Wydawnictwo: e-bookowo
Liczba stron: 164
Moja ocena : 3/6
e-book
Powyższy e-book był moją kolejną wakacyjną lekturą. Łatwo się domyślić dlaczego. Zapowiadał się na niezobowiązującą, przyjemną, umilającą czas, lekturę. Coś w sam raz na urlop.
Zaczęło się tendencyjnie, ale całkiem przyjemnie. Kinga, silna, niezależna i wolna kobieta po czterdziestce, szuka swojego życiowego partnera. W jej wypadku, miejscem poszukiwań drugiej połowy jest internet. Kobieta korzysta z wszelkich możliwych sposobów, aby poznać w sieci potencjalnego kandydata. Jest aktywnym użytkownikiem wszelkich portali społecznościowych, serwisów randkowych i wszelkich miejsc, gdzie można nawiązać ciekawe kontakty w sieci. Kinga nie szuka jednak na oślep. Jej potencjalny partner musiałby spełniać szereg wyznaczonych warunków i posiadać konkretne cechy. Przede wszystkim musiałby być praktykującym katolikiem, stanu wolnego lub wdowcem.
Oczywiście, jak można się domyśleć, na anons Kingi odpowiada ogromna liczba mężczyzn. Większość nie spełnia jej wymogów, ale to nie przeszkadza kobiecie na wirtualne kontynuowanie znajomości i podtrzymywanie rozmowy. Kinga utrzymuje kontakty w sieci, a czasami też i w "realu" z większością poznanych mężczyzn. Są to oczywiście niewinne kawowo - spacerowe spotkania, bez podtekstu seksualnego. Pocałunek w policzek to dla bohaterki szczyt intymności. I w zasadzie to dobrze, bo gdyby Kinga zdecydowała się jeszcze na utrzymywanie kontaktów cielesnych, z nowo poznanymi panami, to byłoby już dla mnie zdecydowanie za dużo!
Dawno już nie spotkałam tak irytującej bohaterki! Kobieta czterdziestoletnia, a zachowuje się jak jakiś nakręcony obecnością chłopaków, podlotek. Rozmowa, flirtowanie z każdym, dosłownie każdym "gostkiem" (bo tak Kinga tytułuje swoich internetowych znajomych), oczekiwanie na wiadomość na gg, smutek z powodu nie otrzymana wirtualnej walentynki, ciągłe smsowanie, wysyłanie "sygnałów"... No na prawdę, to nie jest na moje nerwy...
Nie mam nic przeciwko poszukiwaniom partnera przez internet, wszystko jest dla ludzi, ale to zachowanie bohaterki, dojrzałej już kobiety, żyjącej tylko od "wiadomości do wiadomości" na portalu społecznościowym czy randkowym, tak jakby nie miała innych zajęć czy zainteresowań. Nie, to nie dla mnie...
Może dla niektórych czytelników perypetie Kingi wydadzą się zabawne. Nie wiem, może. Mnie takie sytuacje w każdym razie nie śmieszą i nie potrafię spojrzeć na nie z przymrużeniem oka.
Jeżeli chodzi o Autorkę, jest to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, ale absolutnie nie ostatnie. Bardziej interesują mnie poprzednie powieści, szczególnie "Moja mama czarownica", mam zatem nadzieję, że nasze następne czytelnicze spotkanie będzie bardziej "udane".
E-booka przeczytałam w ramach sierpniowego wyzwania Trójka e-pik.
Osobiście nie jestem zwolenniczką znajomości damsko-męskich zawieranych w ten sposób, więc odpuszczę sobie perypetie Kingi :)
OdpowiedzUsuńJa akurat nie mam zastrzeżeń do takiego sposobu nawiązywania znajomości. Raził mnie raczej styl bohaterki
UsuńNie spotkałam się za autorką ani z tą pozycją. Z jednej strony pomysł ciekawy ale po Twoich słowach nie jestem pewna czy mam ochotę na tą książkę.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku też jest to pierwsze spotkanie z autorką. jakoś umknęło mi jej nazwisko, mimo, że książka "Moja mama czarownica" przewinęła mi się gdzieś wcześniej.
UsuńNie znałam wcześniej tej autorki ani książki. Chętnie sprawdzę, co ma ciekawego do zaoferowania, bo książka zachęca. ;)
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie, podziękuję ;]
OdpowiedzUsuńNie czytałam, nie znam autorki, ale dzięki Tobie już wiem, że ktoś taki istnieje. I to jest właśnie bardzo fajna sprawa, bo dzięki takim blogom jak Twój, wiem, co w świecie literatury piszczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zgadzam się :) Czasami umyka jakieś nazwisko autora, albo tytuł, a blogi są świetnym miejscem, żeby "być w temacie" :)
UsuńMoze być ciekawa :)
OdpowiedzUsuń"Moja mama czarownica" jest śwetna czytałam już ilka razy i jeszcze będę wracać. O dziwo, bo poza książką o czarownicach właśnie"Córka czarownic"i zbiorem falietonów"Dobry adres to człowiek", nic innego Doroty Terakowskiej nie czytałam a są to w końcu wspomnienia o niej. Czytałam za tą inną ,nie pamiętam tytułu Katarzyny T.Nowak i nie przypadła mi do gustu podobnie już odbieram tę zrecenzowaną przez Ciebie. Za to dla odmiany ale już nie książkowo tylko filmowo,lubię jej siostrę Małgorzatę Szumowską :-).
OdpowiedzUsuńLatarzyna T.Nowak ma nawet swoją stronę czy blog w internecie, nawet ciekawe pamiętam że dość swego czasu czytałam i przeglądałam wszystko co związane było z tą rodziną.
Ps/ To była ksiązka "Kobieta w wynajętych pokojach" K.T.Nowak nawet sympatyczna jednak jakoś mnie do siebie nie przekonała.
Ja to po pierwsze to muszę nadrobić zaległości odnośnie powieści Pani Doroty Terakowskiej. Potem mogę wziąć się za czytanie "Mojej mamy...". Dzięki za tę notkę, uświadomiłaś mi parę faktów, o których nie miałam pojęcia :)
UsuńPrzypuszczam, że główna bohaterka mnie również irytowałaby swoim zachowaniem. "Gostek", sygnały itd to trąci gimnazjum i nie pasuje do kobiety w średnim wieku. Myślę, że nie spodobałaby mi się ta powieść.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować. Do mnie jednak powieść nie przemówiła...
UsuńPolecam "Kobietę w wynajętych pokojach"
OdpowiedzUsuńCo do zrecenzowanej przez ciebie pozycji to hm, chciałabym, ale nie wiem czy zdzierżę ;)
Gostek? Błagam.
Natomiast życie uczy, iż niestety pełno jest takich, zidiociałych na tle relacji damsko-męskich, kobiecych przypadków - nawet w wieku balzakowskim i później, brr.
O, widzę, że zdania na temat książki "Kobieta w wynajętych pokojach" są podzielone :) Muszę się zatem rozejrzeć za nią :)
UsuńCo do bohaterki, nie mam o niej dobrego zdania. Kobieta niby szuka stałego partnera, nie ma ochoty na jakieś przypadkowe kontakty seksualne, jest wierna swoim wartościom, więc wydaje się być poważna w tym co robi. Cały czas jednak nasuwa mi się porównanie jej do dorastającej nastolatki, która ekscytuje się każdym sygnałem z męskiej strony.
Ale masz rację, dziwne relacje damsko-męskie nie zależą od wieku
Najbardziej interesuje mnie pisanie o owych relacjach:-) Natomiast ebook to raczej żart, eksperyment, nie traktuję tego jako kolejny "dorobek" w mojej twórczości, pozdrawiam, Katarzyna T.Nowak
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie Pani Kasiu w Książkach sardegny :) dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie
Usuń