Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 396
Moja ocena : 6/6
Uwielbiam Pilipiuka! Powtarzam to przy każdej okazji i nic, póki co się w tej kwestii nie zmienia. Nie znam w prawdzie wszystkich powieści i zbiorów opowiadań autora, ale systematycznie się z nimi zapoznaję. Jako że sama wymyśliłam sobie na wrześniową Trójkę polską fantastykę, połączyłam przyjemne z pożytecznym i sięgnęłam po "Aparatus".
Opowiadania są dla Autora bliską formą, ma on bowiem w swym dorobku całkiem sporą ich ilość. Ja osobiście też je bardzo lubię. Zwłaszcza te, które zawierają w sobie charakterystyczny klimat, specyficzny dla Pilipiuka (fani będą wiedzieli o czym mówię). Powyższy zbiór właśnie taki jest. Osiem opowiadań, umiejscowionych w realiach dawnej powojennej i międzywojennej Polski, okraszonych niezwykłymi wydarzeniami, może być doskonałą próbką twórczości Autora, dla osób, które nie miały wcześniej okazji jej poznać.
Przedstawione opowiadania świetnie łączą rzeczywiste miejsca i postacie, prawdziwe wydarzenia historyczne i realne sytuacje, z regionalnymi legendami i wierzeniami, oraz wątkami fantastycznymi czy magicznymi. Wszystko jest w odpowiednich proporcjach, dobrze się czyta i trzyma w napięciu.
Oczywiście jak to w zbiorze opowiadań bywa, nie wszystkie podobały mi się jednakowo. Jednak w ogólnej ocenie dałam szóstkę gdyż wszystkie historie trzymają poziom i bardzo dobrze je odebrałam.
Pierwsze opowiadanie "Za kordonem. Lwów" dzieje się w czasach powojennych. Miasto zostaje zniszczone, mieszkańcy wysiedleni, ludność w pośpiechu opuszcza swoje domy. Jeden człowiek postanawia jednak wbrew niebezpieczeństwu, wrócić w swe rodzinne strony i spełnić tajemniczą misję.
Historia ta, pełna rzeczywistych opisów Lwowa, dobrze oddaje ówczesną atmosferę i nastroje mieszkańców.
"Ostatni biskup" to opowiadanie bazujące na wierzeniach ludności, zamieszkującej północne regiony Rosji. Bohaterem tej historii będzie doktor Paweł Skórzewski, znany z opowiadań "2586 kroków". Religia łączy się z magią, a czytelnik do końca utrzymywany jest w napięciu.
"Ośla opowieść" cechuje bardzo oryginalny pomysł na fabułę. Poznajemy nowego bohatera, Roberta Storm, antykwariusza - amatora, zbieracza i kolekcjonera ciekawych przedmiotów, który przewijać będzie się w kolejnych opowiadaniach. Robert udaje się do Włoch w poszukiwaniu informacji o zaginionej rasie osiołków lipardyjskich. To, czego dowie się na miejscu, przekroczy jego najśmielsze wyobrażenia.
Tytułowe opowiadanie "Aparatus" chyba najbardziej przypadło mi do gustu. Tajemnicza skrzynka, którą Robert kupuje na pchlim targu, skrywa długo ukryty sekret. Niespotykana maszyneria odkryje zagadkę z przeszłości.
"Choroba białego człowieka" zapowiadała się chyba najlepiej z wszystkich opowiadań, ale chyba jako jedyna nie spełniła moich oczekiwań. To opowiadanie uważam za najsłabsze. Grupa studentów znika w tajemniczych okolicznościach, podczas wyprawy badawczej na Ziemię Franciszka Józefa. Ekspedycja ratunkowa, złożona z wyjątkowych osób, będzie musiała zmierzyć się z wydarzeniami, które będą czaić się na nich po drodze. Świetny początek i rozwinięcie akcji, marne zakończenie.
"Staw" to również oryginalne opowiadanie, widziane oczyma niemieckiego obywatela, zasiedlającego Warszawę w czasie okupacji. Miasto zostało pokazane od zupełnie innej strony. Na światło dzienne wychodzą efekty tajnych doświadczeń i eksperymentów. Będzie mrocznie i niepokojąco.
"Księgi drzewne" to historia niezwykłego instrumentu i jego właścicielki. Tutaj również bohaterem jest Robert Storm, który uda się w towarzystwie dwóch uroczych kobiet, na poszukiwanie zaginionego drzewa.
Ostatnie opowiadanie "Dzwon wolności" znowu nawiązuje do prawdziwych historycznych wydarzeń. Zimne tereny Syberii, ludy pierwotne i ich wierzenia, oraz skonfrontowanie z nimi rzeczywistości. Na mnie to opowiadanie zrobiło wrażenie właśnie z powodu realności. Zakończenie idealne.
Podsumowując, kolejne opowiadania Pilipiuka, jakie miałam okazję poznać, trzymają poziom. Fani nie będą zawiedzeni, a osoby które Autora nie znają, mogą spokojnie zacząć swą czytelniczą znajomość od "Aparatusa". Ja ze swojej strony serdecznie polecam. Jestem w swym zachwycie nieobiektywna i bezkrytyczna.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania wrześniowej Trójki e-pik, jako polską fantastykę.
Sardegna
Witaj! Mój egzemplarz Aparatusa póki co czeka na półce na swoją kolej. :) Również bardzo lubię Pilipiuka, zwłaszcza za sagę Oko Jelenia, która jest po prostu fenomenalna. Mam duże zaufanie do pana Andrzeja i wiem, że kiedy sięgam po jego książki, mogę być spokojna i mieć pewność, że się nie zawiodę. :) Fajnie, że na blogach można znaleźć także recenzje książek Polaków, myślę, że one jak najbardziej zasługują na uwagę. :)
OdpowiedzUsuńJa tam za Pilipiukiem nie przepadam - chyba z niego wyrosłam. Ostatnią rzeczą, jaką przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, był cykl o kuzynkach Kruszewskich. A teraz jakoś mnie ten pan irytuje. A co najgorsze, jak człowiek zacznie czytać jego książkę, to się przykleja i nie może sie odkleić, zanim nie skończy...
OdpowiedzUsuńNie znam, ale chętnie po coś jego sięgnę.)
OdpowiedzUsuńLubię tego autora i szczerze mówiąc ostatnio przytargałam tą książkę z biblioteki;). Mam nadzieję, że będzie mi się podobać, a z tego co piszesz są duże szanse, że się nie zawiodę;)
OdpowiedzUsuńPilipiuk niezbyt mnie kręci, jeszcze w sumie, poza Wędrowyczem, nic jego nie czytałam. A wspomniany Jakub to niezbyt reprezentacyjna próbka :P
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu wyzwaniu zmobilizowałam się, by sięgnąć po Pilipiuka, przeczytam wszystko, co mają w bibliotece, tej niestety nie ma. Dzięki.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie czytałam nic Pilipiuka, ale że to fantastyka to nie moja bajka. Ale że nigdy nie mów nigdy, to może kiedyś spróbuję:)
OdpowiedzUsuńTakże jestem wielką fanką Pilipiuka :) A "Aparatus" jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuń"Aparatus" to bardzo pomysłowe opowiadanie, pamiętam, że byłam nim swego czasu zauroczona i polecam je wszystkim - nie spotkałam się jeszcze z jego rozczarowanym czytelnikiem, więc chyba nie mam się tu nad czym za bardzo rozwodzić. ;-)
OdpowiedzUsuńBardziej mi się podobały opowiadania z Pawłem Skórzewskim, o czym pisałam już tu.
OdpowiedzUsuńI okładka.
Mam tę książkę w swoim księgozbiorze, najnowsza, dostałem od kumpla na urodziny w październiku. Szybko ją pochłonąłem, jak to się dzieje w przypadku Pilipiuka. Zgadzam się, że porządna pozycja. Największe emocje wywarło na mnie opowiadanie "Ostatni biskup", kapitalny klimat i niepowtarzalny nastrój.
OdpowiedzUsuńTomocerus