Żeby w całości napisać dzisiejszy post tematyczny, musiałam się nieźle napracować. Najpierw odgruzowałam z pawlacza niemałą kolekcję starych książek, potem przeszukałam regał z encyklopediami i innymi grubymi tomiskami w dużym pokoju, a na koniec udałam się z wizytą kawową do moich rodziców, żeby wybrać co lepsze "perełki" z mojej panieńskiej biblioteczki.
Mam masę książek, z której połowa to książki zbierane przez lata przez mojego męża, rodziców i teściową. Wiadomo, nie wszystkie leżą w granicach moich zainteresowań, dlatego większość z nich została już gdzieś po drodze wyeksmitowana. Te, które pozostały, uchowały się dzięki temu, że szkoda było mi się ich pozbyć ze względów sentymentalnych, bądź przeznaczyłam im jakieś nieokreślone zastosowanie w przyszłości (w sensie "kiedyś się przydadzą").
Z tych moich przepastnych zbiorów wybrałam 10 przedziwnych egzemplarzy. Pewnie gdybym jeszcze lepiej przyłożyła się do tego zadania i zrobiła generalny przegląd (brr.. już na samą myśl robi mi się słabo...) znalazło by się jeszcze coś bardziej ekstraordynaryjnego. A tak, spójrzcie sami:
1. "Opowieści matematyczne" Michała Szurek - wybrane zostały, jako godny przedstawiciel ogromu książek z tej dziedziny, które zostały mi w spadku po teściowej - nauczycielce matematyki. Te właśnie książki są z gatunku "przydadzą się później". Nie wiem tylko za bardzo komu by się miały przydać i do czego, no chyba, że moje dzieci w przyszłości odkryją w sobie ukryte talenty matematyczne, odziedziczone po babci, i podążą w tę stronę zawodową.
Z tych moich przepastnych zbiorów wybrałam 10 przedziwnych egzemplarzy. Pewnie gdybym jeszcze lepiej przyłożyła się do tego zadania i zrobiła generalny przegląd (brr.. już na samą myśl robi mi się słabo...) znalazło by się jeszcze coś bardziej ekstraordynaryjnego. A tak, spójrzcie sami:
1. "Opowieści matematyczne" Michała Szurek - wybrane zostały, jako godny przedstawiciel ogromu książek z tej dziedziny, które zostały mi w spadku po teściowej - nauczycielce matematyki. Te właśnie książki są z gatunku "przydadzą się później". Nie wiem tylko za bardzo komu by się miały przydać i do czego, no chyba, że moje dzieci w przyszłości odkryją w sobie ukryte talenty matematyczne, odziedziczone po babci, i podążą w tę stronę zawodową.
2. "Rozmówki polsko - wietnamskie" - to tak na wypadek, gdybym poczuła przemożną chęć prowadzenia dyskusji w tym języku.
3. "Poradnik warsztatowca-mechanika" - książka z gatunku sentymentalnych. Bliska sercu mojego taty. O mało nie dostał zawału, kiedy zobaczył, że coś z nią kombinuję. Musiałam go uspokoić, że nie wystawiam jej na sprzedaż, nie chce jej wymienić, chcę ją tylko sfotografować. Jakoś nie do końca mi uwierzył...
4. "Zarys parazytologii ogólnej" - godny przedstawiciel mojej kolekcji książek potrzebnych w czasie studiów. Choć od ich zakończenia minęło już 7 lat, nie pozbyłam się żadnego egzemplarza, ale powoli do tego dojrzewam. Zobaczcie ileż to stron można napisać na temat pasożytów człowieka. Fascynujące...
5. "Metaloplastyka użytkowa" - jakby kiedyś, coś, książka jak znalazł!
6. Język rosyjski dla początkujących - i to z lat 80 tych! Prawdziwa perełka wśród podręczników, a w naszej biblioteczce dzierży tytuł "na pamiątkę". Wiem, trochę to bez sensu, ale w pawlaczu nikomu przecież nie zawadza...
7. "Liczby zdrowia" - cokolwiek to znaczy. Poradnik z gatunku niepotrzebnych, no chyba że ktoś wierzy w numerologię, to sorry, chętnie oddam.
8. "Świat Kryminalnych" - no dobra, przyznaję się, jestem fanką "Kryminalnych", a może raczej byłam, kiedy serial emitowano w TV. Owego czasu, pod wpływem impulsu kupiłam, i tak do dzisiaj w biblioteczce sobie stoi.
9. "Popiersie, czyli pomnik biustu" - dostałam kiedyś taki prezent. Zupełnie nie wiem, co miała na myśli osoba, obdarowująca mnie takim tytułem, i aż boję się domyślać! Jeszcze książki nie zgłębiłam, ale może kiedyś...
10. "Robótki szydełkowe" - niby nic nadzwyczajnego, ale dla mnie, osoby, która ma problem z trzymaniem igły, szydełka czy drutów, kompletnego beztalencia do prac rękodzielniczych, ta książka (i jeszcze kilka w podobnym stylu) jest kulą w płot.
***
Uff... nawet nie pomyślałam, że stworzenie takiej listy najdziwniejszych książek, które mam w swojej biblioteczce sprawi mi tyle trudu, ale i przyjemności. Sympatycznie było przejrzeć wszystkie książkowe zakamarki.
Tradycyjnie zapraszam do polubienia fp Śląskich Blogerów Książkowych na FB. Przy okazji chciałam podziękować wszystkim za bardzo liczny udział w naszym Mikołajkowym Konkursie. Na stronie "Victorii" znajdziecie wszystkie wyniki.
Sardegna
O, ja takie matematyczne perełki jak nr 1 zbieram i kolekcjonuję, i nawet czytam, i zachwycam się prawdziwą magią liczb:)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, bo ty masz matematykę we krwi ;)
UsuńZupełnie inaczej podeszłyśmy do tematu :)
OdpowiedzUsuńZ Twoich wyborów najdziwniejszy jest tytuł "Zarys parazytologii ogólnej" :)
To akurat dość zabawne, bo i ja mam tę książkę... Tyle że ja jej potrzebowałam na studiach ;) Wcale nie taka dziwna ;)
UsuńPaulina, mi też książka była potrzebna na studiach. Tak jak zaznaczyłam, to taki przedstawiciel całej mojej kolekcji biologicznych książek. Parazyty to fotografii wybrałam, bo zawsze rozbrajała mnie objętość tej książki :)
UsuńMadzia, podeszłyśmy zupełnie inaczej, to fakt. To jednak mi się właśnie podoba w naszych wpisach :)
UsuńA Kryminalnych i ja bardzo lubiłam!!! Komisarz Zawada... ach, nasz polski Chuck Norris :) Płakałam ja na końcu... :)
OdpowiedzUsuńMnie tam bardziej interesował komisarz... Maciej Zakościelny ;)
UsuńNiewiele brakowało, a też miałabym kryminalnych, bo była w miarę najnowszą książką, która chodziła na Podaju. Książki o hafcie i szydełkowaniu też mam od ciotek. Natomiast rozmówkami mnie pobiłaś, bo wydawało mi się, że rozmówki, podręczniki i słowniki to mam w każdym języku, dzięki manii taty. Ale nie, on w Wietnamie nie był, więc takich nie mam ;)
OdpowiedzUsuńKryminalni nie są źli. Jak miałam na nich fazę, to się książką strasznie podniecałam. teraz sobie cichutko w kąciku (czyli w trzecim rzędzie, z tyłu regału) stoi ;)
UsuńTeż lubiłam kryminalnych i chętnie bym taką książkę miała u siebie :D Najdziwniejsza wydaje mi się książka "Popiersie", szkoda, że jeszcze nie wiesz, co w niej jest :D
OdpowiedzUsuńDo "Popiersia" mnie jakoś nie ciągnie, ale trzymam ją ze względów sentymentalnych :)
UsuńDużo zdrówka na Święta i dużo rodzinnego ciepła:)
OdpowiedzUsuńJak miło, że po tak długim czasie do mnie zajrzałaś! Również życzę Wam Wesołych Świąt, spędzonych w rodzinnej atmosferze :)
UsuńRozmówki polsko-wietnamskie mnie rozbroiły. Aż boję się zapytać, w jaki sposób trafiły do twojej biblioteczki?
OdpowiedzUsuńU mnie same nudne tytuły, nie ma na czym oka zawiesić:(
Nie mam pojęcia, skąd te rozmówki wzięły się w mojej biblioteczce. były w niej od zawsze. Nawet moi rodzice nie bardzo wiedzą, skąd się wzięły ;)
UsuńFajny pomysł na wpis :) Trochę już takich książek dziwnych, nie wiadomo skąd się pozbyłam, ale pewnie parę perełek jeszcze by się znalazło, jak np. Poradnik ogrodnika sprzed 50 lat :)
OdpowiedzUsuńJa też pozbyłam się ogromu niepotrzebnych. Ale te, które mi zostały darze jakimś takim nieokreślonym sentymentem. trochę to dziwne, wiem, ale nie umiem inaczej :)
UsuńTeż uwielbiałam Kryminalnych:)
OdpowiedzUsuńTo był dopiero serial akcji! Czasami go sobie przypominam. Świetnie się sprawdza przy prasowaniu ;)
UsuńNiektóre książki są bardzo specyficzne i oryginalne. Najbardziej zdziwił mnie tytuł - "Popiersie, czyli pomnik biustu".
OdpowiedzUsuńSardegno, zapraszam Cię na moje autorskie wyzwanie "Grunt to okładka", o którym napisałam na blogu. Może zechcesz wziąć udział? :)
Pozdrawiam!
Dziękuję za zaproszenie. na razie się nie deklaruję. Zobaczę, jak to wyjdzie u mnie w praniu :)
UsuńTeż uwielbiałam Kryminalnych i akurat taka książka nie nosiłaby miana dziwnej :P
OdpowiedzUsuńParazytologia mnie powaliła. Ale już techniczne książki taty czy moje zbiory panieńskie to leżą sobie w domu rodziców - póki co nie ruszam - uwaga kurz...
Wiesz, moja panieńska biblioteczka, która została u rodziców i tak docelowo ma do mnie trafić. Tylko nie mam jej gdzie teraz wcisnąć. więc co przyjeżdżam do rodziców na kawę, to zabieram ze sobą dwie książki. Dwie zawsze gdzieś wcisnę :)
UsuńJa również oglądałam Kryminalnych :) ciekawe tytuły - da jednych dziwne, dla innych interesujące :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńSuper egzemplarze, każdy dziwny! :) Szydełko właśnie sobie przypominam, chyba za dużo czytam i musiałam dać sobie luz. Dziergam więc.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci umiejętności szydełkowania. Prace ręczne nie są dla mnie, a bardzo żałuję...
Usuń