Ostatnimi czasy, moje starsze dziecko domaga się podczas wieczornego czytania, przeczytania całej książeczki. Od deski do deski. Tak ma być! Wyjątkiem jest Kraina baśni, która ciągle jest na topie, a w jej przypadku Starsza zgadza się na dwa rozdziały dziennie.
Trzy książeczki, które chciałam dzisiaj zaprezentować, udało mi się przeczytać w trzy kolejne wieczory. Nie są one za długie, ani za krótkie, świetnie pasują do wieczornego czytania. Każda z tych historii jest ciekawa, przedstawiona w innej formie i każda zyskała sympatię małego słuchacza. Najbardziej interesująca dla dzieci okazała się książeczka "Waligóra i Tańczyborek" Vaclava Ctvrtka, która wydawała mi się najmniej atrakcyjna. Jednak dzieciaki mają swój gust i swoje zdanie, co mnie bardzo cieszy i ta akurat historyjka spodobała im się najbardziej.
Bajka z prawej strony to "Mały słonik Kuba" autorstwa Miry Lobe
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 47
Moja ocena : 5/6
Zabawna historia o przygodach, które przytrafiły się kiedy nasz bohater opuścił swoją afrykańską rodzinę. Kuba rozpoczął swa przygodę życia od pracy w ogrodzie zoologicznym, do której został zwerbowany. Kolejno zmienia posady, szuka swojego miejsca na ziemi i poznaje nowych ludzi, jednak nie udaje mu się nigdzie zagrzać miejsca na dłużej. Na szczęście, na horyzoncie pojawia się propozycja powrotu do Afryki, z której Kuba z ochotą skorzysta.
Bajeczka bardzo przyjemna, pouczająca i trafiająca do małego czytelnika.
W środku "Waligóra i Tańczyborek" Vaclava Ctvrtka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 37
Moja ocena : 5/6
Duet dziwnych postaci: wielkiego Waligóry i malutkiego Tańczyborka zawładną moją Czterolatką. Początek znajomości był trochę nieudany, bowiem Tańczyborek podśmiewywał się z olbrzyma, jednak kolejne przygody zbliżają dwóch bohaterów, którym niestraszna nawet czarownica czy pomoc rycerzowi w poszukiwaniu zagubionego nazwiska. Zabawna książeczka, podobna stylem do opowiadań o Rumcajsie i Cypisku, w stylu typowym dla autora.
Z lewej kultowa książeczka Jana Grabowskiego "Czarna owieczka"
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 12
Moja ocena : 5/6
Do tej historii mam szczególny sentyment. Była to moja pierwsza samodzielnie przeczytana książka, więc tym bardziej mi miło czytać ją własnym dzieciom.
Siostry Popiołek stanęły przed trudnym zadaniem. Musiały znaleźć zastępczą matkę dla Metki, malutkiej czarnej owieczki. Zwierzątko zostało przygarnięte przez sukę owczarka, która wychowywała maleństwo jak swoje własne. Obcowanie z psem zmieniło trochę zachowanie owieczki, ale przez to stała się niezwykła i jedyna w swoim rodzaju.
Urocza historia, która we mnie wzbudza same pozytywne emocje. Dzieciom też przypadła do gustu, chociaż może nie podeszły do niej z takim entuzjazmem jak ja.
Wszystkie książeczki oceniam na 5tkę. Doskonale nadają się dla dzieci od 4-7 lat. Moja Czterolatka zainteresowała się każdą z nich, natomiast Dwulatek zafascynował się jedynie historią o słoniku, z wiadomych przyczyn - słoń to atrakcyjne zwierzę!
A Wy co macie aktualnie na dziecięcej tapecie czytelniczej? Pozdrawiam przedświątecznie
Sardegna
"Czarną owieczką" mam do tej pory :)
OdpowiedzUsuńO ja! Pamiętam "Czarną owieczkę" - to była jedna z moich ulubionych historii w bardzo wczesnej podstawówce :)
OdpowiedzUsuń"Czarna Owieczka" przeczytana jako lektura, chyba w pierwszej klasie, u Starszego nie wzbudziła entuzjazmu, ale Najstarszej się podobała. U nas teraz wieczorami na tapecie "Hobbit", a Najmłodszemu czytam "BFO" Dahla.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się "Czarna Owieczka" i także mam do niej sentyment. Chyba sprowadzę ją do swojej domowej biblioteczki. :)
OdpowiedzUsuń"Czarną owieczkę" pamiętam z dzieciństwa, ależ to było słodkie! Vaclava Cvrtka czytywałam córce przygody furmana Szejtroczka i jelenia Wietrznika - nie ma to jak stare, czeskie bajki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)