Liczba stron: 500
Moja ocena : 3/6
Sięgając po powyższy tytuł, miałam przed oczami genialną książkę autora "Wakacje w Sarajewie". Oczekiwałam podobnych emocji podczas czytania, wzruszeń i trzymania nerwów na wodzy. Miałam nadzieję, że autor, podobnie jak przerażający obraz wojny, przedstawi tematykę hospicjum a w nim zestawienia życia i śmierci.
Niestety książka bardzo mnie rozczarowała. Nie powiem, sam pomysł fabuły jest ciekawy, jednak przedstawienie postaci, dialogi i tok akcji pozostawia wiele do życzenia.
Poznajemy historię Artura i jego rodziny. Artur nie jest staruszkiem przebywającym w hospicjum (ja miałam takie pierwsze, jakże mylne skojarzenie), tylko młodym, pełnym życia dwudziestoparolatkiem. Mężczyzna jest dzieckiem szczęścia. Pochodzi z bogatej, prawniczej rodziny, kończy z wyróżnieniem studia, żeni się z ukochana kobietą. Potem zdobywa dobrze płatna pracę w banku i buduje wymarzony dom. Jego życie to prawdziwa sielanka. Jedynym ciemnym punktem w jego życiorysie są kontakty z rodzicami. Są one bardzo chłodne, wręcz mają charakter służbowy. Artur nie utrzymuje z rodzicami i siostrami zażyłych stosunków, nie obchodzą wspólnie żadnych świąt ani uroczystości rodzinnych, rodzina nie była nawet na ślubie Artura. Szczytem wszystkiego jest fakt, że mężczyzna nie zna nawet swoich dziadków. Nie wie nawet gdzie mieszkają i czy żyją. Arturowi to jednak nie przeszkadza. Tak został wychowany, więc traktuje to jak najnormalniejszą rzecz w świecie.
Młodzi układają sobie życie. Pieniędzy im nie brakuje, a do tego spodziewają się dziecka. Pełnię szczęścia przerywa nagle dziwne schorzenie Artura. Okazuje się, że mężczyzna ma zaawansowanego raka kości i pozostało mu parę tygodni życia. Ta informacja elektryzuje wszystkich i poukładane życie wali się jak domek z kart. Rodzina odsuwa się od chorego. Opuszcza go nawet Jowita. Jednak z pomocą załamanemu Arturowi, przychodzą obcy ludzie z pobliskiego hospicjum.
Jak widać historia zapowiada się dramatycznie. Tematyka powieści jest bardzo trudna i poruszająca. Samo zestawienie życia i śmierci. Poruszenie takich tematów jak: godność człowieka w trudnym momencie, wyznawane wartości, zachowanie rodziny, postawy otoczenia wobec śmierci.
Jednak książki nie czyta się dobrze. Przede wszystkim dialogi. Są bardzo sztuczne i naciągane. Pierwsze co się rzuca w oczy to nienaturalna forma zwracania się do innych. Arturku, Robercie, Jowito, Kamilo...w każdym zdaniu, litości!
Dialogi wymuszone, zadawanie tysiąca niepotrzebnych pytań, rozważania na temat ryb w stawie, śpiewającego kosa, orzechów kokosowych...aaaaaaaa!
Postaci jakieś sztywne, sztucznie wykreowane. Wszystko w granicach czarne białe. Rodzina - zło, przyjaciele z hospicjum - dobro.
Masa wątków pobocznych, nie wnoszących niczego do powieści. Samo tytułowe hospicjum jest opisane tylko na parunastu stronach. Choć myślę, że taki był zabieg autora. Skupić się raczej na ludziach, którzy przynoszą ulgę w chwili śmierci, a nie na samym miejscu. Jednak po tytule i autorze oczekiwałam czegoś innego.
Podsumowując, tematyka ważna i po raz pierwszy spotkałam się z nią w powieści. Za to na pewno plus. Jednak samo przedstawienie tematu jest nie najlepsze. Dla mnie trójka.
Książkę "Hospicjum" przeczytałam, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res, za co serdecznie dziękuję.
Sardegna
Ciekawa... chyba kiedyś sobie kupie
OdpowiedzUsuńZ pewnością warto się zapoznać...
OdpowiedzUsuńNie wiem ale mam ochotę na tę książkę :),mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńWcześniej miałam ochotę sięgnąć po tę powieść, teraz sama już nie wiem...Chyba spróbuję, by mieć własne zdanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog. Właśnie do Ciebie trafiłam i będę tu zaglądać. Zapraszam do siebie :)
Dla mnie to szok, jak najbliższa rodzina może odwrócić się od chorego, to przecież ,,chore''. Szkoda, że postacie i dialogi są sztuczne, ponieważ nie chce się osobiście męczyć podczas czytania, więc chyba dam sobie spokój.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie zachęcasz specjalnie, bo może bym się skusiła. Jednak zbyt bolesne ślady na moich życiowych ścieżkach plus Twoja recenzja są wystarczającą zachętą do czytania... innych książek.:)
OdpowiedzUsuńJednak się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńBrzmi smutno - i fabuła, i to w jaki sposób książki niedopracowano. Pewnie nie sięgnę, ale recenzja ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przeczytam, jednak raczej nie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
Dla wszystkich zainteresowanych książką - mimo niedoskonałości, powieść porusza ważny i przemilczany problem. Przynajmniej dlatego warto po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie komentarze :)