Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 280
Moja ocena : 6/6
Coraz bardziej zaczynam lubić powieści Astrid Lindgren a i moje dzieci odnoszą się do nich z wielkim entuzjazmem. Dzięki moim pociechom mogę przeczytać lektury z dzieciństwa, których wcześniej nigdy nie poznałam, albo kojarzyłam tylko z tytułu, ale nie znałam samej treści. Tak było właśnie z "Braćmi Lwie Serce", przejmującą opowieścią o sile braterskiej miłości, odwadze, samotności, odpowiedzialności, walce o wolność, przyjaźni i lojalności. Tytuł, owszem - znałam bardzo dobrze, ale nic poz tym. Na szczęście ta sytuacja uległa już zmianie.
Dla mnie osobiście, "Bracia Lwie Serce" okazały się bardzo smutną opowieścią. Kiedy czytałam ją na głos, miałam momenty, zwłaszcza pod koniec lektury, kiedy wydarzenia były wyjątkowo intensywne i dramatyczne, że głos łamał mi się ze wzruszenia. Mam wrażenie, że dzieci też poczuły się poruszone i trafił do nich smutny wydźwięk tej książki. Chociaż może nie o wydźwięk tu chodzi, bo zakończenie opowieści jest raczej pozytywne, chodzi raczej o dość trudne sprawy (kwestię choroby, śmierci i wojny) opisane w książce. Nie można oczywiście udawać, że w życiu owe dramaty nie istnieją, jednak nie wystarczy też, moim zdaniem, opowiedzieć o odwadze, męskości i prawości obu braci, aby zatrzeć wrażenie smutku i nieuchronności tej historii. To wszystko sprawia, że "Bracia Lwie Serce" są dość dramatyczną i trudną lekturą i nie nadają się dla co wrażliwszego, małego czytelnika.
13 letni Jonatan i 10 letni Karolek Lew są kochającym się braćmi, którzy wraz z mamą mieszkają w ubóstwie, zmagając się z nieuleczalną chorobą młodszego z nich. Mimo trudów codzienności, bracia mocno się wspierają i spędzają ze sobą wiele czasu. Jonatan opowiada też Karolkowi o pięknej krainie Nangjali, do której ten uda się po śmierci. Niestety, na skutek nieszczęśliwego wypadku to Jonatan umiera pierwszy, a młodszy brat nieustannie się obwiniając, niedługo również umiera.
Jako że bracia, tuż przed śmiercią zdążyli umówić się na spotkanie w Nangjali, rzeczywiście łatwo się w niej odnajdują, spędzając czas tak, jak zawsze marzyli jeszcze za życia. Okazuje się jednak, że Nangjali, wyśniona kraina, również ma swoje demony. Jest podzielona na dwie Doliny: Dzikich Róż i Wiśni, z czego w tej drugiej panuje okrutny władca Tengil. Mieszkańcy terenów będących pod jego rządami próbują przeciwstawić się tyranowi, ale dopiero pojawienie się braci Lew zmienia coś w ich nastawieniu. Pod wpływem odważnego i dzielnego Jonatana i jego pomocnika Karolka, mieszkańcy Doliny Wiśni odważnie zaczynają walczyć o wolność.
Opowieść o przygodach chłopców jest wyczerpująca emocjonalnie. Dzieci nieustanie będą znajdować się w niebezpieczeństwie, tym bardziej, że do walki z rebeliantami wkroczy kluczowy pomocnik Tengila. Postać tak groźna, że spotkanie z nią na zawsze odmieni losy Jonatana i Karola.
Nie da się ukryć, że lektura "Braci Lwie Serce" dostarcza też niesamowitych emocji, nawet tym dorosłym czytelnikom. Choć książka znacznie różni się od sympatycznych opowieści Astrid Lindgren, takich, jak "Dzieci z Bullerbyn", "Emil ze Smalandii" czy "Detektyw Blomkvist", ma zupełnie inną formę, charakter i przekaz, jest bardziej poważna, dojrzała i dramatyczna, to jednak jest to niesamowita opowieść warta poznania. Z tego, co się orientuję, to lektura do IV klasy szkoły podstawowej. Czy dziesięciolatki są wystarczająco dojrzali, aby poznać losy Jonatana i Karolka? Myślę, że tak, choć zależy to od indywidualnych predyspozycji dziecka. Nie warto czasami na siłę uszczęśliwiać dziecka tak trudną lekturą, choć z drugiej strony, zwłaszcza w taki dzień, jak dziś, nie można unikać tematu nieuchronności śmierci. Jest ona w końcu nieodzownym elementem życia.
Sardegna
Jestem w trakcie ponownej lektury i rzeczywiście nie jest to łatwa książka, ale w dorobku literackim Astrid Lindgren są różne historie. Uwielbiam jej twórczość, zresztą to moja ukochana pisarka, pozdrawiam serdecznie i zapraszam również do mnie :) http://matkapolkaczytajaca.blox.pl/
OdpowiedzUsuńZgadzam się, Astrid Lindgren pisze różne książki i choć dzieci są przyzwyczajone do tych wesołych opowiastek w stylu "Dzieci z Bullerbyn", to warto, żeby znały też te poważniejsze. Dziękuję za odwiedziny, mam nadzieję, że zagościsz u mnie na dłużej :)
UsuńPierwszy raz czytałam tę książkę chyba jako siedmiolatka, a później wracałam jeszcze do niej wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńTo szybko zaczęłaś! Nie bałaś się?
Usuń