Dzień dobry! Czas na kolejny post wspominkowy, tym razem dotyczy on książek przeczytanych w maju w 2010 roku (jestem już prawie na czysto!). Było ich wtedy sześć, z czego wszystkie pochodziły z mojej biblioteczki i są tam do dzisiaj.
Czwarty tom wampirzo - wilkołakowej serii o pokręconej relacji uczuciowej pomiędzy Bellą a dwójka jej wybranków: Edwardem i Jacobem. Nastolatka w końcu wybiera, który z chłopaków zostaje jej ukochanym, a jej decyzja kończy się ślubem. Ostatnia część przynosi czytelnikom wiele odpowiedzi i kończy właściwie całą opowieść. Pamiętam, że owego czasu książki Stephanie Meyer były bardzo popularne i ja też popłynęłam trochę na fali ich popularności. I w sumie podobało mi się, lektura niewymagająca, choć momentami mocno nużąca. Niestety po obejrzeniu filmów moja sympatia do serii, a zwłaszcza głównej bohaterki, uległa znacznej redukcji.
Trzeci tom serii kryminałów "Krew i wino" wydawanych, jako dodatek do czasopisma Bluszcz. Z książką nie mam żadnych skojarzeń, zupełnie nie umiem sobie przypomnieć fabuły. Z tego, co kojarzę, wcześniejsze dwa tomy również nie czytało mi się zbyt dobrze, wiem tylko, że głównym bohaterem jest Fredric Drum, znawca dawnych kultur, smakosz
win i właściciel znanej francuskiej winnicy. Tym razem detektyw amator wyrusza do Włoch i tam zostaje wplątany w niebezpieczną intrygę. Niestety nie umiem nic więcej na jej temat powiedzieć. Tak się właśnie zastanawiam, czy ponowne przeczytanie pierwszych trzech tomów serii zmieniłoby moje postrzeganie. Muszę to przy okazji sprawdzić.
Trzecia część przygód czterech przyjaciółek i ich "magicznych" dżinsów. Tym razem spodnie muszą wesprzeć każdą z nich w przełomowym momencie życia. Dziewczyny kończą bowiem liceum i zaczynają studia. Przestraszone, podekscytowane nadchodzącymi zmianami potrzebują wsparcia bratnich dusz, ale też muszą nauczyć się samodzielności, dokonywania trudnych wyborów i odwagi. Przypomnienie sobie o kolejnej, świetnej części perypetii Carmen, Leny, Tibby i Bridget sprawiło, że nabrałam ochoty na ponowną lekturę.
Cudowna historia, choć przyznam, nie czytało się jej łatwo. Jan Baptysta Grenuille ma idealny węch, tworzy więc perfumy, którymi zachwyca się cały Paryż. Artysta nie jest jednak zadowolony ze swojego dzieła, szuka więc idealnego zapachu, który chce wyizolować z ciała dziewicy. Żeby dokonać tego, co zamierza, nie zawaha się zabić. I to nie jeden raz. Pokręcona, trochę psychodeliczna opowieść o XVIII wiecznym seryjnym mordercy. Z jednej strony brutalna i bezkompromisowa, z drugiej delikatna i subtelna. Chyba właśnie przez te sprzeczności wydaje się być tak wyjątkowa.
Orientalna opowieść, której lektura sprawia początkowo sporo trudności, kiedy jednak czytelnik wkręci się w charakterystyczny sposób narracji, historia staje się prawdziwą ucztą. W afgańskiej rodzinie przychodzi na świat córka, która nie ma prawa istnieć i powinna zostać natychmiast po urodzeniu zgładzona. Rodzina nie umie jednak dokonać tego makabrycznego czynu, stąd też postanawia wychować Samirę, jako chłopca, a prawdę ukryć przed światem. Samira dorasta, uczy się od ojca wszystkich rzeczy potrzebnych do "bycia" mężczyzną, a po jego śmierci wyrusza w podróż również w męskim przebraniu. "Samira i Samir" to opowieść o tożsamości płciowej, o poszukiwaniu własnego ja, o nietolerancji i prześladowaniach. Trudna, ale warta włożonego wysiłku, książka.
Pewien chirurg plastyczny postanawia znaleźć idealną twarz do przeszczepu dla swojej oszpeconej w wypadku, żony. Znalezienie ofiary rozpoczyna ciąg niepokojących zdarzeń, z których policyjne śledztwo w sprawie morderstwa, atak podjazdowy włoskiej mafii i psychoza głównego bohatera, to tylko część z nich. Pomysl na fabułę przedni, niestety wykonanie znacznie gorsze. Pamiętam, że skusiłam się na lekturę wizją emocjonującego kryminału, a dostałam mocno pokręconą, rozczarowującą opowieść.
Czytaliście którąś z moich ówczesnych lektur?
Sardegna
Głupio się przyznać, ale czytałem "Przed świtem". Dzisiaj książkę chowam za innymi żeby nikt jej nie widział, ale ciiii ;)
OdpowiedzUsuńEee... nie ma się co wstydzić :) pewne książki pasują do danego momentu w naszym życiu. Ja też mam całą serię
UsuńOczywiście, że tak. Całą Sagę Zmierzch, a Przed Świtem to nawet chyba w tym samym roku. Z sentymentem wspominam też serię Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów czytałam ją chyba rok wcześniej niż Ty. Też mam na półce Przed Świtem.
OdpowiedzUsuńRok 2010 to był chyba taki złoty czas Zmierzchu. Wszyscy czytali :) I fajnie. A Stowarzyszenie chętnie bym sobie po latach przypomniała, tylko muszę znaleźć je w swej przepastnej biblioteczce :)
UsuńOch, Zmierzch czytałam kilka razy :D Dalej mam na półce, chociaż już chyba z niego wyrosłam :)
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie wyrosłam, ale nie wywalam z biblioteczki bo podsunę Córce, jeśli będzie miała ochotę :)
UsuńCzytałam Stowarzyszenie wędrujących dżinsów- pierwszą część, dawno,dawno temu. I Pachnidło też dość dawno. Saga zmierzch jakoś nie przypadła mi do gustu mimo,że lubię fantasy(może dlatego,że pierw widziałam film)
OdpowiedzUsuńStowarzyszenie jest cudne! Aż mam ochotę wrócić do niego po latach. Pachnidło też świetne, o wiele bardziej mi się podobało, niż film, który swoją drogą też niezły
Usuń