Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 384
Moja ocena : 6/6
"Drzewko szczęścia" Magdaleny Witkiewicz to moja kolejna lektura urlopowa. Jest już swoistą tradycją, że na wakacje zabieram jakąś książkę świąteczną. I nie inaczej było w tym roku, choć powyższa powieść jest taką historią, która rozpoczyna się i kończy w okresie Bożego Narodzenia, to jednak jej akcja toczy się przez cały rok życia bohaterów, więc zupełnie nie trzeba jej traktować, jako książki typowo świątecznej, i można ją czytać w dowolnym momencie roku.
Jest to bardzo fajna historia, która przypomina mi trochę klimatem "Milaczka", czyli debiut pisarski Magdaleny Witkiewicz. Opowieść jest lekka, napisana z humorem, bohaterowie są sympatycznymi postaciami, choć nie bez swoich wad i problemów, rzucają zabawnymi powiedzonkami, a intryga, w jaką zostają wpleceni, jest równie misterna, co szalona, ale w pozytywny sposób.
Historia rozpoczyna się w wigilię, kiedy to główna bohaterka, Kornelia Nicpoń, ponad dziewięćdziesięcioletnia seniorka rodu życzy sobie od swoich krewnych, aby ci odnaleźli jej rodowy herb. Stwierdza bowiem, że nie będzie mogła umrzeć, dopóki nie odnajdzie szlacheckiej korzeni swojej rodziny. Tak naprawdę jednak, staruszce nie zależy na żadnych arystokratycznych tytułach, ma ona bowiem niecny plan, aby te poszukiwania herbu i zajęcie się genealogią rodziny zespoliło jej najbliższych, którzy ostatnimi czasy mocno się od siebie oddalili.
Kornelię otacza rodzina w postaci dwóch córek: Heleny i Jadwigi oraz ich potomków. Helena mieszka wraz ze swoim mężem Henrykiem, jednak od parunastu lat nieustannie myśli o rozwodzie. Mimo iż nie potrafi zabrać się do ogarniania formalności, to cały czas ma poczucie, że nic już jej w życiu nie spotka, a mąż jest, był i będzie nudnym facetem, który niczym ją nie zaskoczy. Helena i Henryk mają syna Konrada, sympatycznego chłopaka, który mimo, iż jest już dobrze po trzydziestce nie znalazł jeszcze kobiety swojego życia. Zamiast tego zmienia partnerki, jak rękawiczki i traktuje te znajomości, jak przygodę na jedną noc.
Druga córka bohaterki, Jadwiga, domatorka, spokojna kobieta wydająca się jednak nie mieć w sobie żadnej energii i własnego zdania. Ona również zdaje się Kornelii nieszczęśliwa i potrzebująca życiowej rewolucji.
Jadwiga i Ryszard są rodzicami Joanny, bizneswoman mocno skupionej na swej pracy, której życie kręci się tylko wokół firmy. Joanna wie, że zdradziła kiedyś Tomasza, żyje więc w nieustannym napięciu, iż ta informacja wyjdzie na jaw, zwłaszcza w kontekście ojcostwa jej dzieci. Tym bardziej, że zbuntowana, nastoletnia córka Zosia ma zupełnie inny charakter, niż jej małomówny brat Marek. Do tego, chłopak wyjeżdża na studia za granicę, co mocno zasmuca Zosię, która bez brata jest pozostawiona właściwie samej sobie, gdyż rodzice nie poświęcają jej za dużo czasu.
Rodzina Joanny generalnie się rozpada, jednak świadoma tej sytuacji jest chyba tylko babcia Kornelia, co daje staruszce dodatkowy impuls do wykreowania intrygi z poszukiwaniem herbu, aby dać swej rodzinie szansę na ratunek.
Seniorka przy pomocy swojego przyjaciela z dzieciństwa, Jana, aktualnie księdza proboszcza w parafii Pogodna pod Warszawą, postanawia nakłonić swoich najbliższych do spełnienia jej ostatniej woli. Wie, że poszukiwania genealogiczne mogą zbliżyć ich do siebie i faktycznie tak się dzieje. Krewni Korneli myślą, że spełniają zachciankę zdziwaczałej staruszki, a tak naprawdę zaczynają ratować przyszłość swojej rodziny, a dla każdego z nich, podróż w przeszłość okaże się budującą wędrówką w przyszłość.
Nie będę przytaczała, co w tej podróży przydarzy się poszczególnym bohaterom i jak to "grzebanie" w przeszłości swoich przodków wpłynie na ich życie, mogę jednak powiedzieć, że będzie zabawnie, ale też wzruszająco i pokrzepiająco, bowiem jest to powieść Magdy Witkiewicz z gatunku tych, które opowiadają o "oczywistych oczywistościach", czyli przypominają o tym, co w życiu jest najważniejsze, a takie historie w wydaniu Magdy lubię najbardziej.
Bardzo podobało mi się "Drzewko szczęścia". Jest to jedna z fajniejszych książek autorki i myślę, że znajdzie się w moim prywatnym zestawieniu top 5 powieści Magdy.
Sardegna