"Farba" i "Kontra" Wojtek Miłoszewski


posted by Sardegna on , , , , , , , ,

3 comments


 Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 448/392
Moja ocena : ?/6

Pamiętacie "Inwazję", alternatywną historię współczesnej Polski, stworzoną przez Wojtka Miłoszewskiego? Powieść będąca pierwszą częścią trylogii, premierę miała w 2017 roku i zrobiła na mnie tak piorunujące wrażenie, że nie byłam w stanie nawet przyznać jej konkretnej oceny. Jakże bowiem ocenić coś, co wydaje się być tak przerażająco realne i straszne, że człowieka aż ciarki przechodzą na samą myśl. W przypadku "Inwazji" nie było mowy o podobaniu się, o stwierdzaniu, czy książka jest fajna, czy niefajna. Alternatywną historię naszego kraju trzeba przetrawić po swojemu, a gwarantuję, że taka "analiza" utrudni czytelnikowi zaśnięcie.

Dość długo czekałam na kontynuację "Inwazji", a jeszcze co gorsza, przegapiłam premierę drugiego tomu, czyli "Farby". Na szczęście udało mi się naprawić swój błąd przy okazji premiery tomu trzeciego - "Kontry", mogłam więc oba tomy zabrać ze sobą na wakacje. Czytając wstęp tego posta, może się wydawać, iż wzięłam je ze sobą tylko po to, żeby się umartwiać, jednak wbrew pozorom urlopowy klimat sprawił, że przeczytałam obie książki w dwa popołudnia, czego na pewno nie udałoby mi się zrobić w zaciszu domowym. Nie powiem, nie była to lekka i łatwa lektura. "Farba" była chyba nawet trudniejsza w odbiorze od "Inwazji" i "Kontry" razem wziętych, a to za sprawą brutalnych opisów wydarzeń rozgrywających się w Polsce, po przejęciu kraju przez Rosjan.

Pod rządami zaborcy, polska ludność musi zacząć sobie radzić w nowej sytuacji. Ludzie próbuję żyć normalnie, jednak jest to niezmiernie trudne, kiedy w kraju dominuje zniewolenie, zniszczenie, ubóstwo, a po ulicach błąka się niezliczona ilość bezdomnych i sierot wojennych. W kraju formuuje się nowe rosyjskie prawo i administracja, powstają szkoły zgodne z polityką zaborcy, kwitnie czarny rynek i nielegalne interesy. Rosyjska władza zaczyna przypominać do złudzenia dawne NKWD, tłumi więc wszelkie przejawy niesubordynacji i buntu wśród Polaków, wspomagając się straszeniem, aresztowaniami i torturami. I to w tak trudnych warunkach toczą się dalsze losy bohaterów "Inwazji"

Michał Barański, który rozdzielił się w czasie zbrojnego ataku na Śląsk, z ciężarną żoną Barbarą i nastoletnią córką Natalią, wraz z małym synkiem, starają się znaleźć dla siebie miejsce w zbombardowanych Katowicach. Wynajmuje on pokój w cudem ocalałej Superjednostce, i pracuje przy odbudowie miasta. Nieoczekiwanie trafia mu się życiowa szansa, dostaje bowiem pracę w nowo utworzonej rosyjskiej szkole (swoją drogą, mającej budynek główny w katowickiej Ikei), jako nauczyciel historii. Jednak praca ta, choć na bardzo dobrych warunkach, ma budować nowe, rosyjskie państwo, a na to Michał absolutnie się nie zgadza. Do tego, mężczyzna wplątuje się przypadkowo w poważny konflikt, ze znaną czytelnikowi z "Inwazji", Danutą Wojnarowicz. Kobieta, choć znalazła sobie świetną niszę, aby w czasie wojny zarabiać krocie na podejrzanym biznesie, na skutek pewnego zbiegu okoliczności ładuje się w kłopoty. Losy Danuty, sprytnej i przedsiębiorczej kobiety, splatają się z losami Michała i część wydarzeń przyjdzie im przeżywać wspólnie. Bohaterowie połączeni dziwną relacją, trafiają do katowickiego getta, czyli autonomicznej dzielnicy skupionej wokół lotniska Muchowiec, rządzącej się własnymi prawami.

Danuta jest jeszcze śledzona przez Zenona Marczaka, przyrodniego brata, który za wszelką cenę chce zemścić się na niej za "prezent", jaki od niej otrzymał podczas ostatniego spotkania. W ogóle Zenon jest bardzo istotną postacią w całej tej trylogii i odgrywa naprawdę wiele ról. Bezkompromisowy, aby osiągnąć swój cel, zdolny jest do każdych poświęceń. Współpracuje z rosyjskimi władzami, zdradza przyjazne mu osoby, zrobi wszystko, aby przetrwać, i jak najwięcej skorzystać dla siebie. 

Ciężarna żona Michała, Barbara z córką Natalią, trafiają natomiast na Syberię. Obie pracują w nieludzkich warunkach i traktowane są, jako gorszy gatunek ludzi. Nieoczekiwanie, kobiety otrzymują pomoc i to z najmniej oczekiwanej strony, jednak ucieczka z miasta zesłania staje się dla nich tylko początkiem kłopotów. 

Roman Gurski, żołnierz walczący przy obronie Katowic, razem z przyjaciółmi z jednostki, ocalałymi z inwazji, udzielają się w FARBIE, czyli tajnej organizacji walczącej z Rosjanami, której działalność rozgrywa się głównie w podziemiu, a ich akcje mają na celu podniesienie morale narodu polskiego i osłabienie władzy. FARBA staje się coraz bardziej popularna i zyskuje poparcie Polaków, jednak głównym jej problemem jest mała ilość ludzi, odpowiednich do zasilenia jej szeregów. Gurski i jego żołnierze są najbardziej zaangażowani w działalność i to oni będą na pierwszym planie, w momencie walki kraju o niepodległość.

Trudno jest mi pokrótce opisać treść "Farby" i "Kontry" bowiem w drugiej i trzeciej części tak wiele się dzieje, jedne wydarzania przechodzą płynnie w kolejne, że przedstawienie fabuły bez spojlerowania jest naprawdę trudne. Każdego z bohaterów dotyka cała gama zdarzeń, zostali oni bowiem wyrzucenie w wir historii i sytuacje, na które w większości nie mają żadnego wpływu. 

Alternatywna historia współczesnej Polski poraża swoją realnością i naprawdę ciężko czyta się o tych wszystkich tragicznych wydarzeniach, które rozgrywają się w bliższych i dalszych zakątkach naszego kraju, w miejscach dobrze znanych. W "Kontrze" znalazłam nawet wzmiankę o moim mieście i jego okolicach, w których rozegrają się akurat ważne dla Zenona i Danuty, wydarzenia. Do tego, dzielnica Katowic, rządzą się swoimi prawami, słynąca z przestępczości najgorszego rodzaju, szerzącej się na światową skalę, znajduje się w najbliższej mi części miasta, praktycznie sąsiadującej z moimi okolicami. Strasznie o tym czytać.

Będąc po lekturze trylogii mogę stwierdzić, że w całej dramaturgii i brutalności tej historii (a zupełnie nie zauważyłam tego, czytając "Inwazję"), jest nutka czarnego, inteligentnego humoru. Ten element sprawia, że powieści, które jednak są wojennym s-f, a nie z gatunku historycznych, nie trzeba traktować w sposób mocno patetyczny i poważny. Sama chyba po pierwszym tomie trochę poddałam się tej powadze tematu, zamiast podejść do historii bardziej na luzie. Uważam, że Wojtek Miłoszewski stworzył naprawdę świetną sensacyjną historię, która może trafić w gusta zarówno miłośników s-f, jak i powieści wojennych, ale także tych, którzy lubią niebanalne, choć nie powiem, mocno przerażające, realistyczne historie alternatywne.

Sardegna

PRZEDPREMIEROWO "Gałęziste" Artur Urbanowicz


posted by Sardegna on , , , , , ,

11 comments


 Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 450
Moja ocena : 6/6

"Inkub" już mi to zwiastował, ale dopiero lektura "Gałęzistego" oficjalnie potwierdziła, że pan Artur Urbanowicz ma we mnie wierną fankę i przeczytam wszystko, co tylko napisze. Wyjątkowo pasują mi powieści Autora, podoba mi się niespotykana zdolność snucia opowieści w tak klimatyczny sposób,  że czytelnik ma wrażenie, iż opisywane wydarzenia miały miejsce naprawdę, tuż obok nas. Jest mrocznie, niepokojąco i strasznie. A to wszystko bez rozlewu kropli krwi. Brr...  

Mam zamiar polecać powieści Autora znajomym, co zresztą już zrobiłam przy okazji "Inkuba", usłyszawszy potem od koleżanki, że mam jej natychmiast polecić coś nowego, bo ona nie umie znaleźć sobie miejsca po zakończeniu lektury i nie wie, jak żyć. Wrażenia bezcenne!

"Inkub" jest dla mnie bezsprzecznie książką roku 2019. "Gałęzistemu" może nie udało się zrzucić faworyta z pierwszego miejsca, ale jest to równie intrygująca i przerażająca historia, która znajdzie się na całkiem wysokim miejscu w moim prywatnym zestawieniu. Powieść miała swoją premierę w 2015 roku, natomiast już za miesiąc, w listopadzie nastąpi wznowienie książki w Wydawnictwie Vesper, której tekst został poprawiony, zredagowany, a nawet w niektórych fragmentach napisany od nowa. Nie mam pojęcia, jak aktualna treść "Gałęzistego" ma się do pierwowzoru, bowiem wtedy książki nie czytałam, mogę za to ocenić historię na świeżo i pokrótce przedstawić argumenty, które mogłyby zachęcić Was do sięgnięcia po tę powieść.

Tak, jak pisałam powyżej, Artur Urbanowicz zarówno w "Inkubie", jak i w tej historii bazuje na klimacie i formie niepokoju, wynikającej z naturalnego strachu czytelnika przed przerażającymi i nadprzyrodzonymi wydarzeniami, mogącymi dziać się praktycznie tuż obok. Niepokój przy lekturze "Gałęzistego" jest bardziej związany z naturą, ze strachem człowieka przed ciemnością, zagubieniem w lesie, ze zmierzeniem się z nieznaną siłą, która w nim drzemie. Dobrze się złożyło, że nie czytam tej powieści podczas urlopu, wtedy sporo czasu spędzałam na łonie natury i w lesie. Dostałabym chyba zawału na wspomnienie o tej książce. Na szczęście czytanie "Gałęzistego" w zaciszu domowym daje choć namiastkę poczucia bezpieczeństwa i spokoju, którego na pewno nie miałabym w czasie wakacji, w samym sercu kaszubskich lasów.

Para bohaterów, dwudziestolatkowie Tomasz i Karolina, wyruszają na parodniowy urlop na Suwalszczyznę. Planują zatrzymać się w jednej z malowniczych wiosek i zwiedzić region, który był im do tej pory zupełnie obcy. Krótkie wakacje mają pomóc młodym w kryzysie, który ostatnio dotknął ich związek. Różnią się bowiem mocno charakterologicznie, mają inne spojrzenie na świat, inne wartości, stąd też często dochodzi pomiędzy nimi do kłótni i wzajemnych pretensji. Karolina jest taką dobrą duszą, poczciwą, bardzo mocno wierzącą, religijną, o twardych zasadach, których nie łamie nawet dla ukochanego. Tomek jest jej typowym przeciwieństwem. Zbuntowany lekkoduch, ateista nie wierzący w Boga, ani w żadną inną Siłę, często spiera się z Karoliną na wszelkie życiowe tematy. Skłócony jest nawet sam ze sobą, choruje bowiem na cukrzycę, ale jakoś specjalnie nie stara się zapanować nad chorobą, która często przyjmuje nad nim kontrolę, a jej skutki prowadzą do bardzo groźnych konsekwencji. Z chorobowych "opresji" wybawia go zazwyczaj Karolina, która opanowała już do perfekcji ratowanie swojego chłopaka z różnych niebezpiecznych sytuacji.

Młodzi wyruszają więc na zwiedzanie malowniczego rejonu Suwalszczyzny i początkowo nic nie zwiastuje dramatycznych wydarzeń, i tego, co przydarzy się im się potem.Trafiają pod dach miłej rodziny Prusów, reprezentowanej przez sympatyczną wnuczkę gospodarzy, Natalię, otoczenie wydaje się być urokliwe, a miejsce i czas idealne do naprawiania relacji w związku. 

Coś jednak zaczyna się wokół młodych dziać. Kiedy idą na spacer do pobliskiego lasu, zaczyna gonić ich dziwne zwierzę, wieczorem umiera dziadek gospodarzy, dom staje się mroczny i niepokojący, bohaterów zaczynają nawiedzać dziwne sny, a także wizje, które nie wiadomo, czy są bardziej prawdą, czy wytworem wyobraźni. Ani Karolina, ani Tomek nie mają pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, próbują jakoś normalnie spędzić urlop, jednak na ich drodze pojawia się coraz więcej przeszkód. Do tego dochodzą kłótnie i wytykanie sobie błędów, które zamiast prowadzić do naprawy relacji, powodują coraz więcej napięcia. Młodzi miotają się pomiędzy tymi dziwnymi sytuacjami, które ich dotykają, ale zamiast opuścić przeklęte miejsce, nie mogą się od niego uwolnić. Ich walka wewnętrzna, a także walka ze sobą nawzajem, staje się nierówną bitwą z otaczającą ich naturą. Bowiem sekret ich niepokojących myśli i czynów wydaje się tkwić w sercu, otaczającego wioskę, lasu. Coś czyha na obcych, którzy zabłądzili w rejony Suwalszczyzny, i chce ich w jakiś sposób skrzywdzić.

To tajemnica ukrywająca się w lesie, niezidentyfikowana groza, wydarzenia rozgrywające się na granicy jawy i snu robią klimat tej książki. Sekret tkwi w szczegółach, niedomówieniach, a strach czai się tuż obok, będąc namacalnie na wyciągnięcie ręki.

Poza tym, że "Gałęziste" jest historią z pogranicza horroru i thrillera psychologicznego i ma za zadanie wzbudzić w czytelniku niepokój, to równie mocno kusi pięknymi opisami Suwalszczyzny i jej okolic. Miałam kiedyś okazję zwiedzić tamten rejon, kiedy zrobiliśmy sobie z mężem tygodniową objazdówkę. Jadąc bez zupełnego planu, nogowaliśmy w przypadkowych miejscach. Jak dobrze, że nie znałam wtedy "Gałęzistego". Umarłabym ze strachu!

Na koniec wspomnę jeszcze, że powieść mocno nasycona jest rozważaniami filozoficznymi i religijnymi , bowiem bohaterowie dość sporo poświęcają tej tematyce. Dla mnie jest tego może nieco za dużo, wolałam skupić się raczej na zagadce kryjącej się w lesie, niż na "duchowej" warstwie tej powieści, ale rozumiem celowość takich fragmentów i akceptuję je, jako ważną część fabuły. Podobało mi się zakończenie, ciekawe, nietypowe i kolejny raz już pokazujące, że Artur Urbanowicz potrafi zaskakiwać, a także, że jest to Autor polskiej sceny horroru, z którym na pewno trzeba się liczyć.


Sardegna

Trójka e-pik - październik 2019. Podsumowanie września


posted by Sardegna on

59 comments

1 października nie rozpieszcza nas weekendem tak, jak zrobił to wrzesień, także nie obijamy się, tylko działamy! Przed nami dość długi miesiąc, mam nadzieję, że kategorie się Wam spodobają i zainspirują do ciekawych lektur. Co do września, w wyzwaniu Trójka e-pik wzięło udział 26 uczestniczek, z czego 17 osób zrealizowało całość, 5 osób - 2/3 wyzwania, natomiast 4 uczestniczki ukończyły 1/3. Jako pierwsze w tym miesiącu zabawę ukończyły BożenaEs, Maria Aneta Juszczak i Iwona, kolejno 6, 13 i 15 września.
    Bożena Es -"Tu mieszka miłość"
    Maria Aneta Juszczak - nie prowadzi bloga
    • o emocjach w tytule -"Nienawiść" Stanisław Srokowski
    • dziennik/pamiętnik - "Dzienniki z podróży do Rosji" Steinbeck John
    • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) -"Nóż" Jo Nesbo
    iwona w - nie prowadzi bloga
    Tuż za podium ustawiły się:

    • o emocjach w tytule - "Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak" Jacek Hugo-Bader
    • dziennik/pamiętnik -"No i na co ci te góry" Anna Lichota
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) -  "Latarnik" Camilla Lackberg
    Karolina Sosnowska - Tanayah czyta
    • o emocjach w tytule - Jonas Gardell "Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek. Miłość"
    • dziennik/pamiętnik -Samir "Zapiski z Rakki. Ucieczka z Państwa Islamskiego"
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Katarzyna Puzyńska "Łaskun", Carl Frode Tiller "Początek"
    Maryla Lentowicz - nie prowadzi bloga
    • o emocjach w tytule -Rebecca Solnit "Nadzieja w mroku"
    • dziennik/pamiętnik - Jacek Dehnel "Dziennik roku chrystusowego"
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Robin Cook "Pandemia"
    Kasia - Przekładaniec kulturalny
    • o emocjach w tytule - "Wzburzenie" Philip Roth
    • dziennik/pamiętnik -"Dziennik Anne Frank. Powieść graficzna" Ari Folman , David Polonsky, "Dziennik czasu okupacji" - Raja Shehadeh, "Pozdrowienia z Serbii. Dziennik komiksowy z czasów konfliktu w Serbii" - Aleksander Zograf
    • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Gracz" Fiodor Dostojewski, "Powolność" Milan Kundera, "Farma" Joanne Ramos
    Urszula Zimoląg - nie prowadzi bloga
    • o emocjach w tytule - "Molekuły emocji" Janusz L. Wiśniewski
    • dziennik/pamiętnik - "Kroniki beskidzkie i światowe" Andrzej Stasiuk
    • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Kirke" Madeline Miller
    Agnesto - Agnestariusz
    • o emocjach w tytule - "Zazdrośnice" E. - E. Schmitt
    • dziennik/pamiętnik - "Pamiętnik Czarnego Noska" J. Porazińska
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Rana" W. Chmielarz
    Els81 -nie prowadzi bloga
    • o emocjach w tytule - "Kosztowna miłość" Ramona Fransson
    • dziennik/pamiętnik -"The Diary of a Bookseller" ("Pamiętnik księgarza") Shaun Bythell
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Łaska" Anna Kańtoch
    El - Inny czas
    • o emocjach w tytule - Konrad Frejdlich, Wojciech Fiwek "Jeśli serce masz bijące"
    • dziennik/pamiętnik - Józef Ignacy Kraszewski "Dziennik Serafiny"
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Marta Kisiel "Dożywocie"
    Natanna -Moje zaczytanie
    • o emocjach w tytule - "Szczęśliwi z Wyspy Rozpaczy" - Herve Bazin
    • dziennik/pamiętnik - Katia Mann "Moje nienapisane wspomnienia"
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Linda Holeman "Ptaszyna"
    Anutek - Królowa Matka i Banda Czworga
    • o emocjach w tytule - Amy Tan "Klub radości i szczęścia"
    • dziennik/pamiętnik -Joanna Fabicka "Szalone życie Rudolfa"
    • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Antonia Michaelis "Baśniarz"
     Olape - nie prowadzi bloga
    • o emocjach w tytule - Joanna Chmielewska "Ślepe szczęście"
    • dziennik/pamiętnik -Edmund i Juliusz de Goncourt "Dziennik"
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Alain Robbe-Grillet "Żaluzja"
    matka wkurzająca - Nie wieje nam nudą
    • o emocjach w tytule - Francesc Miralles "Miłość przez małe m"
    • dziennik/pamiętnik - Jan Michael "Pamiętnik Amazonki"
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Paulina Świst "Karuzela", Jerry B. Jenkins "Pergaminy"
    monweg - Zwyczajnie i szaro?
    Mięta - Zapiski poplątane
    • o emocjach w tytule -  "Festiwal radości" - Mary i Carol Higgins Clark 
    • dziennik/pamiętnik-"Fikołki na trzepaku"-Małgorzata Kalicińska
    • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Grota" Teresa Medeiros

    2/3 przeczytały:
     
    Małgorzata Nowak - nie prowadzi bloga
    • o emocjach w tytule ---
    • dziennik/pamiętnik - "Dziennik" Anne Frank
    •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Szeptacz" Alex North
      Agnieszka - Dowolnik
      • o emocjach w tytule ---
      • dziennik/pamiętnik -"Zdobycie bieguna południowego" Roald Amundsen.
      • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Behemot" Peter Watts
       Aine -  Czytanie przy kominku
      • o emocjach w tytule ---
      • dziennik/pamiętnik - "Mariola, moje krople!" Małgorzata Gutowska - Adamczyk
      • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Jakub Małecki "Rdza"
      Oszka -  nie prowadzi bloga
      • o emocjach w tytule - Barbara Demick "Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej"
      • dziennik/pamiętnik ---
      • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - Madeline Miller "Kirke"
      Monika - Prowincjonalna nauczycielka
      • o emocjach w tytule -"(Nie)miłość" Natasza Socha
      • dziennik/pamiętnik ---
      • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Susza" Jane Harper
      W 1/3 zadanie wypełniły:
      Magda - Maniaczytania
      • o emocjach w tytule - "Narodziny gniewu" (Zemsta i przebaczenie tom 1) Joanna Jax
      Magdalena Rzska - nie prowadzi bloga
      •  książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Rana" Wojciech Chmielarz
      makomt - Książki wokół mnie
      • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) -"Jaga" Katarzyna Berenika Miszczuk
      Viv - Krakowskie czytanie
      • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) -"Syrenka" Camilla Lackberg

      Na moje wyzwanie złożyły się:
      • o emocjach w tytule -"Złość piękności szkodzi" Joanna Szarańska
      • dziennik/pamiętnik - "Każdemu jego Everest" Mirosław "Falco" Dąsal
      • książka, której tytułem jest tylko jedno słowo  (bez podtytułu) - "Antolka" Magdalena Kordel
      Zaległości z poprzednich miesięcy nadrobiła:

      Mięta - Zapiski poplątane
      makomt - Książki wokół mnie
      •  List do Ciebie- "Jeszcze się kiedyś spotkamy" Magdalena Witkiewicz
      monweg - Zwyczajnie i szaro?
      • z polityką za pan brat - "Sympatyk" - Viet Thanh Nguyen
      • książka napisana w oryginale w nietypowym języku (nie po polsku, niemiecku, angielsku, francusku, rosyjsku) - "Cztery drogi "- Tommi Kinnunen (fiński)
      Zapraszam do październikowej Trójki e-pik:

      Cel:

      Celem wyzwania będzie zapoznanie się z nieznanymi lub omijanymi przez nas szerokim łukiem, gatunkami powieści.

      Zasady:

      *  wyzwanie trwa miesiąc kalendarzowy
      *  w zabawie wziąć udział może każdy bloger oraz każda osoba nie posiadająca bloga, która ma ochotę przyłączyć się do zabawy. Przyłączyć się można w dowolnym momencie
      *  wyzwanie będzie polegało na przeczytaniu trzech książek z trzech wybranych gatunków.
      dwa z tych gatunków zostaną zaproponowane przeze mnie, wybór trzeciego będzie zależał od Was
      *  w pierwszym tygodniu miesiąca umieszczę post, pod którym będziecie mogli zaproponować dowolne gatunki czy kategorie lektur. O wyborze zadecyduje ankieta.
      *  wybór książki, kwalifikującej się do podanego gatunku, jest zupełnie dowolny i zależeć będzie tylko od Was
      * osoby posiadające bloga, po napisaniu opinii, na temat wybranej książki, proszone są o wpisanie informacji, że książka została przeczytana w ramach wyzwania "Trójka e-pik" i podanie linka do TEGO posta.
      *  w podsumowaniu, które nastąpi pod koniec miesiąca wystarczy, aby osoby które wzięły udział w wyzwaniu, w komentarzach pod postem tematycznym, podały trzy linki do swoich opinii.
      * miło będzie, jeśli podlinkujecie poniższy plakat moim blogiem, jako organizatorem wyzwania

      ***

      Moje propozycje na październik 2019 to:

      imienniczka (autorka/główna bohaterka o takim samym imieniu, jak moje)
      tajemnica/zagadka w tytule
      tytuł zawierający "nie" (nie tylko jako zaprzeczenie, ale też cząstka wyrazu)



      I jak Wam się podobają kategorie października? Imienniczka może być fajną opcją, mam nadzieję, że dziewczyny o rzadkich imionach dają radę. Zagadka i tajemnica w tytule to ukłon w stronę osób, które zagadywały mnie ostatnio o kryminały, myślę jednak, że spokojnie można do tej kategorii dopasować przygodówkę, a nawet powieść młodzieżową. Tytuł zawierający "nie" to Wasz wybór, również ciekawa opcja. Jeszcze nie mam na nią pomysłu, ale myślę, że coś się urodzi. TUTAJ znajduje się nasza Trójkowa grupa na FB, do które można się w każdej chwili zapisać i bawić z nami, dyskutować i dzielić postępami w realizacji wyzwania. Proszę o podmienienie banera na aktualny i zapraszania znajomych. Zachęcam do zgłaszania się w komentarzach, nie trzeba mieć bloga, nie trzeba pisać notek na temat przeczytanych książek. Tutaj liczy się tylko dobra zabawa!
      Sardegna

      Blogowe podsumowanie miesiąca - wrzesień


      posted by Sardegna on

      10 comments

      Choć wrzesień to paradoksalnie dla mnie jeden z najtrudniejszych momentów w roku (początek roku szkolnego, poukładanie obowiązków własnych, spraw szkolnych dzieci) to równocześnie jest to czas kiedy mam najwięcej energii do działania. Energia ta wyczerpuje się tak w okolicach października/listopada, ale na razie nie martwię się na zapas. Póki mam chęć do pracy, realizowania nowych wyzwań to muszę z tego korzystać! Dość sporo się u mnie dzieje, ale głównie w życiu zawodowym. Jeśli chodzi o strefę blogowo internetową, we wrześniu było mnie trochę mniej, ale dzięki opcji planowania postów, życie w Książkach Sardegny toczy się utartym rytmem.

       Lista lektur:

      Jeśli chodzi o lektury wrześniowe, nie było ich zbyt wiele, bo 6, ale i tak uważam, że w zaistniałych warunkach to całkiem niezły wynik. Najważniejsze, że udało mi się przeczytać komplet z wrześniowej Trójki e-pik:



      1. "Antolka" Magdalena Kordel - 6
      2. "Złość piękności szkodzi" Joanna Szarańska - 5
      3. "Wszystkie ulice bogów" Miuosh w rozmowie z Arkadiuszem Gruszczyńskim - 6
      4. "Gałęziste" Artur Urbanowicz - 5
      5. "Wielka księga Klary" Marcin Wicha - 5
      6. "Horologium" Ariadna Piepiórka - 5



       Imprezy kulturalne: 

      O wymianie książkowej, która odbyła się 14 września w centrum Śląska, przy okazji Festiwalu Organizacji Pozarządowych, pisałam już w TYM poście, nie będę więc rozpisywać się zbytnio na jego temat. Powtórzę tylko, że świetna miejscówka, przestronny, narożny namiot, umożliwiły nam sprawną wymianę, która cieszyła się naprawdę rekordową frekwencją. Udało mi się także wymienić kilka fajnych książek, widniejących poniżej ("A ja żem jej powiedziała" Kasi Nosowskiej, autobiografię Kuby Wojewódzkiego, "Małżeństwo we troje" Schmitta oraz "Zabójcza falę" Prestona i Childa).



       Nowości:


      "Światło gwiazd" Krystyna Mirek 
      "A ja żem jej powiedziała" Katarzyna Nosowska
      "Wszystkie ulice bogów" Miuosh w rozmowie z Arkadiuszem Gruszczyńskim
      "Narzeczona z getta" Sabina Waszut
      "Światło między oceanami" M.L. Stedman  
      "Małżeństwo we troje" Eric Emanuel Schmitt 
      "Zabójcza fala" Douglas Preston i Lincoln Child
      "Wszystko za Everest" Jon Krakauer
      "Nieautoryzowana autobiografia" Kuba Wojewódzki
      "Stuhrowie. Historie rodzinne" Jerzy Stuhr
      "Kawa z kardamonem" Joanna Jagiełło
      "Best Seler i tajemnica rodu Kokosów" Mikołaj Marcela
      "Zwiadowcy. Ziemia skuta lodem" John Flanagan
      "Zwiadowcy. Płonący most" John Flanagan
      "Zagadka zbuntowanego robota" Marta Guzowska
      "Czarna Wołga. Tajemnica z przeszłości"  Dorota Suwalska


        Serialowo:

      We wrześniu pozaczynam kilka nowych serialowych sezonów, ale właściwie żadnego, poza wymienionym tutaj Californication, nie udało mi się ukończyć. Jestem więc w połowie 1 sezonu "Przyjaciół" oraz 3 odcinku ostatniego, 7 sezonu "Orange is the new black", zaczęłam też "Jak poznałem waszą matkę", ale jakoś na razie nie iskrzy.

      Udało mi się za to obejrzeć 2 sezony "Californication", czyli przygód Hanka Moody'ego niespełnionego pisarza, który cierpiąc na niemoc twórczą szuka rozwiązania swoich problemów w alkoholu, używkach i przede wszystkim przelotnych romansach. Hankowi nie układa się też życie prywatne, kobieta, którą kocha, matka jego nastoletniej córki, planuje związać się z innym mężczyzną. Hank miota się pomiędzy przeróżnymi flirtami, często mającymi swój finał w łóżku, ale żadna kobieta nie jest w stanie zastąpić mu Karen. 

      Serial jest dość specyficzny, sporo w nim scen seksu, czarnego humoru, przemocy i narkotyków, i na pewno nie będzie podobał się wszystkim. Trzeba jednak przyznać, że bezczelny Hank Moody, którego gra rewelacyjny (i mega przystojny) David Duchovny ma w sobie pewien urok, i naprawdę nie dziwi fakt, że aż tyle kobiet mu ulega. 

       Filmowo:

      W tym miesiącu sprawdziła się moja stała zasada, że im więcej mam obowiązków, tym pracuję bardziej efektywniej. We wrześniu udało mi się obejrzeć aż 7 filmów, z czego 6 na Netflixie i 1 w telewizji publicznej:

       [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]

      1. "Zemsta" reż. Andrzej Wajda - tak, tak, dobrze widzicie. Skusiłam się na "Zemstę", ale co lepsze, to w tej wersji widziałam ją naprawdę pierwszy raz w życiu! We wrześniu, po 22 latach przerwy miałam okazję przeczytać tekst Fredry ponownie i nie dość, że odkryłam go zupełnie na nowo, to jeszcze doceniłam adaptację zdecydowanie bardziej, niż zrobiłabym to w czasach szkolnych. "Zemsta" po latach naprawdę lepiej smakuje!

      2. "Jumanji: Przygoda w dżungli" reż. Jake Kasdan - kontynuacja kultowego filmu z 1995 roku, opierająca się na podobnej fabule - wkroczenia bohaterów w świat gry, z którego nie mogą się wydostać, aż do momentu, kiedy wszystkie jej wątki zostaną zakończone. W tej części czwórka nastolatków zostaje wciągnięta do komputerowej wersji gry, a na miejscu spotyka chłopaka uwięzionego w uniwersum Jumanji od 20 lat. Bohaterowie muszą wykonać bezbłędnie wszystkie zadania, aby wrócić do rzeczywistości, co gorsza jednak, w grze występują oni w postaci avatarów, które zupełnie nie pomagają im w wykonaniu misji.

      3. "7 rzeczy, których nie wiecie o mężczyznach" reż. Kinga Lewińska - polska produkcja, którą można obejrzeć na Netfixie. Skusiłam się na nią zakładając, że jest to zabawna komedia pomyłek. W rzeczywistości jednak to dość refleksyjna obyczajówka, pokazująca codzienne problemy pewnej grupy ludzi. Ich losy wzajemnie się przenikają, a kłopoty, z którymi muszą się zmagać, bliskie są każdemu widzowi.

       
       [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]

      4. "Planeta singli 3" reż. Sam Akina - kontynuacja kinowego hitu naprawdę daje radę. Ania (Agnieszka Więdłocha) i Tomek (Maciej Stuhr) na tyle rozwinęli swój związek, że postanowili przypieczętować go ślubem. Przygotowania do uroczystości i hucznego wesela trwają w najlepsze, cała impreza ma bowiem odbyć się w rodzinnej wsi Tomka, do czasu, kiedy w akcję zaczyna włączać się ojciec pana młodego. Katastrofa wisi w powietrzu, czy w takich warunkach uczucie bohaterów ma szansę przetrwać? 

      5. "Dama za burtą" reż. Garry Marshall - film ten obejrzałam przez zupełny przypadek, właściwie za namową Młodego, który stwierdził, że chce oglądać ten "film o śmiesznej pani, która wypadła z łodzi". Niesamowite, że produkcja z 1987 roku rozśmieszyła 9 latka i przy okazji mnie, bo stwierdziłam, że też się skuszę. Zarozumiała milionerka na skutek nieszczęśliwego wypadku wypada za burtę swojego luksusowego jachtu, w wyniku czego traci pamięć. Jako że nie jest zbytnio lubiana przez swoich współpracowników, nie tęskni za nią nawet jej własny mąż, ze szpitala odbiera ją facet, którego parę dni wcześniej upokorzyła. Cieśla Dean (Kurt Russell) widząc w swym "żarcie" szansę na wyrównanie rachunków, wmawia Joannie, że jest jego żoną i matką 4 rozbrykanych synów. 


       [zdjęcia okładek pochodzą ze strony Filmweb]

      6. "Pod mroczną górą" reż. Nick Szostakiwskyj - film obejrzany na Netlixie, zapowiadał się rewelacyjnie, mrocznie i trochę strasznie, jednak okazał się tak wyjątkowo nudny, że ledwo co dobrnęłam do końca. Grupa archeologów pracując gdzieś w północnej Kanadzie odkrywa głaz z tajemniczymi napisami. Odkrycie to uwalnia pradawną siłę/wirusa, który miesza naukowcom w głowach i sprawia, że zaczynają atakować się wzajemnie oraz widzieć rzeczy, które balansują na granicy snu i jawy. Nie polecam. Jedna wielka nuda.

      7.  "Mumia" reż. Alex Kurtzman - kolejna odsłona kultowej "Mumii" wypada całkiem w porządku, głównie za sprawą Toma Cruise'a, w roli głównej, ale też kilku naprawdę fajnych, efektownych momentów, zwłaszcza na początku filmu. Nie jest to przygodówka w stylu Indiany Jonesa, jak to miało miejsce wcześniej, przypomina raczej film grozy, ale to akurat nie jest zarzut z mojej strony. Ogólnie mówiąc, ciekawa wersja, na wieczór w sam raz.

        Muzycznie:

      Wrzesień to czas, kiedy w telewizji startują muzyczne programy talent show. Nie jestem akurat wielką fanką takich produkcji, ale moje dzieci chętnie je oglądają, więc siłą rzeczy i ja coś nieco z nich uszczknę. I to właśnie przy okazji jednego z występów usłyszałam ten oto kawałek. Zupełnie mi nieznany, okazał się cudowną kompozycją. Krzysztof Zalewski i "Miłość, miłość". Znacie?
       


      Drugim kawałkiem, który towarzyszył mi we wrześniu była "Piąta Strona Świata" Miuosha i Jana "Kyksa" Skrzeka. Cudowny, mocno "mój" utwór, pokazujący, jak bardzo można być przywiązanym do swojej lokalnej ojczyzny. O mój Śląsku! Po prostu kocham!



      A jak Wam minął wrzesień?

        Sardegna

      "Milaczek", "Panny roztropne" Magdalena Witkiewicz


      posted by Sardegna on , , , , , , ,

      4 comments

      Dzisiejszy wpis będzie dość obszerny, mam bowiem na tapecie cztery powieści: "Milaczka", "Panny roztropne", "Szczęście pachnące wanilią", "Nie ma, jaku mamy", czyli wszystkie tomy serii "Dobre myśli" autorstwa Magdy Witkiewicz.

      Seria miała swój początek w roku 2008, kiedy nie zapowiadała się nawet na to, aby być częścią czegoś większego, bo właśnie wtedy premierę miał "Milaczek", zabawna, kobieca opowieść o szukającej miłości Milence. Debiut pisarski Magdaleny Witkiewicz, napisany został w takim momencie, kiedy Autorka pracowała na w zupełnie innej branży i była świeżo upieczoną mamą, wtedy nawet nie marzyła o tym, żeby zostać pisarką na pełen etat, a pisanie było dla niej tylko odskocznią i miłym hobby. Kiedy "Milaczek" został wydany i ujrzał światło dzienne, trafił w gusta czytelniczek w całej Polsce. Dwa lata później powstała kontynuacja przygód charakternej bohaterki, czyli "Panny roztropne", a w 2014 dalsze jej losy w "Szczęściu pachnącym wanilią". Natomiast na dziesięciolecie pracy twórczej, Magdalena Witkiewicz napisała "Nie ma, jak u mamy", czyli czwarty tom perypetii Milaczka i jej przyjaciół. Tak oto, w sposób trochę niezamierzony, powstała seria "Dobre myśli", a wznowienia doczekały się pięknych, spójnych okładek, podobnych do najnowszych wydań.

      Moja przygoda z tą serią była nieco skomplikowana, bowiem były to chyba jedyne książki Magdy, których do tej pory nie czytałam. Wszystko za sprawą faktu, iż brakowało mi tomu drugiego. Na szczęście z pomocą przyszła katowicka księgarnia Tak Czytam i współpraca, w ramach której udało mi się skompletować całość. Stwierdziłam też, że nie będzie lepszego momentu na jej przeczytanie, niż urlop. Zabrałam więc wszystkie cztery tomy ze sobą na wakacje i pochłonęłam w parę chwil.

      Wszystkie cztery części są lekkie, łatwe, przyjemne, naprawdę bawią i świetnie się je czyta. Utrzymane są w podobnym klimacie i oscylują wokół przygód tytułowego Milaczka, czyli Mileny, jednak każda z nich niesie osobną historię. Najbliżej siebie są dwa pierwsze tomy, "Panny roztropne" są bowiem ścisłą kontynuacją perypetii Mileny i jej bliskich, i to na tych dwóch tomach skupiać będzie się mój dzisiejszy wpis. 

       
      Wydawnictwo: Filia
      Liczba stron: 264
      Moja ocena : 6/6

      25 letnia Milena jest kobietą wiecznie szukającą miłości. Przypomina trochę Bridget Jones, ciągle szuka faceta idealnego, walczy z nadprogramowymi kilogramami i niedoskonałościami swojego ciała, ciągle uczy się akceptacji samej siebie. Milaczek, bo tak bohaterka jest nazywana przez najbliższych, ma wielkie wsparcie w swojej cioci, sześćdziesięcioparoletniej Zofii Kruk, która sama w sobie jest postacią mocno nietuzinkową. Żadna z niej wiekowa i stateczna starsza pani, wręcz przeciwnie, lubi określać się mianem oryginalnej i ekscentrycznej kobiety dojrzałej. Zofia, jako że jest dość majętna, a to wszystko za sprawą świętej pamięci męża, uwielbia rozpieszczać siebie, ale też przy okazji Milenę, córkę swej siostry. Wspiera dziewczynę nie tylko materialnie, ale przede wszystkim mentalnie, pozwalając sobie na delikatne przejmowanie kontroli nad życiem siostrzenicy. Ale wszystko oczywiście w dobrej wierze!  

      Zofia postanawia pomóc Milenie znaleźć miłość swojego życia, ocenia, że najlepszym kandydatem do tego wydaje się być jej dentysta, mężczyzna stateczny, poukładany i przystojny. Wprawdzie starszy od Milaczka o 10 lat, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami! 

      I tak Milena zaczyna spotykać się z Mariuszem, z którym, o dziwo, całkiem dobrze się dogaduje, ale czy to na pewno on jest mężczyzną jej życia? Milaczkowi, jak to w życiu, przyjdzie zmierzyć się z różnymi dylematami, z którymi, oprócz cioci Zofii, pomoże jej się uporać Bachor, czyli siedmioletnia Zuzanna o twarzy i włosach aniołka, jednak charakterze prawdziwej diablicy, córka sąsiada z parteru. 

      "Milaczek", choć jest debiutem Autorki, podobał mi się najbardziej z wszystkich czterech części. Jest to zabawna, świeża historia, która ujęła mnie, w żaden sposób nie wymuszonym, ani nadętym, inteligentnym humorem. Naprawdę bardzo podoba mi się taka odsłona Magdy Witkiewicz, w której wyraźnie widać entuzjazm i energię pisarza - debiutanta.

      Wydawnictwo: Filia
      Liczba stron: 264
      Moja ocena : 5/6

      "Panny roztropne" to ścisła kontynuacja "Milaczka", która rozpoczyna się praktycznie w momencie jego zakończenia, stąd też raczej nie polecam czytać tej powieści odrębnie. Milena, po kolejnym zawodzie miłosnym, nadal szuka miłości, ale tym razem zdaje sobie sprawę, że to długo poszukiwane uczucie i prawdziwa miłość może znajdować się bardzo blisko, praktycznie tuż za rogiem (a właściwie piętrem). 

      Milena zaczyna spotykać się z Jackiem, sąsiadem z parteru, a co za tym idzie, Zuza - Bachor zaczyna czynnie uczestniczyć w życiu swego ojca i jego dziewczyny. Na szczęście Zuzanna uwielbia miłą sąsiadkę z góry, stąd też przy pomocy swej najlepszej przyjaciółki Zofii i jej nowego męża Stasia, stara się jeszcze bardziej zeswatać tych dwojga, aby przypadkiem nie przyszło im na myśl rozstanie. 

      W tym tomie autorska wychodzi już trochę poza historię Mileny, dodając nowy wątek w postaci tajemniczej sąsiadki, gimnastyczki Aleksandry. Wprowadzając się na osiedle, Ola wnosi w uporządkowane życie sąsiadów nutkę ciekawości, ale też niepokoju. Co ukrywa przed światem piękna i wysportowana kobieta? 
        
      Jeśli chodzi o moje wrażenia z lektury, "Panny roztropne" podobały mi się nieco mniej, niż "Milaczek". Historia jest mniej zabawna, choć utrzymana w bardzo podobnym klimacie. Zofia Kruk nadal rządzi, a kiedy jej znajomość z Bachorem przekształca się w prawdziwą przyjaźń, drżyjcie narody! 

      Serię "Dobre myśli" można właściwie zakończyć w tym momencie. Oba tomy kończą bowiem pewien rozdział w życiu bohaterki, stąd też nie ma obowiązku czytać dalej. Oczywiście "Szczęście pachnące wanilią" i "Nie ma, jak u mamy" to kontynuacja losów Mileny, ale czytamy o nich niejako w tle. To inne postacie wychodzą na pierwszy plan nowych historii, dlatego trzeci i czwarty tom serii można czytać niezależnie od innych.


      Książki można zakupić w świetnej cenie w księgarni TakCzytam.


      Sardegna

      Co będziemy czytać w październikowej Trójce e-pik?


      posted by Sardegna on

      16 comments

      W wrześniu z lekkim opóźnieniem, ale musicie mi wybaczyć - początek roku szkolnego. W każdym razie zapraszam do zdecydowania, jak wyglądać ma trzecia kategoria październikowej Trójki e-pik. Tradycyjnie w komentarzach poniżej, a także w naszej grupie Trójkowej pod TYM linkiem możecie proponować swoje opcje.  

      Przypominam, że nie powtarzamy opcji, które już wcześniej był wykorzystane (dla pewności TUTAJ znajdziecie zestawienie wszystkich Trójkowych kategorii, jakie do tej pory się pojawiły). Biorę pod uwagę pierwszych 10 kategorii, a później w ankiecie na blogu i w grupie na Facebooku będziecie mogli wybrać swojego faworyta. Przypominam, że każdy uczestnik może oddać maksymalnie 3 głosy. Zapraszam do zabawy i proponowania swoich kategorii.

       ***
      AKTUALIZACJA

      Poniżej znajduje się 10 propozycji do trzeciej kategorii październikowej Trójki e-pik. Głosować można w komentarzach, wybierając 3 dowolne opcje. jeśli ktoś zagłosował na FB nie musi tego robić tutaj, i odwrotnie. Miłej zabawy!

      1. Powieść graficzna
      2. Tytuł zawierający "nie" ( nie tylko jako zaprzeczenie, ale też cząstka wyrazu np. NIEboszczyk, samotNIE, PaNIE..)
      3. Książka zaległa z poprzedniej Trójki
      4. Motyw sportu (tytuł,wątek, o sportowcu..)
      5. Joanna Chmielewska - królowa polskiego kryminału
      6. Książka która poleca nieznajomy? (np ktoś kogoś nie znamy prowadzący bloga, podcast książkowy, rekomendacja z vloga etc)
      7. Kobieta noblistka
      8. Nazwisko w tytule...
      9. Tytuł jesienny - jesień w tytule
      10. Motyw kolejowy

       
      Sardegna

      "Wszystkie ulice bogów" Miuosh w rozmowie z Arkadiuszem Gruszczyńskim


      posted by Sardegna on , , , , , ,

      2 comments


      Wydawnictwo: Znak
      Liczba stron: 285
      Moja ocena : 6/6


      Może tego o mnie nie wiecie, ale jestem wielką fanką polskiego rapu. Często wzbudza to zdziwienie lub zaskoczenie w osobach, które dowiadują się, jaka muzyka jest mi najbliższa, bo jednak nie afiszuję się z tym specjalnie. Według mnie muzykę ma się w sercu i niepotrzebnym jest uzewnętrznianie się w tej kwestii. W każdym razie polski rap, rap mojego pokolenia, czyli dzisiejszych trzydziestoparolatków, zbliżających się do czterdziestki, jest mocno "mój".

      Oczywiście, kiedy mówię o tej muzyce, mam na myśli Paktofonikę, Kaliber 44 oraz najbliższy mi od lat Pokahontaz. Lubię też okazjonalnie posłuchać kawałków składów, którym patronuje wytwórnia płytowa Max Flo Rec, albo archiwalnych utworów wykonywanych w przeróżnych składowych kombinacjach. I stąd właśnie od lat znam Miuosha, jego charakterystyczny, mocny głos i cięty język.

      Jednak ten Miuosh, którego od lat słuchałam w wersji Projektora, albo w kawałkach z Rahimem jest zupełnie inny, od tego dzisiejszego. I choć to zupełnie logiczne, w końcu każdy z nas dorasta, dojrzewa, z wiekiem się zmienia, to jednak "Wszystkie ulice bogów" dały mi nową, tak zaskakującą perspektywę, że do teraz nie mogę wyjść ze zdziwienia. Miuosh wyłaniający się z zapisanych w książce rozmów stał się dla mnie zupełnie nową osobą. Dojrzały, wyważony, o jasno sprecyzowanych poglądach, mocno "dorosły" od czasu, kiedy słuchałam go po raz ostatni na bitach sprzed piętnastu lat. Podoba mi się to, co widzę i to, o czym czytam, i bardzo łatwo jest mi się z tym utożsamiać. 

      Miłosz w bardzo szczerej rozmowie z dziennikarzem Arkadiuszem Gruszczyńskim, opowiada o swojej przeszłości, rapie, niełatwych początkach muzycznych, biedzie, sukcesie, Kobiecie, która od lat stoi u jego boku, bez względu na okoliczności, o córce, rodzicach, a nawet dziadkach, o tym, co go fascynuje, co kocha, co go boli i czego nienawidzi, ale przede wszystkim opowiada o Śląsku, o miejscu, które doskonale znam, szczerze kocham i nie wyobrażam sobie życia gdziekolwiek indziej. Nie dziwi więc, że obraz pojawiają mi się przed oczami w czasie lektury, osoba współczesnego trzydziestoparolatka, Ślązaka, człowieka z pasją, takiego trochę rozdartego pomiędzy tradycją ojców i dziadków, a nowoczesnością, jednak mocno związanego ze swoim korzeniami, jest mi niesamowicie bliski.

      Miuosh pisze o swoim zakorzenieniu, o przywiązaniu do Śląska, a ja mocno mu kibicuję, jak zresztą chłopakom z Pokahontaz, którzy często podkreślają w swych utworach dumę ze swej lokalnej społeczności i wielkie przywiązanie do korzeni. Śląsk widziany oczyma Miuosha jest moim Śląskiem. Mieszanką współczesności i tradycji, chęcią prowadzenia takiego życia, jak ojcowie i dziadkowie, uporządkowanego, statecznego z etosem pracy, ale jednocześnie chęcią przeżywania czegoś nowego i wyjścia trochę poza ramy tej naszej śląskiej kultury. Doskonale to rozumiem, wychowana w typowo śląskiej rodzinie, ciągle jestem dwujęzyczna, a gwara ciągle mi towarzyszy, kiedy tylko wracam do rodzinnego domu. Niektóre śląskie tradycje i zwyczaje, poglądy i styl bycia są mi bardzo bliskie, mocno we mnie zakorzenione, i sama kultywuję je w swoim domu, jednak w innych kwestiach chciałabym już pójść naprzód. Stąd też, czytając teksty Miuosha i to nie tylko te, dotyczące Śląska, ale również rodziny, równowagi życiowej, czy pracy, odnajdywałam w nich samą siebie.


      Zapisy rozmów, a także felietony Miuosha, przeplatane są niepublikowanymi dotąd tekstami piosenek i bardzo wymownymi czarno - białymi zdjęciami. Myślę, że na osobach, które niekoniecznie odnajdują się w stylistyce rapu, albo nie pochodzą ze Śląska, teksty "Wszystkich ulic bogów" również mogą robić wrażenie. Przede wszystkim swoją dojrzałością, tym, jak są przemyślane, a także, jak mogą stać się bliskie. Znalazłam w tej książce bardzo wiele dla siebie i utwierdziłam się w przekonaniu, że Śląsk to stan umysłu, "piąta strona świata" i najukochańsze miejsce do życia.

      Jeśli znacie muzykę Miuoha, to wiecie o czym mówię. Jeśli nie kojarzycie, koniecznie ją sprawdźcie. Najlepiej zacznijcie od "Piątej strony świata" nagranej w 2011 z nieżyjącym już, śląskim bluesmanem, Janem "Kyksem" Skrzekiem. 



      Sardegna