Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:
Moja ocena : 4/6
Kilkakrotnie już pisałam o powieściach z serii Babie Lato. Pisałam, że książki te są mi bliskie, pięknie wydane, a ich lektura sprawia mi naprawdę niekłamaną przyjemność. Nawet w tym miesiącu opisywałam kolejną część serii, autorstwa Pani Małgorzaty J. Kursy, "Nieboszczyk wędrowny". Dzisiaj chciałabym napisać parę słów o kolejnym tytule wydanym w tym cyklu, chodzi mianowicie o "Pechową dziewczynę" Pani Aleksandry Mantorskiej.
Jest to debiutancka powieść i wydaje się być całkiem niezłym początkiem kariery pisarskiej Autorki, moim zdaniem jednak, książka ta, jest za bardzo przewidywalna. Nie chciałabym być zbytnio wobec niej krytyczna, bo powieść na to nie zasługuje, ale jednocześnie muszę być szczera. Lektura jest przyjemna i czyta się ją naprawdę szybko, nie ma jednak ona w sobie żadnych zaskakujących momentów, czy sytuacji, które mogłyby sprawić, że fabuła zaintryguje i wyróżni się na tle innych czytadeł.
Rzeczywiście trzeba przyznać, że historia tytułowej pechowej dziewczyny ma parę fajnych momentów, jednak główna bohaterka, Julia Jastrzębska jest tak bardzo zdesperowana, zachowująca się w tak dziwny sposób, że trudno ją polubić. Postaram się to wyjaśnić, ale najpierw parę słów o fabule:
Julia ma fajną pracę w agencji reklamowej, jest
twórczą osobą, szczęśliwie zakochaną w Wojtku. Niestety jej prywatnej
szczęście legnie w gruzach, kiedy to jej chłopak, słowami "to jednak nie to..." rzuca ją
dla innej. Od tego momentu życie dziewczyny staje na głowie (bo przecież kobieta nie da rady funkcjonować samodzielnie) i postanawia za wszelką cenę znaleźć miłość swojego życia. Robi to niestety w tak
desperacki sposób, rzucając się praktycznie na każdego faceta,
który tylko pojawia się w zasięgu jej wzroku, że aż przykro o tym czytać. Ofiar w ludziach będzie wiele, bo Julia jest tak niestabilna emocjonalnie, że
sama nie wie, czego chce. Rzuca się w wir przypadkowych romansów, niby
poszukując miłości, ale podąża zupełnie nie tą drogą, co powinna.
Rozumiem, że takie dziewczyny naprawdę istnieją, ale jakoś to szukanie na siłę, upatrywanie swojego szczęścia tylko w
obecności mężczyzny u boku, uważając, że w innym wypadku nie ma się prawa
być spełnioną, jest autentycznie męczące. Julia ma dwie przyjaciółki: Ewy i Magdę, ale dziewczyny są jej tylko potrzebne, kiedy ona sama wymaga od nich wsparcia, nic nie dając w zamian. Ciężkie to wszystko, niby napisane w sposób humorystyczny, ale jakoś nie przekonuje. W każdym razie, mnie nie przekonało...
Na pewno fajnym wątkiem w książce jest
motyw pracy w agencji reklamowej, a także relacje Julii i szefową. Tutaj rzeczywiście znalazłam fajne momenty, które mogą bawić (motyw kryształowego wazonu mnie rozwalił!), ale to jednak trochę za mało.
Julia ma być tą tytułową "pechową dziewczyną", osobą, której wiecznie coś się przytrafia i nie może znaleźć szczęścia. Jednak moim zdaniem, pech nie ma nic
wspólnego z życiem bohaterki, ale że trzeba na coś zwalić winę, padło na pech...
Wiem już, że powieść ta należeć będzie do tych słabszych, z serii Babie Lato. Mam wrażenie, że za parę dni zupełnie o niej zapomnę, ale ponieważ kompletuję
wszystkie tomy kolekcji, także i ten stanie na mojej półce. Jeśli mowa o serii, wielkie ukłony należą się Wydawnictwu Nasza Księgarnia,
która wspaniale dopasowuje okładki każdej
kolejnej powieści, do całości. Dzięki temu, każda książka jest wyjątkowa i nie ma dwóch takich
samych egzemplarzy. Pięknie to wygląda na półce.
Czy polecam "Pechową dziewczynę"? Jeżeli macie akurat ochotę
na coś zupełnie niezobowiązującego, to myślę że tak. Jeśli
natomiast szukacie w książce jakiś niebanalnych wydarzeń, to niestety w tej książce tego nie znajdziecie...
Sardegna
Z tej serii czytałam tylko książkę Kasi Bulicz-Kasprzak i na razie nie zanosi się na zmiany. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, seria ma naprawdę fajnie tytuły, ale jak widać,czasami trafi się coś mniej oryginalnego.
Usuń