"Niezła draka! Drapak" Bartosz Sztybor, Tomasz Kaczkowski


posted by Sardegna on , , , , ,

No comments


Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron:  48
Moja ocena : 5/6

Komiksy są mi zupełnie obce. Jako dziecko nie zaczytywałam się w przygodach rysunkowych bohaterów, choć nie powiem, miałam na własność kilka zeszytów z  "Przygodami Koziołka Matołka", "Tytusa, Romka i A'Tomka "czy "Kajko i Kokosza". Komiksy wydawały mi się zawsze jakąś "osobną kulturą", której nigdy nie czułam się częścią, i której chyba nigdy do końca nie pragnęłam poznać. O tym, że są także komiksy dla dorosłych i to nie tylko o przygodach superbohaterów, dowiedziałam się od Agnes z Dowolnika. Zaczęłam się trochę interesować sytuacją, ale nie na tyle, żeby od teraz zakręcić na komiksach. Muszę do tego paradoksalnie dojrzeć i potrzebuję do tego nieco więcej czasu.

W ostatnim czasie mój syn jednak zaczął dorastać do dziecięcych komiksów. Zaczął od Spidermana, potem oglądał namiętnie historyjki z NinjaGo, a potem ... zaczął rysować swoje własne historie, mówiąc: "Mamo, zobacz, rysuję komiks!" Widzę, że sprawia mu to radość, dlatego postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zapoznać go z nową, komiksową postacią: Drapakiem (a właściwie Kornelem, ale o tym za moment).


Przygody Drapaka - Kornela zostały przedstawione w komiksie, do którego scenariusz napisał Bartosz Sztybor, natomiast twórcą rysunków jest Tomasz Kaczkowski. Historyjka ta została nagrodzona w drugiej edycji „Konkursu im. Janusza Christy, na komiks dla dzieci”, i wydana przez Wydawnictwo Egmont (wydawcę wielu sympatycznych, dziecięcych książek rysunkowych).

Kornel za dnia jest właścicielem antykwariatu, nocą natomiast przeobraża się w superbohatera, który ratuje miasto przed złem. Drapak walczy z wielkim robotem, a później tajemniczym przeciwnikiem, który hipnotyzuje ludzi za pomocą muzyki. Do tego musi ukrywać swoją prawdziwą tożsamość przed przyjaciółmi i piękną dziewczyną, na której zaczyna mu zależeć. Kostiumem, Drapak przypomina nieco Batmana, ale na tym podobieństwa się kończą. Przygody bohatera też są bardziej "dziecinne" i "niewinne", a motyw muzyczny jest wręcz uroczy.

Krótka to opowiastka, ale dzieciakom się podobała. Pierwszy raz przeczytałam im ją na głos, żeby zorientowali się co i jak, ale później Młody zabrał sobie Drapaka na własność i przegląda go codziennie.   
 
Nie mnie oceniać grafikę, ale kojarzy mi się bardzo z kreskówkami z kanału CartoonNetwork (jeśli wiecie, co mam na myśli). Pozytywem jest też to, że teksty w dymkach mają dość dużą czcionką, więc dzieciaki, które zaczynają czytać samodzielnie, spokojnie sobie z nimi poradzą. Zresztą najlepiej będzie, jeśli pokażę Wam parę zdjęć ze środka komiksu, żebyście mogli sami ocenić:


W poprzednim wpisie polecałam Wam "Jaśki", jako prezent świąteczny dla dzieci. W dzisiejszym, polecę "Drapaka", zwłaszcza małym miłośnikom superbohaterów i rysunkowych opowieści.

Sardegna

"Jaśki" Jean - Philippe Arrou - Vignod


posted by Sardegna on , , , , ,

2 comments


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron:  390
Moja ocena : 6/6

Raz na jakiś czas trafiam na tytuł, dla którego porzucam wszystkie inne, porozpoczynane książki. Tym razem pojechałam trochę, bo zabrałam ją dzieciom z wieczornego czytania. No może nie końca tak było, bo w końcu przeczytałam Młodym jeden rozdział, ale potem "Jaśki" skonfiskowałam dla siebie.

Ależ to cudna książka! Zabawna, ciepła, trochę w stylu Mikołajka (zwłaszcza formy rozdziałów i podobna narracja), ale moim zdaniem, bardziej od niego dynamiczna. Może to tylko moja opinia, bo przeczytałam już naprawdę wiele tomów przygód Mikołajka, i w sumie ten młodzieniec nie jest już mnie w stanie niczym zaskoczyć, dlatego tak dobrze czytało mi się o Janach. Niby to coś podobnego, a jednocześnie coś zupełnie nowego i świeżego.

"Jaśki" to nie jest przypadkowy tytuł. Sześciu braci - sześciu Janów - ta dziwna sytuacja jest efektem niezbyt dobrej pamięci ich ojca. Pięciu chłopaków w wieku od 10 do 2 lat, oraz ich nowo narodzony braciszek, wszyscy noszą to samo imię, ale dla rozróżnienia sytuacji, dołączają do niego kolejne litery alfabetu. Mamy więc najstarszego Jana-A, dziesięciolatka, mądralę, pewnego siebie starszaka, który chce zawsze być pierwszy i wszystkimi rządzić. Jest Jan - B, ośmiolatek, narrator opowieści, nieco okrąglejszy od pozostałych, uwielbia bawić się w detektywa. Jan - C, sześciolatek, trochę gapowaty, rzadko kiedy bywa w temacie, czteroletni Jan - D, zwany Demolką, oraz najmłodszy Jan - E malutki, rozkoszny dwulatek, sepleniący, jak najęty. Do tego dochodzi nowy bobas - Jan - F, który pierwotnie miał być siostrzyczką Heleną, ale skończyło się "jak zwykle". 

Rodzina z szóstką dzieci to nie lada wyzwanie dla ich rodziców i dziadków tej ekipy, więc i oni są ciekawymi i ważnymi postaciami w całej tej opowieści. Roztargniony tata, podobny nieco do ojca Mikołajka, super zorganizowana mama, stanowcza babcia Janeczka i rozpieszczający swych wnuków do nieprzytomności, dziadzio Jan. 

Chłopaki mają różne pomysły na spędzanie wolnego czasu (nie zawsze bezpieczne), marzą o telewizorze (rzecz dzieje się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku), kłócą się praktycznie przy każdej okazji, nie cierpią się myć i jedzą, jak smoki, ale każdy z nich jest indywidualistą z mocnym charakterem, dlatego stanowią istną mieszankę wybuchową, którą trudno ujarzmić. 
Braciszkowie, jak to rodzeństwo, cały czas ze sobą walczą, ale jak przyjdzie co do czego, to trzymają razem sztamę, tak silną, że ani mama, ani tata, ani nikt inny nie jest w stanie rozbić tego "gangu Jaśków".

Niezliczona ilość ich przygód, opisana jest w książce. Najwięcej akcji ma miejsce w domu i na rodzinnych wakacjach (sytuacje szkolne są w mniejszości, to odróżnia Jaśki od Mikołajka). Nie powiem, letnie przygody chłopaków rozśmieszały mnie najbardziej, zwłaszcza wspólnie spędzone z dziadkami, którzy w życie wnuków wprowadzają czasami istną rewolucję! 
Historie w "Jaśkach" podzielone są na cztery główne rozdziały, a po każdym z nich chłopaki są starsze o rok. I jak to w życiu bywa, zmiany są nieuniknione. Ciągle coś się dzieje, a wszystko zaczyna się od narodzin nowego braciszka. Potem świąteczny wyjazd, przeprowadzka na drugi koniec kraju, wakacje letnie, zmiana szkoły, nawiązywanie nowych przyjaźni, odpoczynek u dziadków, albo i w luksusowym hotelu. Przez dom chłopaków przewinie się też cała gama pupilów, od rybek począwszy, na szynszylu skończywszy.
Jedno Wam powiem, nie będzie nudno! Wręcz przeciwnie, będzie zabawnie, będzie gwarno, tłoczno, ale rodzinnie, przyjaźnie i ciepło.

Fajna to książka i dla młodszych i dla starszych. Przeczytałam moim dzieciom w prawdzie tylko mały ułamek, ale i to bardzo im się podobało. Chciały więcej, ale wyrodna matka zabrała im książkę. Obiecuję poprawę i doczytanie wieczorem, co ciekawszych rozdziałów. Myślę, że "Jaśki" mogą stanowić świetny prezent pod choinkę dla szkolnej i gimnazjalnej młodzieży, a także dla wszystkich fanów "Mikołajka". Także, jeśli macie problem z upominkiem, wiecie już w którą stronę podążać.
Sardegna

Książkowe podsumowania Sardegny cz.1 - 10 najlepszych okładek książek, przeczytanych w roku 2015


posted by Sardegna on

26 comments

Uwielbiam podsumowania czytelnicze i książkowe, związane z końcem roku. Kto mnie zna i czyta, ten wie, że co roku w grudniu uraczam Was moimi zestawieniami i przeróżnymi rankingami. Dzisiejszym wpisem rozpoczynam cykl podsumowań, począwszy od zebrania 10 według mnie, najlepszych okładek książek, przeczytanych przeze mnie w roku 2015. W prawdzie mam jeszcze w planach przeczytać do końca roku to i owo, ale nie widzę w tych tytułach kandydata do okładki roku 2015, więc poprzestanę na poniższych (kolejność książek w zestawieniu pokrywa się z kolejnością ich przeczytania w mijającym roku):

"Dworek w Longbourn" Jo Baker to inspiracja oryginalną powieścią "Duma i uprzedzenie" Jane Austen. Autorka kreuje zgrabną historię z życia służby państwa Benett, wzbogacając je o sprawy osobiste bądź sercowe pracowników Dworku Longbourn. Jak dla mnie, to wspaniała historia, utrzymana w charakterystycznym XIX wiecznym klimacie, która jeszcze zachęca do sięgnięcia po oryginał (jeśli ktoś nie czytał). No i ta okładka! O pięknej fakturze, utrzymująca stylistykę, z cudną wkładką. To jest ten moment, kiedy opakowanie doskonale współgra z zawartością.
Polecam.
"Broad Peak Niebo i Piekło" Bartka Droboch i Przemysława Wilczyńskiego to zbiór informacji na temat polskiego himalaizmu, w którym pierwsze skrzypce gra pierwsze, zimowe wejście na BP z marca 2013 roku. Książka dla pasjonatów gór, dla ludzi, którzy mają do nich wielki szacunek i respekt, ale nie tylko. Jeżeli kogoś interesuje rzetelne podejście i próba wyjaśnienia wydarzeń, mających  miejsce przy wejściu na szczyt, też znajdą w książce coś dla siebie. Piękne zdjęcie na okładce, autorstwa Sebastiana Alvaro, mówi samo za siebie. Góry są piękne, ale groźne zarazem, są nieokiełznaną siłą, przed którą człowiek musi mieć się na baczności.

Wśród najlepszych okładek mijającego roku umieściłam też mrocznego "Mnicha" Matthew Gregory Lewisa. Prezentowana okładka dotyczy wprawdzie audiobooka, ale nie wyobrażam sobie już tego tytułu w innej postaci. Historia, choć pochodzi z XVIII wieku, nadal przeraża (choć może nie jest najstraszniejszych horrorów, z jakimi miałam do czynienia), głównie swoim niepokojącym klimatem i opisem strasznych praktyk czarnej magii. Uwierzcie mi, tytułowy mnich to postać z piekła rodem, a okładka świetnie to ilustruje.




"Ulysses Moore. Podróż do Mrocznych Portów"  Pierdomenico Baccalario to kolejna część "Wrót czasu" - młodzieżowego cyklu o podróżach w czasie i przestrzeni. Wyróżniam serię czy jej poszczególne części, przy każdej nadarzającej się okazji, bowiem zasługuje ona na uwagę przede wszystkim za piękne wydanie. Książka ma wspaniałą okładkę, a właściwie obwolutę, chociaż twarda okładka przypominająca swoim wyglądem stary dziennik, też jest niczego sobie. W środku można znaleźć ryciny, ilustracje, mapy, wszystko nawiązujące do zagadek, labiryntów i poszukiwań, jakimi raczą się bohaterowie książki. Jeszcze raz polecam tę serię zwłaszcza młodym czytelnikom, którzy odnajdą samą przyjemność w zagłębianiu się w szczegóły zagmatwanej fabuły.

"Ezotero. Córka Wiatru" Agnieszki Tomczyszyn to tegoroczny debiut pisarki. Historia będącą z pogranicza snu i jawy, opisująca niezwykłe życie równie niezwykłej dziewczyny, o imieniu Latte. Tak, jak magiczna jest ta opowieść, tak wspaniała jest, komponująca się z nią, okładka. Zakładam, że dziewczyną patrzącą w gwiazda jest sama Latte, próbująca odnaleźć się w realnym świecie, ale myślami będąca zupełnie gdzie indziej. Wiele dzieje się w tej książce, ale myślą przewodnią jest to, aby żyć w zgodzie z samym sobą. Nie wiem, jak Wam, ale mnie okładka nasuwa bardzo podobne skojarzenia.



"Tajemnica Domu Helclów" autorstwa Maryli Szymiczkowej, a tak naprawdę wspaniałego duetu: Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego. Może sama książka nie powaliła mnie na kolana (swoją argumentację przedstawiłam w podlinkowanym wpisie), ale nie mogę odebrać jej przepięknej, klimatycznej okładki, nawiązującej do ważnej roli w całej opowieści, sióstr Szarytek i ich krakowskiego domu opieki. Poza tym, okładka świetnie oddaje retro charakter, mającej wydarzyć się historii.




 
"Posłaniec" Marcusa Zusak również ma bardzo interesującą, choć może nie do końca adekwatną do treści, okładkę. Młody mężczyzna, który znajduje się w centrum bardzo efektownego zdjęcia, mógłby w sumie być Edem, głównym bohaterem opowieści, choć osobiście wyobrażałam go sobie nieco inaczej. Okładka kojarzy mi się jeszcze z pewną "duchowością". I w sumie, jak się dobrze zastanowić, nawiązuje do ostatecznego przesłania "Posłańca". Szkoda, że ta powieść Zusaka nie jest tak popularna, jak "Złodziejka książek". Jest bowiem bardzo wartościową historią, przypominającą o tym, co jest w życiu ważne.

Terror" Dana Simmons to książka bardzo wyjątkowa. Nie może być inaczej, jej okładka też taka jest, zresztą, jak i całe wydanie. Utrzymana w lodowych barwach, świetnie nawiązuje do opisywanych w książce, tragicznych wydarzeń. Okładka nieco minimalistyczna, ale uważam, że na tle tego, co będzie się w powieści działo, jej przeładowanie treścią nie byłoby wskazane. Skromność zachowaną na okładce, świetnie równoważy bogata treść. Zresztą o "Terrorze" przeczytacie jeszcze w niejednym moim zestawieniu, bo ... a zresztą, sami zobaczycie!

W zeszłym roku, powieść Asa Hellberg "Ostatnia wola Sonji" królowała jako ta, z najlepszą okładką i zebrała u mnie największe pochwały (link). W tym roku również postanowiłam umieścić w zestawieniu książkę autorki "Sekret Sonji", który jednocześnie jest kontynuacją "Ostatniej...". Choć sama powieść nie podobała mi się jakoś szaleńczo, to okładka jest piękna i utrzymana w podobnym stylu, jak wyróżniona część pierwsza. Letni klimat, trzy przyjaciółki, Paryż. Okładka jest zapowiedzią wspaniałej historii, niestety treść na jej tle wypada już bardzo blado...
 



Na koniec zestawienia zostawiłam "Opowiadania" Edgara Allana Poe. Okładki, które są bodajże domeną Wolnych Lektur, zupełnie nie pasują do charakteru opowiadań autora, w jaki sposób bowiem groza, strach i upiorny klimat Poe'go, maja identyfikować wesołe, kolorowe okładki? Osobiście patrzę jednak na nie bardziej przychylnym okiem, niż Agnes (której również okładki ni w ząb do Poe'go nie pasują), a to głównie za sprawą kolorowych makro zdjęć. Podobają mi się zwłaszcza te, przedstawiające mikroskopijny świat organizmów żywych. Mają swój urok i już!





Gdybym jednak musiała wśród tych cudownych okładek wybrać mój tegoroczny numer jeden, bezsprzecznie było by to:


"Broad Peak Niebo i Piekło" Bartka Droboch i Przemysława Wilczyńskiego od Wydawnictwa Poznańskiego. 

Ciekawa jestem Waszych typów, czy pokryją się z moimi wyborami?  Pozdrawiam już całkiem przedświątecznie (w każdym razie tak się czuję)!

Sardegna

"Zapach ciemności" C.R. Roberts


posted by Sardegna on , , , , ,

4 comments


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron:  536
Moja ocena : ?/6

Pamiętacie "Dotyk ciemności"? Pierwszą część serii The Dark Duet, o której pisałam, że jeszcze nigdy nie czytałam czegoś tak zaskakującego, mrocznego i poruszającego, zarazem? Nie potrafiłam wtedy nawet ocenić tej książki. Otóż, zapomnijcie o wszystkim. Kiedy przeczytałam powyższą kontynuację, tamta powieść jawi mi się, jako niewinna bajeczka dla dzieci. Tutaj dopiero jest miażdżąco... 

Dlatego też tak długo zwlekałam z opisaniem tego tytułu. Jakoś nic konstruktywnego nie przychodzi mi na jej temat do głowy, poza tym, że tak po prawdzie to nie wiem, czy chcę czytać takie książki. 

Chyba jestem zbyt "zwyczajna", na opowieści, o takiej tematyce. I nie mam tu na myśli tego, że męczą mnie jakiś opisy związane z seksualnością, po prostu przedstawione dewiacje, tortury psychiczne i fizyczne, ciągłe napięcie, to jednak nie jest to, czego szukam w lekturze. Z jednej strony chciałam poznać dalsze, a może raczej wcześniejsze losy, porwanej Livvii, z drugiej jednak strony, miałam ochotę odłożyć powieść i nigdy więcej jej nie dotykać. 

Nie mam pojęcia, czy komukolwiek ta historia się podobała, bo właściwie to ona nie ma prawa się podobać. Nie wiem, co przeważało w tej opowieści: strach, napięcie, obrzydzenie, litość, gniew czy współczucie. Ja czułam narastające zmęczenie psychiczne...

Część druga w większości dotyczy wspomnień Livvi na temat tego, co zostało przemilczane w "Dotyku ciemności". Livvi znajduje się w szpitalu, pod opieką psychologów i policji, relacjonuje to, co wydarzyło się po "przekazaniu" jej do seksualnej niewoli, mentorowi Caleba. Wspomnienia dziewczyny dotyczą też historii z przeszłości jej porywacza, oraz celebrowanie uczucia, które z czasem tylko nabierało na sile. 

I trudno jest czytać o tych wszystkich sytuacjach, w których stawiał Livvie, rzekomo zakochany (na swój pokręcony sposób) w niej Caleb. Ja wszystko rozumiem: trudna, bolesna przeszłość, wypatrzony, przez lata pracy w seksbiznesie, charakter, przemożna chęć zemsty, ale czy to wszystko może zawładnąć człowiekiem na dobre? Czy w imię tego można ukochaną osobę narazić na tak niemożebne tortury? Poza tym sama relacja porwana - porywacz. Nie mam pojęcia, czy "uczucie" pomiędzy tymi dwojga to była prawdziwa relacja, czy tylko wytwór wyobraźni dziewczyny, która w swej rozpaczliwej sytuacji próbowała znaleźć dla siebie, choć cień nadziei na przyszłość. 

Nie mam dla Caleba żadnego usprawiedliwienia. Nie podobał mi się jego pseudo-związek z Livvi. Nie mam dla niego żadnych cieplejszych uczuć. I nie wiem co było gorsze w tej książce, czy strach o to, co się stanie z dziewczyną, czy obawa o to, o jakich seksualnych wyczynach przeczytam na kolejnej stronie.

Dlatego nie  będę polecać "Zapachu ciemności". Kto przeczytał mój tekst, ten wie mniej więcej czego się po książce można spodziewać. Jeżeli ktoś poczuł się zainteresowany, przeczyta na własną odpowiedzialność.

Sardegna

Lektury ze szkolnej biblioteki mojej Siedmiolatki


posted by Sardegna on , , , , , , ,

9 comments

Tak, jak pisałam Wam ostatnio, moja Siedmiolatka prężnie korzysta ze szkolnej biblioteki. Niektóre z książeczek czyta sam, inne z moją pomocą, jeszcze inne czytam ja dzieciakom wieczorem na głos. Poniżej prezentuję zestaw trzech, nieco wiekowych książeczek (w sumie dwie z nich sama czytałam w szkole podstawowej), które to akurat przeczytaliśmy wspólnie, podczas wieczorów z lekturą.


"Nasza Mama Czarodziejka" Joanna Papuzińska

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:  40
Moja ocena : 6/6

Kultowa książka! Najbardziej znana opowieść pochodząca z tego zbioru, to chyba ta, kiedy Mama ratuje księżyc, dorabiając mu z ciasta ułamany rożek. Gwarantuję jednak, że i pozostałe są niczego sobie. Ratowanie dzwonnicy przez szydełkową sieć, ochrona smoka przed łowcami sensacji, i karmienie go sałatą z przydomowego ogródka, latanie na puchowych poduszkach po mieście, czy ratowanie parku przez Wielkoludem, to tylko kilka z przygód Mamy i jej trzech synów (w jednej historyjce bierze udział też Tata, żeby nie było).  Książeczka, mimo że jest dość krótka zawiera wiele pozytywnych treści, nawiązuje do pokonywania własnych słabości, walki ze złymi nawykami, pomocy innym i przede wszystkim, zachęca do kreatywności. Aż nie chce się wierzyć, że ta historia ma już tyle lat (wydanie z biblioteki było z 1963 roku), a jest nadal aktualna i chyba chętnie czytana przez dzieci. Moje w każdym razie, bardzo pozytywnie odniosły się do tej opowieści, Siedmiolatka stwierdziła nawet, ze część z historyjek już zna, bo pamięta je z przedszkola. Pięciolatek też słuchał uważnie, co w sumie dość rzadko mu się ostatnio zdarza. 
To bardzo, ale to bardzo pozytywna książka, pokazująca jeszcze, że Mama jest w stanie pokonać każdą trudność i  nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.

"Dzieci z ulicy Awanturników" Astrid Lindgren
Wydawnictwo:Nasza Księgarnia
Liczba stron:  128
Moja ocena : 6/6

Tej książki akurat w dzieciństwie nie czytałam, ale jak widać, co się odwlecze to nie uciecze. Jako że rok 2015 jest rokiem poświęconym twórczości Astrid Lindgren, popłynęliśmy nieco na fali czytania książek jej autorstwa. Zaczęliśmy od "Pippi", wcześniej był jeszcze "Emil ze Smalandii" i "Lotta z ulicy Awanturników", Siedmiolatka więc wpasowała się w trend i wypożyczyła "Dzieci z ulicy Awnaturników". Jest to historia opowiedziana z perspektywy starszej siostry, poznanej wcześniej, Lotty. Trójka rodzeństwa: Jonas, Mia i czteroletnia Lotta, bawią się świetnie i co rusz nowe pomysły wpadają im do głowy. Do tego nie potrzebują masy zabawek czy gier, ot, tak, spontanicznie coś się dzieje, i zabawa tworzy się sama. A to powstaje piracki statek na stoliku w pokoju, a to zabawa w dom, gdzie Lotta jest dzidziusiem, a to w lekarza. W historyjce jest też opowieść o tym, jak rodzeństwo spędziło aktywnie czas na pikniku, i jak cała rodzina obchodzi Święta Bożego Narodzenia (to akurat na czasie).
Przefajna jest to książeczka, szkoda tylko, że taka krótka. Moje dzieci śmiały się bardzo, kiedy czytałam im co lepsze fragmenty, a potem zażądały przypomnienia przygód "Lotty z ulicy Awanturników", bo podobno już pozapominali, o czym były.
   
"Kukuryku na ręczniku" Maria Kownacka

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron:  52
Moja ocena : 4/6

"Kukuryku na ręczniku" podobało mi się jakoś najmniej. Moje wrażenia podzielają dzieci, zwłaszcza Pięciolatek który gniewnie oznajmił, że to najnudniejsza książka, jaką słuchał, ale uczę moje dzieci, że trzeba książeczce dać szansę i wysłuchać jej do końca, dokończyliśmy więc ją w wielkich bólach. Perypetie małych bohaterów opisane w książeczce są bardzo archaiczne, przez to zupełnie nie zrozumiałe dla słuchaczy. Siedmiolatka ni w ząb nie potrafiła zrozumieć po co są te podwiązki czy obwarzanki na rajstopach, sobota i niedziela - halka i sukienka, klajster do zeszytów, ale najbardziej ją zdziwiło, po kiego grzyba cerować rajtki za pomocą grzyba? Do tego, historie są rymowane, a to nie jest ulubiony sposób przedstawienia treści, wedlug moich dzieci. Ja osobiście nie potrafię zrozumieć, jak może być to lektura dla pierwszoklasistów ... Na fragment, mogę się zgodzić, zwłaszcza ten o dbaniu o higienę, ale całość? W innym wypadku będzie przyciężkawa lektura... niestety...

Dumna jestem z mojej Siedmiolatki, że tak chętnie korzysta ze szkolnej biblioteki. Podobno w listopadzie wypożyczyła aż 10 książek. Natomiast z chęcią do samodzielnego czytania jest różnie: raz jest wielka, innym razem zerowa. Mam nadzieję, że jej to przejdzie i będzie równie wielką miłośniczką książek, jak ja. Oby!

Sardegna

"Zatrute ciasteczko" Alan Bradley


posted by Sardegna on , , , ,

19 comments

Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron:  368
Moja ocena : 4/6

"Zatrute ciasteczko" to pierwszy tom przygód niezwykłej dziewczynki Flawii De Luce. Powiem szczerze, o tej serii słyszałam tyle dobrego od innych blogerów książkowych, że zanim w ogóle zaczęłam ją czytać, miałam wrażenie, że popełniam jakąś straszliwą gafę, nie mając pojęcia kim owa Flawia jest. Kiedy więc nadarzyła się okazja, postanowiłam zapoznać się z perypetiami tej nietuzinkowej, dziecięcej postaci, od początku (seria bowiem liczy obecnie już sześć tomów).

Moje pierwsze wrażenie, po zapoznaniu się z Flawią przywodziło na myśl dzieweczkę z Rodziny Addamsów. Może trochę na wyrost, bowiem poza podobnym wyglądem  Flawię i Wednesday Addams niewiele łączy. Choć z drugiej strony, podobny introwertyczny charakter dziewczyn, odosobnienie w domu pełnym ludzi i mieszkanie w nieco upiornym domostwie/zamczysku, to jednak cechy wspólne. 

Jedenastoletnia Flawia jest bardzo ekscentryczną, żeby nie powiedzieć dziwną, postacią. Piekielnie inteligentna, sprytna i bystra, w wolnym czasie eksperymentuje sobie w domowym laboratorium chemicznym, ze śmiertelnymi truciznami. Odrzucana przez starsze siostry, traktowana jak dziwadło, ignorowana przez ojca, jest takim rodzinnym popychadłem. Ale Flawia ma silny charakter i nie przejmuje się tym zbytnio (albo stwarza takie wrażenie), świetnie dogaduje się z kamerdynerem, panem Doggerem i panną Mullet, gosposią, próbującą od lat ogarnąć wielkie domostwo, po śmierci pani domu.

Flawia pochłonięta swoimi zainteresowaniami, pewnego dnia, natrafia na trupa w ogórkach. Dosłownie natrafia, bowiem w ogródku za domem, znajduje zwłoki dziwnego faceta, którego dzień wcześniej widziała w gabinecie ojca. Flawia postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa, tym bardziej, że podejrzenia padają na tatusia. Policja robi swoje, a Flawia swoje. W pewnym momencie ścieżki jednych i drugiej się zejdą, ale to i tak nic nie zmieni, bowiem w dziewczynce tkwi niesamowita intuicja śledcza, która poprowadzi ją prosto do rozwiązania zagadki. 
Żeby nie było zbyt banalnie (bo tak nie jest), sprawa faceta w ogórkach sięga daleko w przeszłość. Związek z tym ma ojciec Flawii, jego nauczyciel, który dawno temu popełnił samobójstwo i ... wyjątkowy znaczek pocztowy. 

No dobra, skoro wszystko jest ciekawe i intrygujące, to dlaczego moja ocena wynosi tylko 4/6? No właśnie, dlaczego? Myślę, że problem znów leży w moich oczekiwaniach. Wszyscy zachwalali: "Jak to nie znasz Flawii? Ona jest rewelacyjna!" No i właśnie, jakoś nie była... Miał być szał, zachwyt i emocje. Moim zdaniem wyszło średnio. To jest w każdym razie moje zdanie, bo na innych blogach widzę wysokie noty, zarówno dla tomu pierwszego, jak i dla kolejnych. 
Ciekawa postać, z tej Flawii, to na pewno. Sam pomysł Autora na kreację bystrej i nieco ekscentrycznej jedenastolatki, też niczego sobie, zwłaszcza jeśli chodzi o nadanie jej cech małoletniego detektywa. Rozwiązywanie tajemnicy z przeszłości i połączenie jej z prywatnym śledztwem też jest ciekawą koncepcją,  szczególnie jeśli chodzi o motyw pocztowy, dość rzadki w literaturze. Ostatecznie jednak, coś nie zagrało pomiędzy mną a Flawią i dość trudno było mi wgryzać się w opowiadaną historię.

Oczywiście doceniam wartość tej serii i rozumiem, że można zachwycać się nią bez końca, wyszukując co lepsze smaczki. Ja chyba jednak nie zostanę jej fanką i pozostawię pole do popisu w tej kwestii innym czytelnikom.

Sardegna

Opowiadania Edgara Allana Poe - Wolne Lektury


posted by Sardegna on , , , , , , , ,

4 comments

Dzisiejszy mój wpis będzie dość obszerny. A wszystko za sprawą Wolnych Lektur - portalu - biblioteki internetowej, z której można zupełnie za darmo pobrać świetne audiobooki znanych pisarzy. 
 
Oczywiście są to powieści należące do klasyki literatury polskiej lub obcej, ale to nie jest żadna wada. Wręcz przeciwnie, to świetna okazja do zapoznania się z nieznanymi do tej pory książkami, sięgnięcia po dawno zapomniane tytuły, czy doskonała alternatywa dla osób, które jeszcze danej lektury szkolnej nie przeczytały, a mają ochotę przesłuchać ją w formie audiobooka. Same pozytywy! 
Portal ma naprawdę duży wybór autorów i tytułów. Każdy plik można przesłuchać online bądź łatwo ściągnąć sobie na telefon. Można ściągnąć go także w pliku na czytnik, przeczytać online, bądź jeszcze wykorzystać w jakimś innym, specjalnym formacie. Można audiobook próbnie przesłuchać, dzięki temu możemy określić, czy dany lektor będzie nam odpowiadał. Gama działań z daną lekturą jest bardzo szeroka, więc każdy znajdzie odpowiedni dla siebie sposób, zapoznania się z książką.

Sama skorzystałam z opcji ściągnięcia pliku na telefon i postanowiłam ponownie przeczytać, a raczej odsłuchać, wybrane opowiadania Edgara Alana Poe. Czytałam w prawdzie w wersji papierowej, jakieś dwa lata temu, "Opowieści niesamowite", ale szczerze powiem, większość historii zatarła mi się w pamięci. To znaczy, świetnie pamiętam motyw "Czarnego kota", "Beczki Amontillada", "Serce oskarżycielem",  ale inne? Jakoś nie bardzo pamiętam, o czym były. Postanowiłam więc przypomnieć sobie ich treść właśnie dzięki Wolnym Lekturom.
Wybrałam następujące tytuły: "Zagłada domu Usherów", "Maska śmierci szkarłatnej", "Król Dżumiec", "Berenice", "Diabeł na wieży", "Portret owalny", "Hop-Frog", "Metzengeinstern", "Rękopis znaleziony w butli", "Studnia i wahadło", "William Willson", "Prawdziwy opis wypadku z p. Waldemarem".

audiobook: czas trwania 50 minut 06 sekund     
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Korzeniewski

"Zagłada domu Usherów" to niepokojąca opowieść o rodzeństwie, których relacja wychodzi znacznie bardziej poza relacje rodzinne. Straszne opisy domostwa, burzy, zjawy, majaków brata i choroby siostry, sprawiają, że atmosfera tej opowieści jest lepka od strachu. Niepokój podkręca jeszcze skrzypiące domostwo, ciemne korytarze, zimne i wilgotne piwnice oraz krypty. Brr...
audiobook: czas trwania 26 minut 40 sekund       
Moja ocena : 4/6
lektor: Wiktor Korzeniewski

"Diabeł na wieży" to opowiadanie, które najmniej przypadło mi do gustu. Opowieść o tajemniczej wiosce, w której rządzi ład, porządek, zegary i ... kapusta, a Diabeł, który pewnego dnia postanowił zawładnąć wieżą zegarową, zakłócił tę odwieczną harmonię. Średnio straszne, bardziej może jest to historia z pogranicza snu i jawy, niż typowy horror.
audiobook: czas trwania 25 minuty 30 sekund       
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Korzeniewski

Tytułowa Berenice to piękna kuzynka głównego bohatera, którą w młodym wieku zmaga śmiertelna choroba. Zrozpaczony mężczyzna, jeszcze za życia krewnej miał obsesje na jej punkcie, która tylko pogłębiła się po jej śmierci. Opętany majakami, mrocznymi wizjami, przestaje kontrolować swoje zachowanie, dopuszczając się strasznego czynu. Opowiadanie bardzo mroczne, bardzo w stylu Poe'go.
audiobook: czas trwania 22 minuty 53 sekundy       
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Korzeniewski

Dwa zwaśnione rody i jeden szalony potomek. Do tego zestawu dochodzi jeden ognisty rumak, niemal żywcem wyjęty z makabrycznego obrazu. Zachowanie  młodego Metzengersteina odbiega znacznie od zachowania normalnych ludzi, a jego obsesja na punkcie konia przekracza najśmielsze wyobrażenia. Jak zakończy się ta więź nawiedzonego człowieka z piekielnym zwierzęciem?

audiobook: czas trwania 28 minut 37 sekund       
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Korzeniewski

Zapis wydarzeń człowieka, który trafił w niewolę na piracki statek, będący zamieszkały przez siły nieczyste. Opisy groźnego, wzburzonego morza, szalejącej burzy, przerażającego wyglądu statku o czarnej banderze, przytłacza czytelnika, i choć nie jest to może moje ulubione opowiadanie, nie można odebrać mu mrocznego charakteru i dławiącej atmosfery strachu. 


audiobook: czas trwania 36 minut 06 sekund      
  Moja ocena : 5/6
lektor: Aleksandra Sekuła

Jedno z najbardziej makabrycznych opowiadań, nie szczędzących czytelnikowi strasznych opisów najprzeróżniejszych postaci, symbolizujących śmierć i różne choroby. Dwójka niczego nieświadomych marynarzy trafia do podziemi, gdzie odbywa się narada o losach ludzkości, pod dowództwem Króla Dżumca. Najstraszniejsze w całej tej opowieści są opisy postaci (dla mnie w każdym razie). Mocne. 


audiobook: czas trwania 15 minut 40 sekund     
Moja ocena : 4/6
lektor: Wiktor Korzeniewski

Pamiętam, że to opowiadanie w wersji papierowej zrobiło nam mnie spore wrażenie, tym razem jakoś mnie nie poruszyło. Śmierć szkarłatna pojawia się w nieoczekiwanym momencie, przesądzając o losie zainteresowanych. Średnio strasznie.




audiobook: czas trwania 56 minut 02 sekundy       
Moja ocena : 5/6
lektor: Wiktor Korzeniewski

W życiu głównego bohatera pojawia się makabryczny sobowtór. Zaczyna się od niewinnych żarcików i sztuczek, a kończy się na walce na śmierci i życie. Do samego końca nie wiadomo, kto jest kim, i jakie ma zamiary. Interesująca i trzymająca w napięciu historia.
audiobook: czas trwania 26 minut 15 sekund       
Moja ocena : 5/6
lektor:
Wiktor Korzeniewski

Zemsta nadwornego karła - błazna na swym władcy, będzie sroga i brutalna. Niewinny początek przeradza się w makabryczną rzeź, której nikt nie jest w stanie przeciwdziałać. Interesująca historia, trochę nietypowa, bo od początku czytelnik przewiduje, jak się skończy, ale mimo to napięcie utrzymuje się do samego końca.  

 
 audiobook: czas trwania 9 minut 15 sekund       
Moja ocena : 5/6
lektor:
Wiktor Korzeniewski

Jedno z najbardziej znanych opowiadań Poe'go. Artysta malarz przelewa na płótno piękno swojej małżonki, tym sposobem doprowadzając do osobistej tragedii. Makabryczne opisy, bardzo charakterystyczne dla twórczości pisarza, łączenie piękna z brzydotą i życia ze śmiercią



Na koniec, zostawiłam moje dwa ulubione opowiadania. W wersji papierowej też zrobiły na mnie wrażenie, ale dopiero teraz, po ponownym zapoznaniu się z ich treścią, zrozumiałam je chyba tak, jak powinnam.

audiobook: czas trwania 24 minut 48 sekund       
Moja ocena : 6/6
lektor:
Wiktor Korzeniewski

Opis ostatnich chwil życia pana Waldemara, który został poddany na łożu śmierci, eksperymentowi z magnetyzmem. Bardzo niepokojące opowiadanie, połączenie realności z mistycyzmem. Przerażające
audiobook: czas trwania 44 minut 15 sekund      
  Moja ocena : 6/6
lektor:
Wiktor Korzeniewski

Najlepsze, moim zdaniem, opowiadanie Edgara Allana Poe. Relacja więźnia z przebywania w pułapce, w której został umieszczony przez inkwizytorów. Mordercza udręka ciała i duszy. Strach, panika, klaustrofobia, pod wpływem tortur i kary, jaką oprawcy przygotowali. Napięcie do ostatniej sekundy, która wbrew pozorom jest decydująca i zmienia wszystko. Genialne!


Dwanaście opowiadań grozy, znanych mi już z wcześniejszego czytania, nabrało dla mnie zupełnie nowego znaczenia. Interesująco było przypomnieć sobie te historie w wersji słuchowej, a ja po fakcie mogę stwierdzić, że wolę Poe'go o wiele bardziej w audiobooku niż papierze. Sama chyba nie nadaję opowieściom odpowiedniej atmosfery napięcia i strachu, a dobry lektor robi tę robotę za mnie.

Bardzo polecam Wolne Lektury. Myślę, że na tej stronie każdy znajdzie coś dla siebie.

Sardegna

"Sekret Sonji" Åsa Hellberg


posted by Sardegna on , , , ,

2 comments


Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron:  372
Moja ocena : 4/6

"Sekret Sonji" to kontynuacja "Ostatniej woli Sonji", znakomitej powieści, wydanej w zeszłym roku, do której mam ogromny sentyment. kiedy zorientowałam się, że jest już kontynuacja, strasznie się nakręciłam na dalszy ciąg przygód trzech przyjaciółek: Maggan, Rebecki i Susanne, które próbują sobie poukładać życie po niespodziewanej śmierci czwartej z nich - Sonji.

I chyba, jak zwykle trochę przesadziłam z oczekiwaniami, i tą konieczną chęcią poznania dalszego ciągu, bo zdaje mi się, że byłoby zdecydowanie lepiej, gdybym zakończyłabym tę bajkowa opowieść na pierwszym tomie.
Kontynuacja przygód trzech przyjaciółek jest zdecydowanie gorsza od początku historii, i czyta się ją dość opornie. Może wynika to z faktu, że głównymi bohaterkami opowieści nie są już trzy bohaterki (a może raczej są tłem wydarzeń), tylko para dziennikarzy - Kicki i Fredrik, oraz młoda Brytyjka, Julie.
W sumie, tak sobie myślę, że historia dziennikarzy i Julie też jest interesująca na swój sposób, jednakże po świetnej części pierwszej spodziewałam się czegoś zdecydowanie bardziej intrygującego. Poza tym, to co obiecuje zapowiedź książki, czyli odkrywanie tajemnicy zmarłej Sonji, jest tylko tłem wydarzeń, a nie najważniejszą częścią historii, dlatego moja ocena powieści jest taka średnia - to nie tak miało być... 

Po śmierci przyjaciółki, Maggan, Rebecka i Susanne otrzymują w spadku jej ogromny majątek i wskazówki, w jaki sposób mogłyby go wykorzystać. Charyzmatyczna za życia Sonja, zaplanowała ze szczegółami dalsze losy kobiet, aby wyrwać je z dotychczasowej nudy i stagnacji życiowej. Postawiła też na ich drodze wspaniałych mężczyzn, w których kobiety (przez zupełny zbieg okoliczności oczywiście), ulokowały swoje uczucia. Piękne domy, wspaniałe otoczenie - historia, jak z bajki dla dużych dziewczynek. I fajnie, bo pierwszy tom Åsy Hellberg miał w sobie wiele uroku, ciepła i optymizmu.

Kiedy emocje związane ze śmiercią Sonji i jej spadkiem nieco opadły, przyjaciółki postanawiają przeprowadzić prywatne śledztwo na temat zmarłej. Ciekawe są, skąd Sonja miała tak olbrzymi majątek i co działo się z nią w latach, kiedy mieszkała w Paryżu, a ich kontakty nieco się rozluźniły. Jako że każda z kobiet ma swoje zobowiązania, zatrudniają do pomocy w śledztwie fotografa Fredrika i ekspresyjną dziennikarkę Kicki. I w tym momencie historia czterech przyjaciółek schodzi na dalszy plan, na rzecz burzliwej relacji tych dwojga. Charyzmatyczni dziennikarze mają również swoją przeszłość, częsciowo wspólną, trudno więc będzie im współpracować bez spięć i pretensji. 

Gdzieś pomiędzy całą akcją, do Paryża przyjeżdża jeszcze młoda dziewczyna, Julie, która zaczyna pracę w restauracji "U Sonji". Jej życiowa historia i perypetie miłosne, będą bardzo istotne dla wyjaśnienia tytułowej tajemnicy. I tak właściwie akcja krąży od Fredrika i Kicki, do Julie i jej rodziny, a gdzieś w przerwach pojawiają się przyjaciółki, zwłaszcza jedna z nich, której los zgotował niemiłą niespodziankę. Tajemnica Sonji zostaje oczywiście wyjaśniona, i to właśnie koniec książki przypadł mi najbardziej do gustu, bo dopiero tam odnalazłam ten klimat historii, którym przesiąknięty był tom pierwszy.  

Powieści daję 4/6. Nie namawiam usilnie, ale w sumie też nie odradzam. Po książkę mogą nawet sięgnąć osoby, które nie czytały części pierwszej. Może wtedy nawet odbiór "Sekretu Sonji" będzie lepszy. Bo niestety "Ostatniej woli..." trudno dorównać.

Sardegna

# Nowości w mojej biblioteczce - listopad


posted by Sardegna on

30 comments

Ludzie święci! Świat się kończy, mówię Wam! Jak dług żyję, jeszcze czegoś takiego nie miałam! Cztery książki, tak, słownie: cztery. Przybyły do mnie w listopadzie.

"Oman" Marka Pindral, od samego Autora


oraz zestaw trzech książeczek, wygranych w konkursie Wydawnictwa Prószyński:

"Dlaczego rekiny nie chodzą do dentysty?" Petra Maria Schmitt, Christian Dreller
"Zapomniane" Cat Patrick
"Z innej bajki" Jodi Picoult i Samantha Van Leer

Tak po prawdzie, to po ilości książek przybyłych we wrześniu i październiku, to jest naprawdę wyjątkowa sytuacja. Pierwszy też raz, po tegorocznych TK w Krakowie i Katowicach, oraz naszej ŚBKowej wymianie, zdarzyło mi się, że autentycznie nie miałam gdzie wsadzić nowych książek. Na razie książki leżakują na górze regału, część na stoliku, na którym docelowo ma stać choinka, dlatego nie wiem, co będzie dalej z tym brakiem miejsca, ale muszę do świąt to jakoś ogarnąć. Do końca roku planuję trochę spauzować i nic nie kupować. Na szczęście ten zakaz nie obowiązuje moich domowników, którzy absolutnie mogą kupić mi pod choinkę jakiś mały książkowy prezencik (mąż już wie, co i jak i jutro złoży zamówienie).

Zauważyłam, że u mnie ilość nowych książek wcale nie przekłada się na ilość przeczytanych tytułów. Dlatego w zeszłym miesiącu przeczytałam bardzo mało, a w tym, wyjątkowo dużo. To chyba podświadomość mówi mi: "czytaj, nie marudź!"

Korzystając z okazji,  przypomnę o konkursie z Wajrakiem (notka informacyjna i konkursowa) oraz o kolejnej akcji, jaką organizują ŚBKi. 5 grudnia odbędzie się Mikołajkowa Wymiana Książkowa, a kto na takim wydarzeniu był te wie, że zdobyć można na własność prawdziwe perełki. Zapraszam do Piekar Śląskich i na stronę wydarzenia:


Sardegna

Adam Wajrak i jego "Wilki" w Katowicach


posted by Sardegna on ,

No comments

Zaproszenie na spotkanie z Wajrakiem

Katowice są pierwszym miastem tournee Adama Wajraka po Polsce promującego jego najnowszą książkę "Wilki" - 1 grudnia odbędą się dwa spotkania z autorem.

Adam Wajrak, ulubiony dziennikarz przyrodnik Polaków, mieszkaniec Puszczy Białowieskiej, w swojej najnowszej książce zatytułowanej "Wilki" opowiada o latach tropienia wilków i przyjaźni z tymi najbardziej fascynującymi drapieżnikami Europy. 

Zapraszamy do śledzenia wydarzenia na FB - tutaj
oraz zapoznania się z wywiadem z Autorem na  stronie Gazety Wyborczej - tutaj

 A oto, co sam Autor mówi na temat "Wilków":
"Wiem, że wśród moich czytelników jest wielu ludzi młodych, przez co niezwykle wrażliwych. Muszę was ostrzec. Gdyby ta książka była tylko o wilkach, nie zawracałbym wam głowy, bo przecież wiecie, że przyroda potrafi być brutalna. Ta książka jest jednak również o tym, jak okropne rzeczy ludzie robili i robią wilkom, jednym z najbardziej prześladowanych dużych ssaków. Dlatego poproście rodziców, żeby tę książkę przejrzeli, zanim weźmiecie ją do ręki, albo przeczytali ją razem z wami."

Fragment książki:

Nagle coś wielkiego i szarego wystrzeliło, zawróciło, rozpędziło się i ani się obejrzałem, jak wilczysko skoczyło i ogromnymi łapami trzepnęło mnie w klatkę piersiową. Cios był potężny. Zachwiałem się na nogach i tylko cudem nie runąłem na ziemię. Nie był to koniec wystawiania mnie na próbę. Nie zdążyłem jeszcze wyjść z szoku po uderzeniu, gdy wilk stanął przy moim boku i poczułem na dłoni jego wielkie ostre zębiska. Trzymał ją spokojnie, ale bardzo stanowczo. Trzymał i patrzył mi w oczy swoimi brązowymi ślepiami, jakby chciał zapytać: „I co teraz, koleżko?”.
Spotkania z Adamem Wajrakiem w KATOWICACH inaugurujące trasę promocyjną "Wilków":
  • 1 grudnia (wtorek) godz. 10:00 w Filii nr 3 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach, ul. Gliwicka 93 - spotkanie z młodzieżą
  • 1 grudnia (wtorek) godz. 17:00 w Filii nr 12 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach, ul. Witosa 18 b - spotkanie z dorosłymi
***
Za jakiś czas będziecie mogli przeczytać moją opinię o "Wilkach", ale póki co, zapraszam na spotkania.

Sardegna

Konkurs z Wajrakiem


posted by Sardegna on

No comments

Pamiętacie cykl łańcuszkowych konkursów organizowanych przez ŚBK? Jeśli tak, to się dobrze składa, bo właśnie chciałam Was zaprosić na kolejny. Jeśli nie, to nic straconego. Zapraszam do zapoznania się z poniższym wpisem, który wyjaśnia zasady zabawy i do dzieła! Ale to dopiero jutro...

"Konkurs z Wajrakiem"

Dzisiaj na kilkunastu blogach ŚBK ukazał się podobny post z zapowiedzią konkursu. Zapamiętajcie dobrze te blogi, bo to na tych stronach JUTRO musicie szukać wskazówek do odgadnięcia konkursowego hasła.

Ale po kolei:
Konkurs Śląskich Blogerów Książkowych rozpocznie się 26.11.2015, ale dzisiaj zaprezentuję jego przebieg i zasady, na jakich będzie się opierał.
"Konkurs  z Wajrakiem" będzie polegał na tym, aby odnaleźć w ZAMIESZCZONYCH JUTRO wpisach, na blogach ŚBK słowa - klucze, które ułożą się w hasło konkursowe.

Hasło to trzeba będzie wysłać na adres mailowy ŚBK: silesiabook@onet.pl

Nie powiemy Wam, jakich słów trzeba szukać, nie martwcie się jednak, słowo - klucz będzie bardzo wyraźnie zaznaczone i łatwe do znalezienia. Idąc po śladach, klikając na odpowiednie słowa, będziecie przechodzić od bloga do bloga, aż w końcu traficie na fanpage Śląskich Blogerów Książkowych na FB. To będzie dla Was sygnał, że ułożyliście całe hasło. Następnym krokiem będzie wysłanie hasła na adres mailowy podany wyżej. Dla ułatwienia konkursu, proponujemy zacząć poszukiwania na blogu Agnes, potem powinno pójść Wam jak z płatka.

Regulamin
1. Konkurs z Wajrakiem organizowany jest przez grupę ŚBK
2. Sponsorem nagród jest Wydawnictwo Agora
3. Nagrodą w konkursie jest książka "Wilki" Adama Wajraka
4. Konkurs trwa od 26.11.2015 do 01.12.2015.
5. Wyniki zostaną ogłoszone dnia następnego, czyli 02.12.2015.
6. Odpowiedzi na zadania konkursowe proszę wysyłać na adres:silesiabook@onet.pl
7. O wygranej w konkursie decyduje kolejność zgłoszeń. Wygrywa DWUNASTA od KOŃCA osoba.
8. Pod uwagę brane będą tylko prawidłowe odpowiedzi wysłane drogą mailową, sygnowane własnym imieniem i nazwiskiem
9. Nagroda zostanie przesłana na adres podany przez zwycięzcę. W przypadku nieodebrania nagrody organizatorzy konkursu mogą wyłonić innego zwycięzcę lub przeznaczyć nagrodę na inne cele.
10. Biorąc udział w konkursie, zgadzają się Państwo na przetwarzanie podanych przez siebie danych osobowych przez organizatora Grupę ŚBK oraz Wydawnictwo Agora, zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r (Dz. U. nr 133 poz. 883) - które zostaną wykorzystane jednorazowo.
11. Wysyłka tylko na terenie Polski

Zadanie konkursowe:
Ze słów - kluczy podanych na blogach ŚBK ułóż hasło konkursowe.
***

Do dzieła więc! Zapraszam do zabawy i śledzenia blogów ŚBKów już JUTRO!

Sardegna

"Wyspa łza" Joanna Bator


posted by Sardegna on , , , ,

10 comments


Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 302
Moja ocena : 2/6

Przykro mi. Bardzo mi przykro, ale mi się nie podobało... 

Spróbuję uzasadnić swoją opinię najlepiej, jak potrafię, ale wszystkim zainteresowanym, proponuję skonfrontować się osobiście z książką, bo może tylko ja mam takie, a nie inne wrażenia. Czuję się niegodna, aby krytykować powieść pani Joanny Bator, dlatego tego się absolutnie nie podejmę. Napiszę tylko, dlaczego mi osobiście się nie podobało. Przykro mi, ale muszę.

Tak sobie myślę, że moje wrażenia po lekturze spowodowane są oczekiwaniami. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Powieści obyczajowej, kryminalnej, sama nie wiem - historii poszukiwawczej. W zamian tego dostałam reportaż. Nie żebym była jakąś przeciwniczką tegoż gatunku, reportaż śledczy też chętnie bym przeczytała, ale w tym konkretnym przypadku zgubiłam zupełnie motyw przewodni tej historii. Tak, jak zgubiła się postać wydawałoby się, kluczowa, Sandra Valentine, której śladem wyrusza Joanna Bator, tak i ja pogubiłam się zupełnie w domysłach, o czym właściwie jest "Wyspa łza".

Miało być o poszukiwaniach Sandry Valentine. Kobiety, która w 1989 roku w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła na Sri Lance, a której historia zniknięcia zafascynowała na tyle Autorkę, że ta w towarzystwie fotografa Adama Golec, w 2014 roku, wyruszyła na wyspę jej śladem. Miało być o Sandrze, było o samej Autorce. Poszukiwania zaginionej kobiety bardzo szybko przeszły w przeróżne rozważania, których tłem, a może istotą stała się sama wyspa.

I wszystko byłoby okej, przecież "Rekin z Parku Yoyogi" to też zbiór reportaży o Japonii, ale poprzeplatany dygresjami, wydającymi się pozornie nie na temat, będącymi jednak trafnymi rozważaniami na temat ówczesnej rzeczywistości. Dlaczego więc przemyślenia Autorki, czynione przy okazji fascynującej podróży na egzotyczną wyspę mnie nie urzekły? Sama nie wiem. Może dlatego, że było ich tak wiele, że właściwie nie mogłam odnaleźć w nich sensu, odróżnić gdzie się zaczynają, a gdzie kończą.

Próbowałam skonfrontować swoje wrażenia z wrażeniami innych czytelników, którzy pisali, że przeżyli fascynującą podróż wgłąb siebie w trakcie lektury, wrócili do czasów swojego dzieciństwa,  przeżywali z Autorką życiowe sukcesy i porażki. Przykro mi, ale ja nic takiego nie czułam. Przedzierałam się ciężko przez każdą kolejną stronę, szukając (bo naprawdę się starałam) fenomenu, albo przynajmniej czegoś, co da mi jakiś punkt odniesienia. Nie wyszło...

Zawsze szukam pozytywów, dlatego to, co najbardziej zapadło mi w pamięć podczas lektury "Wyspy łza" to fragmenty dotyczące samej Sri Lanki. Do tego zdjęcia, wcale nie bajkowo piękne, ale interesujące i wyjątkowo niepokojące. Myślę, że dla miłośników prozy Joanny Bator książka i tak będzie bardzo ważna, bez względu na opinie czytelników takich, jak ja, którym podobało się nieco mniej.
Sardegna

"Prowincja pełna złudzeń" Katarzyna Enerlich


posted by Sardegna on , , , ,

4 comments


Wydawnictwo: mg
Liczba stron: 254
Moja ocena : 5/6

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Po ośmiu tomach Prowincji, Katarzyna Enerlich dała Ludmile, bohaterce swojego cyklu. upragnione szczęście i spokój.  Droga do tego szczęścia była wyboista i trudna, pełna niespodziewanych, zarówno dobrych, jak i tych  złych, wydarzeń. Ale tak to przecież w życiu bywa: nie zawsze jest miło i bezpiecznie. Czasami los daje nam niezłego kopa i tylko od nas samych zależy, czy podniesiemy się po nim, czy utkniemy w marazmie.

Ludmiła miała w swym życiu dobre i złe chwile. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że więcej było w nim tych tragicznych momentów. Nic jednak mylnego. Kiedy człowiek potrafi czerpać garściami z każdej chwili dnia, cieszy się  nawet najmniejszymi drobiazgami, żyje w zgodzie z naturą i samym sobą, nie może być nieszczęśliwy.

Ostatni tom Prowincji jest kontynuacją tomu poprzedniego "Prowincji pełnej snów." Nie polecam czytać go indywidualnie, nie zaznajamiając się z poprzednimi częściami. Tylko lektura w odpowiedniej kolejności daje czytelnikowi odpowiedni obraz (powiedziała to ta, która zaczynała czytać od części czwartej). W każdym razie, ta odsłona Prowincji kończy pewne wątki, porozpoczynane wcześniej, daje też zakończenie całej historii, nie radzę więc zaczynać od "wisienki na torcie" całej opowieści.

Ludmiła znowu ma trudne, życiowe zadanie. Po okresie stabilizacji i tej uczuciowej i zawodowej, znowu dopada ją osobisty dramat. Jej ukochany, Zygmunt Kremer, bratnia dusza, człowiek który bardzo wspierał ją po śmierci męża, okazuje się być uzależnionym od alkoholu. Bohaterka, mimo że jej uczucie jest prawdziwe, musi określić, czy chce dalej zagłębiać się w ten związek, czy jest to dla niej za trudne.
Sprawę komplikują jeszcze pewne niezałatwione sprawy z przeszłości Kremera i jego nagłe zniknięcie z życia Ludmiły.

Kobieta będzie próbowała na nowo ułożyć sobie życie po rozstaniu. Na szczęście ma swoją ukochaną córkę, przyjaciół, pracę w Baba Jodze, ogród, sport, spotkania z czytelniczkami i całą gamę innych zajęć, więc i czasu na rozpaczanie po nieudanej relacji damsko - męskiej nie będzie. Jednak, czy to wystarczy Ludmile do szczęścia?

Nie zdradzę zakończenia, ale powiem tylko, że bohaterka ośmiotomowej serii osiągnie wreszcie święty spokój. Znajdzie się w takim momencie życia, którego niejedna z czytelniczek może jej pozazdrościć. I ja chyba tez trochę zazdroszczę, zwłaszcza jeśli chodzi o własne miejsce na ziemi i świadomość, że wszystko jest poukładane w najlepszy z możliwych sposobów.

Już przy okazji poprzednich tomów nadmieniałam, że dla mnie serii o Prowincji ma szczególne znaczenie. Każdy z tomów czytałam w takim momencie życia, który był dla mnie w jakiś sposób trudny. Nie mogłam poradzić sobie z zamartwianiem się i stresem o coś, na co nie miałam wpływu. Lektura powieści Kasi Enerlich zawsze mi coś uświadamia, mianowicie to, że trzeba szukać pozytywów we wszystkim, co nas w życiu spotyka, trzeba umieć cieszyć się z rzeczy błahych, oraz, że warto otaczać się pozytywnymi ludźmi.  

Prowincja pokazuje także, jak ważna w życiu człowieka jest pasja. Kiedy za wszelką cenę nie staramy się naśladować innych, nie podążamy ślepo za aktualną modą, możemy skupić się na innych wartościach i wtedy rozwijać swoją osobowość.  

Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że Prowincja to powieść obyczajowa, jakich wiele. Nic bardziej mylnego. Poza opowieścią Ludmiły znajdziemy w książce nawiązania do historii, wierzeń i tradycji Mazur (a w ostatnim tomie znajdzie się nawet element śląski), przepisy kulinarne na dania wegetariańskie, rozważania na temat natury ludzkiej, na temat wpływu sportu czy odpowiedniej diety. Jest to taki poradnik szczęśliwego życia w pigułce, z którego każdy może czerpać według potrzeb. Zachęcam więc i myślę, że ten wpis będzie z mojej strony wystarczającą rekomendacją.

Sardegna