"Cieszyn prowadzi śledztwo" Marta Matyszczak


posted by Sardegna on , , , ,

No comments


 Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 302
Moja ocena : 6/6

Od ostatniego tomu przygód Gucia, Szymona Solańskiego i jego żony Róży, czyli "Sopotu w trzech aktach", minęło pół roku, ale dla mnie to cała wieczność! Nie raz już mówiłam, że seria ta skradła moje serce od pierwszego tomu i jest jedną z nielicznych wielotomowych opowieści, która w ogóle mi się nie nudzi, co więcej, z każdą kolejną częścią dostarcza mi nowych emocji i zapewnia wiele czytelniczych atrakcji.

Marta Matyszczak naprawdę fajnie kreuje losy postaci, wysyła ich w przeróżne miejsca na mapie Polski, sprawiając, że przy okazji załatwiania swoich prywatnych spraw, wędrują z północy na południe kraju, wplątując się, oczywiście zupełnie przypadkowo, w lokalne śledztwa kryminalne.

Ostatnia akcja Solańskich toczyła się w Sopocie, bowiem tam bohaterowie wybrali się w swoją podróż poślubną. Natomiast najnowszy tom, jak sugeruje tytuł, rozgrywać się będzie w Cieszynie, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie miasta, gdyż to właśnie tam Róża dostała tymczasową pracę w polonijnej gazecie, i na jakiś czas przeniosła się z Chorzowa na Śląsk Cieszyński.

Dziennikarka mieszka i pracuje tymczasowo w czeskim Cieszyna, natomiast Szymon na co dzień nadal przebywa w Chorzowie podejmując się drobnych zleceń detektywistycznych oraz nadzorując prace remontowe w ich kamienicy, która już od wielu tomów nie może być zamieszkała przez mocno nieogarnięte ekipy remontowe, w weekendy ochoczo jednak odwiedza swą ukochaną, przy okazji przywożąc jej polskie wiktuały, których brakuje jej za granicą. No i właśnie przy okazji jednych z odwiedzin, okazuje się, że w mieście doszło do zabójstwa, którym to para detektywów i ich pies od razu się interesują.

Na Moście Przyjaźni, dokładnie na granicy dzielącej dwie części miasta, zostało znalezione ciało mężczyzny. Denatem okazuje się być Gustaw Habsburg, potomek słynnej rodziny cieszyńskich Habsburgów, który niedawno przyjechał do miasta, miał bowiem wobec niego poważne plany. Plotka krążąca po Cieszynie głosi, że mężczyzna chciał rewolucjonizować miasto, przyłączyć je do strony polskiej, zlikwidować lokalne symbole, a nawet przejąć manufakturę słodyczy, z której słynie okolica. Generalnie naraził się wielu osobom, stąd też jego zabójstwo nikogo nawet specjalnie nie dziwi.

Ponieważ ciało Habsburga zostaje ułożone na moście w taki sposób, że dokładnie połowa ciała leży po stronie czeskiej, a połowa po polskiej, zarówno funkcjonariusze z jednej, jak i drugiej strony miasta, nie bardzo kwapią się do przejęcia sprawy, uważając, że inicjatywa leży po stronie sąsiada. W Polsce sprawę prowadzi starszy aspirant Lucjan Kordel, człowiek mocno ugodowy, natomiast czeskich stróżów prawa reprezentuje komisarz Liduška Žrankova, osoba niezwykle charakterna, nie dająca sobie w kaszę dmuchać i mimo niepozornej postury i budowy ciała ma większe przysłowiowe jaja, niż niejeden facet. Współpraca nie układa się jednak funkcjonariuszom najlepiej. Panuje pomiędzy nimi dość napięta atmosfera, mają oni bowiem wspólną przeszłość, która bardzo im ciąży na sercu.

Śledztwo niespecjalnie posuwa się do przodu, dlatego też burmistrzynie obu części Cieszyna, proszą o pomoc Solańskich. Do sprawy włączy się także Gucio, bo w końcu to pies tropiący, który pomógł swoim ludziom niejedno morderstwo wyjaśnić. Zabójstwo Habsburga nie wydaje się być aż tak bardzo skomplikowanym tematem, bowiem podejrzanych o dokonanie przestępstwa jest cała masa. Szalona pani Mira, obrończyni cieszyńskiej flory, nieco ekscentryczny szef kuchni Jiří, który nie tolerował pomysłu Habsburga o przyłączeniu czeskiego Cieszyna do Polski, pani Alicja Szymonek, właścicielka lokalnej fabryki cukierków, mająca na pieńku z Gustawem, planującym przejąć jej rodzinny interes, czy miejscowy włóczęga, to tylko część podejrzanych, mogących chcieć pozbyć się niechcianego w Cieszynie gościa.

Szymon i Róża krążą po Cieszynie, szukając winnego raz po stronie polskiej, a raz czeskiej. Przy okazji testują lokalne przysmaki, czyli smażony syr i hranolki (to głównie Solański), ale także objadają się cukierkami szymonkami (to głównie Róża). Przy okazji śledztwa uda im się także co nie co zwiedzić, choć taka forma rozrywki nie spotka się z aprobatą Gucia.

Dość dobrze znam Cieszyn, i to zarówno ten po stronie polskiej, jak i czeskiej, stąd też bardzo łatwo było mi zwizualizować sobie miejsca, które odwiedzali bohaterowie jedenastego tomu serii "Kryminał pod psem". Tradycyjnie, kiedy przygody Solańskiego, Róży i Gucia toczą się w znanym mi miejscu, taki tom staje się dla mnie szczególnie bliski.

Lokując miejsce akcji w Cieszynie, autorka położyła nacisk na to, żeby czytelnik mógł poczuć klimat miasta, a także poznać trochę lepiej naszego czeskiego sąsiada. Bardzo fajnie wypadła także narracja prowadzona ze strony samego miasta, które może wypowiedzieć się na temat tego, co się w nim dzieje, co jest bardzo ciekawym zabiegiem i moim zdaniem, bardzo udanym. W Cieszynie byłam wiele razy, ale szczerze mówiąc, każda wizyta pozwala mi odkryć w mieście coś nowego. Podobnie było podczas lektury. Z jednej strony przypomniałam sobie o znanych mi miejscach, a z drugiej, poczułam chęć, aby wybrać się tam jak najprędzej i powędrować śladami bohaterów patrząc na Cieszyn nowymi oczami.

Na koniec chciałam jeszcze wspomnieć, że podobnie, jak w poprzednich tomach, autorce udało się utrzymać charakterystyczny humor będący istotą jej komedii kryminalnych. Żarty sytuacyjne, humorystyczne scenki w tej części zostały oparte w głównej mierze na niedomówieniach czy łamańcach językowych i fakcie, że język czeski, choć podobny do polskiego, to jednak jest zupełnie inny. Powiedzonka Gucia, pomysły Róży nadal są jednorazowe i po raz kolejny bawią czytelnika, choć w nienachalny sposób.

Jestem bardzo zadowolona z powyższej lektury. Miałam ostatnio mały kryzys czytelniczy, o czym świadczy mała ilość książek przeczytanych od początku roku, natomiast "Cieszyn prowadzi śledztwo" pochłonęłam w dwa dni, co tylko potwierdza fakt, że Marta swoją serią robi kawał dobrej roboty! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód Gucia i Solańskich. Czy faktycznie teraz czas na Zakopane?

Sardegna

Leave a Reply