Kolejna
odsłona moich czytelniczych wędrówek w roku 2009. O lekturach z trzech
pierwszych miesięcy tegoż roku możecie przeczytać TU, TU i TU.
Dziś przyszła pora na kwiecień. Nie był on może powalający pod względem
ilości przeczytanych książek, ale za to znalazły się w nim prawdziwe
perełki, czyli książki, które mają dla mnie duże znaczenie i zajmują
honorowe miejsce w biblioteczce. Wszystkie tytuły pochodziły z mojej
biblioteczki, wszystkie, poza "Hiperdziennikiem" nadal ją zapełniają.
1. "Hiperdziennik" Alicja Kraus - 3
Kolejna
książka z gatunku pamiętnika pisanego przez trzydziestoletnią
singielkę. Swoją drogą, czy ta granica "magicznej" trzydziestki, jako
czasu na radykalną zmianę swojego życia i wprowadzenie szalonych zmian,
nie jest trochę w literaturze wyolbrzymiana? Bohaterka powieści Ala,
wraz ze zbliżającą się datą jej urodzin, postawia zacząć realizować
swoje marzenia (Tak jakby nie mogła tego zrobić wcześniej, lub
później...). Trochę jej trudno się za to zabrać, bo planów na przyszłość
jest sporo, ale dziewczyna na szczęście nie poddaje się łatwo.
Tendencyjnie, momentami zabawnie, ale do Briget Jones to wiele bohaterce brakuje.
Tendencyjnie, momentami zabawnie, ale do Briget Jones to wiele bohaterce brakuje.
2. "Bez skrupułów" Harlan Coben - 6
Jako
że po dwóch poprzednich powieściach Cobena, zostałam jego wierną fanką,
kolejne jego książki na mojej liście nie powinny nikogo dziwić. Może
"Bez skrupułów" nie trzyma w napięciu tak bardzo, jak "W głębi lasu" czy
"Nie mów nikomu", ale treść czyta się z równie wielką przyjemnością, a
intryga wciąga czytelnika na dobre.
Studentka Kathy znika z terenu kampusu uniwersytetu, a jej poplamiona bielizna znajduje w koszu na śmieci jakiś czas później. Po paru miesiącach zdjęcie dziewczyny umieszczone zostaje w piśmie pornograficznym, więc śledztwo rozpoczyna się na nowo.
Studentka Kathy znika z terenu kampusu uniwersytetu, a jej poplamiona bielizna znajduje w koszu na śmieci jakiś czas później. Po paru miesiącach zdjęcie dziewczyny umieszczone zostaje w piśmie pornograficznym, więc śledztwo rozpoczyna się na nowo.
3. "Dziki imbir" Anchee Min - 5
O,
to jest rewelacyjna książka. Rzecz dzieje się w czasach chińskiej
rewolucji kulturalnej. Tytułowa bohaterka od najmłodszych lat jest
prześladowana, jako wróg klasowy,a wszystko za sprawą jej wysokiego pochodzenia. Kiedy dorasta, postanawia zawalczyć o siebie i staje się wzorową
maoistką. Popada ze skrajności w skrajność, wierna swym radykalnym
poglądom, dla ideologii poświęca nawet swoją rodzinę. Przejmująca,
wzruszająca, momentami drastyczna, ale prawdziwa do bólu. Warto znać.
4. "O krok" Henning Mankell - 6
Pierwsza
książka Mankella, jaką przyszło mi poznać. Bardzo pozytywnie ją
odebrałam i poczułam szczerą ochotę na kolejne książki autora. W tej
powieści komisarz Wallander zajmuje się sprawą morderstwa nastolatków,
którzy zostali znalezieni w lesie, przebrani i wystylizowani na postacie
osiemnastowieczne. Wallander depcze zabójcy po piętach, ale ten, dzięki
swoim umiejętnościom jest zawsze "o krok" od ścigających. Bardzo
emocjonujący skandynawski kryminał, o niebo lepszy niż kolejna powieść
Mankella "Nim nadejdzie mróz", z którą przyszło mi się mierzyć .
5. "Ksiega imion" Gregory Jill, Tintori Karen - 5
Książka
ta przeżywała owego czasu prawdziwy boom. Jakże się ucieszyłam, kiedy
udało mi się kupić ją prawie za bezcen na jednej z wyprzedaży. Mój
entuzjazm był ogromny, jednak malał z każdą przeczytaną stroną. Pomysł
wydaje się świetny, oparty na wierzeniach i legendzie o Trzydziestu
sześciu Sprawiedliwych, od których zależą dalsze losy ludzkości. Ich
nazwiska pojawiają się w głowie profesora Shepherda, ale wśród nich jest
też nazwisko jego siostrzenicy. Kiedy zaczynają ginąć kolejne osoby,
profesor postanawia szukać pomocy i za wszelką cenę uratować pozostałych
Sprawiedliwych.
Pomysł genialny, wstęp bardzo interesujący, natomiast wraz z rozwojem wypadków, miałam wrażenie, że autorkom zabrakło pomysłu na jego zakończenie. Dałam piętkę, ale chyba bardziej z sentymentu i pierwszego wrażenia.
Pomysł genialny, wstęp bardzo interesujący, natomiast wraz z rozwojem wypadków, miałam wrażenie, że autorkom zabrakło pomysłu na jego zakończenie. Dałam piętkę, ale chyba bardziej z sentymentu i pierwszego wrażenia.
6. "Gra Geralda" Stephen King - 4
Było
to moje pierwsze spotkanie z mistrzem gatunku, i może nie do końca
udane, bowiem "Gra Geralda" to nie jest typowy horror. Zaliczyłabym go
raczej do gatunku thrillera psychologicznego. Akcja powieści nie jest za
bardzo rozbudowana, dzieje się głównie w głowie bohaterki. Miejsce
wydarzeń ogranicza się do jedego pomieszczenia, a gama bohaterów, do
trzech osób. Jednak z perspektywy czasu nie żałuję tej lektury. Autor
pokazał, że nie trzeba urządzać krwawej jatki, aby uzyskać efekt napięcia
i niepokojącej atmosfery.
7. "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów" Ann Brashares - 6
Pierwsza
książka z tej "dżinsowej" serii. Jestem bardzo emocjonalnie z nią
związana i mimo że jest to powieść dla młodzieży, ma dla mnie wielką
wartość. Pięknie opisuje przyjaźń, dorastanie, realne problemy
nastolatek. Szczera, prawdziwa ale jednocześnie ciepła, urocza i zabawna
historia czterech przyjaciółek: Carmen, Bee, Tibby i Leny, które
postanawiają założyć Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów i wymieniać się
jedną parą ulubionych spodni, które, jakkolwiek banalnie to brzmi, mają
niesamowitą moc sprawczą.
Czy coś Was z mojej kwietniowej listy, z przed trzech lat, zainteresowało? A może coś czytaliście? Jestem też ciekawa Waszej opinii, odnośnie serii czytelniczych. Czy wolicie czytać je jedna za drugą, natychmiast, w jednym ciągu? Czy raczej robić przerywniki innymi powieściami? Mam teraz "na tapecie" trzecią część serii Marcina Ciszewskiego i zastanawiam się właśnie, czy nie odpuścić i pozwolić sobie na coś innego (mam na myśli inny audiobook). Chętnie poznam Wasze zdanie. Pozdrawiam
Sardegna
"Dziki imbir" wpisuję na swoją listę czytelnicza, zaciekawiłaś mnie :) Czytałaś może inne książki tej autorki?
OdpowiedzUsuńCo do Kinga, książki takie jak "Gra Geralda", "Dolores Claiborne", "Pokochała Toma Gordona" podobały mi się o wiele bardziej niż typowe horrory, takie jak np. "Miasteczko Salem".
"Dziki imbir" szczerze polecam. Innych książek autorki nie czytałam, ale na swojej liście do koniecznego przeczytania mam "Czerwoną azalię". Pozdrawiam
UsuńNic nie czytałam, choć dużo znam. Widzę że mam spore zaległości w tego typu literaturze.
OdpowiedzUsuńNie da się przeczytać wszystkiego. Tez mam masę zaległości ;)
UsuńPiękne tytuły. Mankell, Coben, King miód na moje uszy:) i oczy...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, sporo dobra :)
UsuńMankella tylko znam.
OdpowiedzUsuńA co do przerywania serii - jak najbardziej wskazane. Bo - posłużę się analogią - mało kto lubi jeść na obiad przez tydzień codziennie to samo.
No chyba że to kapuściana dieta Kwaśniewskiego.
U mnie z seriami to różnie bywa. Też zazwyczaj wolę przerywać sobie innymi powieściami, ale czasami tak mnie kusi, tak siedzę w temacie, że kontynuuję ;) Cobena przerywałam, ale teraz mam ochotę nadrobić wszystkie tomy po kolei, żeby sobie usystematyzować historię Bolitara
Usuń