Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 318
Moja ocena : 5/6
Mam szczęście do zbiorów opowiadań. Praktycznie każdy, za który się zabieram sprawia mi czytelniczą frajdę. Bez względu na to, czy jest to antologia kryminalna ("Zabójczy pocisk"), o miłości ("Pierwsza miłość", "Zakochane Trójmiasto"), opowiadania o zwierzętach ("Przytulajka") czy s-f (
utorki szeroko nagradzanej i chwalonej, laureatki Nagrody Zajdla, mającej swoje grono wiernych czytelników (do których i ja należę). Zapewne są tutaj odbiorcy, którzy mieli możliwość wcześniejszego zapoznania się z opowiadaniami Marty, jednak moja znajomość w tym temacie ograniczała się tylko do "Szaławiły". Jednak po lekturze "Pierwszego słowa" już wiem, że podoba mi się taka odsłona twórczości Autorki.
Marta debiutowała w 2006 roku, właśnie krótką formą - opowiadaniem "Rozmowa dyskwalifikacyjna", które pojawiło się w czasopiśmie fandomowym „Fahrenheit”. Od tamtego czasu Autorka popełniła całą gamę opowiadań, i to właśnie takie historie pochodzące z różnych okresów w jej życiu, znajdują się w tej książce.
Zbiór zawiera 11 tekstów, z czego 6 było już wcześniej publikowanych ("Rozmowa dyskwalifikacyjna" 2006, "Dożywocie" 2007, "Nawiedziny" 2009, "Przeżycie Stanisława Kozika" 2009, "W zamku tej nocy..." 2012, "Szaławiła" 2017), inne są zupełnie świeże ("Katábasis", "Jadeit", "Miasto motyli i mgły", "Cały świat Dawida", czy tytułowe "Pierwsze słowo"). Jeśli chodzi o mnie, to czytałam oczywiście wcześniej "Dożywocie" i "Szaławiłę", ale z przyjemnością do obu tekstów wróciłam (co pewnie nie dziwi fanów Lichotki), jednak z jeszcze większymi emocjami zabrałam się za nowe opowiadania.
Opowiadania są mocno zróżnicowane, jedne bardziej zabawne, napisane z przymrużeniem oka, pasujące do "dożywotniego" klimatu, inne raczej poważne, mroczne, balansujące nawet na granicy horroru. Ta różnorodność sprawia, że lektura "Pierwszego słowa" zagwarantuje całą gamę emocji, nie będzie nużąca, może jednak wydłużyć się nieco w czasie, w momencie, kiedy człowiek będzie chciał na spokojnie dawkować sobie poszczególne opowiadania (ja w każdym razie tak zrobiłam).
"Rozmowa dyskwalifikacyjna", opowiadanie otwierające zbiór, należy do grupy zabawnych i przewrotnych, w którym Autorka ukazuje przeróżnych kandydatów, którzy chcą zabiegać o Międzynarodowy Certyfikat Jakości Fantastycznej, oczekujących na swoją rozmowę o pracę z Komisją do spraw Oryginalności Dzieł i Arcydzieł. Właściwie cała historia toczy się w poczekalni i pełna jest absurdów i przedziwnych zasad, które znane są każdemu, kto choć raz brał udział w rozmowie kwalifikacyjnej.
"Katábasis" to mocno mroczna historia, pokazująca zupełnie inną stronę twórczości Autorki. Bardzo mi się taka odsłona podoba, choć nie powiem, opowiadanie, w którym główną rolę gra cierpiąca po stracie córki, matka, mocno działa na psychikę. Choć tekst jest wariacją mitu o Demeter i Korze, wcale nie trzeba odbierać go w taki sposób, ja odczytałam go bardziej dosłownie.
"Nawiedziny" ponownie wprowadzą czytelnika w lekki nastrój, a to za sprawą historii o nawiedzonym przez cnotliwą Teodorę, przybytku rozkoszy. Jednak mam wrażenie, że to opowiadanie może mieć tyluż zwolenników, co i przeciwników, nie każdego bowiem będzie bawił średniowieczny, patetyczny język. Mnie również nie do końca przekonał. Wolę chyba nieco "lżejszy" humor w wydaniu Marty.
"Przeżycie Stanisława Kozika" to kolejne opowiadanie "na poważnie", pokazujące samotność człowieka wśród ludzi. Bohater nie ma wsparcia w swej codzienności, choć teoretycznie otacza go całe grono zainteresowanych osób. Smutne.
"Jadeit", czyli historia o nawiedzonym zamku i pewnym morderstwie, do którego doszło pod wpływem niezidentyfikowanych sił. Interesujące opowiadanie, szkoda tylko, że urywa się w ważnym momencie. Może to celowy zabieg i Marta pokusi się o rozbudowanie tego tekstu, w każdym razie na chwilę obecną, żałuję, że nie dane mi było poznać finału tej opowieści.
"Miasto motyli i mgły" to jedno z lepszych opowiadań w tym zbiorze. Mroczne, tajemnicze, zagadkowe. Porwany zostaje mały chłopiec Davyn, a to, co przydarza mu się w domu porywacza jest przedziwne i właściwie daje więcej pytań, niż odpowiedzi. Ta historia również domaga się rozwinięcia, choć osobiście bardziej przyjmę jej zakończenie, niż wyżej wspomnianego "Jadeitu".
"W zamku tej nocy..." przenosi nas pozornie w nieco lżejszy klimat, jednak i ta historia ma drugie dno, mocno oscylujące wokół "Kordiana" Słowackiego. Rozmowa pewnych duchów i upiorów, której której humor opiera się na grze słów i humanistycznych nawiązań. Super pomysł!
"Cały świat Dawida" również świetna historia, bardziej może współczesna, o tym, co człowiek jest w stanie oddać za wymarzone życie.
Zbiór zamyka tytułowe "Pierwsze słowo", opowiadanie najbardziej przejmujące, związane z pewną przepowiednią, a właściwie życzeniem. Po lekturze tego tekstu powiedzenie: "uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić", nabiera wyjątkowego znaczenia.
Jeśli miałabym podsumować, które z opowiadań do mnie najbardziej przemówiło, to moja ulubiona trójka (poza "Dożywociem" i "Szaławiłą", które są bezkonkurencyjne, ale przez to, że znałam je wcześniej, nie wezmę ich do zestawienia) należy do: "Pierwszego słowa", "Miasta motyli i mgły" oraz "Całego świata Dawida".
Myślę, że miłośników twórczości Marty Kisiel nie muszę w żaden sposób przekonywać do tego zbioru opowiadań. Natomiast osoby, które znają tylko serię o "Dożywociu", albo zaczynają dopiero swoją przygodę z książkami Marty, będą mogły w "Pierwszym słowie" poznać nowe oblicze Autorki. Zapraszam!
Sardegna
Planuję w końcu poznać twórczość Kisiel. Może zacznę od tego zbioru opowiadań. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze i powiem, że jeżeli nic nie czytałaś Marty Kisiel, to zacznij od Dożywocia. Te opowiadania są naprawdę różne i nie oddają wyjątkowości stworzonego przez Martę uniwersum "dożywotników"
UsuńNie przepadam za opowiadaniami, ale te akurat mam na celowniku. :)
OdpowiedzUsuńNo raczej! Pokazują nową twarz Kiśla (jakkolwiek to brzmi!)
UsuńHmm dobrze wiedzieć, bo na rynku mało jest opowiadań :)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
Usuń