Wydawnictwo: Papilon
Liczba stron: 18
Moja ocena : 6/6
Na rynku wydawniczym sporo jest ciekawych serii książkowych, przeznaczonych dla młodych czytelników. Większość jest uniwersalna, zarówno dla dziewczynek, jak i dla chłopców. Jednak seria o Martynce, z której moje dzieci znają w prawdzie tylko dwie części: "Martynka w podróży" oraz "Martynka wsiada na konia" jest typowo dziewczęca.
Moja Czterolatka bardzo identyfikuje się z książkową bohaterką. Myślę, że Martynka jest właśnie przeznaczona dla 4-6 latek, które mogą znaleźć z dziewczynką wiele wspólnego i marzyć o podobnych przygodach.
Martynka jest rezolutną, wesołą i pomysłową dziewczynką. Na przykład, w książeczce "W podróży", wraz ze swoją kuzynką Anią, wyrusza do Afryki. Dziewczynki zabierają ze sobą pełną walizkę i kierują się w stronę lotniska. Po drodze przytrafi się im masa dziwnych przygód, a zakończenie całej wyprawy też będzie wyjątkowe.
Druga książeczka, obrazuje naukę jazdy konnej Martynki. Dziewczynka z pomocą kuzyna poznaje podstawy tego sportu i zajmowania się zwierzętami.
O ile książeczka pierwsza jest humorystyczna, momentami pisana rymem, wesoła, wywołuje uśmiech na buzi dzieci, to druga jest raczej poważna, edukacyjna, pokazuje pasję Martynki i jej sukcesy.
Oczywiście dwie prezentowane przeze mnie książeczki są tylko małą częścią całkiem sporej kolekcji opowiadań o Martynce. Dodatkowym atutem Martynki są piękne ilustracje Marcela Mariel i fakt, że polskie wydanie "opowiada" Wanda Chotomska. Książeczki są w twardej oprawie, świetnie nadają się na prezent.
Wydawnictwo poszło o krok dalej i na bazie popularności serii wydało kolorowanki o tej sympatycznej dziewczynce, pamiętniki z logo Martynki, książeczki o większej objętości (dla starszych dzieci, uczących się samodzielnie czytać), zeszyty ćwiczeń i zabaw, książeczki rozkładanki i słowniki ilustrowane. Jak widać wybór jest ogromny, a jeżeli nasza pociecha przeżywa akurat fascynację Martynką, można zaopatrzyć ją w różne edukacyjne książeczki. Myślę, że Martynka może być dobrą alternatywą do kolejnego wielkanocnego zajączka, jeśli planujemy obdarować nasze dziecko drobnym, świątecznym upominkiem.
Sardegna
Moja mama pracuje w przedszkolu i za jej sprawą miałam okazje zobaczyć Martynki. Obrazki są naprawdę przepiękne, dlatego bardzo mnie cieszy ze Martynkowa oferta się poszerzyła :-)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Martynki są właśnie dla przedszkolaków. Dla tej grupy wiekowej ładna oprawa graficzna to ważna sprawa. Dlatego będę bronić grafiki, mimo że chłopaki poniżej skrytykowali ;)
UsuńOoo, a ja, mimo że nie jestem fachowcem od ilustracji w książkach dla dzieci, mam totalne uczulenie na Marliera i jego słodkoulepną wizję świata, w którym wszyscy są idealnie piękni, a dzieci są klonami rodziców.
OdpowiedzUsuńObrazki to pół biedy, niestety, większości Martynek nie da się czytać bez zgrzytania zębami. Pseudopoetyckie tłumaczenie zabija całkiem fajne historyjki. Faza na Martynki trwała u nas dość długo, na szczęście minęła dawno temu.
UsuńOj Was Chłopaki to trudno zadowolić ;) Ilustracje są słodziutkie i urocze, dla dziewczynek właśnie. Co do tłumaczenia, w tych dwóch które przyszło nam czytać nie znalazłam jakiś rażących niedociągnięć. A czy faza na Martynki minęła? Nie wydaje mi się. Chociaż moje dziecko nie przejawia jakieś nadmiernej fascynacji tą postacią i nie każe sobie kupować wszystkiego co z książką związane, to jednak te wszystkie okołomartynkowe gadżety przewijają mi się przez oczami w trakcie zakupów.. Ja się do Martynki nie przyczepiam. Wolę ją od Hello Kitty ;)
UsuńPrzeczytasz piętnastą Martynkę po raz szósty, to zobaczysz:)) Ja mam nadzieję, że Młodsza etap Martynki ominie, już wolę tłuczenie w kółko Franklina:)
UsuńFranklin jest w porządku! Mój Dwulatek ostatnio przedstawiał inscenizację z Żółwiem w roli głównej :) Faktycznie musisz być cięty na tą Martynkę, w takiej ilości może być dla tatusia niestrawna :)
UsuńFranklin w większych dawkach też wkurzający, ale za to życiowy:)
UsuńMartynkę znam tylko ze słyszenia i z widzenia za szyba kiosku, muszę przetestować sama. Tak patrzę na okładki tych książek powyżej - no mnie niezbyt zachwycają te ilustracje, ale powinnam więcej obejrzeć, by się wypowiadać.
UsuńChyba też wolałabym jednak Franklina, lubiłam zerknać jak się napatoczył w tv ;-)
Znam parę dziewczynek, które za zestawienie słów "słodziutkie i urocze, dla dziewczynek właśnie", obłożyłyby Cię fatwą :) Do mnie ten sposób ilustrowania w ogóle nie trafia, ale jako że się nie znam, nie drążę dalej. Zresztą, odbiór starego konia, a odbiór dziecka to zupełnie co innego, o czym przekonałem się klarując dziecku, że pewne ilustracje są strasznie chaotyczne i zbyt dużo na nich wszystkiego, podczas gdy Starszy stwierdził, że to dobrze, bo dzięki temu są "fajne" i "śmieszne" :)
Usuńojej :) Sama pamiętam Martynkę z dzieciństwa i nawet nie wiedziałam, że jeszcze ją wydają:)Naprawdę bardzo miło ją wspominam, jako dziecko siedziałam godzinami oglądając piękne ilustrację, do tej pory kojarzą mi się z nią tzw. "kocie języczki", które Martynka robiła bodajże w spółce ze swoim kotkiem ;)Dzięki za miłe wspomnienia z dzieciństwa na dobry poranek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Teraz to Martynkowa oferta się dopiero rozbudowała :) pozdrawiam i cieszę się, że mogłam umilić Ci poranek :)
UsuńMoja córa bardzo lubiła książeczki o Martynce, ale dość krótko. Szybko przeszła do "poważniejszej" literatury. Tylko potem narzekała, że jej się w Biblionetce ciągle Martynki polecają. ;)
OdpowiedzUsuńCórka uwielbia Martynkę, a ja kunszt Wandy Chotomskiej, dlatego zbieramy całą serię. Teraz czytamy zbiór bajek "Martynka w domu"
OdpowiedzUsuńMoja córka ma prawie 5 lat, więc zapewne spodobałaby jej się Martynka :)
OdpowiedzUsuńMy niedawno podarowałyśmy jedną z książeczek o Martynce trzyletniej bardzo lubiącej czytać dziewczynce. Przyznam, że wybrałam wtedy tę bajeczkę "w ciemno", cieszę się więc, że dobrze trafiłam.
OdpowiedzUsuńPowoli też komplementuję biblioteczkę mojej Emi, kupimy więc Martynkę raz jeszcze :)
Kompletuję*!
UsuńAch! Tak to jest gdy człowiek z wiszącym na ramieniu dzieckiem chce się choć trochę do blogowego świata wyrwać ;)
Kinga :) cieszę się, że mimo nawału obowiązków zajrzałaś do Książek Sardegny :) Martynka jest bardzo sympatyczna, a nie da się ukryć, że seria prezentuje się imponująco :) pozdrawiam
UsuńPamiętam, że kiedy sama byłam młodsza, to uważałam Martynkę za bardzo "sztuczną" osóbkę, taką nierealną, jako mała dziewczynka w ogóle się z nią nie utożsamiałam.
OdpowiedzUsuńNatomiast teraz jako starsza dziewczynka bardzo pozytywnie oceniam tę książeczkę. Niedawno miałam okazję czytać na głos mojej kuzynce kilka książek z tej serii i byłam nią wręcz zachwycona. Jak to się zmienia punkt widzenia :D
Moja córka uwielbiała Martynkę. Teraz sama trochę żałuje, że już wyrosła z tych książek. :)
OdpowiedzUsuńJak byłam mała to moja siostra Martynka dostała tą książeczkę. Do dziś ją pamięta ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych książkach, pewnie dlatego, że nie mam jeszcze dzieci. Ale polecę "Martynkę" mojej kuzynce ;)
OdpowiedzUsuń(spam)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga z recenzjami http://art-forever-in-my-mind.blogspot.com/