W zależności od dnia tygodnia, dzieciaki słuchają książeczek czytanych przez Mamę lub Tatę. Tata czyta ostatnio Bajki Andersena, Mama wybiera lektury dla trochę starszych dzieci. Ostatnio w ruch poszedł "Jacek, Wacek i Pankracek" Miry Jaworczakowej.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 83
Moja ocena : 5/6
Książka owego czasu była lekturą dla klasy I, dzisiaj jednak nie sądzę, aby pierwszaki czytały treść książeczek na takim poziomie. Książka jest bardzo wartościowa, zabawna i mimo że trochę może w niektórych momentach nie aktualna, powinna się podobać.
Moje dzieci podeszły do niej jednak bez większego entuzjazmu. Ania chyba nie do końca rozumiała wszystkie szkolne zwyczaje i zachowania tytułowych chłopców. Za małe jeszcze te moje dzieci są na takie lektury, więc przyznaję, że Tata lepiej się wkręcił z tymi Baśniami Andersena
Książeczka opisuje cały rok szkolny klasy I d ze szczególnym uwzględnieniem trzech urwisów: Jacka, Wacka i Pankracka (swoją drogą, ja cały czas myślałam, że Pankracek to pies, który chłopakom towarzyszy...), którzy w czasie swojego pierwszego roku nauki przeżywają różne wzloty i upadki. Większość z nich jest związana właśnie ze szkołą i zajęciami poza lekcyjnymi. Chłopcy uczą się działania w grupie, integrują się z klasą, rywalizują, ale przede wszystkim świetnie się bawią.
W treść przygód Jacka, Wacka i Pankracka wplecione zostały różne edukacyjne treści. Na przykładzie zachowania chłopaków można dowiedzieć się, na czym polega koleżeńskość i uczynność, jak być dobrym kolegą, jak szanować innych i zachowywać się właściwie. Fajny poradnik pierwszaka, napisany w dobrym, "starym stylu". Zresztą autorka, Pani Jaworczakowa to mistrzyni takich lektur. "Oto jest Kasia!" to moja kultowa książka z dzieciństwa, czytana chyba ze sto razy.
Nie wiem, jak dzisiaj wygląda sprawa "Jacka, Wacka i Pankracka" w młodszych klasach szkoły podstawowej. Czy czyta się tą książeczkę, czy jest to lektura dodatkowa? Ja w każdym razie polecam rodzicom dzieci szkolnych, aby podrzucili swoim czytającym już pociechom taką opowiastkę. A nuż się spodoba.
Mimo że moje dzieciaki (jeszcze) nie zapałały sympatią do bohaterów, spotkanie z książeczką uważam za bardzo udane. Odświeżyłam sobie "znajomość" z chłopakami i polubiłam ich jak dawniej.
Sardegna
To jedna z ulubionych książeczek moich synów i moja .Napisana w 1955 roku /sprawdziłam,bo byłam ciekawa ile lat ma ta opowiastka,skoro ją pamiętam,a przekroczyłam 50!/nadal fajnie się czyta.
OdpowiedzUsuńJa też mam jakieś starsze wydanie, pochodzące z dziecięcej biblioteczki mojego męża :) pozdrawiam
UsuńOh. kocham takie bajeczki choć stanowczo jestem na nie za stara :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że nigdy nie jest się za starym na wszelakie bajeczki :) witam Cię w Książkach sardegny :)
UsuńNiezapomniana historia :)
OdpowiedzUsuńO, a ja tego nie pamiętam, chyba nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńZerknij :) chociaż raczej dla siebie niż dzieciaków, bo maluchów może to zaciekawić dopiero za dwa, trzy lata
UsuńJacek Wacek i Pankracek to moja ukochana książka dzieciństwa. Tylko miałam inne wydanie. Takie w śliskiej okładce. A Andersena też mi tato czytał (trzytomowe wydanie PIW, w każdym tomie ilustrację były innego autora) i to jest mocne wspomnienie. Uwielbiałam oglądać te ilustracje, ale one były straszne, koszmarne co w połączeniu z tekstem baśni zwiastowało nieprzespaną noc. Najżywsze wspomnienie baśń o dziewczynce w czerwonych trzewiczkach brrr. Ale pamiętam, że było tam kilka takich sympatycznych, ciepłych historii, niekoniecznie z umierającymi matkami w roli głównej z zamarzającymi dziewczynkami:)
OdpowiedzUsuńA ja nie mam jakiś wspomnień z Andersenem. Chyba bardziej zapadły mi w pamięć wszelkie przeróbki jego baśni, tworzone "z głowy" mojej Mamy i Babci, niż te oryginalne.
UsuńCo do "drastycznych baśni" naszego dzieciństwa, nawet ostatnio oglądałam jakiś mądry program w TV, w którym zapytywano, czy takie bajki o strasznej treści typu: wilk pożerający Kapturka, baba jaga zamykająca Jasia i Małgosię, umierająca Dziewczyna z Zapałkami, nie wpływają negatywnie na nasze pociechy. Jakaś kobita mądrze zauważyła, że na pewno mniej niż włączony non stop TV z wiadomościami, Trudnymi sprawami i innymi codziennymi "horrorami" ;)
Pamiętam tę książkę. Jest wspaniała:)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na mojego bloga: http://recenzje-ridera.blogspot.com/