audiobook: czas trwania 5 h 9 minut
Moja ocena : 4/6
lektor: Antoni Rot
"Wielki Gatsby" przeżywał ponownie swoje pięć minut całkiem niedawno, a to za sprawą nowej ekranizacji z udziałem Leonardo DiCaprio i Tobey'go Maguire, w rolach głównych. Po seansie filmowym zaczęły się dyskusje, jak ekranizacja ma się do oryginału, a ja znowu nijak mogłam się wypowiedzieć, bo mimo że książkę mam w swojej biblioteczce od dobrych paru lat, to jakoś nie miałam natchnienia by po nią sięgać.
Okazja nadarzyła się, kiedy jeden z serwisów dysponujących książkami audio, zaproponował swoim klientom "Wielkiego Gatsby'ego" jako gratis. Pobrałam pliki i zabrałam się za odsłuchiwanie audiobooka w samochodzie.
"Wielki Gatsby" to historia nieszczęśliwej miłości. Owszem, czas i miejsce akcji, czyli Nowy York w latach 20-tych XX wieku, może świadczyć o tym, że będzie to też historia z gatunku "od biedaka do milionera, czyli jak dorobiłem się niesamowitej fortuny, zaczynając od zera, a wszystko dzięki kontaktom z odpowiednimi ludźmi, w odpowiednim czasie". W odniesieniu do powyższej historii, całkiem sporo prawdy będzie w tym stwierdzeniu. Dla mnie jednak jest to typowa powieść o niespełnionej miłości, w której uczucia i żądze rozgrywają się pomiędzy niewłaściwymi osobami, co w rezultacie doprowadza do tragicznego finału. Żadne rozwiązanie nie przyniesie bohaterom spokoju i szczęścia, zawsze ktoś będzie zawiedziony i boleśnie rozczarowany.
Narratorem całej opowieści jest Nick Carraway, młody chłopak, który po wojnie wraca do swojego miasta, aby zdobyć dobra pracę i osiągnąć sukces. Tak poznaje Gatsb'ego, który okazuje się być jego sąsiada. Jay Gatsby jest doskonałym przykładem pokazującym, jak można dobrze wykorzystać daną szansę i odmienić swój los. Z biednego chłopaka staje się wpływowym bogaczem, nie dając jednak znajomym szans poznanie się bliżej i odkrycia, jakim sposobem udało mu się owy majątek zdobyć.
Panowie nawiązują przyjacielską relację, a wkrótce okazuje się, że mają bardzo wiele wspólnego. Dawno niewidziana kuzynka Nicka, Daisy Buchanan, żona jego przyjaciela jeszcze z czasów studiów, jest dawną miłością Gatsby'ego. To dla niej zdobył majątek i wysoką pozycję społeczną, niestety spóźnił się, gdyż Daisy w między czasie została żoną innego mężczyzny.
Z kolejnych rozdziałów dowiadujemy się, że gromadził on majątek, aby zaimponować Daisy bogactwem i wysoką pozycją społeczną. Kobieta jednak nie chce rezygnować ze swojego obecnego życia i miłości do męża. Do całej tej intrygi miłosnej dochodzi jeszcze wątek kochanki Toma, męża Daisy, która także nie może się pogodzić ze związkiem ukochanego mężczyzny z inną.
Niedomówienia, podejrzenia, rzucane wzajemnie oskarżenia, tylko wzniecają nerwową atmosferę wśród bohaterów i nieuchronnie zbliżają ich do tragicznego finału. Pewien wypadek samochodowy zmieni całkowicie sytuację, kończąc tą karuzelę źle ulokowanych uczuć.
Czy historia Gatsby'ego przypadła mi do gustu? Wiem, że to klasyka, wiem, że warto znać, ale jakoś wielkiego zachwytu nie odczuwam. Może jest w tym trochę winy audiobooka, w którym lektor leniwie prowadzi słuchacza przez szereg wydarzeń. A może to fakt, że akcja toczy się spokojnie, bez nagłych zwrotów akcji, a ja jakoś tak przyzwyczaiłam się do tego, że się dzieje. Nie wiem.
Wiem tylko, że "Wielki Gatsby" nie powalił mnie na kolana, trochę znudził i zmęczył. Bohaterowie nie wydali mi się w ogóle interesujący, tylko denerwujący: Daisy - strasznie irytująca, Gatsby - pewny siebie nowobogacki. Sympatię jedynie wzbudził we mnie Nick, ale to chyba było nieuniknione, jeśli podchodził on do sprawy bardzo obiektywnie, nie oceniając, ani też specjalnie się w wydarzenia nie angażując.
Wiem tylko, że "Wielki Gatsby" nie powalił mnie na kolana, trochę znudził i zmęczył. Bohaterowie nie wydali mi się w ogóle interesujący, tylko denerwujący: Daisy - strasznie irytująca, Gatsby - pewny siebie nowobogacki. Sympatię jedynie wzbudził we mnie Nick, ale to chyba było nieuniknione, jeśli podchodził on do sprawy bardzo obiektywnie, nie oceniając, ani też specjalnie się w wydarzenia nie angażując.
W chwili obecnej, nie pozostało mi nic innego, jak zobaczyć ekranizację. Może rola DiCapro jakoś mnie poruszy i wykrzeszę do Gatsby'ego jakieś cieplejsze uczucia.
Jako że wersje papierową "Wielkiego Gatsby'ego" mam w swojej biblioteczce już od dobrych paru lat, powieść zaliczam do wyzwania Z półki (14/31)
Sardegna
Dość niedawno obejrzałam ekranizację "Wielkiego Gatsby'ego". W sumie zdecydowałam się na ten film przez DiCaprio. Film mi się podobał, choć słyszałam również negatywne recenzje, że jest za krzykliwy. Na książkę nie mam za bardzo chęci, przynajmniej na razie. Może w przyszłości zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że film przemówił do mnie dużo bardziej niż książka. A zwykle jest odwrotnie.
OdpowiedzUsuńPowieści jeszcze nie znam, ale widziałam nową ekranizację. Teraz chcę przeczytać ,,Wielkiego Gatsby'ego", by mieć porównanie.
OdpowiedzUsuńZaliczyłem książkę oraz ekranizację i obie pozostają na podobnym dość solidnym choć nie porywającym poziomie. Film może być nazywany krzykliwym ale to właśnie sobą wyrażał Gatsby. Jedyny poważny zgrzyt w przypadku filmu to muzyka. Po pierwsze w wielu momentach absolutnie nie trzyma klimatu czasów w których dzieje się akcja a już całkowitym przegięciem była scena w której bohaterowie mijają kabrioleta z ekipą "afroamerykanów" słuchających czegoś co brzmiało niemal jak gangsta rap...
OdpowiedzUsuńZ "Wielkim Gatsby'm" miałam do czynienia na zajęciach z literatury amerykańskiej - nie zachwycił mnie wtedy. Ale z chęcią wrócę do tej historii, może za jakiś czas. :)
OdpowiedzUsuńAle przecież autor chyba nie chce, żeby ktokolwiek lubił Daisy. Daisy bynajmniej nie kocha męża (ani zresztą Gatsby'ego), tylko jest pokazana jako pusta egoistka, która chciałaby, żeby jakiś mężczyzna nadał jej życiu sens i zaopiekował się nią. A Gatsby to nie tylko mężczyzna z nizin społecznych, ale jego pochodzenie jest w ogóle wątpliwe ;) Na co nie omieszkał zwrócić uwagi mąż Daisy, skądinąd rasista. Dla mnie to jedna z najlepszych pozycji wśród amerykańskiej klasyki, ma duszną atmosferę lat 20tych, frenetyczny powojenny przepych i przeczucie nadchodzącej katastrofy.
OdpowiedzUsuńI psst - Gatsby miał na imię Jay ;)
Czytałam WG dosyć dawno temu i bardzo się zdziwiłam, że nie zrobił na mnie oszałamiającego wrażenia. Niemniej, bardzo rzetelna literatura.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakieś piętnaście może więcej lat temu, sama nie wiem jak teraz bym ją przyjęła, sama zastanawiam się nad obejrzeniem ekranizacji.
OdpowiedzUsuń