Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 281
Moja ocena : 5/6
Powyższa książka dołączyła do mojej kolekcji Babiego Lata, a autorka Małgorzata Thiele - debiutantka, zupełnie nieznana postać na scenie polskiej literatury kobiecej, wpasowała się w moje czytelnicze gusta, tak jak jej poprzedniczki.
Lubię powieści kobiece, optymistyczne, zabawne, ciepłe, pełne pozytywnej energii, a "Trzy Panie w samochodzie" takie właśnie są.
Marta przeżywa poważny kryzys. Jej mąż odszedł do młodszej kobiety i ponownie zostanie tatą. Dorosły syn Marty usamodzielnił się i uniezależnił od mamy. Kobieta czuje, że nic interesującego w życiu się jej nie przydarzy. Zamknięta w swoim świecie, ograniczona drogą "praca w bibliotece - dom", szara myszka, zostaje wyrwana z marazmu przez szalone przyjaciółki z dawnych, szkolnych lat.
Dziewczyny - Jolka, Bożenka i Olimpia, postanawiają spotkać się i powspominać stare czasy, a efektem ich popołudniowej kawusi staje się szalony pomysł. Panie postanawiają wykorzystać chwilę, pomyśleć trochę o sobie i przeżyć przygodę życia. Umawiają się na szaloną podróż po Polsce, a może nawet i zagranicy. Jako że Olimpia na stale mieszka w Portugalii, nie podejmie się wyprawy z koleżankami, stanie się jednak dla nich inspiracją i mottem każdej kolejnej podróży (stąd wiele mówiąca "sekta olimpijska").
Nie będę opisywać poszczególnych przygód, jakich doświadczą dziewczyny. Mogę tylko potwierdzić, że będzie zabawnie, kreatywnie i interesująco. Wyprawy zaowocują nowymi znajomościami, a i stare znajomości będą miały szansę się zacieśnić. Życie Marty nabierze barw, okaże się bowiem, że i pani w średnim wieku może się świetnie bawić, korzystając z życia pełnymi garściami.
Przemiło spędziłam czas z szalonymi przyjaciółkami. Oczywiście odnalazłam w książce moje "momenty", które autentycznie rozbawiły mnie do łez (zwłaszcza te, związane z pierwszą wyprawą i szukania pomocy wśród reliktów z przeszłości oraz zabawa miejska, rodem z "Władcy Pierścieni" - swoją drogą to powalający wątek!).
"Trzy panie w samochodzie" to bardzo kobieca książka, która umila wieczór i wprowadza w dobry nastrój. Dla nieco starszych czytelniczek może mieć dodatkowe znaczenie: nie jest ważny wiek, kiedy chce się realizować plany i spełniać marzenia. Nie warto też poddawać się codziennej rutynie i nudzie, o którą wiadomo nie jest trudno. Zawsze warto myśleć pozytywnie i odkrywać jasną stronę życia.
Tak więc, jeśli macie zły humor, szukacie optymistycznej i ciepłej opowieści, poznajcie panią Małgorzatę Thiele i jej szalone bohaterki. Zapraszam!
Marta przeżywa poważny kryzys. Jej mąż odszedł do młodszej kobiety i ponownie zostanie tatą. Dorosły syn Marty usamodzielnił się i uniezależnił od mamy. Kobieta czuje, że nic interesującego w życiu się jej nie przydarzy. Zamknięta w swoim świecie, ograniczona drogą "praca w bibliotece - dom", szara myszka, zostaje wyrwana z marazmu przez szalone przyjaciółki z dawnych, szkolnych lat.
Dziewczyny - Jolka, Bożenka i Olimpia, postanawiają spotkać się i powspominać stare czasy, a efektem ich popołudniowej kawusi staje się szalony pomysł. Panie postanawiają wykorzystać chwilę, pomyśleć trochę o sobie i przeżyć przygodę życia. Umawiają się na szaloną podróż po Polsce, a może nawet i zagranicy. Jako że Olimpia na stale mieszka w Portugalii, nie podejmie się wyprawy z koleżankami, stanie się jednak dla nich inspiracją i mottem każdej kolejnej podróży (stąd wiele mówiąca "sekta olimpijska").
Nie będę opisywać poszczególnych przygód, jakich doświadczą dziewczyny. Mogę tylko potwierdzić, że będzie zabawnie, kreatywnie i interesująco. Wyprawy zaowocują nowymi znajomościami, a i stare znajomości będą miały szansę się zacieśnić. Życie Marty nabierze barw, okaże się bowiem, że i pani w średnim wieku może się świetnie bawić, korzystając z życia pełnymi garściami.
Przemiło spędziłam czas z szalonymi przyjaciółkami. Oczywiście odnalazłam w książce moje "momenty", które autentycznie rozbawiły mnie do łez (zwłaszcza te, związane z pierwszą wyprawą i szukania pomocy wśród reliktów z przeszłości oraz zabawa miejska, rodem z "Władcy Pierścieni" - swoją drogą to powalający wątek!).
"Trzy panie w samochodzie" to bardzo kobieca książka, która umila wieczór i wprowadza w dobry nastrój. Dla nieco starszych czytelniczek może mieć dodatkowe znaczenie: nie jest ważny wiek, kiedy chce się realizować plany i spełniać marzenia. Nie warto też poddawać się codziennej rutynie i nudzie, o którą wiadomo nie jest trudno. Zawsze warto myśleć pozytywnie i odkrywać jasną stronę życia.
Tak więc, jeśli macie zły humor, szukacie optymistycznej i ciepłej opowieści, poznajcie panią Małgorzatę Thiele i jej szalone bohaterki. Zapraszam!
Sardegna
Czytałam parę książek z tej serii i różnie wypadły, jednak bardziej na plus. Dawno jej nie czytałam, więc przydałoby się nadrobić. Może właśnie tą pozycją, bo wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, lekka i z polotem napisana fabuła, mająca dodatkowo przesłanie:)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po taką literaturę, nigdy nie wiadomo na co się trafi. Nie jest mi też jakoś ciężko rozstać się z gatunkiem, po prostu nie jestem targetem :)
OdpowiedzUsuńNie sięgam po taką literaturę, więc i po tą książkę nie sięgnę, ale cieszę się, że cała seria tak bardzo przypada Ci do gustu ;)
OdpowiedzUsuńTak!!! to książka zdecydowanie dla mnie :D muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za taką typową literaturą kobiecą, muszę naprawdę mieć ochotę, żeby sięgnąć po taki tytuł. Na razie odpuszczam ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię serię Babie Lato i ciesze się, że Ci się ta książka spodobała, bo mam ją przed sobą jeszcze ;)
OdpowiedzUsuń