może liczyć na głębsze uczucie i zobowiązanie z jego strony. Kiedy jednak przy okazji kolejnej randki mężczyzna zaczyna poważnie martwić się o jej bezpieczeństwo, co wynika z otrzymania anonimu z fotografiami zrobionymi Mali z ukrycia, dziewczyna zaczyna mieć nadzieję na więcej. Niestety nie będzie jej dane zastanowić się nad tym zagadnieniem dłużej, bowiem Ramzes bez słowa wyjaśnienia wywozi ją na odludzie, aby nieznani czytelnikowi wrogowie nie zorientowali się, co łączy ją z Piotrem.
Miejscówka ma być z założenia bezpieczna, a Mali umieszczonej pod opieką zaufanych ludzi nie może grozić żadne niebezpieczeństwo, niestety oaza nie spełnia swojego zadania, ktoś bowiem dowiaduje się o obecności kobiety i konieczna jest jej kolejna ewakuacja.
Nie wiem przed czym chroni Ramzes swą kochankę, kto i w jakim celu chce ją zlikwidować, dlatego nie pytajcie mnie o szczegóły. Prawdopodobnie jest to jakiś nieznany przeciwnik/przeciwnicy śląskiego mafiosa, ale jaki mają związek z jego interesami, albo przeszłością, tego się już nie dowiemy. Nie zorientujemy się także, czy Mala jest dla Ramzesa kimś ważnym, i czy faktycznie rodzi się pomiędzy nimi jakieś uczucie, czy jest raczej wprost przeciwnie. Ich relacja nie jest jakoś specjalnie opisana w tej powieści. Nawet ich łózkowe spotkania są sporadyczne, więc nie ma właściwie o czym opowiadać. W takim razie, o czym jest ta historia, skoro nie o związku, seksie, nieczystych interesach, ani mafijnym półświatku?
"Mala M2" to po prostu książka o niczym. Ani to obyczajówka z wątkiem sensacyjnym, ani romans, bo kochanka tam, jak na lekarstwo, nie jest to też erotyk, bowiem poza jedną pikantną sceną właściwie nic w życiu erotycznym bohaterów się nie dzieje. 3/4 historii poświęcone jest temu, co Mala robi na "wygnaniu", czyli wtedy, kiedy umieszczona jest przez Ramzesa w bezpiecznym miejscu. A są to takie fascynujące rzeczy, jak picie niezliczonej ilości alkoholu, głównie w samotności i upijanie się do nieprzytomności. Jest także bogaty opis konsekwencji alkoholowego ciągu, poranne sączenie drinków przy basenie, spacery po pijaku, degustacja wina w lokalnych knajpkach, budzenie się na kacu i próby doprowadzenia się do porządku po zarwanej nocy. Do tego dostajemy rozwlekły opis codziennych czynności, które Mala wykonuje w rzadkich momentach, gdy jest trzeźwa (jeszcze).
Ja wszystko rozumiem, przygody Mali mają mieć lekki ton i klimatem przypominać powieści Pauliny Świst, niestety jest to zupełnie inna bajka. Autorka stara się upodobnić Malę do bohaterek książek Śwista, zaopatrując ją w cięte riposty i ostry język, jednak jej powiedzonka, komentarze czy przemyślenia nie brzmią tak lekko i zabawnie, jak te u Śwista. Co więcej, są bardziej toporne, a przez to, że przeładowane jest nimi właściwie każde zdanie w tej powieści, w pewnym momencie przestają być już śmieszne, a robią się żenujące. Ileż razy można czytać też żarty o piciu, rodzajach trunków, sposobie ich spożywania, kacu i urywaniu filmu? Nie dość, że po kilku stronach staje się to takim "odgrzewanym kotletem", to jeszcze nieustanne żartowanie z największego uzależnienia bohaterki, naprawdę nie jest aż tak zabawne.
Nic więcej nie jestem w stanie napisać na temat tej historii, może poza tym, nie spełniła oczekiwań przyjemnej lektury. Nie jest ani zabawna, ani wciągająca, moim zdaniem, nie nadaje się nawet na lekką, wieczorną książkę do wina, bo czyta się ją dość opornie. Zakończenie nie przynosi żadnych odpowiedzi, natomiast znikąd wprowadzony zostaje nowy wątek, który ma być kontynuowany w potencjalnym tomie trzecim. Ale czy ja będę chciała go przeczytać? Nie sądzę...
Sardegna
Chyba znudziłaby mnie ta książka.
OdpowiedzUsuń