Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 432
Moja ocena : 6/6
"Powiedz panno, gdzie ty śpisz" to kontynuacja przygód inspektor Helen Grace, bohaterki tomu pierwszego "Ene, due, śmierć", autorstwa M.J.Arlidge. Mimo, że w tomie drugim mamy zupełnie nową zagadkę kryminalną, to jednak wiele treść ściśle wiąże się z poprzednią opowieścią, w której pani inspektor grała główną rolę. Dlatego polecam jednak zacząć przygodę z tą serią od początku, żeby mieć pełen obraz sytuacji.
Powiem Wam też, że w tym konkretnym przypadku, tom drugi zdecydowanie przewyższa tom pierwszy, a nie jest to łatwe, kiedy już początek całej historii wciąga i zaskakuje czytelnika. Wydaje się nam wtedy, że autor nie będzie w stanie niczym ciekawszym nas zaskoczyć, a tu niespodzianka!
Podobnie, jak w części pierwszej, sprawa kryminalna dotyczy Southampton, gdzie Helen Grace dochodzi do siebie po ostatnich wydarzeniach, które dotknęły jej życia prywatnego. Zresztą poprzednia sprawa pochłonęła zdrowie psychiczne kilku innych osób z ekipy policyjnej, kiedy więc w mieście dochodzi do kolejnej serii zabójstw, nastroje osób zaangażowanych w śledztwo, są wyjątkowo podłe.
Szereg zabójstw, dokonywanych wyłącznie na mężczyznach, w podejrzanej okolicy, słynącej z urzędowania kobiet lekkich obyczajów, nasuwa myśl, że mordercą jest jakaś żądna zemsty kobieta (nie martwcie się, że zdradzam za dużo fabuły, ten fakt nie jest w powieści żadną tajemnicą). Co jednak skłoniło ją do takiego postępowania? I najważniejsze, jak ją odnaleźć, zanim popełni kolejną zbrodnię?
Zagłębiając się w lekturę wkraczamy do świata prostytucji. Kobiecej rzeczywistości pełnej upokorzeń i walki o przetrwanie. Będzie mrocznie i brutalnie, choć trzeba przyznać, że autor oszczędził czytelnikom tych najbardziej makabrycznych szczegółów. Jednak dla osób wrażliwych powieść może okazać się zbyt ciężka, a niedomówienia, które proponuje autor, mogą okazać się niewystarczające. Choćby fakt, że morderczyni wycina swym ofiarom serce i przesyła je w paczce rodzinie zabitego ... także sami rozumiecie.
Jeśli chodzi o mnie, część druga podobała mi się bardziej, właśnie za sprawą "mniejszej dosłowności". W "Ene, due, śmierć", autor bardziej dosadnie przedstawiał całą sytuację i obraz zbrodni. Tutaj pozostawia większe pole do popisu czytelnikom, dzięki temu historia nie ocieka krwią, ale jednocześnie trzyma w napięciu, serwując odpowiednie emocje.
Poza tym, że czytelnik dostaje niepokojący thriller i niespotykany motyw zbrodni, to jeszcze może śledzić postać zabójcy, która w sumie od początku jest znana (choć jej tożsamość poznajemy na końcu) i obserwować jej złamaną psychikę. To interesujące, kiedy autor daje czytelnikom możliwość oceny, a nie podaje na tacy czarny charakter o morderczych skłonnościach.
Podobnie, jak w części pierwszej, sprawa kryminalna dotyczy Southampton, gdzie Helen Grace dochodzi do siebie po ostatnich wydarzeniach, które dotknęły jej życia prywatnego. Zresztą poprzednia sprawa pochłonęła zdrowie psychiczne kilku innych osób z ekipy policyjnej, kiedy więc w mieście dochodzi do kolejnej serii zabójstw, nastroje osób zaangażowanych w śledztwo, są wyjątkowo podłe.
Szereg zabójstw, dokonywanych wyłącznie na mężczyznach, w podejrzanej okolicy, słynącej z urzędowania kobiet lekkich obyczajów, nasuwa myśl, że mordercą jest jakaś żądna zemsty kobieta (nie martwcie się, że zdradzam za dużo fabuły, ten fakt nie jest w powieści żadną tajemnicą). Co jednak skłoniło ją do takiego postępowania? I najważniejsze, jak ją odnaleźć, zanim popełni kolejną zbrodnię?
Zagłębiając się w lekturę wkraczamy do świata prostytucji. Kobiecej rzeczywistości pełnej upokorzeń i walki o przetrwanie. Będzie mrocznie i brutalnie, choć trzeba przyznać, że autor oszczędził czytelnikom tych najbardziej makabrycznych szczegółów. Jednak dla osób wrażliwych powieść może okazać się zbyt ciężka, a niedomówienia, które proponuje autor, mogą okazać się niewystarczające. Choćby fakt, że morderczyni wycina swym ofiarom serce i przesyła je w paczce rodzinie zabitego ... także sami rozumiecie.
Jeśli chodzi o mnie, część druga podobała mi się bardziej, właśnie za sprawą "mniejszej dosłowności". W "Ene, due, śmierć", autor bardziej dosadnie przedstawiał całą sytuację i obraz zbrodni. Tutaj pozostawia większe pole do popisu czytelnikom, dzięki temu historia nie ocieka krwią, ale jednocześnie trzyma w napięciu, serwując odpowiednie emocje.
Poza tym, że czytelnik dostaje niepokojący thriller i niespotykany motyw zbrodni, to jeszcze może śledzić postać zabójcy, która w sumie od początku jest znana (choć jej tożsamość poznajemy na końcu) i obserwować jej złamaną psychikę. To interesujące, kiedy autor daje czytelnikom możliwość oceny, a nie podaje na tacy czarny charakter o morderczych skłonnościach.
Kolejną zaletą książki są krótkie rozdziały, które stopniują napięcie i nie pozwalają czytelnikowi znudzić się wątkami pobocznymi, których też jest w powieści całkiem sporo. Tradycyjnie wkraczamy do życia prywatnego Helen Grace, śledzimy relacje policji z dziennikarzami, a właściwie z jedną z pań dziennikarek, która dąży do swego celu po trupach. Podglądamy też kryzys małżeński jednej z policjantek, która bardzo ucierpiała w poprzedniej akcji kryminalnej. Poprzeplatane wątki łączą się w końcu w jeden obraz, dając bardzo intrygująca książkę.
Dlatego szczerze polecam powieść miłośnikom gatunku, a także osobom, które znają część pierwszą. Podobnie zresztą, jak fanom Czwartej Strony, którzy wiedzą, że każda książka wydana w tym wydawnictwie jest godna uwagi i warta przeczytania.
Sardegna
Nie czytałam jeszcze pierwszej części;p Na pewno jednak w końcu to zrobię, bo to mój ulubiony gatunek:)
OdpowiedzUsuńJak na razie autor sprawdza się w tych swoich dwóch thrillerach. Nie wiem, czy planowane są kolejne części, ale póki co, poziom utrzymuje :)
UsuńKurcze, a pierwsza część ciągle przede mną. Nie mogę się doczekać aż przeczytam całą serię!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie