Pamiętacie "Inwazję", alternatywną historię współczesnej Polski, stworzoną przez Wojtka Miłoszewskiego? Powieść będąca pierwszą częścią trylogii, premierę miała w 2017 roku i zrobiła na mnie tak piorunujące wrażenie, że nie byłam w stanie nawet przyznać jej konkretnej oceny. Jakże bowiem ocenić coś, co wydaje się być tak przerażająco realne i straszne, że człowieka aż ciarki przechodzą na samą myśl. W przypadku "Inwazji" nie było mowy o podobaniu się, o stwierdzaniu, czy książka jest fajna, czy niefajna. Alternatywną historię naszego kraju trzeba przetrawić po swojemu, a gwarantuję, że taka "analiza" utrudni czytelnikowi zaśnięcie.
Dość długo czekałam na kontynuację "Inwazji", a jeszcze co gorsza, przegapiłam premierę drugiego tomu, czyli "Farby". Na szczęście udało mi się naprawić swój błąd przy okazji premiery tomu trzeciego - "Kontry", mogłam więc oba tomy zabrać ze sobą na wakacje. Czytając wstęp tego posta, może się wydawać, iż wzięłam je ze sobą tylko po to, żeby się umartwiać, jednak wbrew pozorom urlopowy klimat sprawił, że przeczytałam obie książki w dwa popołudnia, czego na pewno nie udałoby mi się zrobić w zaciszu domowym. Nie powiem, nie była to lekka i łatwa lektura. "Farba" była chyba nawet trudniejsza w odbiorze od "Inwazji" i "Kontry" razem wziętych, a to za sprawą brutalnych opisów wydarzeń rozgrywających się w Polsce, po przejęciu kraju przez Rosjan.
Pod rządami zaborcy, polska ludność musi zacząć sobie radzić w nowej sytuacji. Ludzie próbuję żyć normalnie, jednak jest to niezmiernie trudne, kiedy w kraju dominuje zniewolenie, zniszczenie, ubóstwo, a po ulicach błąka się niezliczona ilość bezdomnych i sierot wojennych. W kraju formuuje się nowe rosyjskie prawo i administracja, powstają szkoły zgodne z polityką zaborcy, kwitnie czarny rynek i nielegalne
interesy. Rosyjska władza zaczyna przypominać do złudzenia dawne NKWD, tłumi więc wszelkie przejawy niesubordynacji i buntu wśród Polaków, wspomagając się straszeniem, aresztowaniami i torturami. I to w tak trudnych warunkach toczą się dalsze losy bohaterów "Inwazji".
Michał Barański, który rozdzielił się w czasie zbrojnego ataku na Śląsk, z ciężarną żoną Barbarą i nastoletnią córką Natalią, wraz z małym synkiem, starają się znaleźć dla siebie miejsce w zbombardowanych Katowicach. Wynajmuje on pokój w cudem ocalałej Superjednostce, i pracuje przy odbudowie miasta. Nieoczekiwanie trafia mu się życiowa szansa, dostaje bowiem pracę w nowo utworzonej rosyjskiej szkole (swoją drogą, mającej budynek główny w katowickiej Ikei), jako nauczyciel historii. Jednak praca ta, choć na bardzo dobrych warunkach, ma budować nowe, rosyjskie państwo, a na to Michał absolutnie się nie zgadza. Do tego, mężczyzna wplątuje się przypadkowo w poważny konflikt, ze znaną czytelnikowi z "Inwazji", Danutą Wojnarowicz. Kobieta, choć znalazła sobie świetną niszę, aby w czasie wojny zarabiać krocie na podejrzanym biznesie, na skutek pewnego zbiegu okoliczności ładuje się w kłopoty. Losy
Danuty, sprytnej i przedsiębiorczej kobiety, splatają się z losami Michała i część
wydarzeń przyjdzie im przeżywać wspólnie. Bohaterowie połączeni dziwną relacją, trafiają
do katowickiego getta, czyli autonomicznej dzielnicy skupionej
wokół lotniska Muchowiec, rządzącej się własnymi prawami.
Danuta
jest jeszcze śledzona przez Zenona Marczaka, przyrodniego brata, który za
wszelką cenę chce zemścić się na niej za "prezent", jaki od niej otrzymał podczas ostatniego spotkania. W ogóle Zenon jest bardzo istotną postacią w całej tej trylogii i odgrywa naprawdę wiele ról. Bezkompromisowy, aby osiągnąć swój cel, zdolny jest do każdych poświęceń. Współpracuje z rosyjskimi władzami, zdradza przyjazne mu osoby, zrobi wszystko, aby przetrwać, i jak najwięcej skorzystać dla siebie.
Ciężarna
żona Michała, Barbara z córką Natalią, trafiają natomiast na Syberię. Obie
pracują w nieludzkich warunkach i traktowane są, jako gorszy gatunek ludzi. Nieoczekiwanie, kobiety otrzymują pomoc i to z najmniej
oczekiwanej strony, jednak ucieczka z miasta zesłania staje się dla nich tylko
początkiem kłopotów.
Roman Gurski, żołnierz walczący przy obronie Katowic, razem z
przyjaciółmi z jednostki, ocalałymi z inwazji, udzielają się w FARBIE, czyli tajnej organizacji walczącej z Rosjanami, której działalność rozgrywa się głównie w podziemiu, a ich akcje mają na celu podniesienie morale narodu
polskiego i osłabienie władzy. FARBA staje się coraz bardziej
popularna i zyskuje poparcie Polaków, jednak głównym jej problemem jest mała
ilość ludzi, odpowiednich do zasilenia jej szeregów. Gurski i jego żołnierze są najbardziej zaangażowani w działalność i to oni będą na pierwszym planie, w momencie walki
kraju o niepodległość.
Trudno jest mi pokrótce opisać treść "Farby" i "Kontry"
bowiem w drugiej i trzeciej części tak wiele się dzieje, jedne wydarzania przechodzą płynnie w kolejne, że przedstawienie fabuły bez spojlerowania jest naprawdę trudne. Każdego z
bohaterów dotyka
cała gama zdarzeń, zostali oni bowiem wyrzucenie w wir historii i sytuacje, na
które w większości nie mają żadnego wpływu.
Alternatywna historia współczesnej Polski poraża swoją realnością i naprawdę ciężko czyta się o tych
wszystkich tragicznych wydarzeniach, które rozgrywają się w bliższych i
dalszych zakątkach naszego kraju, w miejscach dobrze znanych. W "Kontrze" znalazłam nawet wzmiankę o
moim mieście i jego okolicach, w których rozegrają się akurat ważne dla Zenona i Danuty, wydarzenia. Do tego, dzielnica Katowic,
rządzą się swoimi prawami, słynąca z przestępczości najgorszego rodzaju, szerzącej się na światową skalę,
znajduje się w najbliższej mi części miasta, praktycznie sąsiadującej z moimi okolicami. Strasznie o tym czytać.
Będąc po lekturze trylogii mogę stwierdzić, że w całej dramaturgii i brutalności tej historii (a zupełnie nie zauważyłam tego, czytając "Inwazję"), jest nutka czarnego, inteligentnego humoru. Ten element sprawia, że powieści, które jednak są wojennym s-f, a nie z gatunku historycznych, nie trzeba traktować w sposób mocno patetyczny i poważny. Sama chyba po pierwszym tomie trochę poddałam się tej powadze tematu, zamiast podejść do historii bardziej na luzie. Uważam, że Wojtek Miłoszewski stworzył naprawdę świetną sensacyjną historię, która może trafić w gusta zarówno miłośników s-f, jak i powieści wojennych, ale także tych, którzy lubią niebanalne, choć nie powiem, mocno przerażające, realistyczne historie alternatywne.
Sardegna
Miłoszewskiego mam na półce ale nie wiem czy to ten sam, nie wiem czemu kojarzę bardziej z imieniem Zygmunt?
OdpowiedzUsuńDobrze kojarzysz nazwisko, Wojtek to brat Zygmunta, autor powyższej trylogii, ale też współautor scenariusza do serialu "Prokurator" i "Watahy", oglądałaś może?
UsuńJa do tej historii podeszłam od początku bez zbędnego patetyzmu, a że lubię wojskowe klimaty, to trylogia mi się podobała. Jeżeli zaś chodzi o same przemyślenia... Muszę przyznać, że autor wiedział, w które miejsca "uderzyć". ;)
OdpowiedzUsuń