"Czarne jeziora" Dorota Suwalska


posted by Sardegna on , , , ,

1 comment


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 335
Moja ocena : 5/6


Całkiem niedawno miałam okazję przeczytać młodzieżową powieść Pani Doroty Suwalskiej pod tytułem "Tabletki na dorosłość". Była to lektura mocno inspirująca i dała mi sporo do myślenia, więc kiedy tylko nadarzyła mi się okazja na przeczytanie kolejnej książki Autorki, od razu poszłam za ciosem, z ciekawości, czy następna powieść również okaże się tak interesującą historią. "Czarne jeziora" poruszają trudną tematykę, powiedziałabym, że zdecydowanie bardziej skomplikowaną, niż "Tabletki", które mimo iż opowiadają o równie ważnych dla młodych ludzi sprawach, to jednak nie są aż tak dramatyczne, jak historia przedstawiona powyższej.


"Czarne jeziora" opowiadają bowiem o siedemnastoletniej Magdzie, która boryka się z problemem akceptacji siebie i złożonych reakcjach otoczenia, na wiadomość, iż jest nosicielką wirusa HIV. Magda wydaje się na pierwszy rzut oka zwyczajną nastolatką, może jedynie trochę bardziej skrytą i wyobcowaną, dziewczyna jednak od paru miesięcy zmaga się z olbrzymim brzemieniem,  świadomością, że od urodzenia jest nosicielką wirusa HIV. To mama Magdy, nosicielka wirusa, nieświadomie przekazała go nowo narodzonemu dziecku i dopiero po latach postanowiła wyjawić córce prawdę. Możecie więc sobie wyobrazić, jak trudnym doświadczeniem dla nastolatki jest świadomość posiadania tej ciężkiej choroby. I choć "uchwyconej" w porę, zablokowanej przez odpowiednie leki, to jednak będącej z nią już na zawsze. 

Magda zupełnie sobie z tym faktem nie radzi i nie chodzi tylko o samą świadomość choroby, która jakby w umyśle dziewczyny schodzi na dalszy plan, tylko o sytuację, że prze tyle lat matka ukrywała przed nią prawdę. Magdzie najbardziej brakuje szczerej rozmowy z mamą, wyjaśnienia przeszłości, opowiedzenia o żalu za trzymanie tajemnicy, i o to, że wszyscy wokół wiedzieli o chorobie, rozmowie o parasolu ochronnym, którym na nią nałożono, a także o jej biologicznym ojcu. Dziewczyna nie potrafi się z rodzicielką porozumieć, każda próba rozmowy kończy się kłótnią, nie pomaga nawet wsparcie ojczyma, z którym Magda ma naprawdę dobry kontakt.

Aby uporządkować swoje uczucia, bohaterka próbuje wprowadzić do swojej codzienności dziennik emocji, w którym zapisuje ważne dla siebie przemyślenia. Często wspomina w nim obóz dla nastolatków zarażonych od urodzenia wirusem HIV, na który wysłała ją matka, aby córka mogła oswoić się z nową rzeczywistością.  I choć dziewczyna znalazła tam bratnie dusze to jednak najbardziej brakuje jej kontaktu z własną mamą.

I o tym właściwie są "Czarne jeziora", o odkrywaniu siebie, o budowaniu na nowo mocno nadwątlonej relacji z najbliższą osobą, o braku zaufania, o poczuciu wyobcowania i szukaniu własnej tożsamości. Jest to też historia o poszukiwaniu prawdy o sobie. I choć Magda pozwala się poznać tylko na tyle, na ile sama się odsłoni, a informacje na jej temat są raczej chaotyczne i przypominają raczej zlepek niespokojnych myśli, jak to bywa w przypadku nastolatków, to dane nam będzie zajrzeć wgłąb jej psychiki i poznać ja nieco lepiej. Będzie nam też dane zmierzyć się trudną do wyobrażenia świadomością posiadania tak poważnej choroby przewlekłej.

Myślę, że moja notka nie będzie spojlerem, bowiem już opis na okładce sugeruje, że to właśnie z tym tematem będzie związana historia bohaterki. Trochę żałuję, że tak od razu dowiedziałam się, o co tutaj chodzi, bowiem opowieść jest skonstruowana w taki sposób, że czytelnik dopiero gdzieś w połowie książki uświadamia sobie, z czym boryka się Magda, gdyby więc nie okładka, treść mogłaby być dla mnie niezłym zaskoczeniem. Myślę też, że wzbudziłaby wtedy jeszcze większe emocje, niż w sytuacji kiedy po prostu od początku wiedziałam, jaki problem dotyka główną bohaterkę.

Z drugiej jednak strony, patrząc na przekaz książki, może nawet lepiej jest wiedzieć od początku z czym mamy do czynienia, i z czym zmaga się Magda. Wtedy już od początku można dogłębnie zmierzyć się z tematem i skupić się na dobrze skonstruowanym portrecie psychologicznym postaci.

"Czarne jeziora" nie są książką, w której akcja toczy się wartko, a wydarzenia galopują po sobie. Ze względu na trudną tematykę nie polecałabym jej młodszym nastolatkom, a na pewno nie uczniom szkoły podstawowej, bo jest ona zdecydowanie bardziej dla ich starszych kolegów, a także dla rodziców, którzy chroniąc swoje dzieci, czasami zapominają, gdzie w tym wszystkim jest miejsce na prawdziwą relację. Warto znać "Czarne jeziora", może dla kogoś ta historia okaże się być bardzo ważną, a nawet przełomową w życiu. W moim przypadku na pewno dołączy ona do spisu wartościowych książek młodzieżowych, które można zaleźć w mojej biblioteczce.

Przeczytaj także:

Sardegna

1 komentarz: