Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 450
Moja ocena : 6/6
"Inkub" już mi to zwiastował, ale dopiero lektura "Gałęzistego" oficjalnie potwierdziła, że pan Artur Urbanowicz ma we mnie wierną fankę i przeczytam wszystko, co tylko napisze. Wyjątkowo pasują mi powieści Autora, podoba mi się niespotykana zdolność snucia opowieści w tak klimatyczny sposób, że czytelnik ma wrażenie, iż opisywane wydarzenia miały miejsce naprawdę, tuż obok nas. Jest mrocznie, niepokojąco i strasznie. A to wszystko bez rozlewu kropli krwi. Brr...
Mam zamiar polecać powieści Autora znajomym, co zresztą już zrobiłam przy okazji "Inkuba", usłyszawszy potem od koleżanki, że mam jej natychmiast polecić coś nowego, bo ona nie umie znaleźć sobie miejsca po zakończeniu lektury i nie wie, jak żyć. Wrażenia bezcenne!
"Inkub" jest dla mnie bezsprzecznie książką roku 2019. "Gałęzistemu" może nie udało się zrzucić faworyta z pierwszego miejsca, ale jest to równie intrygująca i przerażająca historia, która znajdzie się na całkiem wysokim miejscu w moim prywatnym zestawieniu. Powieść miała swoją premierę w 2015 roku, natomiast już za miesiąc, w listopadzie nastąpi wznowienie książki w Wydawnictwie Vesper, której tekst został poprawiony, zredagowany, a nawet w niektórych fragmentach napisany od nowa. Nie mam pojęcia, jak aktualna treść "Gałęzistego" ma się do pierwowzoru, bowiem wtedy książki nie czytałam, mogę za to ocenić historię na świeżo i pokrótce przedstawić argumenty, które mogłyby zachęcić Was do sięgnięcia po tę powieść.
Tak, jak pisałam powyżej, Artur Urbanowicz zarówno w "Inkubie", jak i w tej historii bazuje na klimacie i formie niepokoju, wynikającej z naturalnego strachu czytelnika przed przerażającymi i nadprzyrodzonymi wydarzeniami, mogącymi dziać się praktycznie tuż obok. Niepokój przy lekturze "Gałęzistego" jest bardziej związany z naturą, ze strachem człowieka przed ciemnością, zagubieniem w lesie, ze zmierzeniem się z nieznaną siłą, która w nim drzemie. Dobrze się złożyło, że nie czytam tej powieści podczas urlopu, wtedy sporo czasu spędzałam na łonie natury i w lesie. Dostałabym chyba zawału na wspomnienie o tej książce. Na szczęście czytanie "Gałęzistego" w zaciszu domowym daje choć namiastkę poczucia bezpieczeństwa i spokoju, którego na pewno nie miałabym w czasie wakacji, w samym sercu kaszubskich lasów.
Para bohaterów, dwudziestolatkowie Tomasz i Karolina, wyruszają na parodniowy urlop na Suwalszczyznę. Planują zatrzymać się w jednej z malowniczych wiosek i zwiedzić region, który był im do tej pory zupełnie obcy. Krótkie wakacje mają pomóc młodym w kryzysie, który ostatnio dotknął ich związek. Różnią się bowiem mocno charakterologicznie, mają inne spojrzenie na świat, inne wartości, stąd też często dochodzi pomiędzy nimi do kłótni i wzajemnych pretensji. Karolina jest taką dobrą duszą, poczciwą, bardzo mocno wierzącą, religijną, o twardych zasadach, których nie łamie nawet dla ukochanego. Tomek jest jej typowym przeciwieństwem. Zbuntowany lekkoduch, ateista nie wierzący w Boga, ani w żadną inną Siłę, często spiera się z Karoliną na wszelkie życiowe tematy. Skłócony jest nawet sam ze sobą, choruje bowiem na cukrzycę, ale jakoś specjalnie nie stara się zapanować nad chorobą, która często przyjmuje nad nim kontrolę, a jej skutki prowadzą do bardzo groźnych konsekwencji. Z chorobowych "opresji" wybawia go zazwyczaj Karolina, która opanowała już do perfekcji ratowanie swojego chłopaka z różnych niebezpiecznych sytuacji.
Młodzi wyruszają więc na zwiedzanie malowniczego rejonu Suwalszczyzny i początkowo nic nie zwiastuje dramatycznych wydarzeń, i tego, co przydarzy się im się potem.Trafiają pod dach miłej rodziny Prusów, reprezentowanej przez sympatyczną wnuczkę gospodarzy, Natalię, otoczenie wydaje się być urokliwe, a miejsce i czas idealne do naprawiania relacji w związku.
Coś jednak zaczyna się wokół młodych dziać. Kiedy idą na spacer do pobliskiego lasu, zaczyna gonić ich dziwne zwierzę, wieczorem umiera dziadek gospodarzy, dom staje się mroczny i niepokojący, bohaterów zaczynają nawiedzać dziwne sny, a także wizje, które nie wiadomo, czy są bardziej prawdą, czy wytworem wyobraźni. Ani Karolina, ani Tomek nie mają pojęcia, o co w tym
wszystkim chodzi, próbują jakoś normalnie spędzić urlop, jednak na ich
drodze pojawia się coraz więcej przeszkód. Do tego dochodzą kłótnie i wytykanie sobie błędów, które zamiast prowadzić do naprawy relacji, powodują coraz więcej napięcia. Młodzi miotają się pomiędzy tymi dziwnymi sytuacjami, które ich dotykają, ale zamiast opuścić przeklęte miejsce, nie mogą się od niego uwolnić. Ich walka wewnętrzna, a także walka ze sobą nawzajem, staje się nierówną bitwą z otaczającą ich naturą. Bowiem sekret ich niepokojących myśli i czynów wydaje się tkwić w sercu, otaczającego wioskę, lasu. Coś czyha na obcych, którzy zabłądzili w rejony Suwalszczyzny, i chce ich w jakiś sposób skrzywdzić.
To tajemnica ukrywająca się w lesie, niezidentyfikowana groza, wydarzenia rozgrywające się na granicy jawy i snu robią klimat tej książki. Sekret tkwi w szczegółach, niedomówieniach, a strach czai się tuż obok, będąc namacalnie na wyciągnięcie ręki.
Poza tym, że "Gałęziste" jest historią z pogranicza horroru i thrillera psychologicznego i ma za zadanie wzbudzić w czytelniku niepokój, to równie mocno kusi pięknymi opisami Suwalszczyzny i jej okolic. Miałam kiedyś okazję zwiedzić tamten rejon, kiedy zrobiliśmy sobie z mężem tygodniową objazdówkę. Jadąc bez zupełnego planu, nogowaliśmy w przypadkowych miejscach. Jak dobrze, że nie znałam wtedy "Gałęzistego". Umarłabym ze strachu!
Na koniec wspomnę jeszcze, że powieść mocno nasycona jest rozważaniami filozoficznymi i religijnymi , bowiem bohaterowie dość sporo poświęcają tej tematyce. Dla mnie jest tego może nieco za dużo, wolałam skupić się raczej na zagadce kryjącej się w lesie, niż na "duchowej" warstwie tej powieści, ale rozumiem celowość takich fragmentów i akceptuję je, jako ważną część fabuły. Podobało mi się zakończenie, ciekawe, nietypowe i kolejny raz już pokazujące, że Artur Urbanowicz potrafi zaskakiwać, a także, że jest to Autor polskiej sceny horroru, z którym na pewno trzeba się liczyć.
Poza tym, że "Gałęziste" jest historią z pogranicza horroru i thrillera psychologicznego i ma za zadanie wzbudzić w czytelniku niepokój, to równie mocno kusi pięknymi opisami Suwalszczyzny i jej okolic. Miałam kiedyś okazję zwiedzić tamten rejon, kiedy zrobiliśmy sobie z mężem tygodniową objazdówkę. Jadąc bez zupełnego planu, nogowaliśmy w przypadkowych miejscach. Jak dobrze, że nie znałam wtedy "Gałęzistego". Umarłabym ze strachu!
Na koniec wspomnę jeszcze, że powieść mocno nasycona jest rozważaniami filozoficznymi i religijnymi , bowiem bohaterowie dość sporo poświęcają tej tematyce. Dla mnie jest tego może nieco za dużo, wolałam skupić się raczej na zagadce kryjącej się w lesie, niż na "duchowej" warstwie tej powieści, ale rozumiem celowość takich fragmentów i akceptuję je, jako ważną część fabuły. Podobało mi się zakończenie, ciekawe, nietypowe i kolejny raz już pokazujące, że Artur Urbanowicz potrafi zaskakiwać, a także, że jest to Autor polskiej sceny horroru, z którym na pewno trzeba się liczyć.
Sardegna
Również jestem zachwycona i polecam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Witam Cię w Książkach Sardegny :) z tego, co kojarzę jesteś u mnie bodajże pierwszy raz. Mam nadzieję, że zagościsz na dłużej
UsuńCzyżby książka przestała być przewodnikiem po Suwalszczyźnie? Co pierwszej wersji w sumie, to był największy zarzut, że jak zaczynała się akcja, wchodziła na scenę groza następowało "proszę Państwa, a teraz jak spojrzymy w prawo...". ;) :D
OdpowiedzUsuńTak? Naprawdę były takie zarzuty przy pierwszym wydaniu? Aktualnie nie zauważyłam takich akcji, choć faktycznie sporo jest o Suwalszczyźnie, ale w taki pozytywny sposób. Może Autor pousuwał, co zbędne, robiąc poprawki przed wznowieniem
UsuńTo fajnie, że "powycinał" trochę. Bo opisy były świetne, ale jak w środku akcji dostawało się z 4-5 stron opisów, to człowiek całkowicie się "wybijał" z rytmu.
UsuńAaa, taka sytuacja! To nie, w tym nowym wydaniu takich momentów nie ma.
UsuńGałęziste ostatnio robi furorę na blogach :) chyba wręcz muszę przeczytać, bo aż głupio by było nie znać.
OdpowiedzUsuńMusisz zdecydowanie! Czyta sie to naprawdę bardzo lekko :)
UsuńPopieram :)
UsuńNi słyszałam o tych książkach. Ale z chęcią przeczytam ją ze względu na Suwalszczyznę :D to moje rodzinne strony, więc z ciekawością zajrzę jak to się tam przedstawia. ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo zachęcam, i ciekawa jestem, czy faktycznie rejon pokazany jest tak, jak widza go lokalni mieszkańcy :)
Usuń