Wakacyjne czytanie to temat bardzo mi bliski, cieszę się więc, że został
wybrany na motyw przewodni kolejnego postu tematycznego ŚBKów.
Nie ukrywam, że czas wakacyjny jest dla mnie najbardziej intensywny czytelniczo. W ciągu roku staram się dużo czytać, ale to dopiero w miesiącach letnich mam na to najwięcej czasu i możliwości. Wisienką na torcie jest dla mnie urlop, kiedy to zabieram ze sobą cały zestaw książek, którym mogę poświęcić bardzo dużo czasu i nie mam wyrzutów, że czas poświęcony na czytanie jest kradziony i odbywa się kosztem innych obowiązków.
Wybór lektur zabieranych na urlop nie jest wcale prostą sprawą. Muszą to być książki o odpowiedniej tematyce, nie za "ciężkie" tematycznie (bo objętościowo, jak najbardziej, nasze auto wszystko przyjmie), niezbyt cenne dla mnie, gdyby w razie ewentualnego (tfu,tfu) przybrudzenia, nie zawalił się mój czytelniczy świat. Kiedy już zestaw urlopowy jest wybrany, zostaje już tylko czytanie, które często rozpoczyna się w drodze na miejsce docelowe (tyle, na ile pozwala mi choroba lokomocyjna).
Mój "rekord czytelniczy" na dwutygodniowym urlopie wynosi 10 sztuk. Taki wynik osiągnęłam w 2013 roku. W zeszłym przeczytałam 9 książek i kilka tomów z serii "Zaopiekuj się mną", czyli w sumie bardzo podobnie. Trzy lata temu, w 2012 zaliczyłam tylko 4 lektury. Wybór książek na zbliżające się wakacje jeszcze przede mną. Na razie nie mam do tego głowy, więc póki co, zapraszam Was do przejrzenia mojego wakacyjnego czytania z lat poprzednich:
Spis moich lektur z 2012 roku prezentuje się następująco:
"Smażone zielone pomidory" Fannie Flagg - 5
"Małżeństwo (nie) mile widziane" Katarzyna T. Nowak - 3
"Nim nadejdzie mróz" Henning Mannkel - 3
W 2013:
Sardegna
O tak, lektury na wyjazd trzeba dobrze wybrać, bo nie ma możliwości na miejscu podejść do biblioteczki i wymienić...
OdpowiedzUsuńTyle, że ja na urlopie czytam najmniej... Bo tylko wieczorem z reguły, w ciągu dnia tak ledwo ledwo mam czas na czytanie...
A choroba lokomocyjna pozwala mi jedynie na czytanie w tramwajach i pociągach. W innych - nieszynowych pojazdach - nie da rady
Też mam chorobę lokomocyjną, nad czym za każdym razem bardzo ubolewam, bo mogłabym w trakcie podróży przeczytać masę fajnych książek. A tak muszę tylko walczyć z własną słabością ;)
UsuńJak już wyjeżdżam, to zwykle jest to wyjazd bardzo intensywny, czyli zwiedzanie albo łażenie do upadłego, więc na czytanie książek nie starcza już sił :) Ale po powrocie nadrabiam, jakże by inaczej!
OdpowiedzUsuńJa lubię łączyć intensywny wypoczynek z leniwym. Ale nie ukrywam, że kawa, taras i książka to mój ulubiony moment urlopu
Usuń